Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#15 Blaszany Bar

Otis stanął przed ogrodzonym miejscem. To było Zoom. Stalowe przęsła były wysokie, trudno było mu stwierdzić jak bardzo, ale na pewno miały więcej niż dwa metry wysokości, dałby im przynajmniej 5. Był pewien, bo miał doświadczenie z dwumetrowcami. Gdyby był tutaj z innymi, pewnie poszukaliby bramki, przez którą mogliby wejść, ale był tu sam, dlatego mógł zrobić najprostszą rzecz, by dostać się do Zoom. Bardzo szybkim ruchem zamienił się w nietoperza. Przeleciał przez ogrodzenie i już stał na własnych, ludzkich nogach, w miejscu, w którym nie było widać ani jednej żyjącej duszy. Było zaskakująco cicho, a Królowa Mora opowiadała przecież, że jest tu chaos.

Czarnowłosy, po przejściu kilka dzielnic, spojrzał wysoko na stalową wierzę. Pomyślał, że z wysoka powinien zobaczyć, czy ktoś tu jest. Na skrzydłach nietoperza wzleciał wzwyż i usiadł na samym szczycie wieży. Było wysoko, bardzo wysoko. 

Przez długi czas wpatrywał się na puste uliczki. Nagle jego wzrok skupił się na otwierających się drzwiach. Z drewnianego domu wyszedł mężczyzna. Miał na sobie czerwoną koszulę, długie blond włosy były związane w kitek, a na jego ramieniu siedziało jakieś dziwne stworzenie. Miało ciemną, zieloną skórę, duże uszy, troje oczu, czarną koszulkę i było istotą, nie stworzeniem. Miał ochotę analizować ich dwójkę, ale powinien jak na razie tylko obserwować, i zostawić wymyślanie sobie tego jacy są na później. Przecież widzi tylko zewnętrze i to z wysokości, stąd nie może zobaczyć wnętrza i czyiś myśli. Musi patrzeć w sposób nie oceniający kogoś, kogo jeszcze nie spotkał.

Mężczyzna spojrzał w górę i ich oczy się spotkały. Zielona istota na ramieniu też spojrzała prosto na Otisa. Bez słowa na siebie patrzyli. Obserwowali, kto pierwszy zrobi ruch.

- To jakiś dzieciak - zauważył gremlin, oczywiście pierwszy się odezwał, by przerwać ciszę. 

- Widzę - odpowiedział mu człowiek. - Jest stąd?

- Nie kojarzę, ale wygląda jak wampir.

- Wampiry tak nie wyglądają. Powinieneś wiedzieć to najlepiej z naszej dwójki. 

- Blady, czarne włosy...

- Ale nie ma uszu ani skrzydeł - znów odbił mężczyzna.

- Czyli obcy?

- Tutaj? Wątpię, nikt normalny tu nie wchodzi.

- Czyli, ty jesteś nienormalny, CZŁOWIEKU - stwierdził gremlin, twardo podkreślając ostatnie słowo.

- ...Zignorujmy dzieciaka i idźmy posprzątać bar - odparł człowiek. Jego spojrzenie było chłodne, tak bezduszne, że nawet przez Otisa przeszły nieprzyjemne dreszcze. Theik po prostu miał takie spojrzenie.

Poszli dalej ignorując wampira. Otis za to, dalej obserwował. Chciał zobaczyć gdzie idą. W końcu ich dwójka weszła za blaszane drzwi, do największego budynku w Zoom i jedynego budynku zbudowanego z samych blach.

Długo siedział na wieży. W końcu położył się na drewnianych deskach i naturalnie zasnął. Słońce dzisiaj nie świeciło tak mocno, jak przez ostatnie dni, więc nie musiał się martwić przegrzaniem czy poparzeniem skóry. Było pochmurno i był pewien, że jeżeli nie dziś, to w najbliższych dniach, krople deszczu padną na Ebvolat. Wiele osób nie lubi deszczowej pogody, a jemu teraz też nie byłaby mu po drodze. Szkoda byłoby iść w deszczu, z powrotem do Edenu. To długa droga i dlatego zimno byłoby iść przemoczonemu ciału. Ale normalnie lubił deszcze, bo wiedział jedno: gdy pada, łatwiej się wtedy nie myśli. Deszcz to idealna pogoda na nie myślenie, na przerwę od niepotrzebnego chaosu w głowie albo trudnych uczuć. Gdyby nie padało, trudno by było odpoczywać i wtedy nikt by nie był na nic gotowy. Na przykład na wojnę, która zaczęła się już dawno, choć nie każdy wiedział jeszcze do czego miała ona doprowadzić. Była ona końcem i początkiem jednocześnie.

Zielone tęczówki chłopaka powoli się otworzyły, akurat pod wieczór, gdy zaczynało być ciemno na zewnątrz. Zielona mgła przetaczała się przez uliczki. Światła w domach po kolei się zapalały. Tam, gdzie była już mgła, z domów zaczęły pomału wychodzić różne istoty. Większością z nich były gremliny, wampiry, szkielety i zombiaki. Było dokładnie tak, jakby mgła budziła mieszkające tu istoty do żywych. Otis zauważył też jedno: wszyscy do razu zaczynali iść do blaszanego budynku, tam, gdzie dziś przed popołudniem poszedł blondyn.

- Hm? - zaciekawił się Otis. O co chodziło z tą blaszką, że każdy tam szedł od razu po wyjściu z domu? 

Zleciał na dół. Z lekkim wahaniem położył dłoń na klamce. Gdy otworzył drzwi od razu usłyszał głośną muzykę, którą grały gremliny, chyba po to, by zniszczyć uszy każdego w tym budynku. Czymś śmierdziało. Otis nie spotkał się z tym zapachem jeszcze nigdzie w Ebovalcie, tylko teraz w Zoom, ale wiedział, że znał skądś ten zapach. Nos pamięci nigdy nie zawiedzie, więc w jakiś sposób rozumiał, że był to jakiś napój. Negatywny napój. 

Zanim zdążył się rozejrzeć, wpadła na niego ona. Była ona czarnowłosą wampirzycą. Dziewczyna założyła dzisiaj na siebie czarną sukienkę z czarnym gorsetem, mocno podkreślającym jej talię. Włosy dziewczyny były grube i mocno kręcone, dosięgały jej do ramion, a grzywka co chwilę wpadła na jej oczy zasłaniając, to co było przed nią. Miała nietypowe uszy, bardzo małe, spiczaste o charakterystyce zwierzęcej... prawie jak u nietoperza. 

Gdy spojrzał jej w twarz, serce od razu zabiło mocniej w klatce. Biło coraz szybciej, z każdą mijającą milisekundą. Czuł strach przepływający przez jego żyły i jednocześnie czuł jak jego dusza staje się coraz bardziej pusta. Widział osobę, której wcale nie było w Ebvolacie. Widział Dakotę.

- P-p-p-prze...

Otis otworzył lekko usta. Słysząc obcy głos dotknął swojego serca i zrozumiał, że miał tylko zwidy. Dakoty przecież tu nie ma. 

- Nic się nie stało - odpowiedział. Miał zamiar uprościć jej przeprosiny tym jednym krótkim zdaniem.

Na twarzy chłopaka pojawił się sympatyczny uśmiech. Dziewczyna nie widziała jego uśmiechu przez swoje nieokiełznane włosy, jednak była świadoma, że tym razem wpadła na właściwą osobę. Był miły i nie kleił się do niej jak to robiło kilka osób po drodze. 

Przez chwilę stali na przeciwko siebie. Otis z jakiegoś powodu czuł, że dziewczyna chciała coś jeszcze powiedzieć, mimo że milczała przygryzając usta swoimi kłami. Nawet gdyby nie wpadł na nią, nie wiedziałby, czy chciałby iść dalej w głąb tego budynku. Działo tu się wiele i na pewno prędko zostałby tym przytłoczony. Już był przytłoczony.

- Sylli - oboje usłyszeli jak dziewczyna jest wołana i odwrócili się w stronę bruneta. Nowo przybyły miał krótkie ciemnie włosy na głowie i wielkie zwierzęce uszy. Był ubrany w skórzane czarne spodnie, oraz kurtkę w białe łaty. - Znalazłem cię. - Zanim jeszcze dziewczyna mogła zareagować złapał jej grzywkę i zawiązał do góry w mały kitek. Teraz każdy mógł zobaczyć jej ciemne oczy i ona mogła widzieć co się dzieje. - Mówiłem byś poczekała przy barze. 

- Wolałam poczekać na zewnątrz. - Oparła się o jego tors. Od razu wyglądała na zrelaksowaną. - Za dużo dziwnych osób się tam kręciło.

Chłopak westchnął obejmując ją zaraz, na co od razu zareagowała lekkimi różowymi rumieńcami. Gładził spokojnie jej plecy. Dopiero teraz Otis zauważył, że oboje nie tylko mieli zwierzęce uszy, ale też skrzydła. W budowie przypominały bardzo nietoperze skrzydła, miały błonę lotną i pazur. 

Po jakimś czasie brunet poczuł jak Otis im się przygląda, więc nie mając już ochoty cierpliwie czekać aż sobie pójdzie, spojrzał wrogo na żywioł. - Chcesz czegoś? - warknął.

- Szukam kogoś z kim bym mógł pogadać, kogoś kto tu rządzi. 

- Nie wiem gdzie jest Theik, więc spadaj. Twoje oczy mnie wkurzają.

- Han... - wyszeptała dziewczyna. Otis nic nie usłyszał, ale widział jak poruszyła ustami.

- Ach, tak!? - Od razu cała jego uwaga skupiła się na dziewczynie. Na twarzy szesnastolatka pojawił się uśmiech, ciemne tęczówki zabłyszczały i aura wokół niego była przyjaźniejsza... Jakby był totalnie inną osobą niż sekundę temu.

- Pomóżmy mu, proszę. Jest naprawdę miły.

Wampirzyca pocałowała ucho bruneta, na co chłopak mógł zaregować nie inaczej, niż cały się czerwieniąc. Już mu dziękowała, choć jeszcze się nie zgodził, dlatego już nie miał wyboru i musiał się zgodzić. No przecież, jak mógł jej odmówić?

- Ach, naprawdę? W takim razie może powinien mu pomóc - stwierdził drapiąc się po uchu, dokładnie w miejscu w którym go pocałowała. Podszedł do starszego chłopaka i musnął jego oba policzki, dokładnie jakby to było tutaj normalne, bo było. - Jestem Han. Bardzo cię przepraszam za wcześniej, myślałem, że jesteś kolejnym zbokiem.

- ...nie jestem nim.

- Rozumiem, rozumiem, przecież już przeprosiłem - zaśmiał się. - Chodź zaprowadzę się do tego dziada. Wkurzasz mnie i mam ochotę ci przywalić, ale jeżeli moja królowa chce ci pomóc, to nie mam wyboru. 

Nastolatek wziął w garść materiał koszulki starszego chłopaka i zaczął ciągnąć prosto do baru. Otis ciągnięty był przez parkiet bardzo niełagodnie, przez co losowe istoty wciąż wpadały na niego przypadkowo. Był pewien, że nabawił się kilku siniaków. 

- Theik! Ktoś do ciebie! - Rzucił chłopaka do przodu pozwalając, by się uderzył o próg blatu. Bolał go teraz brzuch, ale na pewno to było lepsze, niż zostanie pobitym. 

- Nawet przez przymknięte oczy, można zobaczyć bezsensowną agresję - pomyślał Otis. Nie podzielił się tymi myślami na głos, ale wiedział, że były właściwym komentarzem na zachowane bruneta. 

- Kto to? - zapytał długowłosy blondyn. Na jego ramię, nagle skoczył gremlin, który ciekawy powtórzył pytanie,"Kto to?".

- Jakiś zbok, ma serio lepkie oczy.

- Mówiłem, że nim nie...

- Wkurza mnie, ale chciał się z tobą widzieć - przerwał brunet. Zaraz szybko odwrócił się tam, gdzie zostawił swoją dziewczynę. Śpieszyło mu się. 

- Otis, żywioł plazmy - przedstawił się.

- Żywioł? Kolejny? - westchnął blondyn. Krótko opisując, nie zareagował radośnie. - Mówiłem już to twoim poprzednikom i widocznie muszę się powtórzyć. My tutaj w Zoom się bawimy, nie ogarniamy co się dzieje poza płotem i nie mamy zamiaru się w to wtrącać. Chcesz się napić, mogę przygotować ci goryczkowy napój. Chcesz potańczyć, potańcz. Chcesz się całować z losową osobą, proszę bardzo. Możesz tu robić wiele i jesteś mile widziany póki nie będziesz próbował zrobić z nami jakieś umowy. Idź się baw albo S.P.A.D.A.J.

Otis spojrzał pytająco na starszego od siebie mężczyznę, gdy usłyszał, że były tu inne żywioły. Zaczął się domyślać, że żywioły Hisaina już musiały dawno tu przyjść. Ciekawe w takim razie, czy już rozmawiały z krasnoludami w Ri, z demonami w Onku, albo z wróżkami w Noon. 

- Macie ciepły napój, mleko, soki...? - zapytał Otis. Jeżeli i tak nie wykona misji, mógł chwilę posiedzieć w Zoom i poobserwować sobie inne wampiry. Na pewno jego przyjaciele jeszcze nie zakończyli swoich wypraw, więc postanowił wyruszyć pod pomnik dopiero jutro.

- Robisz sobie żarty dzieciaku!? Wchodzisz do baru z najlepszymi goryczkowymi napojami i prosisz o soczek? - Obraził się gremlin na ramieniu blondyna. 

Mężczyzna zareagował odwrotnie od gremilina, spokojnie westchnął. Dlatego dalej ignorując całego w nerwach towarzysza, wyciągnął bez pośpiechu miedziany kubek i wlał do niego zielony sok. Pełny kubek położył na blacie przed chłopakiem. 

- Mamy tylko soczek ze słodkich liści - odparł. Theik odwrócił się tyłem do nastolatka i poszedł pomagać gremlinom obsługiwać klientów, których ciągle nabywało. 

__________________________________________

Otis zostanie jeszcze jeden rozdział! Czemu??? Bo nie napisałem jeszcze wszystkiego co chciałem, są jeszcze dwie rzeczy które bardzo chcę napisać. Nie chcę wam wszystkiego zdradzać, ale następny rozdział będzie prawdopodobnie nazywał się "Regulamin Zoom" (ten miał się tak nazywać).

@mekonie mówiłem, że jakiś rozdział będzie musiał mieć zielony dym (pewnie nie pamiętasz, bo to było w grudniu, ale gdy byliśmy w tej galerii sztuki coś tam mnie zainspirowało do dodania zielonego dymu)

@LokiAndFlash jak widać zostaniesz pytania na które możesz odpowiedzieć. Mam nadzieję, że się cieszysz, bo w sumie długo żadnych nie było ze Otisem xd

Pytania
-------------
1. Zaobserował coś ciekawego?
2. Jak mu się podoba Zoom?
3. Jakieś szczególne myśli o nowo poznanych? Nie musisz pisać o każdej postaci, jest okey. Nawet nie są sczególnie ważni, ale daję ci możlowść rozpisania się, jeżeli masz taką ochotę. 
● Han, brunet/chłopak dziewczyny.
● Sylli, dziewczyna, która wpadła na Otisa.
● Theik, blondyn/człowiek/rządzi barem.
● Gremlin, który siedzi na ramieniu Theika.
4. Wypijesz soczek z zielonych liści?
5. Jakieś plany na najbliższe kilka godzin w Zoom? Chcesz coś zrobić, z kimś pogadać, coś zaobserować, albo się kogoś o coś zapytać zanim wrócisz do Ri?
6. Czy masz coś innego o czym chcesz wspomnień?


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro