Epilog
Siedziałam zapatrzona w widok za szybą samolotu. Kreśliłam palcem na niej małe serca, wspominając dokładnie wszystkie szczegóły z ostatnich miesięcy. Dzień, w którym poznałam Michaela w lesie, gdy jechałam na Irysie. Przemowę na jego balu. Imprezy w Paradise. Noce w Neverlandzie. Rejs. Dzień, gdy dowiedział się o mojej przeszłości z pamiętnika. Biwak. Bal u Madonny. Oraz w końcu wyjazd do Paryża.
Dziwne, jak bardzo potrafią takie wspomnienia utkwić człowiekowi w pamięci. Nie wiem czemu tak jest, że ze swoim odejściem zostawiamy tam cząstkę siebie z powrotem, a potem tak naiwnie próbujemy na wiele sposobów ją czymś zapełnić, często bezcelowo. Są wydarzenia, których już nie wyjaśnimy, słowa, których nie cofniemy, wspomnienia, które wieją pustką, nawet po latach i łzy parzące jak ogień. Myślę, że rozstania są najgorsze. Do nich nie da się przywyknąć czy przyzwyczaić, chociaż powinniśmy być w tym mistrzami, bo przecież ludzie tak często nas zostawiają. Odchodzą, ot tak po prostu, taka kolej rzeczy... Ale jednak każde pożegnania, rozrywają nas na kawałeczki. Ten uścisk i słowa: miłej podróży. Ta chwila, co rozłącza nas z ludźmi, których kochamy chociażby na chwilę. I te pieprzone kilka lat kiedy nie wiesz kim będzie ten człowiek, gdy następnym razem wasze drogi się spotkają, wasze spojrzenia i uśmiechy. I te rozerwanie pomiędzy światami, gdy wiesz, że gdzieś tam czekają na Ciebie ludzie najbliżsi sercu i czekają tam na Ciebie z utęsknieniem i to, że zostawiasz połówkę siebie tutaj, przy tym kimś, by zawsze czuwała nad nim. I te słowa wypowiedziane szeptem tak, by nikt przypadkiem nie usłyszał, te cholerne: będę tęsknić, które odbija się echem tylko w twojej głowie. Każdy z nas zostawia część siebie przy ludziach, których kochamy, tak więc co z nas jeszcze pozostało? Przecież tylu ludzi minęło i tylu zostawiło przez czas. Tyle uczuć się wypaliło.
Dzwoniłam już do Nadii - koleżanki ze szkoły z dawnych lat, która mieszka teraz w Londynie z swoim narzeczonym. Obiecali mi pomoc w związku z znalezieniem pracy i mieszkania.
Nagle rozległ się po pokładzie głos stewardessy, która poprosiła o zapięcie pasów i poinformowała, że zaraz lądujemy. A więc stało się, jestem w Londynie. Wiem, że na lotnisku czekała na mnie już Nadia, wiem, że ktoś tam na mnie czeka. Więc dlaczego me myśli są z tymi, których zostawiłam?
Spojrzałam niepewnie na swój brzuch, uśmiechając się przy tym smutno. Pogładziłam go ręką i wyszeptałam, próbując zatamować łzy:
- A więc zostałyśmy same, kochanie.
***
Siedziałem na sofie w salonie, przerzucając w palcach małe pudełeczko. Przyglądałem mu się z każdej strony, wzrokiem pozbawionym jakichkolwiek uczuć. Nie płakałem, nie miałem siły by płakać. Czy moje łzy by coś zmieniły? Zmniejszyły ból, który odczuwałem?
Otworzyłem je delikatnie, by móc po raz kolejny spojrzeć na pierścionek, którego nie było mi dane ofiarować. Zwlekałem z tą decyzją, jak widać zbyt długo. A może to po prostu ja się pospieszyłem? Wyobrażałem sobie ten moment wiele razy, analizując wszystkie odpowiedzi, jakie mogłaby mi dać. A teraz? A teraz nie będzie mi nawet dane ją o to spytać, spytać czy zechce dzielić ze mną resztę swojego życia. Patrzyłem na przedmiot i widziałem te niemoralne rzeczy, które moglibyśmy robić. Gdzie teraz jest? Z kim? Jak się czuje? Moje kolejne próby wyciągnięcia od Natali lub Maxa czegokolwiek - były bezskuteczne. Albo mówili prawdę i nie znali odpowiedzi, albo byli tak bardzo wiernymi przyjaciółmi dla Michelle. A kim ja więc dla niej byłem?
Czy tego chciałem czy nie, pojawiła się nagle w moim życiu. Nigdy nie zapomnę tych oczu, pojawiła się niczego ode mnie nie wymagając, wręcz przeciwnie - pragnęła dać mi więcej niż posiadam, dużo więcej niż ja mogłem dać jej. Chcąc mnie bezinteresownie naprawić, uszczęśliwić. Nie chciała mnie zmieniać, bo ceniła mnie za to, jaki jestem naprawdę. Tak po prostu chciała mi dać coś więcej, tak po prostu lubiła ze mną rozmawiać, i mnie rozumiała, a przynajmniej się starała... Tak po prostu była obecna w moim życiu, bez warunków i zasad. Tak po prostu.
***
Komentarz = to motywuje !
***
Kochani, to już koniec 1 części Remember:)
Jeszcze dziś wieczorem jak znajdę chwilkę to pojawi się część druga (Remember, I love You) opowiadania i wstawię prolog :)
Obserwujcie więc mój profil!:)
PS: Nowy rozdział Man in the Mask się pisze, postaram się do środy/czwartku wstawić:)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro