9. Problem i obietnica
Do gabinetu Gaary wbiegła dziewczyna z krótko obciętymi brązowymi włosami, ale gdy tylko zobaczyła Kazekage momentalnie się zarumieniła, a jej wskazujący palec dotknął kącika ust. Na pierwszy rzut oka wyglądała jak urocza dziewczyna, ale ja czułam, że coś tu jest nie tak...
-Kazekage-sama! Nasza drużyna jest nie kompletna...
-Matsuri uspokuj się- przerwał jej czerwonowłosy ciagle patrząc na mnie- Widzisz, że teraz rozmawiam z Aiko, a tak na następny raz zapukaj.
-Przepraszam- powiedziała ledwo usłyszalnie spuszczając głowę w dół.
Ja tylko wywróciłam oczami z jej początkowego zachowania potrafiłam wyczytać, że podoba jej się Gaara. Spojrzałam na nią marszczac brwi. Zwykła małolata...
-Jednak faktycznie jest to problem potrzebujemy zastępstwa. Aiko- zwrócił się do mnie, ale ja byłam zbyt zajęta lustrowaniem dziewczyny- Mogłabyś dołączyć do drużyny Matsuri?- szybko przeniosłam wzrok na Kazekage.
-Nie ma takiej opcji- założyłam ręce na piersi mrużąc oczy. Miałam ochotę rozszarpać tą dziewczynę.
-Dlaczego?- dopytywał zdziwiony moją odpowiedzią.
Wzruszyłam ramionami. Nie zamierzałam pomagać tej smarkuli. Sama jej obecność mnie irytowała, a co dopiero jeszcze dzielenie z nią drużyny. On chyba nie myślał, że się na to zgodzę.
-Matsuri proszę zostaw nas samych- dziewczyna odrazu wykonała jego polecenie.
Czerwonowłosy wstał z krzesła i oparł się o biurko tak, że stał idealnie przede mną. Wpatrywałam się w jego oczy z nieugiętym wyrazem twarzy.
-Co się z tobą dzieje nigdy taka nie byłaś...- był wyraźnie zaskoczony moim zachowaniem.
-Skąd wiesz?! Znasz mnie dobiero miesiąc- sparowałam zimnym tonem. Nie miałam ochoty na dalszą rozmowę. Odwróciłam się z zamiarem wyjścia, ale coś skutecznie mi to uniemożliwiało.
-Znam cię o wiele dłużej niż miesiąc i dobrze o tym wiesz...- spojrzałam na niego.
-To ty... pamiętasz?- kąciki jego ust uniosły się w ledwo zauważalnym uśmiechu.
-Najwyraźniej, a teraz opowiesz co się stało?- zapytał, a ja dopiero zauważyłam, że dzieli nas zaledwie kilkanaście centymetrów.
-Nie mam pojęcia jakoś sama jej obecność tak na mnie wpływa...- chwila czy to znaczy?... Czy ja jestem... zazdrosna?! Nie, napewno nie! Chociaż? Ona tak bardzo próbowała zwrócić na siebie uwagę Gaary, że... Jak do tego doszło, że jestem zazdrosna o taką małolatę. Jestem żałosna...
Dopiero kiedy skończyłam swój wewnętrzny wywód zauważyłam, że cała uwaga czerwonowłosego jest skupiona na mnie. Jego miętowe oczy z jakby nutką ciepła badały każdy skrawek mojej twarzy.
-Nic się nie zmieniłaś- kąciki jego ust uniosły się jeszcze bardziej- A wręcz wypiękniałaś- moje policzki zaczęły strasznie mnie piec, a wzrok powędrował na czubki butów.
-Ty też wyprzystojniałeś... Znaczy nie chodzi mi o to, że wcześniej nie byłeś... Tylko, że teraz...- czy ja się jąkam? No pięknie co on teraz sobie pomyśli. Ręce opadły mi wzdłuż tułowia, a do uszu dotarł melodyjny śmiech Gaary. Pierwszy raz śmiał się w mojej obecności, a dodatkowo był to taki piękny dzwięk.
-Spokojnie Aiko, ale teraz zostaje nadal jedna sprawa. Proszę cię zrób to dla mnie i przystąp do egzaminu.
Musiałam się chwilę zastanowić, ale widok tych pięknych oczy i uśmiechu na jego twarzy...
-No dobrze- wywróciłam oczami- Ale to nie dla Matsuri- wskazałam na drzwi wejściowe- Z resztą w papierach nadal jestem geninem Wioski Ukrytej w Piasku.
-Dziękuję ci Aiko i do zobaczenia, cieszę się, że dalej jesteśmy przyjaciółmi.
-Tak przyjaciółmi- powiedziałam do siebie- Do zobaczenia!- zawołałam i wyszłam z gabinetu czerwonowłosego.
...
To co powiedział Gaara jednak mnie zabolało chociaż pewnie nie powinno. Przyjaciele... No tak, ale czego ja się spodziewałam nawet nie powiedziałam mu o moich uczuciach do niego. Więc co niby miał powiedzieć. Nie rozumiem... Właśnie sama tego nie rozumiem... Nigdy czegoś takiego nie czułam. Ja naprawdę go kocham.
Usiadłam przy wyschniętym drzewie, a głowę oparłam o nagrzaną słońcem korę. Chciałam chwilę od tego wszystkiego odpocząć dlatego zaczęła rozmyślać jak jutro zachować się na egzaminie. Bo niestety wzięcie udział w mojej formie nie wchodzi w grę, a gdyby tak zmienić się w tą dziewczynę przy okazji mogła bym trochę utrudniać zadanie innym. Zatarłam dłonie w złośliwym geście. Muszę to jednak uzgodnić z Temari i Shikamaru w końcu oni też są egzaminatorami. O wilku mowa.
Zauważyłam dwie charakterystyczne sylwetki które powoli się zbliżały. Mimo tego, że słońce utrudniało mi określenie kto tak właściwie idzie w moją stronę. Już po kilku chwilach usiedli, Temari obok mnie opierając się o spruchniałe drzewo, a chłopak naprzeciwko.
-Dobrze wiec ja wszystkim wytłumaczę co i jak, ty Temari utrudnisz im zadanie, a ty Aiko poczekasz na nich w wieży- chłopak pokolej przydzielił nam zadania.
-A czy to ja mogłabym trochę utrudniać zadanie?- zapytałam uśmiechając się przepraszająco.
-A dlaczego?- najwyraźniej blondynka naprawdę bardzo chciała się tym zająć.
-Ja będę w drużynie Matsuri podczas tego etapu bo jedna z dziewczyn nie może, ale to umożliwia mi jeszcze większe utrudnianie. Zmienię się w nią i będę robić wszystko co w mojej mocy- zacisnęłam pięść prawej ręki. Drogą dłonią przeczesałam włosy.
-Czemu nie?- chłopak wzruszył ramionami, natomiast dziewczyna nie była tak pozytywna. Nadęła policzki i odwróciła się z miną urażonego dziecka.
-Ej... Temari no co ty? Weź się nie obrażaj!
-Zabierasz mi tyle zabawy- westchnęła- Ale nie umiem się na ciebie gniewać- na jej twarzy na powrót zagościł szeroki uśmiech.
-No dobrze, ale muszę jeszcze poćwiczyć widzimy się jutro!- i odeszłam. Skoro chciałam jeszcze potrenować musiałam się śpieszyć słońce powoli zachodziło.- A i Shikamaru?- chlopak odwrócił głowę- Dlaczego zmieniłeś formę egzaminu?
-Ponieważ była zbyt banalna dla osób zdających powtórnie egzamin był by zbyt prosty- odparł spokojnie.
...
Stanęłam na środku wyznaczonego obszaru do ćwiczeń. Wzięłam kilka głębokich wdechów. Musiałam się skupić, najpierw chciałam spróbować jednej z technik medycznych. Do dłoni wzięłam kunai i nacięłam skórę w kilku miejscach tak aby pojawiła się czerwona ciecz. Podczas naruszania skóry cicho syknęłam z bólu mimo wszystko to była bardzo nieprzyjemna czynność.
-No dobrze skup się- przymknęłam powieki i zacisnęłam dłonie. Kilka głębokich wdechów skutecznie mnie uspokiło. W miejscach ran poczułam przyjemny chłód- A teraz pomyśl o czymś miłym. Tylko o czym?...- po kilku sekundach moje myśli zajął czerwonowłosy Cień Wiatru. Uchyliłam powieki i spojrzałam na ramiona. Skóra wyglądała jakby była nienaruszona. Usatysfakcjonowana uśmiechnęłam się i kontynułowałam trening. Początkowo siłowy, a później wytrzymałościowy. Jednak od kiedy o nim pomyślałam nie chciał opuścić moich myśli. Czułam jakby naprawdę świdrował mnie swoimi miętowymi oczami.
-Ej!- zawołałam łapiąc się za policzek na którym widniało małe rościęcie- Kim ty właściwie jesteś?!- po chwili moja dłoń promieniowała zieloną leczniczą chakrą.- Ze mną się nie zadziera...- powiedziałam ukazując zęby w złośliwym i zarazem tajemniczym uśmiechu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro