Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2

Światło ledwo wpadało, do dużej jaskini. Na półkach skalnych spały jeszcze lisy. Większość z nich była wychudzona, z dużą ilością blizn.

Chuda wręcz wychudzona lisica spała na jednej z wyższych półek. Miała rzadkie zmatowiałe rude futro, przecinane bliznami. Większość była stara i zostawiła po sobie tylko cienkie, jasne kreski, były jednak też kilka świeżych które nie mogły mieć więcej niż dzień. Lisica pomimo wychudzenia miała mięśnie i to dość dobrze wyrobione.

Do jaskini wpadła biała lisica, była w dużo lepszym stanie niż ta pierwsza. Nie była jeszcze aż tak wychudzona, a blizn miała zaledwie kilka. Zdawała się też być od niej starsza.

- Iskra Ognia! Wstawaj już! - krzyknęła i w kilku skokach dostała się na półkę, na której spała Iskra Ognia. Ta obudziła się, miała ciemnoszare, niemal czarne, oczy z czerwonymi obwódkami wokół źrenic.

- O co chodzi? - mruknęła zirytowana Iskra Ognia, kładąc uszy po sobie. - Dobrze wiesz, że wieczorem ma walkę z Jadowitym Wężem.

- Przesadzasz, naprawdę czasem przesadzasz - odparła Zimna Rosa wywracając oczami. - Przynieśli jedzeni, chodź

Iskra Ognia lekko niechętnie podniosła się i zeskoczyła na sam dół. Biała samica dołączyła do niej dopiero po dłuższej chwili. Razem ruszyły do jadalni.

Młodsza bez problemu orientowała się w labiryncie jaskiń i tuneli. Tunele były dość szerokie i długie, miały wiele rozgałęzień i ślepych zaułków. Było tam też dość ciemno, światło było w jaskiniach i ścieżkach używanych przez pracowników. Poza nimi najlepiej oświetlona była chyba jaskinia główna i lecznica.

Iskra Ognia wślizgnęła się do jadalni, wzięła ze stosu kawałek suchego mięsa. Nie było ono najświeższe, ale nie narzekała. Odsunęła się na bok i zaczęła jeść w ciszy.

Zimna Rosa poszła za nią ze swoją porcją jedzenia. Jedli powoli, wiedząc, że rzucenie się na pożywnie nic im nie da.

Kiedy tylko skończyły zostało zwołane spotkanie w głównej jaskini. Zimna Rosa skrzywiła się wiedząc o co chodzi, Iskra Ognia za to pozostała niewzruszona, podniosła się i poszła do głównej jaskini.

Głaz czekał już tam, na półce skalnej. Obok niego leżały dwa ciała. Jedno miało piaskowe futro a drugie białe. Oba były w większości brudne z krwi.

Po kilku minutach byli już niemal wszyscy. Niektórzy jeszcze ziewali, bo dopiero się obudzili, inni byli już rozbudzeni, gotowi na trudy dnia.

- Dziś w nocy zginęły dwa lisy. Pustynna Rosa i Krwisty Świt - powiedział wypartym z emocji głosem. Zimna Rosa spojrzała na Iskrę Ognia.

- To ty walczyłaś z Krwistym Świtem - odezwała się, w jej głosie słychać było oburzenie, a w oczach pojawiła się panika. - Zabiłaś go

- Musiałam zrobić to co było koniecznie - warknęła Iskra Ognia kładąc po sobie uszy. - Dobrze wiesz jakie panują tu zasady

Ciała zostały zrzucone z półki. Piaskowa samica była w okropnym stanie. Głowa była wygięta pod dziwnym kontem, a szyja prawie całkowicie zmiażdżona. Brzuchy rozerwany, widać było złamane żebra i zniszczone organy. Kości w łapach były rozkruszone, a z ogona została tylko jedna kość.

Samiec był w dużo lepszym stanie. Miał zaledwie kilka ran na ciele, z czego najpoważniejszą, która prawdopodobnie doprowadziła do śmierci, na szyi.

- Z kim walczyła Pustynna Róża? - spytał Blask Słońca. Był on młodszym bratem zmarłej. Tak jak ona miał piaskowe futro i bursztynowe oczy.

- Z Mrocznym Łowcą, nie widać? - odezwała się Iskra Ognia, Zimna Rosa zaraz zganiła ją spojrzeniem.

- Nie możesz chociaż udawać, że ci przykro? – warknęła biała lisica i uderzyła ogonem o ziemię.

- Nie zmieni to sytuacji w jakiej się znajdujemy – warknęła i wstała. - Jak zmądrzejesz to jestem w jaskini treningowej.

Jaskinia treningowa była jednym z większych pomieszczeń, po lewej stronie było miejsce do ćwiczenia walk a po prawej rozmaite formacje skalne służące do ćwiczeń. Na środku było małe oczko wodne

Iskra Ognia zaczęła trening od kilku kółek wokół jaskini. Potem przeniosła się na formacje, nawet nie dostrzegła w którym momencie dołączyła do niej Zimna Rosa. Po prostu ćwiczyły w ciszy.

- Myślisz, że kiedyś znajdą to miejsce? - odezwała się Zimna Rosa, gdy przerwały na chwile od treningu. Odpoczywały przy oczku wodnym.

- Nie - odparła od razu Iskra Ognia, przerywając picie wody. – To wyspa na środku oceanu. Nie znajdą jej nigdy.

Zimna Rosa tylko westchnęła ciężko.

- Wiesz co? Kończę na dziś. Pójdę do siostry – oznajmiła.

Iskra Ognia nie odpowiedziała, po prostu wróciła do treningu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro