Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

9. Problem i obietnica

Do gabinetu Gaary wbiegła dziewczyna z krótko obciętymi brązowymi włosami, ale gdy tylko zobaczyła Kazekage momentalnie się zarumieniła, a jej wskazujący palec dotknął kącika ust. Na pierwszy rzut oka wyglądała jak urocza dziewczyna, ale ja czułam, że coś tu jest nie tak...

-Kazekage-sama! Nasza drużyna jest nie kompletna...

-Matsuri uspokuj się- przerwał jej czerwonowłosy ciagle patrząc na mnie- Widzisz, że teraz rozmawiam z Aiko, a tak na następny raz zapukaj.

-Przepraszam- powiedziała ledwo usłyszalnie spuszczając głowę w dół.

Ja tylko wywróciłam oczami z jej początkowego zachowania potrafiłam wyczytać, że podoba jej się Gaara. Spojrzałam na nią marszczac brwi. Zwykła małolata...

-Jednak faktycznie jest to problem potrzebujemy zastępstwa. Aiko- zwrócił się do mnie, ale ja byłam zbyt zajęta lustrowaniem dziewczyny- Mogłabyś dołączyć do drużyny Matsuri?- szybko przeniosłam wzrok na Kazekage.

-Nie ma takiej opcji- założyłam ręce na piersi mrużąc oczy. Miałam ochotę rozszarpać tą dziewczynę.

-Dlaczego?- dopytywał zdziwiony moją odpowiedzią.

Wzruszyłam ramionami. Nie zamierzałam pomagać tej smarkuli. Sama jej obecność mnie irytowała, a co dopiero jeszcze dzielenie z nią drużyny. On chyba nie myślał, że się na to zgodzę.

-Matsuri proszę zostaw nas samych- dziewczyna odrazu wykonała jego polecenie.

Czerwonowłosy wstał z krzesła i oparł się o biurko tak, że stał idealnie przede mną. Wpatrywałam się w jego oczy z nieugiętym wyrazem twarzy.

-Co się z tobą dzieje nigdy taka nie byłaś...- był wyraźnie zaskoczony moim zachowaniem.

-Skąd wiesz?! Znasz mnie dobiero miesiąc- sparowałam zimnym tonem. Nie miałam ochoty na dalszą rozmowę. Odwróciłam się z zamiarem wyjścia, ale coś skutecznie mi to uniemożliwiało.

-Znam cię o wiele dłużej niż miesiąc i dobrze o tym wiesz...- spojrzałam na niego.

-To ty... pamiętasz?- kąciki jego ust uniosły się w ledwo zauważalnym uśmiechu.

-Najwyraźniej, a teraz opowiesz co się stało?- zapytał, a ja dopiero zauważyłam, że dzieli nas zaledwie kilkanaście centymetrów.

-Nie mam pojęcia jakoś sama jej obecność tak na mnie wpływa...- chwila czy to znaczy?... Czy ja jestem... zazdrosna?! Nie, napewno nie! Chociaż? Ona tak bardzo próbowała zwrócić na siebie uwagę Gaary, że... Jak do tego doszło, że jestem zazdrosna o taką małolatę. Jestem żałosna...

Dopiero kiedy skończyłam swój wewnętrzny wywód zauważyłam, że cała uwaga czerwonowłosego jest skupiona na mnie. Jego miętowe oczy z jakby nutką ciepła badały każdy skrawek mojej twarzy.

-Nic się nie zmieniłaś- kąciki jego ust uniosły się jeszcze bardziej- A wręcz wypiękniałaś- moje policzki zaczęły strasznie mnie piec, a wzrok powędrował na czubki butów.

-Ty też wyprzystojniałeś... Znaczy nie chodzi mi o to, że wcześniej nie byłeś... Tylko, że teraz...- czy ja się jąkam? No pięknie co on teraz sobie pomyśli. Ręce opadły mi wzdłuż tułowia, a do uszu dotarł melodyjny śmiech Gaary. Pierwszy raz śmiał się w mojej obecności, a dodatkowo był to taki piękny dzwięk.

-Spokojnie Aiko, ale teraz zostaje nadal jedna sprawa. Proszę cię zrób to dla mnie i przystąp do egzaminu.

Musiałam się chwilę zastanowić, ale widok tych pięknych oczy i uśmiechu na jego twarzy...

-No dobrze- wywróciłam oczami- Ale to nie dla Matsuri- wskazałam na drzwi wejściowe- Z resztą w papierach nadal jestem geninem Wioski Ukrytej w Piasku.

-Dziękuję ci Aiko i do zobaczenia, cieszę się, że dalej jesteśmy przyjaciółmi.

-Tak przyjaciółmi- powiedziałam do siebie- Do zobaczenia!- zawołałam i wyszłam z gabinetu czerwonowłosego.

...

To co powiedział Gaara jednak mnie zabolało chociaż pewnie nie powinno. Przyjaciele... No tak, ale czego ja się spodziewałam nawet nie powiedziałam mu o moich uczuciach do niego. Więc co niby miał powiedzieć. Nie rozumiem... Właśnie sama tego nie rozumiem... Nigdy czegoś takiego nie czułam. Ja naprawdę go kocham.

Usiadłam przy wyschniętym drzewie, a głowę oparłam o nagrzaną słońcem korę. Chciałam chwilę od tego wszystkiego odpocząć dlatego zaczęła rozmyślać jak jutro zachować się na egzaminie. Bo niestety wzięcie udział w mojej formie nie wchodzi w grę, a gdyby tak zmienić się w tą dziewczynę przy okazji mogła bym trochę utrudniać zadanie innym. Zatarłam dłonie w złośliwym geście. Muszę to jednak uzgodnić z Temari i Shikamaru w końcu oni też są egzaminatorami. O wilku mowa.

Zauważyłam dwie charakterystyczne sylwetki które powoli się zbliżały. Mimo tego, że słońce utrudniało mi określenie kto tak właściwie idzie w moją stronę. Już po kilku chwilach usiedli, Temari obok mnie opierając się o spruchniałe drzewo, a chłopak naprzeciwko.

-Dobrze wiec ja wszystkim wytłumaczę co i jak, ty Temari utrudnisz im zadanie, a ty Aiko poczekasz na nich w wieży- chłopak pokolej przydzielił nam zadania.

-A czy to ja mogłabym trochę utrudniać zadanie?- zapytałam uśmiechając się przepraszająco.

-A dlaczego?- najwyraźniej blondynka naprawdę bardzo chciała się tym zająć.

-Ja będę w drużynie Matsuri podczas tego etapu bo jedna z dziewczyn nie może, ale to umożliwia mi jeszcze większe utrudnianie. Zmienię się w nią i będę robić wszystko co w mojej mocy- zacisnęłam pięść prawej ręki. Drogą dłonią przeczesałam włosy.

-Czemu nie?- chłopak wzruszył ramionami, natomiast dziewczyna nie była tak pozytywna. Nadęła policzki i odwróciła się z miną urażonego dziecka.

-Ej... Temari no co ty? Weź się nie obrażaj!

-Zabierasz mi tyle zabawy- westchnęła- Ale nie umiem się na ciebie gniewać- na jej twarzy na powrót zagościł szeroki uśmiech.

-No dobrze, ale muszę jeszcze poćwiczyć widzimy się jutro!- i odeszłam. Skoro chciałam jeszcze potrenować musiałam się śpieszyć słońce powoli zachodziło.- A i Shikamaru?- chlopak odwrócił głowę- Dlaczego zmieniłeś formę egzaminu?

-Ponieważ była zbyt banalna dla osób zdających powtórnie egzamin był by zbyt prosty- odparł spokojnie.

...

Stanęłam na środku wyznaczonego obszaru do ćwiczeń. Wzięłam kilka głębokich wdechów. Musiałam się skupić, najpierw chciałam spróbować jednej z technik medycznych. Do dłoni wzięłam kunai i nacięłam skórę w kilku miejscach tak aby pojawiła się czerwona ciecz. Podczas naruszania skóry cicho syknęłam z bólu mimo wszystko to była bardzo nieprzyjemna czynność.

-No dobrze skup się- przymknęłam powieki i zacisnęłam dłonie. Kilka głębokich wdechów skutecznie mnie uspokiło. W miejscach ran poczułam przyjemny chłód- A teraz pomyśl o czymś miłym. Tylko o czym?...- po kilku sekundach moje myśli zajął czerwonowłosy Cień Wiatru. Uchyliłam powieki i spojrzałam na ramiona. Skóra wyglądała jakby była nienaruszona. Usatysfakcjonowana uśmiechnęłam się i kontynułowałam trening. Początkowo siłowy, a później wytrzymałościowy. Jednak od kiedy o nim pomyślałam nie chciał opuścić moich myśli. Czułam jakby naprawdę świdrował mnie swoimi miętowymi oczami.

-Ej!- zawołałam łapiąc się za policzek na którym widniało małe rościęcie- Kim ty właściwie jesteś?!- po chwili moja dłoń promieniowała zieloną leczniczą chakrą.- Ze mną się nie zadziera...- powiedziałam ukazując zęby w złośliwym i zarazem tajemniczym uśmiechu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro