Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Obcy

Nienawidził gdy jego rodzice się kłócili. Był na nich wściekły. Był wściekły ,że musiał się przeprowadzić ,ale wolał to niż mieszkanie z ojcem ćpunem .

Wiedział że nie będzie mu łatwo zwłaszcza ,że rok szkolny już się zaczął. Nawet teraz czuł na sobie ciekawskie spojrzenia innych pasażerów szkolnego autobusu. Wiedział że jego kuzynka biegała do szkoły razem ze znajomymi ,więc był to sam .

Poprawił zsuwające mu się z nosa okulary. Miał tylko nadzieję że zdąży załapać się jeszcze na nabory do szkolnej drużyny koszykarskiej. W poprzedniej szkole był kapitanem , co prawda teraz nawet o tym nie marzył ,liczył na jakieś miejsce . Chociażby w rezerwie. Byleby mógł ćwiczyć i przebywać jak najdalej od domu.

Był przystojnym chłopakiem . Wysokim i dobrze zbudowanym . Włosy miał naturalnie rude , już trochę przydługie bo wpadały mu do oczu . Zawsze miał z nimi problem ,dlatego obcinał je krótko . Przez przeprowadzkę o tym zapomniał. Jego oczy miały niesamowity niebieski kolor . Jasny jak wiosenne niebo . Na nosie prawie zawsze wsunięte były okulary o czarnych oprawkach a pełne usta od dawna szczerze się nie uśmiechały.

Teraz wrażenie że był sam było jeszcze gorsze. Był sam w obcym mieście , był kimś kogo nikt nie zna . Wszyscy będą podchodzić do niego nieufnie bo nie był jednym z nich . Był obcy. Był obcy i od śmierci siostry całkiem sam .

Obserwował krajobraz za oknem i nie odrywał się od niego nawet gdy autobus się zatrzymał. Nie zwracał uwagi na wsiadających uczniów aż ktoś nie stanął nad nim . Przez chwilę pozwał by nieznajomy przyglądał na mu się ,aż w końcu poczuł się nieswojo. Nim zdążył się odwrócić usłyszał przyjazny głos po swojej prawej stronie.

-hej , mogę się dosiąść ? - chłopak który o to pytał uśmiechał się do niego przyjaźnie . Oczy miał niemal czarne ,podobnie jak włosy , tyle że w przeciwieństwie do niego one idealnie układały się na lewo. Poczuł się jeszcze bardziej zdołowany.

-pewnie -wzruszył ramionami , przesuwając się nieco .

Chłopak usiadł kładąc plecach na kolanach . Był zielony i miał pełno przypinek. Czarnowłosy pogrzebał w nim chwilę , po czym wyciągnął telefon i spojrzał na wyświetlacz. Potem wrzucił go tam z powrotem i odetchnął z ulgą

-ledwie zdążyłem . Hehe dziecko szczęścia jak to mówi moja mama , ty w ogóle jesteś nowy ? - zapytał odwracając się w stronę rudowłosego.

Wyrzuca z siebie słowa jak karabin maszynowy ,pomyślał . Skinął mu jedynie głową w odpowiedzi.

-Tak myślałem że cię nie kojarzę ,a kojarzę tu wszystkich . Beckett Woods - powiedział wyciągając prawą rękę w jego stronę . Przyglądał jej się przez chwilę nieufnie ,ale w końcu ją uścisnął.

-Jas Wayne

-Wayne , Wayne, jesteś jakąś rodziną z Lily Wayne ?

-to moja kuzynka - dodał Jas, a uśmiech Becketta możliwie stał się jeszcze większy

-nawet podobni jesteście , a w wilka też się zmieniasz ?

-nie ! -dodał trochę za głośno, na co jego towarzysz się zaśmiał .

-nie bierz tego do siebie - powiedział gdy już opanował swój śmiech . Beckett najwidoczniej nie przejmował się tym że zwrócili na siebie uwagę całego autobusu . - po prostu byłem ciekawy . W Solaris Bay nie da się mieć przed sobą tajemnic . Wierz mi próbowałem . Nie wyszło .

-no dobra zaciekawiłeś mnie , co to za tajemnica ? - tym razem to Jas zadał pytanie , co bardzo ucieszyło Becketta.

-teraz to akurat żadna tajemnica - powiedział i strzelił palcami z których wystrzeliły mieniące się iskierki.

-jesteś magiem - to nie było pytanie. Beckett skinął głową ,a jego uśmiech jakby trochę zmalał.

-tia... jak mówiłem próbowałem to ukrywać ,ale ... nieudolnie , Solaris Bay jest mniejsze niż się wydaje . To każdy zna każdego ,a najgosi są ci młodzi plotkarze ze swory .

-tu serio jest jakaś wataha ? Myślałem że to żart Lily i watahą nazwała jaką swoją paczkę czy coś.

-nie - odparł Beckett z przekąsem - jest i to całkiem duże . Wataha Solaris jest jedną z tych potężniejszych i pilnują miasta

-nie są przez to agresywni ?

-nie , bronią nas przed nadnaturalnymi , ale do naszych spraw się nie mieszają. Alfa Ben uważa że to nie potrzebne

Więc tak się nazywa miejscowa szycha , pomyślał , lecz nie powiedział tego na głos . Pamiętał poprzedniego alfę z jakim miał do czynienia . Okrutny , brutalny , przekonany że wszystko mu się należy. Jego syn był taki sam i uwielbiał się nad nim znęcać. A potem się przeprowadzili .Od tamtego czasu go nie widział .

Przyjemnie mu się rozmawiało z Beckettem. Był miły i zabawny. I dużo mówił . Bardzo dużo ,ale to było lepsze niż ci wszyscy co cały czas go ignorowali . Z resztą jego siostra też dużo mówiła . Był przyzwyczajony . A potem temat tak jakoś poszło i temat zszedł na koszykówkę ,to nawet Jas się rozgadał . Nie zauważyli nawet gdy musieli już wysiadać .

Naprawdę szczerze się cieszył gdy okazało się ,że są w tej samej klasie . Zdecydowali się usiąść w jednej ławce. Tak jak przypuszczał ,jego pojawienie się w szkole wywołało niemałą furorę . Wszyscy posyłali mu ciekawskie spojrzenia . Beckett starał się jednak by Jas nie zwracał na to uwagi , cały czas go zagadując . Zdobył przez to trzy uwagi od nauczyciela za gadanie i to na jednej lekcji ! Jas czuł się w obowiązku przeprosić go po lekcji ,ale ten nawet nie chciał tego słuchać . Stwierdził jedynie ,że i tak był wyjątkowo cicho jak na niego .

Okazało się jednak ,że nie musi szczególnie uważać na lekcjach , bo był nieco do przodu z materiałem. W jego poprzedniej szkole nauczyciele byli czasem aż nadgorliwi przez co szybko przerabiali cały materiał i potem zaczynali ten na przyszły rok . Beckett wykorzystał to jako pretekst do dodatkowego gadania i racjonalne argumenty Jasa , że narobi sobie zaległości nie docierały do niego . A może docierały , tylko natychmiast wypuszcza je drugim uchem ?

Na przerwie śniadaniowej spotkał swoją kuzynkę , z całą masą książek na rękach i torbą cały czas spadającą jej z ramienia. Ciekło z niej coś białego . Gdy tylko to zauważyli postanowili jej pomóc. Nastoletnia wilczyca była naprawdę wdzięczna . Okazało się ,że jogurt ,który zgarnęła na później z wielkiego domu , pękł w jej torbie , na szczęście nie zdążył zalać książek . Kilka okładek niestety pobrudziło się od jogurtu . W czasie gdy chłopcy wycierali książki z jogurtu ona odniosła torbę do szafki i wróciła z by zanieść tam podręczniki .

Lily Wayne była śliczną , dość wysoką jak na dziewczynę rudą pięknością . Miała figurę idealnej klepsydry a jej twarz była owalna , dokładnie taka jaką chciałaby mieć każda dziewczyna . Tego dnia włosy miała związane w wysokiego kucyka , a ubrana była w strój lokalnych cheerleaderek - przyległe do ciała zielone spodnie z nazwą szkoły na nogawce , bluzce bez rękawów odkrywającą brzuch - w tym samym kolorze i również nazwą szkoły na piersi - na ramionach miała jednak męską bluzę dresową . Widział jeszcze kilka dziewczyn podobnie ubranych . Tego dnia musiały mieć trening .

-naprawdę wam dziękuję chłopaki, może jeszcze zdążę zjeść jakiś lunch - powiedziała w końcu zamykając swoją szafkę .

-a masz w ogóle co zjeść ? - zapytał Jas patrząc na swoją nierozgarniętą kuzynkę uważnie, na co wzruszyła ramionami

-nie , ale na pewno Ruby będzie miała coś dobrego

-nie jestem pewien czy podkradanie jej jedzenia to dobry pomysł - odezwał się Beckett na co Lily jedynie się zaśmiemiała . Jas też by się zaśmiał , gdyby tylko wiedział kim była Ruby .

-wiem ,że ma jedną kanapkę z tuńczykiem , a ona nie znosi tuńczyka więc chętnie odda ją w dobre ręce - Lily rozłożyła ręce jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie .

-skąd wiesz ,że ma kanapkę z tuńczykiem ? - zapytał Jas , na co jego kuzynka postukała się pudrowo różowym paznokciem po nosie

-poczułam , jej torba śmierdzi rybą , swoją drogą miałam pytać jak to jest ,że zawsze tak intensywnie pachniesz czekoladą ? Nie mogę normalnie stanąć obok ciebie , bo nabieram ochoty na słodkie a przypominam jestem na diecie

Beckett zaczął się śmiać , nie mogąc uwierzyć w to co słyszy . Jas natomiast spalił porządnego buraka . Nie wierzył ,że jego kuzynka naprawdę o to zapytała. Lily nie widziała w tym pytaniu zupełnie nic dziwnego . Być może przez to ,że zbyt wiele czasu spędziła z wilkami .

Gdy nie otrzymała odpowiedzi po prostu , odeszła twierdząc że musi znaleźć Ruby przed końcem przerwy bo jest naprawdę głodna. Użyła nawet określenia "jak wilk" . Uznał to za naprawdę zabawne skoro sama była wilczycą.

Przedostatnia lekcja okazała się lekcją łączoną z przeciwną klasą humanistyczną .Nauczycielka z którą mieli mieć angielski nagle zasłabła przez co , przydzielono ich do niezbyt licznej klasy humanistycznej . O czym dowiedzieli się po dzwonku , Musieli przebiec cały budynek nim tam trafili . Cali zdyszani wbiegli do klasy przepraszając nauczycielkę za spóźnienie. Kobieta o mysich włosach upiętych w koka i lekkich zmarszczkach na twarzy , zapytała ich jedynie o nazwiska i kazała usiąść w jednej z dwóch wolnych ławek . Widział ,że w tej bliżej jeszcze przed chwilą ktoś siedział ponieważ nadal leżały tam dwa czarne zeszyty . Usiedli więc ławkę za nią . Był pewien ,że właściciel zeszytu wróci za chwilę . Tak się nie stało .

Po skończonej lekcji Lily zgarnęła zeszyt i wyszła bez słowa. Beckett powiedział mu ,że chyba domyśla się kto normalnie siedzi przed nimi , ale woli być pewnym zanim cokolwiek powie .

Na ostatniej lekcji obaj dostali uwagi . I to nawet nie ich winy . Siedzieli spokojnie na historii oglądając nieznany z tytułu film historyczny . Wyjątkowo się nie odzywali , wpatrzeni w ekran obaj powoli usypiali oparci na swoich dłoniach . Było tak cicho i spokojnie , i nudno .

ŁUP!

odgłos uderzenia był tak nagły ,że Beckett pisnął niemęsko a wystraszony tym wszystkim Jas spadł z krzesła z wielkim hukiem uderzając w podłogę całym swoim ciałem. Cała klasa która do tej pory przesypiała rozbudziła się nagle , patrząc na tych dwóch jak ja kosmitów , a potem zaczęli się śmiać. Jas leżał jeszcze przez chwilę oszołomiony , nie do końca wiedząc co się stało .

Gdy podnosił się z podłogi i wszystko stało się jasne. Ktoś rzucił w okno wypchaną piaskiem maskę klauna , a siedzący przy oknie Beckett widząc to spanikował i krzyknął . Mimo to uwagę dostali oni za przerywanie lekcji . Jas miał ochotę rozszarpać tego kto to zrobił

wychodząc z klasy głowa bolała go jak cholera. Głównie od uderzenia . Całe ciało też go bolało . Wychodząc z klasy Beckett odwrócił się do niego i rzucił od niechcenia

-ej Jas ... właściwie to za chwilę jest trening może masz ochotę pogadać z trenerem w sprawie dołączenia do drużyny ?

-ty sobie chyba ze mnie kpisz Beckett !

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro