Frustracja i głupie decyzje
została na dziedzińcu sama . Mocno zaciskając pięści. Czuła zapach Lily parę metrów dalej co nie zmieniało za bardzo jej sytuacji. Mogła być konkretniejsza ,ale gdy zostali sami nie potrafiła sensownie myśleć.To w nią uderzyło dużo mocniej niż myślała. Całkiem zawrócił jej w głowie.
-idź do domu Lily- warknęła gdy ruda była już blisko . Zatrzymała się w miejscu ze smutkiem wpatrując się w przyjaciółkę .
-no przecież nie zostawię cię samej - powiedziała robiąc jeszcze krok w stronę Ruby. Blondynka warknęła ostrzegawczo .Lily uniosła dłonie do góry, chcąc pokazać ,że nie ma złych zamiarów.
Ruby wzięła głęboki wdech . Od rana wiedziała ,że ten dzień nie będzie łatwy ,ale musiała wziąć się w garść . Miała ,przecież obowiązki na głowie i nie mogła ich zaniedbywać. Ta myśl nieco ją otrzeźwiła . Obowiązki i stado. Jeśli chciała w jakikolwiek oderwać myśli od Jasa i od tego co się stało , musiała się zająć stadem .
Minęła Lily nawet na nią nie patrząc i szybkim krokiem skierowała się w stronę wilczego domu . Zirytowała się gdy przez złamany nos poczuła delikatny ,bardzo słaby zapach ukochanego .Zacisnęła szczęki by nie zacząć wyć z niezadowolenia i frustracji .
-Ruby !
-jak bardzo potrzebujesz zajęcia możesz zapytać Susie czy nie potrzebuje pomocy przy tych dwóch dzikich szczeniakach , ja muszę się zająć swoimi sprawami . - powiedziała na odchodne . Nie musiała się martwić tym czy usłyszy . Wszystkie wilki miały świetny słuch .
Gdy weszła do wilczego domu nikt nie wchodził jej w drogę . Większość raczej przemykała obok niej z opuszczoną głową . Ci odważniejsi ,witali się z nią skinieniem głowy , nie patrzyli jej jednak w oczy . Paru chłopców siedziało na kanapie w salonie grając w gry wideo , grupka nastolatków siedziała obok drzwi prowadzących na taras grając na instrumentach i śmiejąc się między sobą . Widząc Ruby skinęli jej z uśmiechem głową .
Lucky ,którego szukała był w ogrodzie . Zajadał się kiełbasą którą grillował z paroma kolegami w ramach obiadu . Ruby mimo tego że była głodna odmówiła apetycznie pachnącego posiłku -chodź nie było to łatwe zwłaszcza ,gdy zobaczyła i poczuła karczek. Mięso różnego rodzaju nie tylko wyglądało ,ale i skwierczało apetycznie. Zgarnęła czarnowłosego ,który wziął sobie na drogę jeszcze dwie kiełbaski i kawałek chleba , by ruszyć na poszukiwanie brata .
Znalezienie Mike również nie było trudne , bo pomagał w naprawianiu samochodu który ostatnio rozbił podczas wyścigów które zorganizowali z kolegą . A raczej miał pomagać bo gdy Ruby przyszła go zabrać , ten bardziej niż samochodem zajęty był córką mechanika .Byli tak zajęci sobą , że zapewne gdyby nie mocne klaśnięcie w dłonie przez Ruby nawet by ich nie zauważyli . Chłopak był czerwony jak burak , zwłaszcza widząc minę Lucky'ego który jedząc kiełbasę wcale nie wyglądał jakby chciał przerywać oglądanie . Tego dnia taki widok mógł Ruby jedynie jeszcze bardziej rozjuszyć . Oczywiście cieszyła się ,że starszy brat w końcu się zakochał w kimś kto to odwzajemnia ( bo za dużo szczęścia w miłości to on nie miał) , ale wtedy przypominała jej się nieudana rozmowa z Jasem . Chodź nie poszła ona tak ,źle jak pójść by mogła i tak naprawdę nie było najgorzej , Ruby i tak irytowało to że tak po prostu ją od siebie odsunął i zostawił . Nawet się nie odwrócił gdy za nim zawołała .
Oczywiście zignorowała pytanie o to co stało jej się w nos. Chodź zadał je tylko Mike , który jako starszy brat martwił się o nią. Martwiło go to ,że jej serce tak szybko skamieniało . Nie było w tym jednak nic dziwnego. Ben już od pierwszej ciąży czekał tylko na , żeńskiego potomka . Na córkę która będzie mogła objąć przywództwo gdy będzie na to gotowa . Ale najpierw Barbara urodziła Mike , potem był Gabriel i chodź Ben bardzo kochał każdego ze swoich synów tak samo mocno , popłakał się ze szczęścia gdy w niedługim czasie doczekał się jeszcze córki . Malutkiej , z niesamowicie wielką ilością włosów i taką okrągłą buzią . A rok później urodził się Noah. Będąc przekonanym o tym ,że może nie mieć kolejnej córki postanowił zabrać ją od matki dużo szybciej niż zwykle i tak trafiła pod jego opiekę nie w wieku czternastu , a ośmiu lat . Całe sześć lat za wcześnie .
Strażnicy przed więzieniem przywitali się skinieniem głowy i wpuścili ich bez zbędnych pytań . Dominic wstał ze swojego miejsca marszcząc nieco brwi w wyrazie zdziwienia.
-Beto , nie spodziewałem się was dzisiaj . Myślałem, że pozwolicie dzikiej ochłonąć - powiedział ,gdy zbliżyła się do recepcji . Zaniepokoił go widok krwi w jej włosach , bo po powrocie ze szkoły Ruby nie zdążyła wziąć prysznica , przez co wyglądała nieco upiorniej niż zwykle .
- Był u niej lekarz ?
-Był ale wyniki będą dopiero jutro - odpowiedział upewniając się w swoich papierach ,że nic nie pomylił.
-Świetnie, więc przesłuchamy dzisiaj dwóch jej towarzyszy i naszą drugą więźniarkę - powiedziała spokojnie .
Mike i Dominic niezauważenie wymienili spojrzenia .Domnic odwrócił się szukając odpowiednich kluczy podczas gdy Mike odwrócił siostrę w swoją stronę . Założyła ręce na piersi i chodź to absurdalne poczuł się naprawdę mały gdy patrzyła na niego z takim niewypowiedzianym wyrzutem. A patrzyła na niego tak bo domyślała się co chce powiedzieć .
-Na pewno chcesz ją przesłuchać jeszcze raz ? i nie pytam dlatego ,że chcę coś ci zarzucić , ale Ruby , ona po każdym przesłuchaniu wygląda coraz gorzej . W końcu zakatujesz ją na śmierć - wyszeptał w jej stronę ,chodź doskonale zdawał sobie sprawę że wszyscy go słyszą
-albo zacznie gadać albo zginie , co za różnica , moim zadaniem jest dowiedzieć się od niej wszystkiego co chcę wiedzieć . Nie chcesz w tym uczestniczyć idź tłumacz się Alfie - wycedziła
-co w ciebie dzisiaj wstąpiło -zapytał prosto z mostu , zauważąjac ,że jest bardziej agresywna niż zwykle
-Nic zamierzam wykonać zadanie .I zamierzam to zrobić dobrze - dodała nieco za mocno uderzając palcem jego klatkę piersiową.
Mike zupełnie jej nie rozumiał. Jeszcze kilka dni temu po przesłuchaniu , mówiła mu , że da jej trochę czasu na przemyślenia i zagojenie powarzniejszych ran . Ruby nie zmieniała zdania tak z dnia na dzień. Nie taka była jego siostra.
Obserwował potem jak razem z Lucky'm torturują dwa wilki . Jednego po drugim. Obserwował jak chcąc zmusić ich do mówienia wybijają głęboko w ciało metalowe pręty , polewają skórę kwasem , wyrywają paznokcie a nawet w najgorszych momentach skalpują pojedyncze części ciała lub jego fragmenty. Tak brutalności dawno nie widział w wykonaniu własnej siostry. Nie pokazywała przy tym żadnych emocji. Była jak robot. Bez wyrazu, bez emocji, bez zmęczenia. Wykonywała wszystko jak zaprogramowana. Przywykł już do takiej brutalności w przypadku Lucky'go . Już jako szczeniak przejawiał wyjątkowe okrucieństwo do innych zwierząt - zwłaszcza kotów - ale Ruby z reguły tylko się przyglądała. Rzadko brała czynny udział, czy przejmowała inicjatywę. Taka brutalność była w jej przypadku czymś wyjątkowym. Nawet Lucky w pewnym momencie cofnął się by wyszeptać do Mike .
-demon ją opętał
Skinął głową w odpowiedzi . Niekoniecznie demon, ale coś było na rzeczy.
Przesłuchania wilczycy nie pamiętał za dobrze. Była to Banitka , wygnana z Europy . Nigdy nie zdradziła jak miała na imię, ani za co ja wygnano , ale bardzo dobrze znała Angielski i wymordowała rodzinę która przygarnęła ją pod swój dach. Ruby miała wyciągnąć z niej wyjaśnienia . Nie udawało się to nigdy. A z przesłuchania na przesłuchanie wyglądała coraz gorszej. Pamiętał krzyki Banitki . Jej rozdzierające ciszę krzyki pełne bólu i cierpienia. Przeraźliwe wycie i skomlenie. Odwrócił się, nie chciał na to patrzeć, ale nie mógł zagłuszyć niczym jej krzyków. Nawet Lucky cofnął się do tyłu po raz pierwszy wystraszony tym co robi jego Beta. Brutalność nigdy go nie przerażają, ale ta pustaka w oczach Ruby sprawiała że nie chciał być blisko niej.
A takiej pustki Ruby potrzebowała. Potrzebowała oczyścić umysł. Wyrzucić wszystko z głowy. Pustka była przyjemna. Przyjemniejsza niż zadręczanie się nieudaną rozmowa z Jasem . Przyjemniejsza niż myśli które pojawiały się w jej głowie bez jej pozwolenia. Przyjemniejsza niż myśli które sugerowały jej że to ona odpycha Jasa. Jej ciało , jej charakter , wszystkie jej winy. Była jak w transie.
Ocknęła się dopiero gdy straciła przytomność . Wykończona fizycznie i psychicznie. Ruby zmarszczyła brwi czując smród krwi i potu którym przesiąkła. Mięśnie jej dłoni rozluźniły się a trzymany w niej nóż upadł na splamioną krwią podłogę. Rozejrzała się niespiesznie po pomieszczeniu. Lucky patrzył na nią w szoku. Mike zakrywał oczy dłonią odwrócony w drugą stronę.
Przywołała strażników. Stanęli jak wryci w podłogę gdy zobaczyli salę tortur. Ruby zakrwawioną dłonią wskazała na Banitkę.
-zabierzcie mi z tąd to truchło i sprowadźcie lekarza, jutro znowu będę chciała z nią porozmawiać . - wciąż zszokowani strażnicy jeszcze przez kilka chwil wpatrywali się w swoją Betę . Do momentu w którym nie warknęła. Wtedy otrzeźwieli. Zabrali ją , a Lucky wyszedł z nimi. Mike jeszcze przez chwilę obserwował jak jego siostra rozgląda się po pomieszczeniu jakby widziała je po raz pierwszy . Jak ogląda swoje zakrwawione dłonie ubranie i jasne włosy . Warknęła gdy zrobił krok w jej kierunku . Martwił się o nią jak jeszcze nigdy ,a jednocześnie tak bardzo bał się zbliżyć . Bał się sprowokować jej atak złości , zwłaszcza że nie wiedział co go wywołuje . Wiedział ,że musi porozmawiać z kimś kogo do siebie dopuszczała ;Lily albo Gabrielem ... a najlepiej z ich matką .
Miał wrażenie że nie minęła nawet sekunda ,gdy zacięty wyraz twarzy ustąpił , zastąpiony przez zaszklone oczy i trzęsące się wargi. Nie tylko one się trzęsły . Zakrwawione dłonie nagle znalazły się w jej włosach mocno zaciskając pazury wokół pojedynczych pasm . Pociągając nosem kucnęła na ziemi kuląc się w sobie jak mała dziewczynka . Płacz który się z niej wyrwał był wręcz histeryczny . Płakała dławiąc się łzami , całe ciało drżało .
"Gabriel do cholery chodź tu !" -warknął przywołując brata .
Siedzący w tym czasie w ogrodzie , Gabriel właśnie dowiadywał się od Lily co się stało . Miał przez to lekkie wyrzuty sumienia ,że uderzył siostrę tak mocno . Słysząc wołanie brata popędził w stronę więzienie jak burza ,a za nim zmartwiona Lily. Wiedzieli oboje ,że z Ruby dzieje się coś niedobrego . Dominic nawet nie próbował ich zatrzymać na wejściu. Lucky jedynie się za nimi obrócił . Jednak gdy dotarli było już po wszystkim .
Ruby stała już wyprostowana , oddychała normalnie i jedynie lekko zaróżowione policzki i opuchnięte oczy sugerowały ,że mogła płakać chwilę wcześniej . Mike stał pod ścianą kawałek dalej unosząc nieco ręce do góry . Biła od niej jej normalna pewność siebie , zmieszana ze zirytowaniem. Wydawało się ,że jej frustracja sięga już wyżyn.
-Ruby co się stało ?- zapytała dyplomatycznie Lily nie wiedząc za bardzo co może powiedzieć w tej dziwnej sytuacji . Nie słyszała wołania Mike , popędziła jedynie za Gabrielem czując że coś jest nie tak
-Gówno się stało - warknęła sprawiając ,że wszyscy się skulili. Blondynka wzięła głęboki wdech , po czym skrzywiła się na nieprzyjemny zapach .- zawołajcie ekipę sprzątającą , niech tu ogarną . Ja idę pod prysznic .
-to , akurat dobry pomysł. Trochę śmierdzisz - Gabriel zatkał palcami nos gdy do mijała . Posłała mu jedynie tasakujące spojrzenie .
Długo zajeło jej zmycie z ciała całej tej krwi . Duża ilość wsiąknęła we włosy i nie chciała puścić . Zużyła na nie pół butelki szamponu ,a mimo to niektóre pasma nadal były różowawe. Gdy skończyła usiadła na zimnych kafelkach i pozwoliła by ciepły strumień wody po prostu po niej spływał . Znów przylądała się wszystkim blizną na swoim ciele . Każdej z osobna i po raz kolejny pomyślała o tym jak odpychająca musiała być ,że nawet jej przeznaczony ją zostawił . Załkała po raz kolejny . Umysł sam ranił serce.
Kładła się spać gdy po raz kolejny ogłoszono alarm . Ktoś znów przekroczył granice . Ruby wzięła głęboki wdech i zrywając się z łóżka przemieniła się . Wybiegła z domu ,razem z ojcem i Mike'm . Niewarzne jak wielki bałagan nie panował w jej głowie , musiała bronić watahy .
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro