Partner
wrócił do domu zmęczony , spocony i obolały , po upadku . Był późny wieczór . Właściwie tuż przed kolacją . Gdy otworzył drzwi znowu poczuł żal i smutek o których zdążył zapomnieć przez cały dzień spędzony z Beckettem . Naprawdę go polubił .
-Jas ,to ty synku ?- zapytała Carol słysząc otwierane drzwi . Była szczęśliwa ,że jej syn był w końcu z nią ,a z drugiej strony dobijało ją to ,że całymi dniami snuje się z nieszczęśliwą miną . Wyszła z kuchni wycierając ręce w swój fioletowy fartuszek . Jas ściągał buty , a jego prosty czarny plecak leżał obok drzwi do jego pokoju .
-cześć mamo - powiedział gdy ją zauważył . Kobieta uśmiechnęła się lekko .
Była do niego zupełnie nie podobna . Zawsze miała problem z utrzymaniem wagi , przez co była przeraźliwie wręcz chuda . Pamiętał ,że w najgorszym momencie mógł policzyć wszystkie kręgi i żebra prześwitujące przez skórę. Teraz lepiej się trzymała . Włosy miała cieńkie i niezbyt długie , w kolorze czarnym. Jej oczy mimo wszystko nadal były pełne blasku i przypominały ocean , ale reszta twarzy była wychudzona i blada .
-długo cię nie było , bałam się ,że sie zgubiłeś - chłopak odwiesił kurtkę .
-nie , byłem na naborach
-o!- zdziwiła się kobieta - tak od razu ? i jak przyjeli cię ?
-kolega mnie namówił - odpowiedział sięgając po plecak . Przyjechał dwa dni temu i wciąż nie czuł się tu jak u siebie. Kobieta zrozumiała ,że na nic więcej chyba nie może liczyć .
-pamiętasz ,że dzisiaj przyjdzie Justin ? - zapytała gdy jej syn wchodził do pokoju . Zatrzymał się w drzwiach i sporzał na nią zmęczonym wzrokiem.
-mamo , zanim tu przyjechałem ten facet tu właściwie mieszkał , nie mogę przecież kazać ci go wyrzucić tylko dlatego ,że nagle tu jestem
-chciałabym ,żebyć chociaż spróbował się z nim dogadać i nie chcę byś czuł się nieswojo . to w końcu twój dom synku - chłopak spojrzał na nią ostatni raz a potem, wszedł do pomieszczenia zamykając za sobą drzwi.
Oparł się o gładką powierzchnię drzwi . W pomieszczeniu było wręcz sterylnie czysto . Pokój był w łagodnym pomarańczowym kolorze . Cały pokój był utrzymany w tym właśnie kolorze z szarymi elementami. Łóżko był idealnie pościelone , na stoliku nocnym ,burku i komodzie nie było żadnego niepożądanego tam przedmiotu. Wszystkie książki były poukładane na wiszących półkach nad łóżkiem i szafce obok komody . Na środku pokoju tuż obok łóżka stała duża szara pufa.
Jas wypakował podręczniki , chowając je od razu do jednej z szuflad , następnie spakował plecak na następny dzień. Położył go jak zawsze na komodzie. Włączył radio stojące na biurku , a pomieszczenie wypełniło się dźwiękami AC/DC . Słuchając "highwell to hell" od razu zrobiło mu się trochę lepiej. Światło samochodu odbiło się w oknie . Podszedł do niego z zamiarem zaciągnięcia zasłony ,gdy zobaczył dwie dziewczyny , spacerujące spokojnie.
Jedną z nich była Lily. Ubrana była już w czarne spodnie i tą samą męską bluzę co wcześniej, tylko teraz zapiętą pod samą szyję. Drugiej nie znał. Widział ją po raz pierwszy i ... i nie mógł oderwać wzroku. Jasne włosy związane w warczocz zdawały się lśnić złotem w blasku latarni. Twarzy nie widział za dobrze bo była za daleko . Za to doskonale widział jej pewna siebie postawę. Aż w swoim pokoju czuł bijącą od niej siłę i dumę . Miał wrażenie że coś po prostu karze mu na nią patrzeć. Obserwować jak z gracją kroczy przed siebie w czarnych glanach , a skóra na jej kamizelce i butach odbija światło ulicznych latarni. Jakby była boginią.
Zatrzymały się nagle . A właściwie to blondynka zatrzymała się. Cały dzień spędzony w lesie sprawił, że jej zmysły stały się niezwykle czułe. Znów do jej nozdrzy dotarł ten niesamowity zapach . Zaczęła pociągać nosem chwytając Lily za ramię przez bluzę .
-co jest Ruby ? - spytała nieco zaskoczona.
-czujesz to ?
Lily pociągnęła nosem ale nie wyczuła nic nadzwyczajnego . Mimo że bardzo się skupiła . Pokręciła jednak głową .
-ale co dokładnie ?- Ruby wcisnęła nos w bluzę Lily co z boku wyglądało wręcz komicznie . Obserwując to z daleka chłopak nie słyszał co mówią ,ale zaśmiał się cicho . -Ruby !
-ty też tym pachniesz , słabo ale czuć ...- wymamrotala cicho
-co ?! Czym znowu pachnę? - Sama Lily uniosła pachę by się powąchać. To naprawdę było komiczne .
-czekolada i kawa ... nie czujesz tego ?
dopiero wtedy zwróciła uwagę na delikatny aromat kawy , ale nie było to nic dziwnego . Wiele osób lubi kawę i pije ją przy otwartych oknach skąd zapach wylatuje na zewnątrz. Sama piła dużo kawy . Wręcz nałodowo.
-Ruby przepraszam ale świrujesz , kawa jak kawa , wiesz ile potrafię jej wypić przez dzień ?
Obserwował je dopóki nie odeszły . Zginęły poza zasięgiem wzroku. Dopiero po tym zaciągnął zasłonę. Ciężko opadł na pufę . Jego zmęczone i obolałe ciało przyjemnie osuwało się w dół , przy cichym zgrzycie wypełnienia pufy .
Gdy zamknął oczy przed oczami pojawił się mu obraz blondynki . W myślach słyszał jej śmiech , mimo że nigdy nawet z nią nie rozmawiał , a poważne oblicze zdobił uśmiech - chodź jej twarz była zamazana.
Co cię z nim działo ? Widział ją przecież po raz pierwszy . Nie mógł się w niej tak po prostu zakochać. Nie znał jej!
Mimo to te jej włosy ... zupełnie jakby lśniły własnym światłem , przeslaniając mu widok na całą jej sylwetkę. Chwycił podręcznik do Biologi który wcześniej położył na wierzchu i zaczął się uczyć , chcąc wyrzucić z myśli nieznaną blondynkę. Wtedy jeszcze myślał , że nigdy więcej się nie spotkają .
Miał wrażenie , że czas się zatrzymał i że wieczność siedział w swojej samotni razem z książką i dźwiękami głośnej muzyki . Był zupełnie odcięty. Nie słyszał samochodów jeżdżących za oknem , ani mamy krzątającej się po kuchni. Opanował go spokój . Jego idealny spokój.
Przypomniał mu się dzisiejszy trening . Myślał że go nie przyjmą . Właściwie był tego pewniej ,gdy tylko przekroczył próg sali gimnastycznej. Od razu uderzył w niego widok agresywnych zawodników przepychających się między sobą mimo tego że byli w jednej drużynie. Ponad połowa z nich była wilkami. Tylko dwóch rezerwowych stało nieco z boku ,przyglądając się im z pobłażaniem . Beckett z uśmiechem popchał do w stronę trenera wchodzącego na salę. Dosłownie stanął za jego plecami i pchał w jego stronę. Ku uciesze innych zawodników.
Trener kazał mu się po prostu włączyć do treningu . Nawet nie zdążył zadać pytania . Po prostu kazał mu trenować razem z resztą drużyny . Więc to robił. Ale już po rozgrzewce czuł że ma dość. Ledwie za nimi nadążał. Miał wrażenie , że są szybsi , silniejsi i bardziej agresywni . Potem zrozumiał że faktycznie tak jest .
Usiadł na ławce zrezygnowany ,podczas pięciominutowej przerwy . Był zmordowany bardziej niż po najtrudniejszym meczu . Jeden z rezerwowych zawodników przysiadł się bliżej niego . Dopiero wtedy zauważył że jest od niego drobniejszej budowy i nieco niższy . Podobnie jak drugi chłopak rozmawiający z Beckettem .
-coś ci nie idze stary - powiedział podając Jasowi wodę . Przyjął ją z wdzięcznością i duszkiem opróżnił jednorazowy kubek
-myślałem , że dam radę ,ale nie mam szans. Tylko się zbłaźniłem
-właściwie to idzie ci całkiem nieźle . Trener przychylnie na ciebie patrzy - powiedział na co Jas uniósł głowę ,nie dowierzając . Wcześniej w szatni zmienił okulary na szkła kontaktowe ,by przypadkiem ich nie połamać - dlatego cieszył się że nie musi ich teraz poprawiać- tylko nie bądź taki delikatny , to wilki ! Jak sfaulujesz jednego czy drugiego nic się nie stanie . Szybko się leczą. I szybciej wezmą cię za swojego . Najlepiej zabierz się za tego z trzynastką na koszulce. Wierz mi pomoże .
I tak zrobił . Skoro reszta grała agresywnie postanowił się dostosować. Zauważył że gdy wpadł w rytm szło mu dużo lepiej. Był pewnien że gdyby odbywał się prawdziwy mecz , parę razy zostałby odgwizgany z niesportowe zachowanie. I tak jak mu podpowiedział rezerwowy, skupił się na trzynastce. Udało mu się go nawet powalić na ziemię. Wszyscy patrzyli na to ze zdziwieniem .
Z wyczekiwaniem wypatrywali kolejnego ruchu obu zawodników. Jas najzwyczajniej w świecie wyciągnął rękę do powalonego gracza , na co ten uśmiechnął się i skorzystał z pomocy .
Po szybkiej rozgrywce trener przywołał go do siebie , prawiąc długie kazanie zarówno o popełnionych błędach , jak i o dobrych zagraniach . Był też szczery do bólu . Gdy tak wymieniał wszystkie jego przewinienia Jas był pewny że się nie dostał. A potem silne muskularne ramię prawie zmiażdzyło mu kark owijając się wokół jego szyi i pochylając cały tułów nieco w dół.
-trener już go tak nie męczy ! Dobry jest ! Wszyscy wiemy ze już jest jednym z nas!
To był ten chłopak w koszulce z trzynastką którego wcześniej powalił.
Pukanie do drzwi wyrwało go z zamyślenia. Powoli oderwał się od swoich wspomnień , jednocześnie ciesząc się że został z nich wyrwany zanim zanurzyłby się za głęboko.
W drzwiach stała Carol . Nie miała już na sobie fartuszka . Zamiast tego ubrana była w zwykłą zieloną koszulkę i dżinsy . Mimo że bluzka powinna być przyległa do ciała i tak wisiała na drobnym ciele kobiety. Wiedział , że jego mama była chora ,ale to i tak był... straszny widok .
-Jes ... kolacja gotowa i Justin przyszedł . Dołączysz do nas ?
-tak już idę .- podniusł się ciężko odkładając podręcznik do szuflady komody . Lubił swój sterylny pożądek . Denerwowało go gdy coś było nie na miejscu . Ostatnio stał się całkiem drażliwy , chodź starał się tego nie pokazywać.
Justin pomagał jego mamie rozkładać naczynia na stole w jadalni . Był dokładnie takim mężczyzną jakiego sobie wyobrażał. Łysy , z dość surową twarzą i wytwtuowany od stup do głów. Uśmiechnął się szeroko ,gdy go zobaczył i nie wydawał się już taki surowy. Wyszedł mu na spotkanie wyciągając rękę w jego stronę.
-cześć młody , ty musisz być Jas mam rację ? Jestem Justin miło cię poznać.
-cześć - odpowiedział Jas ściskając jego dłoń . Obaj mieli bardzo silny uścisk . Justin zdawał się zadowolony , tylko...
-co ty taki ponury ?
-zmęczony
To nie było kłamstwo . Czuł jakby mógł zasnąć na stojąco. W nastroju do rozmów też nie był, ale tego nie musiał mówić.
Mało się odzywał przy stole . Justin okazał się całkiem spoko gościem . Cały czas żartował , opowiadał anegdotki , starał się też włączyć do rozmowy Jasa . Wydawał się szczerze zainteresowany. Tym co lubi robić w wolnym czasie , jak mu idzie nauka ,czy chociażby czy przez przeprowadzkę musiał zerwać z jakąś dziewczyną. Nie chciało mu się wierzyć że , nie musiał. I Jas nie mógł znaleźć powodów by go nie lubić.
Chodź właściwie był jeden . Jego córka z poprzedniego małżeństwa. Był pewien że jest tak sympatyczna jak on ,ale był zły że mama go nie uprzedziła. Zwłaszcza że dziewczyna też miała się do nich wprowadzić po świętach.
I nie chodziło o to że miał jakieś uprzedzenia do dziewczyn , czy bał się o swoje miejsce w domu. Po prostu sam dopiero co stracił swoją siostrę . Nie zdążył jeszcze do końca pogodzić się z jej stratą ,a już miał mieć kolejną .
Zdziwił sam siebie ilością jedzenia jaką w siebie wrzucił. Zwykle nie jadł dużo . Tym razem ,zjadł tyle ,że starczyłoby na dwie inne osoby . I było to głównie mięso.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro