Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Dodatek (#11.5) - Krowie Mleko

Rudowłosa, jeszcze zaspana, podniosła powieki i ujrzała przed sobą duże, brązowe oczy. Nie myśląc zbyt wiele, zamknęła je z powrotem i położyła się na drugi bok. Dopiero wtedy doszło do niej, co zobaczyła. Cała napięta, wstała szybko z ziemi i spojrzała na bydło obok niej. Wyglądało praktycznie na zwykłą krowę, tylko pod czarnymi wargami miało długą brodę i było całkowicie różowe. Rozejrzała się wokół i spojrzała na inne krowy chodzące losowo po górce. Niektóre z nich miały też brązową sierść, inne białą, kremową lub żółtą.

Reszta wciąż spała. Zauważyła, że nie było Nastazji, ale nie myślała nad tym długo. Po chwili podeszła do Rivera, chcąc go obudzić jako pierwszego. Nie wyglądało na to, żeby byli w zagrożeniu, jednak nie chciała być sama z krową. Tym bardziej teraz, gdy została obudzona. Nie zaśnie mając obok różowe bydło.

- Dagie? - ziewnął podnosząc się do siadu. Teoretycznie nie mógł jej zobaczyć, ale zgadywał, że to ona, dzięki rudej, rozmazanej poświacie w koło twarzy. Wziął do ręki plecak i bez problemu wypakował z niego swoje okulary, które zaraz założył na twarz. - O co chodzi? Jest już śniadanie? Tylko nie mów mi, że masz okres.

- Co? Nie. Chodzi o krowy - powiedziała mu krótko pokazując palcem na różową krowę jedzącą trawę obok nich. - Nie wiem czy budzić resztę, czy co robić - powiedziała cicho.

- Jest ich tu więcej? - spytał będąc trochę podekscytowany widokiem różowej, fantastycznej krowy. Chyba naprawdę lubili tu kolorowe zwierzęta. Wcześniej były kolorowe wiewiórki, teraz kolorowe krowy.

- Spokojnie - zaśmiała się, po czym usiadła obok niego na trawie. Zerwała losowy kwiat z ziemi którym zaczęła się bawić w dłoni. - Też czujesz odkąd dołączyła do nas tamta dwójka... oraz odkąd Dakota zaczęła się zmieniać, że żywioły i ten świat staje się coraz bardziej rzeczywisty? Jakby wcześniej wiele nie myślałam o tym, że możemy naprawdę mieć żywioł który będzie rzeczywiście mógł zmieniać świat wokół nas.

- Ja zauważyłem, że nasza przewodniczka jest jakoś milsza odkąd ta cuuuudownaaa dwójka się zjawiła, nie wiem czy mi się tylko wydaje czy też nie - zaśmiał się. - Ale rozumiem o czym mówisz, odkąd zobaczyłem, na własne oczy drzewo, które podobno powiększył Woren, sam próbuję odnaleźć swoją moc. Nie wiem jak szczerze mam to zrobić, ale jeżeli już mam żywioł chciałbym go chociaż raz wykorzystać przed powrotem.

- Ciekawe jakie żywioły mamy. Może żywioły ognia bo mamy rudawoczerwone włosy? - zażartowała po czym zaraz odetchnęła z ulgą. Miło było spędzać tak poranki. - Chyba po raz pierwszy wstaję rano bez presji czasowej Nastazji, to miłe tak porozmawiać na spokojnie ze rana.

- Prawda, moglibyśmy robić to częściej. Bym zaproponował ci specjalnie wstawanie przed innymi, ale tak szczerze, to lubię spać. Chociaż dla różowych krów, bym mógł wstawać codziennie.

***

- Widzicie to!? - powiedział podekscytowany Woren patrząc na małe mieszkanka. Jego ogon nie przestawał machać od paru dni, może też dlatego, że wszystko go tak cieszyło. - Mieszkają tam sylfy? - zapytał zaciekawiony. Miał nadzieję zgadnąć.

- Zgaduję, że krasnoludki, sylfy nie mieszkają w tych terenach i raczej to krasnoludki są miejscowe w Amryfie - odparł spokojnie Blue. Nie miał, jak na razie, jeszcze zamiaru rozmawiać z innymi, dlatego też dużo milczał. W ciągu tych dwóch dni odzywał się tylko do swojego przyjaciela.

- Naprawdę? - zapytał zaskoczony wilkołak. - Nigdy nie widziałem krasnoludka na żywo, ani sylfa. Chciałbym je zobaczyć!

- Ja też nie widziałam jeszcze ani jednego - przyznała Kallen.

- Tam jest zapewne kilka krasnoludków, za tamtą górką - powiedziała Nastazja pokazując im palcem. Nie było widać żadnych domków, ale za to krowy i dym za zielonym wzgórzem.

- Idziemy tam! Muszę je zobaczyć, bo nie wiadomo kiedy jeszcze przytrafi się taka okazja, nie na co dzień masz szansę odgrywać rolę żywiołu w świecie fantasy - postanowił River. Bardzo chciał poznać jak najwięcej ras zanim wróci do domu.

- Na pewno jeszcze przydarzy się wam okazja, ale niech będzie - westchnęła czarnowłosa. - Kilka godzin i tak wiele nie zmieni.

- Powinno być fajnie - stwierdziła Dagie. - Ciekawe czy wiele się różnią od wyobrażenia naszego świata. Śmiesznie by było, gdyby naprawdę miały czerwone, spiczaste czapki.

- Mnie ciekawi, czy mają pięć centymetrów wzrostu, czy pięćdziesiąt, czy może nawet ze sto! - dodał River. - Nikt tak naprawdę nie jest pewien na naszej ziemi, bo jeszcze nikt ich nie widział.

- Serio, nikt ich nie widział? - udał aktorsko zaskoczenie Eryk. Jak na amatora, był naprawdę w wielkim szoku. Po chwili gdy nikt mu nie odpowiadał przez chwilę, przeczesał swoją grzywkę i spojrzał na nich zmęczony. - Ich domki chyba nie mają więcej niż metr, więc jeżeli nie lubią uderzać się w głowę to zgaduję, że rozsądnie mają z pięćdziesiąt centymetrów. Ich domki są za duże jak na pięciocentymetrowe istoty - wymruczał. Czuł się jakby jako jedyny myślał logicznie, w tej całej grupie idiotów.

- Możliwe, brzmi dosyć prawdopodobnie - zamyśliła się Dagie. - Czyli muszą dosięgać mi jakoś trochę ponad kolano, chociaż nie wiem ile centymetrów mają moje nogi.

Po chwili doszli do małej wioski i nie większe, niż dosięgające poniżej ich kolana dzieci, przebiegły obok ignorujące ich, za nimi biegły koślawo śmiejące się jeszcze młodsze krasnoludki. One jednak się zatrzymały na ich widok i spojrzały na ich wielkie twarze. Ich własne w porównaniu, były takie maleńkie.

- Co robicie? - zapytał ciemnowłosy chłopiec. Miał na głowie czerwony kapelusz, a wokół niego zielony wianek z trawy. Trzymał w dłoni kwiat, większy od niego samego.

- Och, ech - zaczęła Dagie nie wiedząc co powinna mu odpowiedzieć.

- Przyszliśmy na kontrolę - odparła ciepło Nastazja kucając przed młodymi krasnoludkami.- Królowa Em chciała się upewnić, że wszystko u was dobrze.

- Królowa!

- Chcę zobaczyć królową - odparła jakaś dziewczynka łapiąc się obiema dłońmi za swoje różowe policzki. Miała na głowie podobny kapelusz co chłopiec. - Jeszcze nigdy jej nie widziałam.

- Na pewno kiedyś was odwiedzi. Pójdziemy rozglądać się dalej, a wy się bawcie - odparła Nastazja podnosząc się. Dzieci jak zawołanie, pobiegły dalej szukać starszych dzieci, które od nich uciekły.

- Czemu ich okłamałaś, przecież królowa nie żyje - zapytał Eryk marszcząc brwi.

- Jeżeli rozniesie się po Ebvolacie, że królowa nie żyje, mogą powstać same problemy. Fakt braku monarchii może dużo zmienić, spowodować bunt, który wolę szczerze ominąć.

- Rozumiem, stamtąd skąd pochodzę, wróżki zapewne wiedząc, że nie ma królowej, która ma nad nimi kontrolę, zaczęłyby używać magii do złych czynów. Do tego czego nim się zechce, co mogłoby raczej skończyć się katastrofą - dodał Blue.

- Nie wiem jak można używać magii do złych czynów - zmartwiła się Kallen. - Niby jest to możliwe, ale to brzmi zbyt strasznie. Nawet nie chcę sobie tego wyobrażać.

- Dokładnie, dlatego lepiej nie rozsiewać tej plotki - westchnęła czarnowłosa. - Ważne jest, by uważać gdzie mówicie o królowej i komu, zapamiętajcie to.

- Naprawdę byłoby aż tak źle? - zaciekawiła się Dagie. Nie, że im nie wierzyła, ale brzmiało to dosyć absurdalnie, musiała przyznać. Fakt, że nie ma królowej nie powinien wiele zmienić dla mieszkańców... Tak samo fakt, że królowa jest, ale co ona tak naprawdę wie o tym świecie?

- Jeżeli nie gorzej, ale nie potrafię przewidzieć przyszłości, więc kto wie - wzruszyła ramionami Nastazja. - O, Dryl.

Skrzyżowała ręce wpatrując się za nich. Jeszcze zanim zdążyli się obrócić, usłyszeli szczeknięcie i zobaczyli jak Eryk, który stał najbliżej zwierzęcia, pada na ziemię przewrócony przez stworzenie.

Był podobny do ziemskiego psa. Był też chyba mniej więcej wzrostu Dakoty. Nie była wysoka, ale jednak ten wzrost nie był normalny dla psów. W dodatku wyglądał na jeszcze większego w porównaniu do krasnoludków. Był biały i miał brązowe plamy wzdłuż całego ciała, a na puszystym ogonie można było dostrzec brązowe paski. Jak na tak dużego psa, był naprawdę uroczy, chociaż może nie dla Eryka. Blondyn był przez jego łapy trzymany przy ziemi i oblizywany cały po twarzy.

- No weźcie - powiedział niedowierzając swojemu szczęściu. Próbując się wyrwać z psiego więzienia jeszcze mocniej pogorszył sprawę, gdyż pies położył się na nim całym swoim ciężarem, ocierając o niego swoją głowę, jak jakiś kot. - Niech ktoś zdejmie ze mnie tego kundla!

- Przypomina mi trochę mojego psa Maxa - zaśmiała się rudowłosa. Po chwili uśmiechnęła się i klasnęła parę razy rękoma by zwrócić na siebie uwagę psa. - Choć piesku - powiedziała do niego, na co Dryl zareagował wstając z Eryka i podchodząc z merdającym ogonem do Dagie.

- Wow, naprawdę znasz się na psach - zauważył River, który pogłaskał psa stojącego obok za ucho.

- Mam jednego na ziemi, więc trochę się znam. Uwielbiam go, mojego Maxa - odparła uśmiechając się Dagie.

- Ta i po co się przejmować zgniecionym przez psa biednym Erykiem, ta po co - wymamrotał blondyn wstając z ziemi. Wytrzepał ze swoich ubrań sierść. Już nie mógł się doczekać kąpieli która nie wiadomo kiedy miała nadejść.

- Mø - powiedział cienki głos mężczyzny i zaraz pies się odwrócił do tyłu i cofnął o parę kroków siadając obok krasnoludka. Mężczyzna miał wokół głowy niebieską chustę we wzorki zielonych liści. - Przepraszam za niego, Mø jest jeszcze młody i nie miał jeszcze okazji spotkać wysokiej istoty, dlatego się trochę podekscytował. No więc, kim jesteście i w czym pomogę wam pomóc?

- Tylko się rozglądamy, królowa Em nie mogła przyjść, więc przysłała mnie z kilkoma nowymi strażnikami na szkoleniu. - Wzruszyła ramionami, po czym spojrzała na młodzież. - Chcielibyście coś porobić, rozejrzeć albo coś?

- Ja mam kilka pytań! - odparł River siadając na ziemi. Nikt nie pytał się, czy mają pytania, ale chwilowo jedynie to go ciekawiło. - Krowy są wasze?

- Tak - kiwnął głową mężczyzna.

- Czemu mają różne kolory? Czy one coś znaczą? I jak dajecie radę opiekować się większymi od was krowami i psami?

- Kolory mówią nam jakie mleko przynosi krowa. Różowe krowy dają truskawkowe. Brązowe czekoladowe. Kremowe waniliowe. Żółte bananowe. I białe chmurzaste - uśmiechnął się. - Opieka nad zwierzętami nie jest wcale taka trudna. Dryle są naprawdę proste w szkoleniu i wiedzą kiedy powinny być delikatne, dlatego nie bawią się zbyt energicznie z nami, krasnoludkami. Krowy są za to bardzo spokojne, nie mamy z nimi problemów.

- Ta, delikatny - odparł cicho Eryk ze skrzyżowanymi rękoma. A to był dobry żart.

- Czekaj, chmurzaste mleko? - zapytała zaciekawiona Dagie. Usiadła obok czerwonowłosego na zielonej trawie.

- Ma miękki, delikatny posmak, jakby było z białych chmur, dlatego je tak nazywamy - zaśmiał się drapiąc po karku.- Chcecie jeszcze coś wiedzieć?

- Chcę spróbować waszego mleka! Mleko jest zdrowe, zawiera witaminy i wzmacnia moje duże kości. Chcę mleka, słodkie mleko - powiedział Woren.- Mogę się też pobawić później z Mø?

- Woren, już próbowałeś ich mleka. To od nich bierzemy mleko - westchnął Blue. - I co ci mówiłem o proszeniu? Powinieneś prosić, to jest grzeczniejsze.

- Mogę napić się waszego mleka? Proszę. - poprawił siebie Woren. - I pobawić z drylem? Proszę.

- Pewnie, chętnie was wszystkich poczęstujemy mlekiem - odparł przyjaźnie mężczyzna. - No i oczywiście, możesz pobawić się ze Mø. Nie widzę problemu.

- Jestem ciekawa jak smakuje bananowe mleko, niby istnieje u mnie w Norwegii w sklepach, ale nigdy go nie smakowałam - odparła zamyślona szesnastolatka.

- Ja tam bym chciał spróbować każdy smak mleka. Jestem ciekaw jak smakują - zaśmiał się River.

- Ja bardzo lubię mleko krasnoludków! Każdy smak jest smaczny - powiedział podekscytowany Woren.

- Ja jeszcze nie próbowałam waniliowego, mało osób kupuje je u nas, więc nie dowożą tego smaku pod królestwo, chyba że ktoś zamówi - powiedziała Kallen.

- Ja też - powiedział Otis.

- Ja piłam waniliowe mleko, jest bardzo smaczne - dodała od siebie niepewnie Dakota.

- W sumie, też nie piłam jeszcze waniliowego, chyba nawet nie słyszałam nigdy o takim - odparła rudowłosa. - Ale jeżeli ty mówisz, że jest smaczne, tym bardziej muszę spróbować.

- Jak tak was słucham, to chyba naprawdę musimy poczęstować was naszym mlekiem - zaśmiał się mężczyzna. Po chwili machnął ręką i ruszył do przodu - Chodźcie zaprowadzę was do zagrody.

***

- Ile macie wzrostu? - zapytał czerwonowłosy osiemnastolatek spacerując obok krasnoludka. Eryk nie przyznałby się do tego, ale również był tego ciekawy. Wydawał się być mały, ale liczył na to, że wcześniej odgadł mniej więcej poprawnie ich wzrost.

- No cóż, ja mam akurat czterdzieści sześć. To normalny wzrost, większość krasnoludków nie ma więcej niż pół metra. Rzadko mamy więcej niż pięćdziesiąt pięć - powiedział. Wyglądał trochę na zamyślonego.

- Ale ile wzrostu ma wasz pies? - zapytał zaciekawiony chłopak.

- Dryl - poprawiła go Nastazja, tak by mężczyzna zrozumiał.

- Mø jest jeszcze szczeniakiem, urośnie jeszcze z dziesięć centymetrów i powinna mieć 170 centymetrów. To normalny wzrost tej rasy.

- Wow, będę wtedy niewiele od niej wyższa - uśmiechnęła się Dagie.






SZCZERZE NIE WIEDZIAŁEM JAK TO ZAKOŃCZYĆ DLATEGO PISAŁEM TO DŁUŻEJ NIŻ MIAŁEM W PLANIE. GODZINAMI SIĘ NA TO PATRZYŁEM I MYŚLAŁEM NAD TYM COOOO JA KURWA MAM NAPISAĆ :) Tak, bo problem był, że nie wiedziałem co napisać. Pewnie dlatego, że nie miałem żadnych podpowiedzi od postaci hehe.... ale chyba dałem radę. Brakuje mi większych dialogów ze Otisem i Dakotą, ale oni poprostu są już małomówcami XD
No i fajnie było wrócić 10 rozdziałów do tyłu i przypomnieć sobie jak to wyglądało. Więc to ostatni rozdział w tym tomie, taki ostatni, ostatni, więc... widzimy się w tomie drugim!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro