1. Powrót do dawnych korzeni
Biegłam ciemnymi uliczkami Suny. Serce biło mi szybciej niż kiedykolwiek, dokładnie tak jakby chciało wyskoczyć mi z piersi pozostawiając mnie martwą na samym środku ścieżki prowadzącej pomiędzy dwoma budynkami.
Słona ciecz utrudniała zobaczenie czegokolwiek oddalonego ode mnie zaledwie o jeden metr. Biegłam prosto do domu, na szczęście drogę znałam na pamięć i nie potrzebowałam powstrzymywać się od łez. Przerażona nie zwracałam uwagi na nic. Widok chłopca zabijajacego jednego z shinobi wioski, był zbyt przerażający jak dla małej, niewinnej dziewczynki.
Biegłam dalej, aż po kilku minutach dotarłam do domu. Dłońmi otarłam ściekające po policzkach gorące łzy.
W drzwiach już czekała na mnie moja matka. Jak zwykle wyglądała idealnie. Jej ciemne brązowe włosy spięte były w misternego koka, podtrzymywanego przez zdobione spinki, a dopasowane kimono podkreślało jej figurę, jednak niebieskie oczy były przekrwione, jakby od płaczu.
Wzrok kobiety wyrażał pewnego rodzaju rozpacz i ból, którego powodu nie mogłam odgadnąć. Powoli zaczęłam zbliżać się do rodzicielki wystawiając ramiona w jej kierunku, oczekując na przytulnie.
- Mamusiu... - wyszlochałam z bladym uśmiechem na ustach.
- Nie zbliżaj się! - do moich oczu zaczęły napływać nowe łzy, których nie potrafiłam zatrzymać - Wynoś się stąd! Nikt cię tu nie chce! - krzyczała, a jej głos zaczął się załamywać.
Dłonie zaczęły mi się trząść pod wpływem emocji, moje dziecięce serduszko pękło na miliony, drobnych kawałeczków. Przetarłam czerwone już oczy wierzchnią częścią dłoni i uciekłam, prosto przed siebie zostawiając swój rodzinny dom, klan, wioskę i jedynego przyjaciela za sobą.
Obudziłam się z walącym sercem i przyspieszonym oddechem, w uszach jeszcze wciąż szumiał jakby pustynny wiatr.
- To tylko zły sen... - szepnęłam sama do siebie, kładąc rękę na klatce piersiowej. - Zwykły koszmar.
Wstałam z materaca przeskakując kołdrę leżącą na podłodze niedaleko łóżka. Szybko wymimęłam parawan, który oddzielał mały salonik od jeszcze mniejszej sypialni, która właściwie nawet nie była osobnym pomieszczeniem.
Leniwym krokiem przeszłam pokój próbując dostać się do toalety. Czując nieprzyjemny chłód kafelek pod stopami wiedziałam, że znajduję się w łazience. Zapaliłam jedyną żarówkę, a moje oczy zaatakowało rażące światło.
Odkręciłam wodę w kranie, po czym oparłam się o umywalkę przypatrując się swojemu lustrzanemu odbiciu. Moje srebrne oczy były całe czerwone i podkrążone, brązowe włosy poplątane, a skóra wydawała się jeszcze bardziej blada niż na co dzień.
Westchnęłam cicho przeczesując włosy palcami. Przemyłam twarz zimną wodą w nadzieji, że pomoże mi to w doprowadzeniu się do normalnego stanu.
Kiedy udało mi się ochłonąc przebrałam się w pierwsze lepsze kimono jakie wpadło mi w ręce. Nie było ani nowe, ani bogato zdobione. Sięgało zaledwie do połowy uda, dlatego musiałam założyć dodatkowo krótkie spodenki. Czarny, gładki materiał przepasałam białym pasem, mocno wiążąc go z tyłu w nadziei, że nie rozwiąże się po raz kolejny podczas intensywnego treningu.
Po kilkunastu minutach spędzonych głównie przed lustrem, wyszłam z toalety. Wiedziałam, że nie uda mi się już zasnąc, tak więc postanowiłam spożytkować w jakikolwiek sposób zyskany czas.
Przechodząc obok stolika kątem oka zauważyłam mój stary album, jeszcze z czasów w których nie mieszkałam w tym domu. Złapałam za zniszczoną już okładkę i otworzyłam go na jednej z pierwszych stron. To co zobaczyłam od razu poprawiło mi humor zrujnowany senną marą.
Lekko się uśmiechnęłam, gdy zobaczyłam fotografię, na ktorej znajdowała się dwójka dzieci i jeden staruszek. To zdjęcie przedstawiało moje pierwsze chwile w wiosce, a byłam na nim ja, Trzeci Hokage i sam Sasuke Uchiha.
Zaśmiałam się cicho pod nosem widząc nasze zaburmuszone twarze. Chłopiec krzywił się potwornie jakby ktoś przymusił go do stania w tamtym miejscu co wcale niewiele mijało się z prawdą, a moja mina wyglądała jakbym zaraz miała się rozpłakać.
***
Dalej płakałam idąc po jakieś ścieżce. Po obydwu jej stronach rozciągały się łąki wypełnione kolorowymi kwiatami jednak mnie nie interesowały, mimo tego, że widziałam je pierwszy raz. W głowie wciąż słyszałam krzyk matki...
W pewnym momencie usłyszałam czyjś głos, uniosłam szybko głowee i dostrzegłam dwie dziewczynki, które plotły wianki z polnych kwiatów. Jedna z nich miała krótkie blond włosy, a druga równie krótkie jednak różowe włosy, obydwie o czymś zawzięcie rozmawiały nie zwracając na mnie uwagi.
- Jest taki uroczy - westchnęła blondynka odkładając swój wianek na bok.
- On jest po prostu idealny... - z odległości kilku metrów udało mi się usłyszeć słowa dziewczynek.
- A kim właściwie jest ten ''on''? - zapytałam, a wtedy nagle obydwie się do mnie odwróciły.
- Ostatni Uchiha - rzuciła jedna z nich na co ja posłałam im pytające spojrzenie.
- To ty nie wiesz kim jest Sasuke Uchiha?! - krzyknęły chórem szczerze zaskoczone.
Zanim się obejrzałam zaciągnięły mnie w stronę nieznanej mi wioski. Nie próbowałam się nawet wyrywać, nie miałam dokąd wrócić i niespecjalnie zależało mi na tym co się ze mną stanie. We dwie miały o wiele więcej siły niż ja, co znaczyło, że szarpanie się było bezcelowe. Szłyśmy tak przez pół miasta, gdy nagle przed nami stanął czarnowłosy chłopak z obojętnością widoczną w ciemnych oczach.
- Sasuke! To jest... - zaczęła blondynka przykładając palec do kącika ust.
- Aiko... - prychnęłam prawie niesłuszalnie.
- Tak, Aiko - dodała dopiero teraz różowowłosa. Młody Uchiha patrzył się chwilę na mnie po czym zwrócił się do dziewczyn.
- Czy wy jesteście ślepe? Nie zdziwiło was, że jest z Suny? - wskazał na mój ochraniacz zawiązany na szyji - Powinniście zaprowadzić ją do Hokage, a nie do mnie - dziewczyny stały tępo wpatrując się w Sasuke, jakby nie zrozumiały co mówi - Ino, Sakura ruchy! - wtedy dopiero poznałam ich imiona. Opuściłam głowę czekając na jakąś reakcję - W takim razie ja ją wezmę - westchnął cierpiętniczo oddychająca delikatnie dziewczynki na boki - No chodź...
Szłam za nim w ciszy, doskonale wiedziałam co się stało z jego rodziną słyszałam kiedyś rozmowę mojego ojca z Kazekage, dlatego nie chciałam zaczynać z nim rozmowy na tak poważny temat, w końcu w ogóle go nie znałam. Po kilku minutach staliśmy przed wielkimi, drewnianymi drzwiami, chłopak zapukał po czym otworzył je nie czekając na odpowiedź Hokage.
Moim oczom po uchyleniu drzwi ukazał się białowłosy staruszek ubrany w strój dokładnie taki sam jak naszego Kazekage, ale zamiast zielonych elementów pojawiały się czerwone. Czyli to musi być Trzeci...
- Witaj Sasuke, co cię tu sprowadza? - mężczyzna podniósł wzrok znad papierów na jego biurku.
- Ino i Sakura przyprowadziły Aiko dziś rano - zaczął chłodno Uchiha. Sama jego postawa sugerowała, że niewiele go odchodzi co ru robię.
- A może niech twoja koleżanka sama o sobie opowie? - przerwał mu staruszek opierając brodę o splecone dłonie.
- Hm... Jestem Aiko Kusuri, podchodzę z Wioski Ukrytej w Piasku, ale tam już nie chcę wracać. Oni mnie tam nie chcą - w moich oczach zaczęły pojawiać się łzy. Do moich uszu dobiegło ciężkie westchnięcie Hokage.
- Aiko w taki razie zostaniesz w naszej wiosce, ale pod jednym warunkiem - staruszek wstał ze swojego miejsca i oparł się o drewniany blat - Musisz zostać shinobi Liścia, to mój jedyny warunek - skinęłam lekko głową.
...
To był jeden z najszczęśliwszych dni mojego życia. Choć na pozór nie był on wcale szczęśliwy. Drugi taki dzień to ten w którym poznałam Naruto, a stało się to kilka godzin po moim zapisaniu się do Akademii.
...
Miałam właśnie wracać do domu, gdy nagle zobaczyłam małego chłopca siedzącego na huśtawce. Na jego twarzy malował się smutek taki sam jak na mojej tego pamiętnego dnia. Szybko podeszłam do blondyna nawet nie myśląc czy to stosowne zachownie.
- Hej - uśmiechnęłam się ciepło w stronę chłopca. Dłońmi otrzepałam granatową spódnice z odznaczających się drobinek piasku, które przyniósł jeszcze sekundę temu wiatr.
- Jeśli przyszłaś ponarzekać, ponieważ ćwiczyliśmy znowu to samo... - zamilkł na krótlą chwilę wycierając oczy rękawem koszulki - Daruj sobie! Mnie to i tak nie obchodzi...
- Spokojnie to nie tak, po prostu... Wyglądasz na smutnego i chciałam być zwyczajnie miła. Tak chyba robią koledzy z klasy? Prawda?
- Chyba tak - na jego ustach pojawił się nikły uśmiech, a w oczach zagościły ledwo widoczne iskierki.
- Aiko - wystawiłam rękę w jego stronę, a on delikatnie ją potrząsnął.
- Naruto Uzumaki - powiedział po chwili ciszy.
...
Dokładnie wtedy ja i Uzumaki zostaliśmy przyjaciółmi, a od ucieczki Sasuke członkami wspólnej drużyny. Chociaż tymczasowo trudno było mówić o drużynie siódmej, ponieważ w wiosce była jedynie ja i Sakura...
Odłożyłam album spowrotem na wcześniejsze miejsce. Byłam już gotowa na spotkanie z Hokage. Nie miałam czasu do stracenia, wiec szybko poprawiłam ochraniacz na szyji i wyszłam z domu.
Dotarcie do gabinetu Piątej zajęło mi kilka minut. Dziś miałam dostać nową misję i ponoć miała ona być wysokiej rangi, co niezmiernie mnie ucieszyło, w końcu ile można pomagać rolnikom na polach.
Kiedy stałam przed drzwiami gabinetu wzięłam głęboki oddech i zapukałam w grube, drewniane drzwi.
- Wejść! - do moich uszu dobiegł donośny krzyk Tsunade. Weszłam do biura i stanęłam naprzeciw Piątej w duchu licząc, że jest w dobrym humorze.
- Hokage-sama prosiłaś abym się stawiła - lekko się skłoniłam stojąc na wprost kobiety.
- Tak, mam dla ciebie zadanie. Już dziś wyruszysz do Wioski Ukrytej w Piasku jako ambasador, na miejscu dołożysz wszelkich starań aby poprawić nasze stosunki z Suną i nowym Kazekage. Dodatkowo pomożesz w przygotowaniu egzaminu razem z Shikamaru. Zrozumiano?! - uderzyła dłonią w biurko, które lekko podskoczyło.
- Oczywiście! - krzyknęła w ramach odpowiedzi i wyszłam.
Dopiero po przekroczeniu progu zdałam sobie sprawę, że nie mam tak ważnej informacji odpowiadającej za powodzenie mojego zadania, a mianowanie nie znałam odpowiedzi na kluczowe pytanie: Kim jest nowy Kazekage?
- Na pewno jest to ktoś bardzo odpowiedzialny - powiedziałam do siebie cicho i ruszyłam aby spakować najpotrzebniejsze rzeczy.
W domu zapieczętowałam w kilku zwojach najważniejsze przedmioty i ruszyłam w stronę bramy wcześniej zamykając drzwi na klucz. Po kilku minutach stałam pod bramą główną.
Spojrzałam ostatni raz w stronę wioski i zauważyłam cztery zbliżające się sylwetki, po chwili rozpoznałam kto się do mnie zbliża, a na moich ustach zagocił szeroki uśmiech.
- Przyszliście się ze mną pożegnać? - skrzyżowałam ramiona pod biustem.
- A jak myślisz? - rzucił Kiba wywracając oczami, na co Akamaru zawtórował mu głośnym szczeknięciem.
- Będziemy tęsknić... - powiedziała cicho Hinata z ciepłym uśmiechem.
- Uważaj na siebie - Sakura mocno mnie przytuliłam. Odwzajemniłam jej gest czując gdzieś w środku narastający smutek.
- Ale to upierdliwe, współczuję ci... Będziesz musiała przejść taki kawał. - jęknął Shikamaru, a ja zachichotałam słysząc jego słowa.
- Ty będziesz musiał zrobić to samo - pogroziłam mu palcem.
- Wiem... - wywrócił oczami znudzony odchylając się do tyłu, jak to miał w zwyczaju.
- A gdzie Ino? - przerwałam chłopakowi rozglądając się do okoła. Dopiero teraz zauważyłam nieobecność blondynki.
- Chciała tu przyjść, ale musiała pomóc w kwiaciarni - skwitował Kiba - No to chyba czas ruszać.
- Pożegnaliście mnie jakbym miała nigdy nie wrócić - pokręciłam głową ponuro - Mam nadzieję, że to oznaka przyjaźni, a nie czegoś innego...
- Z kim my mamy do czynienia - różowowłosa dziewczyna zakryła dłonią oczy.
Ja jednak mocno się tym nie przejęłam, przytuliłam każdego po kolej i ruszyłam leśną drogą.
Ciężko było mi opuścić wioskę i przyjaciół, ale z drugiej strony mogłam wrócić do miejsca, w który się urodziłam i którego nie widziałam od tak dawna...
...
Szłam pustynią, a wioska z każdym krokiem rosła w oczach. Już zapomniałam jak to jest mieszkać w takim miejscu. Czułam ciepło bijące od piasku i palące słońce na twarzy, nim się obejrzałam stałam na jednej z głównych ulic Suny. Z torby na udzie wyciągnełam swój stary ochraniacz, wciąż przynależałam do dwóch wiosek, Piasku i Liścia.
- Ty jesteś ambasadorką? - dobiegł mnie głos dziewczyny z wachlarzem na plecach. Byłam pewna, że gdzieś już ją widziałam. Może na egzaminie na chunina? Chociaż było to mało prawdopodobne, ponieważ wspomagałam jedynie pozostałe drużyny - Odpowiesz mi na pytanie? - ponagliła.
- Przepraszam zamyśliłam się, ale tak jestem ambasadorem z Liścia, a ty to?
- Temari, miałam doprowadzić cię do siedziby Kage - w głowie powtarzało się to samo pytanie: Czy to możliwe, że to ta sama osoba?
- Aiko, chunin z... Ciężko to wyjaśnić - kiwneła głową na znak, że zrozumiała, ale w jej oczach było widać coś zupełnie sprzecznego.
- Ruszajmy - zakomendowała i skierowała się wgłąb wioski.
Mimo, że nie było mnie tu tyle lat nic się nie zmieniło, domy wykonane z gliny nadal stały na swoich miejscach pomimo częstych burz piaskowych, ale ludzie wydawali się inni bardziej spokojni...
Nim się obejrzałam razem z Temari stałyśmy naprzeciw biurka Kazekage, a obok nas stał jakiś chłopak z fioletowymi znakami ma twarzy. Jego również skądś znałam, ale tak jak w przypadku blondynki nie miałam pewności skąd.
- Kim właściwie jest wasz nowy Kazekage? - zapytałam cicho. Obydwoje spojrzeli na mnie, a fotel stojący za biurkiem się odwrócił.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro