#3 Plan na mapie
Eryk zmarszczył lekko brwi słysząc cały plan misji. Nie spodziewał się, że tak szybko będzie musiał opuścić swój zaczęty wynalazek, wolał go dokończyć, choć to była jedynie jego wymówka by zostać. Pewnie i tak nie skończyłby wynalazku zaczynając kolejny projekt. Chociaż... Ostatnio nie wychodził z domu i przez to zaniedbał swoje przyjaźnie. Już nawet nie pamiętał kiedy ostatnio rozmawiał z Dagie albo Otisem. Stwierdził, że w sumie chciałby trochę nadrobić ten czas i spędzić go z nimi. Żeby może tylko nie byli na widowni kiedy będzie rozmawiał z wróżkami. Zobaczyliby jak nie może sobie poradzić z wredną naturą tych istot, co byłoby jego najgorszym scenariuszem.
- Spoko, pójdę - uśmiechnęła się Kahlen odwracając wzrok od Eryka. Była ciekawa jego reakcji i spodziewała się jego grymasu na twarzy, ale to nie to ją tak cieszyło. Oczywiście cieszyło ją, że w końcu będzie mogła spędzić więcej czasu z swoim starszym bratem, Akhetem. Co prawda, jeszcze dołączy ten dzieciak Orson, ale nawet mimo tego potrafiła się cieszyć.
- Ja też - powiedział bez żadnych uczuć Orson siedzący obok Kahlen i Dagie.
- Będzie miło wyruszyć z wami w kolejną podróż - odparł przyjaźnie Akhet. Cieszył z wyjścia z Enden. Starał się też nie myśleć o zostawieniu Mory samej z Appy, ale wiedział, że dadzą sobie radę i nie powinien się tyle martwić. Bardziej powinien martwić się o siebie, bo z tego co słyszał, Rral to dżungla z samymi zagrożeniami, czającymi się za każdym krzakiem.
- Świetnie, a wy? - zapytała Mora z szczerym uśmiechem patrząc na resztę. - Eryk? Otis? Dagie?
- Jasne - powiedziała Dagie z entuzjazmem w głosie, choć szczerze czuła się dziwnie przez to jak Mora wymieniła zdanie o jej misji. Jakby była jedynie formalnością, którą mógłby zająć się każdy. Diewczyna jednak chciała pomóc innym. Dawno nie była na żadnej losowej misji, więc chociaż w taki sposób mogła się ponownie przydać. - Błogo było, ale się skończyło.
- Pójdę - odpowiedział krótko Otis wzruszając ramionami.
- Też pójdę - odpowiedział Eryk.
- Gdzie są te miejsca do których mamy iść? Mamy gdzieś tutaj mapę by zaplanować trasę? - zapytała Dagie rozglądając się po pomieszczeniu, w którym się znajdowali.
- Powinna gdzieś tu być, poszukam - odparł Akhet podchodząc do szafek w pomieszczeniu.
Po chwili znalazł mapę i rozłożył ją na stole przed innymi. Miejsca do których mieli pójść Eryk, Dagie i Otis były obok siebie, tylko problemem było dostanie się do nich. Najszybciej byłoby przez pustynię, ale ona została przejęta przez króla Hisaina. Chociaż omijając oazę nie powinni spotkać nikogo z przeciwnej drużyny, to nadal byłoby to dość ryzykowne. Za to ci od Rral musieliby przejść kawał drogi, ale by raczej nie spotkaliby wrogów, jako że miejsca po drodze są po stronie królowej Mory.
- Gdy tak pomyślę, chyba powinienem wyruszyć z wami, do Rral - powiedział nagle Ding, nie odwracając wzroku od mapy. - Tam są syreny i trytoni, a że jesteśmy pokrewnymi istotami, dość dobrze się dogadujemy i mogę wam pomóc. Poza tym, szybciej będzie jeżeli popłyniemy tam łodzią, zmarnujemy mniej czasu. Nie wiadomo przecież, czy ktoś od Hisaina już tam nie idzie.
- Okej, pewnie. I tak się tutaj mało przydasz, więc jeżeli jesteś chętny do pomocy, to okej - odpowiedziała mu królowa Mora. W sumie podobał jej się pomysł Dinga. Żałowała, że sama na to nie wpadała i tego nie zaproponowała. - Chwilowo też Dominika, żywioł wody, nie daje znaku życia, więc powinno pójść wszystko dobrze, jeżeli będziecie ostrożni na wodzie.
- Czekaj... ale, to ja chciałem popłynąć łodzią. - Zadrżały rudowłosemu uszy. Szybko spojrzał się na swojego chłopaka, nie rozumiejąc czemu musiał mu to robić. Już wahał się, czy w ogóle zgodzić się na udział w tej misji. Wiedział, że powinien dla dobra siebie i wszystkich innych, ale wyobrażał raczej sobie popłynąć tam łodzią, szybko pogadać z tymi demonami i wrócić z powrotem na łódź. Teraz by musiał iść, jeżeli by się zgodził. Iść z resztą przez całą drogę, przez kilka dni.
- Czyli też wykonasz misję? - Spojrzała na niego Dagie. Nie wiedziała jak inaczej interpretować słowa Rivera, ale to może też dlatego, że miała nadzieję, że również pójdzie na tę misję, bo to oznaczałoby, że ich paczka znowu by się odrodziła.
- Tak, chyba tak... - powiedział River ze wahaniem w głosie.
- No proszę, proszę, możemy wyruszyć teraz wszyscy razem w czwórkę. Odnowić naszą drużynę. - Uśmiechnął się Eryk odwracając się do Rivera, by mógł on zobaczyć jego najprzyjaźniejszy uśmiech, jaki miał.
- Ty się uśmiechasz? - zauważyła zaskoczona tym widokiem rudowłosa Dagie.
- On ciągle się uśmiecha, ale gdy mu się chce i ma dobry humor i gdy próbuje być miły bez powodu. To obrzydliwe i bardziej denerwujące, niż kiedy jest nie miły - odparła Kahlen. - I zdejmij w końcu ten kaptur, bo wyglądasz w nim gorzej niż bez tych swoich włosów. Jak jeszcze większy idiota, dokładniej jak jakiś nerd, którego nikt nigdy nie lubi.
- Co, skąd wiesz o tym, że nie mam włosów? - marszczył brwi, z cieniem krótkiego przerażenia, patrząc pytająco na mulatkę. Przecież nie zdejmował przed nią kaptura i nic jej nie mówił.
- Nie masz włosów? - zapytała Dagie zmieszana informacją, która do niej dotarła.
- Ja tu planuję od parunastu dni swój pokaz fryzury, a ta na pierwszym, większym spotkaniu, zdradza wszystkim mój sekret. Nie wiem jak się dowiedziałaś, ale mówię ci, już nie wpuszczę cię do swojej pracowni. - Zdjął niechętnie kaptur z głowy. Milimetrowe blond włosy były na głowie chłopaka, ale tak krótkie, że można naprawdę powiedzieć, że chłopak był łysy.
- Nie ma za co, teraz nie będziesz musiał już się gotować w tym kapturze. - Skrzyżowała ręce Kahlen i dumna z siebie odchyliła się do tyłu na krześle.
- Co się stało? Gdzie podziały się twoje włosy? - zaczęła dopytywać rudowłosa, wpatrując się wielkimi oczami w chłopaka.
- Ćwiczyłem moje umiejętności fryzjerskie i nagle zrobiły POOF i zniknęły. Morał jest taki, by nie kupować tanich magicznych ksiąg na targowisku od gremlinów - zaśmiał się Eryk. Naprawdę swoim śmiechem ukrywał zawstydzenie tym faktem. Dał się przecież uszukać i jeszcze przez to utracił swoje włosy, więc nie ma przecież jak śmianie się z samego siebie.
- Morał raczej jest taki by nie dawać ci możliwości rzucania zaklęć bo jeszcze coś źle sykniesz po smoczemu i nas wszystkich zabijesz - poprawiała go Kahlen.
- HaHaHa. - Przewrócił oczami elf.
- Ekhem... trzeba ustalić nową trasę, jeżeli River idzie i jeszcze musicie zajść do Ytta by spakować potrzebne wam ubrania na podróż - przerwała im królowa Mora zanim ktokolwiek jeszcze mógł cokolwiek powiedzieć.
- Zgadzam się, najlepiej byłoby gdybyśmy wyruszyli jutro z rana. Im szybciej tym lepiej - odparł Akhet. - Chcąc się upewnić, Ding płynie ze mną, Kahlen i Orsonem do Rral, a River idzie z Erykiem, Otisem i Dagie, by zrobić misję w Onku?
River niepewnie ponownie zerknął na Dinga. Mężczyzna uśmiechnął się do niego spokojnie i zaczął powolnie poruszać ustami, nie wypowiadając żadnych słów na głos. Kitsune dokładnie wiedział co mówił. Wiedział, że powinien wyruszyć w podróż z przyjaciółmi i poprawić swoje stosunki z nimi, mimo że wolałby zostać w swojej bezpiecznej przestrzeni. Zaczynał też czuć się winnie, że on nic nie robi, kiedy inni wykonują misje pomagając temu światu. Widział więc, że powinnien się zgodzić i pójść na misję, choć tak naprawdę nie chciał.
- Tak... pójdę z innymi do Onku. - Przełknął nie pewnie ślinę, nie odwracając wzroku od Dinga, który właśnie kiwnął do niego głową z szerszym uśmiechem.
- W takim razie ja popłynę z wami do Rral. To już ustalone.
__________________________________________________________________________
Odczuwałem, że chcecie scenkę jak sobie planują wszystko, mimo, że nie planowałem pisać tej sceny, więc nią napisałem szybko na rozgrzewkę. Więc tu raczej skupiłem się na tym co chcę napisać i nie na jakości, tak bywa gdy się czyta książki od amatora, więc proszę się nie skarżyć.
Pytania do oc
(River, Eryk, Dagie, Otis + ewentualnie Kahlen na punktcie 3 i 4)
1. Ulubiony kolor? Albo ulubione kolory?
2. Najmniej lubiany kolor? Albo kolory?
3. Jakieś rady dotyczące waszych postaci? Bo jak zawsze na początku długo zajmuje mi wczuwanie się, więc piszcie uwagi i gdy uznacie, że to wogóle nie wasze oc, to też piszcie. Nadal się wczuwam.
4. Nie wiem, coś innego co chcecie dodać do tego 1 tyś słów rozdziału?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro