Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#21 Przyszłość

Czas to postęp wydarzeń od przeszłości przez teraźniejszość do przyszłości. Tak, definitywnie trudno zrozumieć czym dokładnie jest czas. Czas to po prostu żywioł, ale bedąc żywiołem czasu wolisz wiedzieć na czym polega twoja moc. Dla Tioliana czas to mierzone działanie, proces i stan istnienia. Czas nie ma końca dopóki jest co mierzyć, dopóki dzieją się choć małe zdarzenia. Dopóki wiatr unosi piasek w powietrzu, dopóki kwiat rozkwita w naturze, dopóki liść upada na ziemię... tak długo jak dzieje się cokolwiek, czas nie przestanie istnieć. Chciałoby się wiedzieć w jaki sposób Tiolian potrafii widzieć przyszłości, jeśli w teraźniejszym czasie nie jest to coś co się wydarzyło, ale Tiolian nie widzi przyszłości. Widzi jedynie alternatywne opcje. Jeśli przewidzi czyjąś śmierć nie jest to ultimatium; nadal mogą żyć w przyszłości.

Dzisiaj w śnie Tiolian miał kolejną wizję. Nie jest jednak pewny, czy to nie był zwykły sen, ale przeczucie mu mówi, że to co zobaczył jest przyszłością. Widział wojnę żywiołów, wojnę o drugą połowę serca Eteru, wojnę o życie. Widział jak żywioły upadają i umierają. Widział kto wygra tą wojnę i kto nią przegra.

- Królu Hisain. - Stanął mężczyzna przed namiotem. W ciszy czekał wiedząc jakie dwie alternatywne rzeczy mogły dziać się teraz w tym namiocie. Albo Bryan się kłócił z królem, albo spędzał kochanie czas ze Hisainem. Tak, Tiolian wiedział lepiej niż inni, że Hisain i Król byli dwoma różnymi istotami. Widział przeszłość, która mu wszystko wytłumaczyła.

Nikt nie odpowiadał, więc po chwili zerknął do środka namiotu. Nikogo w nim nie było.

***

Często nawet koc nie powstrzyma piachu. I tak będziesz leżeć na ziarenkach piasku które zawsze jakoś znajdą swoją drogę. Ziarenka zbierają się i zbierają. Gromadzą i gromadzą aż wkońcu zasłaniają wybrany obiekt, osobę albo nawet osoby. Ale czy to nie jest przyjemne? Chować się w taki sposób? Chować się miejscu które jest aż tak wielkie? Po prostu w ciszy leż schowany w piasku i pozwól aby wschodzące słońce cię obudziło. Wtedy wszystko wygląda jakby było zrobione z złota.

- Złoto.. naprawdę lubiło złoto - wyszeptał cicho Król. Siedział spokojnie i obserwował horyzont przed sobą.

Po chwili spojrzał na Jacksona  leżącego na kocu. Stopy miał utopione w pomału nagrzewającym się piasku. Miał nawyk mamrotania podczas śnienia, więc co chwilę można było usłyszeć dziwne słowa. Gdy śnił, jego instynkt obronny przed bezimmienym był całkowicie wyłączony. Wyglądał tak beztrosko. O tym właśnie myślał król obserwując te dziecko Eteru.

- Jesteś całkowicie kimś innym gdy śpisz. Czy to właśnie jest sen? Moment nieuważności? - westchnął. Nie rozumiał czemu ciekawiły go takie bezistotne rzeczy. Nie musiał poznawać świata które i tak zniszczy.

- Huh? - Rozglądnąły się oczy chłopaka. Chwilę patrzyły na słońce na horyzoncie, poczym szybko z ekcytacją wróciła na panterołaka. Chciał od razu go obudzić, aby mogli razem na to patrzeć, ale- Na Nakhasha, czemu musisz wyglądać tak słodko gdy śpisz.

- Fry..mu - Wymamrotał Jackson. To nawet nie było słowo.

Hisain się cicho zaśmiał. W tej chwili chciał tylko leżeć obok niego. Zakryć ich obojga piaskiem, aby mogli pozostać w tym pięknym momencie trochę dłużej. 

***

Tiolian przesunął materiał do namiotu Hisaina i bez wachania wszedł głębiej, specjalnie po to aby uklęknąć przed królem siedzącym na tronie. Patrzył się cały czas w dół, wiedząc jaką satysfakcję daje to Królowi. Jeśli by spojrzał mu w oczy, oczywiście nic by się nie stało. Tiolian po prostu robił to wszystko, bo wiedział, że wtedy król czuł moc której tak pragnie. Jeśli ktoś nie odwarza się nawet spojrzeć mu w oczy, musiał mieć moc oraz siłę którą inni szanują.

 - Tiolian, mój czasie.- Uśmiechnął się szeroko. - Czemu zaszczycasz mnie swoją obecnością?

- Podejrzewam, że miałem sen o przyszłości, mój Królu. Widziałem, jak za kilka dni rozpocznie się wojna o serce Eteru. Pomyślnie wygrasz tą wojnę, na pewno jeśli będziemy mieli ten sam plan co widziałem w swoim śnie.

- Niesamowite, że można odkrywać swój żywioł przez tak długi czas - rzekł powściągliwie. Król uważnie obserwował mężczyznę przed nim i jego reakcję. Podejrzewał, że Tiolian go okłamuje albo okłamywał przez cały ten czas. - Czy to nie dziwne, że twoja pierwsza wizja przyszłości dotyczy akkurat wojny o serce?

- Nie mogę kontrolować kiedy i o czym mam wizję, więc mamy szczęście, że akkurat przwidziałem przyszłość w takim kluczowym momencie. Dzięki mojej wizji będziesz miał zapewnioną wygraną.

- Tiolian. Wstań z ziemi i spójrz mi w oczy.

Jeloniłak zrobił dokładnie to co mu rozkazano. Podniósł się i spojrzał Królowi w oczy. Swoimi brązowymi tęczówkamu bez problemu mógł rozczytać króla, jego emocje i myśli.

- Zastanawia mnie, co się stanie jeśli nie zrobię planu ze twojego snu.

- Każde zdarzenie, prowadzi do tej właściwej przyszłości. Jeśli jest ci przeznaczona wygrana, czas będzie ci w tym sprzyjać.

- Czyli nie muszę się martwić.

Król Hisain podniósł się z tronu, poczym na swoich ośmiu nogach podszedł do mężczyzny. Z sztucznym uśmiechem na twarzy złapał go za ramiona.

- Zradzę ci sekret Eteru - wyszeptał mu do ucha. - Jakoże Eter jest cudownym stworzycielem wszystkiego, to równierz łączy Eter niesamowita więź z swoimi dziećmi. Mam połowę Eteru, co sprawia, że równierz mogę czuć tą więź. Dzięki tej więzi mogę widzieć wasze emocje, nawet odczuwać co ktoś myśli. Bardzo ci ufałem chłopcze, więc nie użyłem tej mocy na tobie aż do tej chwili. Bądź więc ze mną szczery. Czy mnie okłamujesz?

- Powiedziałem ci dzisiaj prawdę.

Król przez długi czas wpatrywał się w Tioliana nic nie mówiąc. Aż nagle się uśmiechnął klepiąc go po plecach.

- Oczywiście, nie okłamałbyś mnie, swojego króla - zaśmiał się. - Więc opowiedz mi jak wygląda twój plan ze snu. - Zaczął prowadzić mężczyznę ku mapy na stole.

- Część drużyny musi wyruszyć do Endenu, akkurat tego samego dnia kiedy wieksząść ich drużyny będzie znajdywała się tutaj. Zabijemy królową z przewagą, ale zwycięstwo zapewni nam fakt, że nie będą się tego spodziewali.

- Mhm, część drużyny, czyli kto? - zapytał.

- Jeśli się zgodzisz to wolałbym dać ci znać na koniec dnia. Muszę upewnić się, że napewno nikogo nie pominę.

- Rozumiem, w takim razie daj mi znać moje dziecko. Gdy wkońcu wygramy tą wojnę, wynagrodzem cię jak obiecałem. Nadal chcesz ten wysadzony klejnotami kielich?

- Tak, to pamiątka rodzinna od Baldera. Chciałbym odzyskać tak cenny dla mnie przedmiot - potwierdził choć prawda była inna. Jedyne czego pragnął to bezpieczeństwa dla siebie i swoich bliskich. Dołączył do tej drużyny z tylko jednym celem; nie miał zamiaru pozwolić Królowi wygrać. Wie, że jeśli Ebvolatu jest obiecane zniszczenie, to zostanie ten świat zniszczony, ale chciałby przynajmniej spróbować przedłużyć życie swoich bliskich.

Tiolian wyszedł z namiotu i zamyślony szedł ku swojego namiotu. Musiał dobrze zaplanować kogo zabrać z sobą na tą misję. Napewno musiał zabrać z sobą Abrafo, bo to co będzie się tutaj działo... ale nie mogą wyruszyć tylko we dwoje. Więc czy ufał jeszcze komuś innemu? Arcus i Garis zawsze wydawali mu się zaufani, ale oni na tą chwilę wykonują misję razem z Gertrudą. Będą zajęci zdarzeniem w Ri. Dominice wcale nie ufał. Nie raz prawie zabiła żywioły. Opowiadała jak kiedyś spotkała ich w restauracji i usłyszała jak wypływają na wyspę. Od razu bez wachania zatopiła ich statek choć i tak jakimś cudem przeżyli. Mieli szczęście. Ufa też Vinbo, choć łatwo da się nią manipulować. Boji się do czego mogli ją teraz zmusić na misji w Rral. Już powinni niedługo wrócić z tej misji, więc może zabrałby ze sobą Vinbo. Powinna odpocząć psychicznie od spędzenia czasu w Rral.  Haatensa równierz jest na tej misji w Rral, ale nie wierzy, że udałoby się nią przekonać do zrezygnowania ze proponowanej jej nagrody. Kathe jest w Axis, i nie wróci. Więc został mu jeszcze Bryan, ale czy mógł ufać Bryanowi? Podobno to co go przekonało do służenia Hisainowi, było, że został możliwość bycia paneterołakiem zamiast człowiekiem. Chciał wkońcu poczuć się zaakceptowany przez swoją rodzinę. Więc czy oddałby tą akceptajcę?

Idąc zauważył w oddali Jacksona chowającego się wśród palm. Chciał porozmawiać z młodszym, ale nie wiedział jak zacząć taką rozmowę. Z Jacksonem nie miał tej znajomości potrzebnej do zaufania sobie nawzajem. Ale musiał go jakoś ostrzeż, tym bardziej, że to on spędza najwięcej czasu z Królem.

- Mogę usiąść obok? - zapytał Tiolian podchodząc do palm.

Jackson zerknął na mężczyznę. Nie odpowiedział od razu, bo nie wiedział czego chciał; czy wolał być teraz sam czy z kimś.

- Możesz.. - Uśmiechnął się lekko. - Nie musisz zadawać takich pytań. Nikt oprócz ciebie tego nie robi, przynajmniej nie tutaj.

Tiolian wzruszył ramionami.

- Może powinni zacząć. - Usiadł obok.- Dobrze się czujesz? Wiem, że nie jesteśmy blisko, ale zauważyłem, że ostatnio coś ci doskwiera - odparł.

- No wiesz... Nadal nie mogę się przyzwyczaić do tego, że Hisain jest królem - zaśmiał się ukrywając prawdę za swoim uśmiechem. - Tylko o to chodzi. Więc potrzebuję zapewne trochę więcej czasu aby się przyzwyczaić do tej nowej sytuacji.

- Jackson- Zawachał się. - Byłem dziś u Króla, bo widziałem przyszłość. To co mu powiedziałem pewnie dowiesz się dziś wieczorem albo później od niego, ale powiem ci to co mu nie powiedziałem.

Jackson sporzał pytająco na Tioliana.

- Hisainowi jest przeznaczona śmierć. Każda przyszłości od dnia dzisiejszego doprowadzi do jego śmierci.

- Huh?

- Obojętnie ile będziesz się starać, przepisana jest mu śmierć. Musisz to wiedzieć. Istnieje wiele przyszłości, ale każda z nich kończy się śmięrcią Hisaina. Ma pakt z bezimmiennym, a przyszłość bezimmiengo to zniszczenie wszystkiego co stworzył Eter. Widziałem w swoim śnie jak dotarło do tego, że Król użył swojej mocy co zabiło wielu. Chcę abyś miał to poduwagę, że nawet jeśli Król wygra, Hisain umrze razem z całym Ebvolatem. Jeśli Król ma nie wygrać, Hisain będzie musiał umrzeć. Potrzebujesz wiedzieć, że jeśli dotrze co to do czego, tylko ty będziesz miał możliwość zabicia-

- Nie zabiję go. Jak miałbym zabić osobę którą kocham?

- Przepraszam, że ci to powiedziałem. Może nie jesteś jeszcze gotów na usłyszenie tego ode mnie, ale sam wiesz, że i tak już go straciłeś. Widzisz to. Czujesz to. To dlatego, jesteś tak przerażony przyszłością.

Jackson wstał z ziemi rzucając starszemu spojrzenie pełne złości, oraz smutku.

- Kto do Eteru jest gotów usłyszeć, że ma obowiązek zabicia swojego chłopaka? - warknął do Tioliana pokazując mu swoje kły. - Nie zabiję Hisaina, aby to było jasne. I zrobię ci tą jedną przysługę, nie wspominając o tym Królowi.

Panterołak oddalił się od Tioliana i palm pod którymi się relaksował. Żałował, że pozwolił mu usiąść obok, ale przecież to był jego własny wybór. Wybór który Tiolian my dał.

___________________________________

Rozdział bez edycji mojego cudownego polskiego edytora, więc mam nadzieję, że przetrwaliście mój migrancki polski 7u7

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro