🤍 𝐂𝐇𝐀𝐏𝐓𝐄𝐑 𝟑 🤍
🤍
Następnego dnia Angel wrócił do domu cały zestresowany, gdyż dobrze wiedział, że ma odwiedzić go Sam, z którym udadzą się do sklepu zoologicznego, aby zakupić nową rybkę, której tak naprawdę Angel nigdy nie miał. Chłopak wparował do środka domu, rzucając plecakiem na pierwszy schodek, a Renesmee idąca za nim delikatnie odłożyła swoją torbę w to samo miejsce.
— Coś się stało, Angel?— spytał zdziwiony Mason, który, gdy tylko usłyszał hałasy, wyszedł z salonu, stając naprzeciwko swojego syna.
— Mogę kupić złotą rybkę?— zapytał natychmiast Angel, unosząc delikatnie głowę i patrząc na wyraz twarzy swojego ojca.
— I dlatego jesteś taki zestresowany? Bo pytasz się mnie, czy możesz kupić rybkę?— upewnił się zszokowany Mason, marszcząc brwi.— Coś mi tu nie gra.
— Mam mu powiedzieć?— spytała Renesmee, widząc, że jej przyjaciel ewidentnie nie może wydukać z siebie żadnego poważniejszego zdania. Chłopak tylko skinął głową, a Renesmee stanęła obok niego.— Wczoraj trochę nieświadomie skłamaliśmy Stelii i Samowi, że Angelowi zdechła rybka, ponieważ zapytali się, dlaczego jesteśmy tacy przygnębieni, a my nie mogliśmy powiedzieć dlaczego.
— Pogubiłem się gdzieś w połowie.— oznajmił tylko Mason, przesadnie gestykulując.— Dlaczego byliście przygnębieni? Ktoś wam dokucza?
— Nie, oczywiście, że nie.— odpowiedział szybko Angel.— To nasza tajemnica, której nie możemy nikomu powiedzieć. Wybacz.
— W porządku.— odparł tylko Mason, wzruszając ramionami i poprawiając zieloną koszulę zarzuconą na czarną koszulkę.
— To mogę kupić tę złotą rybkę?— upewnił się nastolatek, a Mason pokiwał twierdząco głową. Od razu po tym oboje pobiegli na górę, niemal wpadając do pokoju chłopaka.
— Sam będzie za godzinę. Mamy dużo czasu.— stwierdziła z uśmiechem Renesmee, podchodząc do szafy swojego przyjaciela i przeglądając jej zawartość.— Ale żeby było jasne, nie toleruję żadnych pocałunków.
— Przecież mamy piętnaście lat. Nawet gdyby, to co? Poza tym nie jestem na to gotowy.— stwierdził tylko Angel, wzruszając ramionami i siadając na kanapie.— Bliższy kontakt z kimkolwiek mnie przeraża...
— Nie tylko ciebie.— westchnęła Renesmee, odwracając się w jego stronę.— Idziecie przecież jedynie kupić złotą rybkę. Nic złego się nie stanie.
— No ja mam ogromną nadzieję.— mruknął tylko Angel, obserwując przyjaciółkę, która odwróciła się z powrotem w stronę szafy, wybierając mu jakieś ubrania.
— Idź wziąć prysznic. Śmierdzi od ciebie po wychowaniu fizycznym.— oznajmiła Renesmee, marszcząc czoło, a Angel zerwał się z kanapy, niemal biegnąc do swojej łazienki.
— Dlaczego nie mówiłaś wcześniej?!— spytał zdenerwowany, a już z chwilą później dziewczyna usłyszała, jak chłopak odkręca kran i nalewa gorącej wody do wanny.
— A pytałeś?— spytała ze śmiechem, wyciągając idealny komplet na wyjście do sklepu zoologicznego z chłopakiem, który się nam podoba. Usłyszała tylko ciche westchnienie Angela, który wyszedł z łazienki dziesięć minut później.
— Użyłem tony dezodorantu.— oznajmił, stając w progu w samych bokserkach.
— Czuć.— wymamrotała Renesmee, a następnie podała mu strój, który mu przygotowała. Były to jasne, jeansowe spodnie oraz szary sweter wkładany przez głowę w żółto białe paski.
— Jak wyglądam?— spytał Angel, kiedy włożył już przygotowane ubrania, oglądając się w lustrze.
— Jak gej.— powiedziała z uśmiechem Renesmee, stojąc obok niego i lepiąc po ramieniu.— Żartowałam, oczywiście. Wyglądasz bardzo ładnie. Na pewno spodobasz się Samowi.
— Idziemy tylko po rybkę do zoologicznego!— oznajmił ze zdenerwowaniem Angel, wsuwając na stopy czyste, białe skarpetki. Pochylił się, a Renesmee podała mu jeszcze naszyjnik, który idealnie komponował się z pierścionkiem Harperów, który oboje nosili.— Też będę ci tak wypominał, gdy będziesz szła gdziekolwiek ze Stellą.
— Chyba się nie doczekasz.— mruknęła pod nosem Renesmee, wybierając jeszcze odpowiednie buty. Zanim Angel zdążył cokolwiek odpowiedzieć, usłyszeli, jak ktoś wchodzi po schodach, a później kieruje się prosto do pokoju Angela.
— Angel, ktoś do ciebie!— usłyszał głos Tommy'ego z dołu, dlatego popatrzył na Renesmee wielkimi oczami. Dziewczyna również zerknęła na niego, po czym podbiegła do chłopaka, pochylając się.
— Powodzenia!— krzyknęła szeptem, po czym ucałowała jego czoło, a następnie szybko wsunęła się za szafkę pod łóżkiem Angela, który jeszcze bardziej się zestresował. Po zapukaniu do drzwi Sam wszedł do środka.
— Cześć, Angel.— powiedział z uśmiechem, zamykając za sobą drzwi i podchodząc do chłopaka, który wiązał właśnie sznurówki.
— Cześć, Sam.— odparł szybko Angel, wstając z kanapy.— Dziękuję, że zgodziłeś się iść ze mną po nową rybkę. Definitywnie będzie mi lepiej... po stracie...
— To nic takiego, Angel.— powiedział i poklepał go po plecach.— W końcu jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi, prawda?
— Najlepszymi przyjaciółmi na zawsze.— odparł tylko Angel, a Renesmee siedzącej dosłownie dwa metry od nich złamało się serce, jednak musiała siedzieć cicho.— To co, idziemy?
— Jasne. Chodźmy.— odrzekł Sam, dlatego oboje wstali z kanapy, wychodząc z pokoju i zbiegając po schodach. Renesmee w tym czasie odetchnęła z ulgą, obserwując przez okno, jak oddalają się od domu Masona i Tommy'ego.
Kiedy już zniknęli jej z oczu, chwyciła swój plecak, przekładając nogę przez okno i celując nim w parapet w swoim pokoju, którego okno było otwarte. Jak to oczywiście ona, nie trafiła w odpowiednie miejsce i jej plecak wylądował na trawie.
— No nie.— jęknęła zdenerwowana, chociaż podziękowała w duchu za to, że w plecaku nie było czegoś, co mogłoby się zbić podczas upadku. Sama, kiedy już miała zeskoczyć z okna, niespodziewanie poślizgnęła się i wpadła do krzaków, tłucząc tyłek i zdzierając dłonie.— Przegryw.
Mruknęła pod nosem, zanim zdążyła zobaczyć Kenzie, która siedząc w salonie z przeszklonymi ścianami, zdołała zobaczyć to, jak wychodzi z krzaków, wyciągając pojedyncze gałązki z włosów. Uśmiechnęła się w jej stronę, po czym pomachała, a Kenzie pokręciła głową z niedowierzaniem, od razu wstając z kanapy i wychodząc z domu.
Natomiast Angel i Sam niecałe dwadzieścia minut później byli już w sklepie ziomówa w jednej z większych galerii w Los Angeles. Przechadzali się po alejkach w ogromnym pomieszczeniu, oglądając różnorakie zwierzęta.
— Ostatnio chciałem kupić modliszkę, ale moja mama się nie zgodziła.— oznajmił Sam, wskazując na modliszkę zwyczajną. Angel popatrzył w tamtą stronę i o mało co się nie wystraszył, zaciskając dłonie w pięści.
— To... małe stworzenie jest nadzwyczajnie dziwne.— mruknął Angel, nachylając się trochę w stronę terrarium, które wcześniej wskazał Sam.
— Troszeczkę tak.— przytaknął Sam.— No, tutaj możesz wybrać swoją nową rybkę. Jest ich masa.
— Przy okazji stłukłem akwarium...— skłamał szybko Angel, unosząc głowę i zerkając na Sama, który stanął naprzeciwko niego.— Okropna ze mnie ciamajda...
— Właśnie widzę.— wtrącił ze śmiechem Sam, a następnie objął przyjaciela ramieniem, odwracając w stronę szklanych zbiorników.
— Ten będzie idealny.— oznajmił po chwili namysłu Angel, dlatego Sam podszedł do regału, zdejmując pudełko z okrągłym akwarium.
— To teraz rybka.— wtrącił starszy, a Angel skinął głową. Wybieranie rybki i wszystkich ozdób do akwarium zajęło im około dwudziestu minut, a później udali się kasy, gdzie Angel zapłacił.
— Dziękuję, że mi pomogłeś.— powiedział Angel i uśmiechnął się w stronę swojego przyjaciela, kiedy wyszli już ze sklepu zoologicznego.
— Daj spokój, to drobiazg.— stwierdził Sam i machnął lekceważąco dłonią, uśmiechając się szeroko.— Wybierzemy się jeszcze na lody?
— Pewnie.— odparł młodszy, dlatego z chwilą później obaj chłopcy udali się do najbliższej kawiarni, gdzie wzięli sobie po gałce lodów. Usiedli do stolika, wszystkie zakupione rzeczy odkładając na siedzenie obok.
— Ta kasjerka była naprawdę ładna.— zauważył z triumfalnym uśmiechem Sam, poruszając znacząco brwiami. Angel niemal zachłysnął się powietrzem.— Wiesz co? Chyba pójdę zdobyć jej numer.
Wtrącił szybko, po czym wstał, udając się z powrotem w stronę lady. Angel z westchnieniem oparł głowę o dłoń, z miłością w oczach patrząc na Sama, który właśnie podrywał kasjerkę w kawiarni.
— Przegryw.— mruknął pod nosem Angel, kręcąc głową, jednak z chwilą później spuścił wzrok, zajmując się teraz swoim czekoladowym lodem. Niedługo do stolika wrócił Sam, który był cały w skowronkach.— I co?
Sam nie musiał nawet odpowiadać. Pokazał Angelowi swój telefon, w którym zapisany był nowy kontakt pod tytułem „Sexy kelnerka”. Młodszy chłopak musiał powstrzymywać się od przewrócenia oczami.
— Zamierzasz się z nią umówić?— spytał zdziwiony Angel, rozszerzając swoje oczy.
— Już to zrobiłem.— oznajmił Sam, dokańczając swojego loda, a Angel skinął głową, choć zrobiło mu się naprawdę przykro w środku.
— Gratuluję.— mruknął, udając szczere podekscytowanie, choć z chwilą później odwrócił głowę z cichym westchnieniem, kiedy Sam obdarzył piękną kasjerkę kolejnym uśmiechem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro