Rozdział 5. Spotkanie ze starym wrogiem.
Kiedy się obudziłam byłam w szoku. Leżałam w... Łóżku. A pokój w jakim się znajdowałam był mroczny. Usiadłam na łóżku i rozejrzałam się. Nie wiedziałam gdzie jestem. Wstałam z łóżka i podeszłam do jednego z okien. Rozsunęłam zasłony. Widok za oknem mnie przeraził. Wszędzie były zgliszcza. Zniszczony i mroczny krajobraz. Przerażało mnie to.
-Podoba ci się nowy dom moja Alicjo?- Spytał się... Jakiś mężczyzna. Miał... Znajomy głos. Odwróciłam się przerażona i zamarłam. Zauważyłam... Skazeusza. Nie wiedziałam jak mógł wrócić zza grobu. Bałam się. Skazeusz podszedł do mnie i uniósł mój podbródek.- A teraz powiedz co ten głupi szaleniec spod młyna zrobił?- Spytał się Skazeusz ale ja nie odpowiedziałam.- Skoro tak. No cóż. Rób sobie jak chcesz. A i za kilka minut obiad. W szafie masz suknie.- Powiedział Skazeusz po czym wyszedł. Na myśl o tym co zrobił Tarrant było mi źle. Nie mając wyboru podeszłam do szafy i otworzyłam ją. Było w niej pełno czarnych sukien. Wzięłam jedną i założyłam ją z zawahaniem. (zdjęcie poniżej)
Podeszłam do toaletki i usiadłam przy niej. Chwyciłam za szczotkę i zaczęłam czesać włosy. Po kilku minutach usłyszałam pukanie do drzwi. Spojrzałam w ich kierunku, a do pomieszczenia wszedł jakiś mężczyzna. Wyglądał znajomo.
-Mój pan czeka na panią w jadalni.- Powiedział gdy wstałam z krzesła. Mężczyzna miał cały czas spuszczoną głowę. Zaczęłam iść za nim do jadalni. Po dojściu do jadalni usiadłam przy stole na przeciwko Skazeusza.
-A teraz moja droga Alicjo musimy sobie parę spraw wyjaśnić.- Powiedział Skazeusz wstając z krzesła. Zaczął podchodzić do mnie.- Wiesz co Alicjo? Mógłbym teraz rozkazać swoim ludziom by zaczęli porywać podwładnych Białej Królowej.- Powiedział Skazeusz stając za mną. Przyznam, że jego słowa mnie przeraziły.- Chyba, że zrobisz jedną rzecz która może sprawić, że podwładni i królestwo Białej Królowej będą bezpieczni.- Powiedział Skazeusz kładąc mi na ramiona swoje ręce. Przez chwilę byłam cicho.
-Jaka to rzecz?- Spytałam się chodź wydawało mi się, że mój głos jest niesłyszalny. Usłyszałam cichy chichot Skazeusza. Mężczyzna położył przede mną czarne, niewielkie pudełeczko.
-Jak otworzysz to się dowiesz.- Powiedział gdy nie pewnie otworzyłam pudełeczko. W środku był pierścionek. (zdjęcie poniżej)
Byłam w szoku jak i przerażona. Ale nie pokazywałam tego.
-Jeśli zostaniesz moją żoną... Zostawię twoich przyjaciół w spokoju. Ale uprzedzam, że nie należę do osób cierpliwych.- Powiedział Skazeusz tuż przy moim uchu. Wzięłam z zawahaniem pudełeczko.
-Jeśli się zgodzę... M-Moi przyjaciele jak i królestwo Białej królowej nie będą zagrożone?- Spytałam patrząc na pierścionek.
-Tak.- Odpowiedział Skazeusz biorąc pierścionek do ręki.
-Zgadzam się.- Powiedziałam z zawahaniem. Skazeusz uśmiechnął się i założył mi pierścionek na palec. Po obiedzie oprowadził mnie po pałacu. Był to stary pałac Czerwonej Królowej. Był trochę rozbudowany i bardziej mroczniejszy.
(Perspektywa Elis)
Szłam lasem na spotkanie z bratem. Miałam nadzieję, że jego plan wypali. Prędzej czy później ta kraina będzie władana przez nasze ręce. Gdy dotarłam na miejsce spotkania zauważyłam brata. Podeszłam do niego.
-I jak?- Spytałam się widząc uśmiech na twarzy Skazeusza.
-Zgodziła się.- Odpowiedział, a sama się uśmiechnęłam.
-Znakomicie. Trzeba ją bardziej przekonać by wiedziała, że nie ma po co wracać do swoich "przyjaciół". A ten Tarrant je mi jak z ręki.- Powiedziałam śmiejąc się pod nosem.
-Wspaniale siostro. Ale spokojnie Elis. Wszystko załatwię jeśli chodzi o Alicje. Poza tym mając zwierciadło które pokazuje to czego najbardziej się boimy to Alicji powiem, że te zwierciadło pokazuje co się obecnie dzieje.- Powiedział mój brat. Miał racje. W końcu oboje zaczęliśmy się śmiać złowieszczo.
(Perspektywa Tarranta)
Szukam już Alicji pół godziny. Nigdzie nie mogę jej znaleźć. Czułem się źle, że od pojawienia się Alicji spędzałem więcej czasu z Elis. Chociaż... Dziwiło mnie zachowanie Elis. Jeszcze McTwisp powiedział mi, że Alicja zatruła się moimi ciasteczkami. Mówił, że był tam środek przeciw chwastom, a ja czegoś takiego nie dodawałem. Będzie źle jeśli Alicja nie będzie chciała ze mną rozmawiać. Może nie chce mnie z nać po tej sytuacji z ciasteczkami. Na dodatek jak byłem z przyjaciółmi, Elis i Alicją pod starym młynem to głos Alicji był chyba smutny gdy nie skończyłem pytać jej czy wszystko w porządku. O nie! A co jak widziała jak całuję się z Elis?! Nie, nie, nie. Musze Alicji to wytłumaczyć, że to nie ja zacząłem ten pocałunek tylko Elis. Tylko... Najpierw muszę znaleźć Alicje.
(Perspektywa ??)
Nie mogę w to uwierzyć. To... To ona. Moja... Nie. A może jednak. Czyli... Eh... Nawet jeśli to ona to pewnie mnie... Z resztą nie ważne. Gdyby mój pan dowiedział się o mojej tajemnicy byłby wściekły. Napisałem o planach mojego pana i przyczepiłem list do mojego orła. Następnie go wypuściłem. Miałem nadzieję, że Biała Królowa szybko zareaguje na mój list.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro