Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🤍 𝐂𝐇𝐀𝐏𝐓𝐄𝐑 𝟑 🤍

🤍

Następnego dnia Angel wrócił do domu cały zestresowany, gdyż dobrze wiedział, że ma odwiedzić go Sam, z którym udadzą się do sklepu zoologicznego, aby zakupić nową rybkę, której tak naprawdę Angel nigdy nie miał. Chłopak wparował do środka domu, rzucając plecakiem na pierwszy schodek, a Renesmee idąca za nim delikatnie odłożyła swoją torbę w to samo miejsce.

— Coś się stało, Angel?— spytał zdziwiony Mason, który, gdy tylko usłyszał hałasy, wyszedł z salonu, stając naprzeciwko swojego syna.

— Mogę kupić złotą rybkę?— zapytał natychmiast Angel, unosząc delikatnie głowę i patrząc na wyraz twarzy swojego ojca.

— I dlatego jesteś taki zestresowany? Bo pytasz się mnie, czy możesz kupić rybkę?— upewnił się zszokowany Mason, marszcząc brwi.— Coś mi tu nie gra.

— Mam mu powiedzieć?— spytała Renesmee, widząc, że jej przyjaciel ewidentnie nie może wydukać z siebie żadnego poważniejszego zdania. Chłopak tylko skinął głową, a Renesmee stanęła obok niego.— Wczoraj trochę nieświadomie skłamaliśmy Stelii i Samowi, że Angelowi zdechła rybka, ponieważ zapytali się, dlaczego jesteśmy tacy przygnębieni, a my nie mogliśmy powiedzieć dlaczego.

— Pogubiłem się gdzieś w połowie.— oznajmił tylko Mason, przesadnie gestykulując.— Dlaczego byliście przygnębieni? Ktoś wam dokucza?

— Nie, oczywiście, że nie.— odpowiedział szybko Angel.— To nasza tajemnica, której nie możemy nikomu powiedzieć. Wybacz.

— W porządku.— odparł tylko Mason, wzruszając ramionami i poprawiając zieloną koszulę zarzuconą na czarną koszulkę.

— To mogę kupić tę złotą rybkę?— upewnił się nastolatek, a Mason pokiwał twierdząco głową. Od razu po tym oboje pobiegli na górę, niemal wpadając do pokoju chłopaka.

— Sam będzie za godzinę. Mamy dużo czasu.— stwierdziła z uśmiechem Renesmee, podchodząc do szafy swojego przyjaciela i przeglądając jej zawartość.— Ale żeby było jasne, nie toleruję żadnych pocałunków.

— Przecież mamy piętnaście lat. Nawet gdyby, to co? Poza tym nie jestem na to gotowy.— stwierdził tylko Angel, wzruszając ramionami i siadając na kanapie.— Bliższy kontakt z kimkolwiek mnie przeraża...

— Nie tylko ciebie.— westchnęła Renesmee, odwracając się w jego stronę.— Idziecie przecież jedynie kupić złotą rybkę. Nic złego się nie stanie.

— No ja mam ogromną nadzieję.— mruknął tylko Angel, obserwując przyjaciółkę, która odwróciła się z powrotem w stronę szafy, wybierając mu jakieś ubrania.

— Idź wziąć prysznic. Śmierdzi od ciebie po wychowaniu fizycznym.— oznajmiła Renesmee, marszcząc czoło, a Angel zerwał się z kanapy, niemal biegnąc do swojej łazienki.

— Dlaczego nie mówiłaś wcześniej?!— spytał zdenerwowany, a już z chwilą później dziewczyna usłyszała, jak chłopak odkręca kran i nalewa gorącej wody do wanny.

— A pytałeś?— spytała ze śmiechem, wyciągając idealny komplet na wyjście do sklepu zoologicznego z chłopakiem, który się nam podoba. Usłyszała tylko ciche westchnienie Angela, który wyszedł z łazienki dziesięć minut później.

— Użyłem tony dezodorantu.— oznajmił, stając w progu w samych bokserkach.

— Czuć.— wymamrotała Renesmee, a następnie podała mu strój, który mu przygotowała. Były to jasne, jeansowe spodnie oraz szary sweter wkładany przez głowę w żółto białe paski.

— Jak wyglądam?— spytał Angel, kiedy włożył już przygotowane ubrania, oglądając się w lustrze.

— Jak gej.— powiedziała z uśmiechem Renesmee, stojąc obok niego i lepiąc po ramieniu.— Żartowałam, oczywiście. Wyglądasz bardzo ładnie. Na pewno spodobasz się Samowi.

— Idziemy tylko po rybkę do zoologicznego!— oznajmił ze zdenerwowaniem Angel, wsuwając na stopy czyste, białe skarpetki. Pochylił się, a Renesmee podała mu jeszcze naszyjnik, który idealnie komponował się z pierścionkiem Harperów, który oboje nosili.— Też będę ci tak wypominał, gdy będziesz szła gdziekolwiek ze Stellą.

— Chyba się nie doczekasz.— mruknęła pod nosem Renesmee, wybierając jeszcze odpowiednie buty. Zanim Angel zdążył cokolwiek odpowiedzieć, usłyszeli, jak ktoś wchodzi po schodach, a później kieruje się prosto do pokoju Angela.

— Angel, ktoś do ciebie!— usłyszał głos Tommy'ego z dołu, dlatego popatrzył na Renesmee wielkimi oczami. Dziewczyna również zerknęła na niego, po czym podbiegła do chłopaka, pochylając się.

— Powodzenia!— krzyknęła szeptem, po czym ucałowała jego czoło, a następnie szybko wsunęła się za szafkę pod łóżkiem Angela, który jeszcze bardziej się zestresował. Po zapukaniu do drzwi Sam wszedł do środka.

— Cześć, Angel.— powiedział z uśmiechem, zamykając za sobą drzwi i podchodząc do chłopaka, który wiązał właśnie sznurówki.

— Cześć, Sam.— odparł szybko Angel, wstając z kanapy.— Dziękuję, że zgodziłeś się iść ze mną po nową rybkę. Definitywnie będzie mi lepiej... po stracie...

— To nic takiego, Angel.— powiedział i poklepał go po plecach.— W końcu jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi, prawda?

— Najlepszymi przyjaciółmi na zawsze.— odparł tylko Angel, a Renesmee siedzącej dosłownie dwa metry od nich złamało się serce, jednak musiała siedzieć cicho.— To co, idziemy?

— Jasne. Chodźmy.— odrzekł Sam, dlatego oboje wstali z kanapy, wychodząc z pokoju i zbiegając po schodach. Renesmee w tym czasie odetchnęła z ulgą, obserwując przez okno, jak oddalają się od domu Masona i Tommy'ego.

Kiedy już zniknęli jej z oczu, chwyciła swój plecak, przekładając nogę przez okno i celując nim w parapet w swoim pokoju, którego okno było otwarte. Jak to oczywiście ona, nie trafiła w odpowiednie miejsce i jej plecak wylądował na trawie.

— No nie.— jęknęła zdenerwowana, chociaż podziękowała w duchu za to, że w plecaku nie było czegoś, co mogłoby się zbić podczas upadku. Sama, kiedy już miała zeskoczyć z okna, niespodziewanie poślizgnęła się i wpadła do krzaków, tłucząc tyłek i zdzierając dłonie.— Przegryw.

Mruknęła pod nosem, zanim zdążyła zobaczyć Kenzie, która siedząc w salonie z przeszklonymi ścianami, zdołała zobaczyć to, jak wychodzi z krzaków, wyciągając pojedyncze gałązki z włosów. Uśmiechnęła się w jej stronę, po czym pomachała, a Kenzie pokręciła głową z niedowierzaniem, od razu wstając z kanapy i wychodząc z domu.

Natomiast Angel i Sam niecałe dwadzieścia minut później byli już w sklepie ziomówa w jednej z większych galerii w Los Angeles. Przechadzali się po alejkach w ogromnym pomieszczeniu, oglądając różnorakie zwierzęta.

— Ostatnio chciałem kupić modliszkę, ale moja mama się nie zgodziła.— oznajmił Sam, wskazując na modliszkę zwyczajną. Angel popatrzył w tamtą stronę i o mało co się nie wystraszył, zaciskając dłonie w pięści.

— To... małe stworzenie jest nadzwyczajnie dziwne.— mruknął Angel, nachylając się trochę w stronę terrarium, które wcześniej wskazał Sam.

— Troszeczkę tak.— przytaknął Sam.— No, tutaj możesz wybrać swoją nową rybkę. Jest ich masa.

— Przy okazji stłukłem akwarium...— skłamał szybko Angel, unosząc głowę i zerkając na Sama, który stanął naprzeciwko niego.— Okropna ze mnie ciamajda...

— Właśnie widzę.— wtrącił ze śmiechem Sam, a następnie objął przyjaciela ramieniem, odwracając w stronę szklanych zbiorników.

— Ten będzie idealny.— oznajmił po chwili namysłu Angel, dlatego Sam podszedł do regału, zdejmując pudełko z okrągłym akwarium.

— To teraz rybka.— wtrącił starszy, a Angel skinął głową. Wybieranie rybki i wszystkich ozdób do akwarium zajęło im około dwudziestu minut, a później udali się kasy, gdzie Angel zapłacił.

— Dziękuję, że mi pomogłeś.— powiedział Angel i uśmiechnął się w stronę swojego przyjaciela, kiedy wyszli już ze sklepu zoologicznego.

— Daj spokój, to drobiazg.— stwierdził Sam i machnął lekceważąco dłonią, uśmiechając się szeroko.— Wybierzemy się jeszcze na lody?

— Pewnie.— odparł młodszy, dlatego z chwilą później obaj chłopcy udali się do najbliższej kawiarni, gdzie wzięli sobie po gałce lodów. Usiedli do stolika, wszystkie zakupione rzeczy odkładając na siedzenie obok.

— Ta kasjerka była naprawdę ładna.— zauważył z triumfalnym uśmiechem Sam, poruszając znacząco brwiami. Angel niemal zachłysnął się powietrzem.— Wiesz co? Chyba pójdę zdobyć jej numer.

Wtrącił szybko, po czym wstał, udając się z powrotem w stronę lady. Angel z westchnieniem oparł głowę o dłoń, z miłością w oczach patrząc na Sama, który właśnie podrywał kasjerkę w kawiarni.

— Przegryw.— mruknął pod nosem Angel, kręcąc głową, jednak z chwilą później spuścił wzrok, zajmując się teraz swoim czekoladowym lodem. Niedługo do stolika wrócił Sam, który był cały w skowronkach.— I co?

Sam nie musiał nawet odpowiadać. Pokazał Angelowi swój telefon, w którym zapisany był nowy kontakt pod tytułem „Sexy kelnerka”. Młodszy chłopak musiał powstrzymywać się od przewrócenia oczami.

— Zamierzasz się z nią umówić?— spytał zdziwiony Angel, rozszerzając swoje oczy.

— Już to zrobiłem.— oznajmił Sam, dokańczając swojego loda, a Angel skinął głową, choć zrobiło mu się naprawdę przykro w środku.

— Gratuluję.— mruknął, udając szczere podekscytowanie, choć z chwilą później odwrócił głowę z cichym westchnieniem, kiedy Sam obdarzył piękną kasjerkę kolejnym uśmiechem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro