Ta Dzika
mimo tego ,że złapała tą dziką uciekinierkę , wcale nie była głodna . Znalazła ją dopiero pod wieczór. Chyba myślała ,że udało jej się uciec i jest bezpieczna - siedziała na starym spróchniałym pniu . Czuła tam kogoś jeszcze, ale zapach był zbyt słaby , by wiedziała to na pewno . Dzika też ją wyczuła . Jednak zrobiła to zbyt późno .
Poderwała się gwałtownie, odwracając przodem do Ruby . Była przerażona nagłym pojawieniem się Ruby. Cała się trzęsła . Kiedyś z pewnością uznałby ją za piękną. Teraz była brudna , cuchnęła potem . Długie brązowe włosy były posklejane w strąki . W oczach błąkała się dzikość i panika. Ruby jej współczuła . To właśnie przytrafiało się samotnym wilką w lasach , z daleka od ludzi . Dziczały.
Nie zdążyła ruszyć do przodu , gdy drobne dłonie oplotły nogi dzikiej . Miała szczenię. I to nie jedno . Dwóch chłopców . Jeden stał nieco dalej . Był starszy . Miał może osiem lat . I był przerażony . Ten mniejszy miał może trzy lata . Tulił się do dzikiej ,ale nie wyglądał na wystraszonego . Chyba wcześniej uczył się chodzić na dwóch nogach, mimo wszystko był zaskoczony.
-Nie chciałam uciec... - zaczęła łamliwym głosem i bardzo słaby - nie mogłam ich zostawić ... nie poradzą sobie beze mnie . Tamci mnie szantażowali . Powiedzieli ,że jeśli im nie pomogę to ich zabiją... proszę nie karaj mnie .
Słyszałam jak wilczyca która ze mną przyjechała zbliża się do niej . Dzika cofnęła się o pół kroku , popychając lekko chłopca do tyłu . Delikatn głos zabrzmiał w głowie Ruby.
"ją musimy zabrać a co ze szczeniakami ?"
"je też zabierzemy, Alfa zdecyduje co z nimi "
-Nie uciekaj. Pojedziecie z nami i niech ten drugi chłopak podejdzie bliżej .
Kobieta spojrzała niepewnie na drugiego syna
-Jeśli się sprzeciwisz , skarzesz ich obu na śmierć . Ty może zdążysz uciec ,oni nie koniecznie .
Przywołała chłopca ręką do siebie . Patrzył nieufnie na kobietę i wilczycę przed nim. Nie odezwał się jednak .
"weź młodszego, niech idzie z tobą - wtedy nie będzie próbowała uciekać "
Wilczyca skinęła głową .
-Jak ma na imię ?- wskazała na chłopaka wskazanego przez betę.
Dzika zaczęła panikować. Jej oddech nienaturalnie przyśpieszył .
-nie zabierajcie mi go - wymamrotała dotykając głowy dziecka
Ruby zwróciła na siebie uwagę warczeniem.
-to jest Beta , zaatakuje i zabije was wszystkich jeśli będziesz stawiać opór . Po prostu podaj i imię chłopaka , jest młody zaniosę go do samochodu .
-M...ma na imię Ian
Wilczyca wyciągnęła ręce do chłopca . Przez chwilę patrzył na nią , a potem z uśmiechem ruszył w jej kierunku . Parę razy się potknął i wydawało się ,że upadnie . Mimo to dotarł do Wilczycy która go podniosła .
-idziemy , wy przodem
Zanim weszły do samochodu Ruby przemieniła się i przebrała w normalne ubrania . Włosy które były rozpuszczone po przemianie , zaczęła zaplatać w warkocz. Dziką wilczycę musieli niestety usadzić w klatce w bagażniku . Dzieciaki jednak posadzili po prostu z tyłu . Starszy z chłopców wcisnął się jak najbardziej w siedzenia , przytulając do siebie brata.
Ruby odwróciła się w jego kierunku. Cały się trząsł . Buzię miał pobrudzoną od błota i trawy , podobnie jak za duże ubranie. Wielkie zielone oczy wpatrywały się w nią ze strachem i powagą, wręcz wyzwaniem . Drugi z chłopców już powoli usypiał . Był bardzo podobny do brata.
-jak masz na imię ?
-Kade - powiedział cicho . Mądry chłopak ,pomyślała wiążąc włosy gumką .
Droga minęła spokojnie . Nikt się nie odezwał. Dzieciaki zasnęły na tylnej kanapie ,ale nie był to spokojny sen. Kade co chwile się wybudzał i rozglądał niespokojnie . Był nieufny . Był taki bo nie nauczono go żyć w stadzie . Bał się ich tak samo jak bałby się ludzi.
Ruby było żal takich wilków. Żal jej było tych dzieciaków. Wiedziała , że jeśli nie uda się oswoić Kade'a wypuszczą go z powrotem do lasu , a jeśli będzie agresywny to może go zabiją. Podejrzewała ,że urodził się ,gdy jego matka dziczała , więc wychowywał się jak dziki chłopiec. Takich niestety rzadko udawało się odratować. Większe szanse były dla małego Iana . Zapewne i tak nie będzie pamiętał najmłodszych lat swojego życia .
Wbrew pozorom ,Ruby nie była bez serca. Miała serce , ale bardzo mocno znieczulone . Ćwiczyła się by nie okazywać zbytnich uczuć, nie okazywać empatii więźniom i by zawsze wyglądać na pewną siebie . Nawet gdy nie wiedziała co robić.
Gdy wrócili do Wilczego Domu , Dzika została odzielona od swoich dzieci . Na początku Kade i Ian poszli z Luną ,która miała się nimi zająć i uspokoić przez chwilę. Ona razem z kilkoma innymi wilkami odprowadziła Dziką do więzienia. Było już późno , ale obie wiedziały ,że to nie koniec dla ich obu . Alfa i Ruby zajmą się nią jutro , jak tylko dziewczyna skończy szkołę. Zamykając kojec obserwowała jak Dzika siada na leżance ze spuszczoną głową .
-Zabijecie mnie prawda ? - zapytała nie podnosząc na nia wzroku
-to się okaże- powiedziała odchodząc .
Cała sytuacja ją dobiła. Idąc do wilczego domu razem z Lily wieczorem ,znowu poczuła ten wspaniały zapach zmieszanej kawy ,perfum i czekolady . Lily jednak tego nie czuła . Czuła samą kawę zapewne z któregoś z otwartych okien. Pozwoliła , by przyjaciółka wmówiła jej ,że to ze zmęczenia . W końcu cały dzień spędziła w lesie .
Na kolacji zjadła wyjątkowo mało . Bardzo ją to zdziwiło . Nie zrobiła jednak nic by to zmienić. Obserwowała jak jedna z wilczy karmi małego Iana . Kade siedział zaraz obok pilnując brata . Był nerwowy , jadł zachłannie - jakby następnego posiłku miało nie być - cały czas się przy tym rozglądając .Cały czas był czujny . Podrywał się przy każdym głośniejszym dźwięku . W końcu siedzący obok niego wilk nie wytrzymał zabrał od niego talerz z jedzeniem i posadził sobie na kolanach , po czym zaczął karmić jak małe dziecko . Przez chwilę myślała ,że przerażony chłopiec przestanie jeść zupełnie , tak zdawało się to działać i chłopiec się uspokoił.
Gdy tylko skończyła się kolacja zdała szybki raport swojemu ojcu w jego gabinecie. Zrobiła to szybko , bez zbędnego rozczulania się ,a potem ruszyła w drogę powrotną do domu. Nikt jej nie zatrzymał gdy szła do swojego pokoju . Ani Luna , ani Noah ... nawet Zeve ,która lubiła jak jej starsza siostra czytała jej książki przed snem tego wieczoru nie przyszła.
Wzięła prysznic i ruszyła do swojego pokoju. Nadal w nim nie posprzątała , bo po prostu nie miała czasu . Cały dzień minął jej na ganianiu po lesie i zirytowała się , gdy przypomniała sobie jeszcze o zadaniu ze szkoły . Zawsze starała się mieć jak najlepsze oceny ,ale nie miała na nic siły . Po przebraniu się w piżamę opadła na łóżko , zapadając w głęboki sen . Sen bez snów . Cieszyło ją to - nienawidziła gdy sprawy ,które robiła za dnia nękały ją jeszcze w nocy wzbudzając poczucie winy i tą dziwną ciężkość na sercu . To nie pozwalało jej spać. A ona po całym dniu chciała mieć po prostu święty spokój.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro