Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 6

Podziemie

Minęło sześć dni, odkąd ostatni raz odwiedził Mistrzynię Mądrości, swoją babkę. Zazwyczaj starał się jej unikać, lecz zbliżała się wojna i musiał dowiedzieć się jednej rzeczy. Nie wiedział, jak udawało mu się rządzić i martwić o królestwo po jej zniknięciu, ale fakt, że będzie szczęśliwa i przede wszystkim żywa, pomagał mu.

– Ignatia stanowi zagrożenie? – zapytał, wparowując do domu Mistrzyni.

Jeśli była zaskoczona jego obecnością, nie dała po sobie tego poznać. Nie przestała nalewać mocnego trunku do szklanki i dopiero kiedy skończyła, odwróciła się do wnuka i odpowiedziała:

– Dobrze wiesz, że nie widzę jej.

Króla ogarnęła irytacja. W ostatnich dniach wszystko go irytowało.

– Twój dar jest bezużyteczny – warknął.

– Uważaj na słowa, wnuku.

– Nieważne. – Machnął ręką, jakby odganiał muchę. – I tak niczego się od ciebie nie dowiem.

Zaczął tworzyć portal, żeby jak najszybciej wydostać się z duszącego pomieszczenia, lecz przerwał, kiedy odezwała się Mistrzyni.

– Ona nim jest.

– Słucham? – Zaśmiał się. – Ona jest zagrożeniem, ale Ignatii nie widzisz?

– Zniszczy cię Amiasie.

– Pytałem o zagrożenie dla królestwa. Nie widzę związku...

– Jesteś królem. – Popatrzyła na niego twardo. – Nie zapominaj o tym. Zniszczenie ciebie równa się ze zniszczeniem królestwa. Już cię niszczy...

– Jestem najsilniejszym władcą w Podziemiu. Jestem nawet silniejszy od ciebie. – Ogień zapłonął w jego oczach i pierwszy raz w swoim życiu Mistrzyni Mądrości cofnęła się.

A to tylko potwierdzało to, jak niebezpieczny stał się Ames.

Ponieważ Mistrzowie Mądrości nie cofali się.

Nigdy.

– Nikt mnie nie zniszczy – powiedział, a jego głos płonął tak samo jak jego ogień.

– Wiem, że popełnisz błąd. – Łyknęła alkoholu, mając nadzieję, że wyciszy ledwo wyczuwalne ukłucie strachu, które poczuła pierwszy raz od wieków.

– Miałaś nie używać na mnie swojego daru.

– Pożałujesz tej decyzji.

Król westchnął, powstrzymując gniew. Miał dość beznadziejnych mądrości swojej babki.

– Wiem, że jesteś zraniony...

– Zraniony? – Zaśmiał się z niedowierzaniem. – Czuję, jakby z moich wnętrzności została miazga. Jakby ktoś je wyrwał i zostawił mnie pustego, aby odrosły. Nie mogę pozbyć się jej z moich myśli i mam wrażenie, że przez uczucia do niej moc rozrywa mnie od środka. Usmażyłem własny mózg, żeby choć na chwilę o niej zapomnieć!

Mistrzyni Mądrości wpatrywała się w niego w szoku.

– Co zrobiłeś? – spytała z niedowierzaniem. – A co jeśli...?

– Spokojnie – przerwał jej. – Sprawdzałem, czy mózg odnawia się bez uszkodzeń, gdy torturowałem przedwczoraj więźniów.

Kobieta przez chwilę milczała.

– Znowu torturujesz – stwierdziła.

Podszedł do niej wypełniony furią.

– Nadal uważasz, że jestem zraniony?

Mistrzyni Mądrości próbowała wytrzymać jego spojrzenie i gorąco, które od niego buchnęło, ale znowu się cofnęła.

Król nie czekał na odpowiedź.

Wyszedł.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro