#6
Kahlen podeszła do leżącego chłopaka. Nadal była w szoku, że się odezwał i miała nadzieję, że nie zwariowała jak Akhet, który gadał z smokiem.
- TY - powiedziała Kahlen będąc obok śnieżnego chłopaka. Nadal był blady, jak wtedy, kiedy znaleźli go kilka godzin temu.- Wstawaj i mów co robiłeś sam w górach.
- Był tutaj sam? - zapytała zdziwiona Stax, smoczyca.
- Tak - powiedział Akhet. - I może najpierw dajmy mu coś do jedzenia, na pewno brakuje mu witamin i powinien dalej odpoczywać, nie sądzisz? Potem zadamy mu pytania.
- Zgoda - mruknęła Kahlen.- Ale i tak powinien się wytłumaczyć, to nie jest normalne, że jakiś dzieciak siedzi sam w Alpach.
- Może w rzeczywistości ma tysiąc lat? - zaproponował Akhet. - Zapominasz, że to nie jest nasz świat.
- Nie wasz świat? - zdziwiła się Stax. Oczywiście, nie rozumiała niczego. Nawet nie pomyślała, że Akhet może nie pochodzić stąd.
- Ej, młody, ile masz lat? - zapytała Kahlen patrząc na leżącego.
- Nazywam się Orson i mam dziewięć lat. Szedłem za gadającym kotem, ale nagle wszedłem za nim przez jakiś tunel. Dalej nic nie pamiętam - powiedział zmęczony chłopak podnosząc się niechętnie do siadu. Nie miał ochoty zbyt wiele mówić, a czuł, że przy nich nie będzie miał innego wyboru.
- Cześć Orson. Mam dziewietnaście lat i jestem Akhet, a ona... nie wiem jak się nazywa. Mieliśmy podobnie, ale nie widzieliśmy żadnego kota - powiedział chłopak z Indii. I racja nie widział żadnego kota, ale niebieskiego ognika.
- Jestem Kahlen ty idioto, Kahlen Joolse - powiedziała dumnie Kahlen, która końcu przełamała się do tego, by się przedstawić. - i mam szesnaście lat.
Oczywiście Kahlen była trochę zdziwiona wiekiem jej towarzysza, Akheta. Była pewna, że miał najwięcej siedemnaście lat.
- Czy gadające koty są normalnym zjawiskiem? - spytał Akhet z uśmiechem patrząc na najmłodszego. Podszedł do niego pomału razem z Star, która szła znudzona obok niego. - Myślałem, że chociaż one są tutaj zwyczajnym zwierzętami.
Chłopak w odpowiedzi pokiwał tylko przecząco głową, sam tego jeszcze nie rozumiał, bo znał język tylko pięciu zwierząt, ale nie były nimi koty.
- I to mówi koleś, który rozmawia z nie gadającym smokiem - prychnęła Kahlen.
- Ile razy mam ci mówić, że nie zwariowałem? Star gada i zapewne tylko się ze mnie nabijasz, dlatego udajesz, że jej nie rozumiesz - powiedział Akhet.
- Akhet, ale ona naprawdę mnie nie rozumie - zauważyła Stax, czy też znana jako Star. - Nie pozwalam się jej rozumieć, dlatego mnie nie rozumie.
- Dobrze, dobrze- westchnęła Kahlen. Musiała już po prostu pozwolić mu się bawić w tą smoczą zabawę. Może i ma te swoje dziewietnaście lat, ale jest dziecinny jak nie wie co.
***
- Nic jej nie jest, Ori trochę za bardzo się tym przejęła. Nastazja da sobie radę ze wszystkim i mimo wszystko wie co robi. Nawet teraz gdy emocje biorą górę - powiedział spokojnie Canyon. – Na pewno zaraz tu przyjdzie, dlatego wy powinniście już iść spać i odpocząć. Czeka was przecież długa podróż do świątyni i jeszcze dalej.
- Canyon - powiedziała już trochę bardziej spokojnie Ori, jednak nadal była stanowcza. - Czemu jej na to pozwoliłeś, skoro znasz konsekwencje jej czynu? Nawet ja wiem co to oznacza, ale nadal nie rozumiem czemu... - zapytała Ori starając się nie zdradzać faktu co się stało. Nie chciała żeby inni martwili się w myślach jak ona.
- Ori, chyba nie lekceważysz wyboru kapitana straży i zarazem głównego strażnika królowej? Zapominasz chyba, kim ona jest - powiedział Canyon. - I nawet jeżeli by nie miała swojego statusu, Nastazja jest kimś kogo nie powinno się lekceważyć. Jest osobą która zawsze jest świadoma swoich czynów i nie robi głupstw, których by później żałowała. Nawet jeżeli nie zgadzasz się z jej decyzją, musisz ją zaakceptować - powiedział Canyon. Ori i Kallen nigdy nie wiedziały go z tak poważnago jaki był w tej chwili, było to trochę... straszne. Blondyn szybko odwrócił się w kierunku innych zostawiając Ori sama z swoimi myślami. - Zróbmy tak, że pokażę wam wasze pokoje, a później możecie robić co chcecie tak długo jak będziecie w bibliotece. Nie ma tutaj zbyt wiele sypialni, więc będziecie musieli spać w tym samym pokoju. Kallen, Ori, wy też dzisiaj tutaj śpicie.
- Możemy robić co chcemy? Czyli mogę dalej eksplorować bibliotekę i książki? - zapytał podekscytowany River.
- Oczywiście, przecież mówiłem, że możecie robić co chcecie, ale nie wychodźcie z biblioteki do labiryntu - powiedział Canyon, chociaż dla niego był to oczywisty fakt. - W takim razie chodźmy, mam sporo rzeczy na głowie.
Eryk, Otis, Dagie, River, Kallen i Ori poszli za Canyonem po schodach na drugie piętro. Szli długimi korytarzami.
- A tak w ogóle... to mógłbym się nauczyć jakieś magii? - zapytał zaciekawiony River. Oczywiście odkąd usłyszał jak Kallen rzuca zaklęcia, stało się to jego nowym, największym marzeniem. - Rzucać jakieś fajne zaklęcia... czarować...
- Tylko kilka ras jest do tego stworzona, pamiętasz? - przypomniała mu Kallen. - Nie bez powodu inne gatunki nie bawią się magią.
- I tak warto spytać, już mam przecież swoje kolorowe włosy - zaśmiał się River. - Byłoby fajnie móc wyczarować tą tarczę o której mówiłaś czy też rzucać inne zaklęcia jak w serii książek Septum Colorum.
- Myśląc tak ja ty, to ja też mam już swoje kolorowe włosy - zaśmiała się Dagie pokazując swoje rude loczki. - W sumie ty też Otis mógłbyś być czarownikiem. Masz lekko kolorowe włosy.
- Moje włosy to talizman, pełen energii dla wojowników kroczących na tej samej drodze co ja - powiedział Otis, który sobie to kiedyś wymyślił. Wiedział co oznacza kolor który objawia się między jego ciemnymi włosami, więc uznał, że chce traktować je jak talizman.
- Czyli to talizman dla nas? W takim razem muszę się trzymać blisko ciebie i pilnować tych twoich magicznych włosów - zaśmiała się Dagie. Otis w pewien sposób rozbawiał ją swoim cudownym dziwactwem.
- Już jesteśmy - powiedział Canyon. - Podzielę was po prostu na dwie grupy. Chłopcy na lewo, dziewczyny na prawo. Miłej zabawy - powiedział szybko Canyon i zaraz zniknął, teleportując się.
- To było... - powiedziała Dagie szukając idealnego słowa.
- Dziwne? Straszne? Szybkie? - zaproponował River.
- Błyskawiczne i trochę dziwne też - zaśmiała się Dagie. - Rozumiem, że idziecie z powrotem na dół szukać książek? - zapytała.
- Za dużo się działo, żebym mógł iść teraz spać i fajnie by było wykorzystać każdą możliwą sekundę na szperanie w książkach, póki tu jeszcze jesteśmy - odpowiedział River.
- Ja chyba pójdę już spać. A wy macie jakies plany? – zapytała resztę.
- Też pójdę na dół - powiedział Otis. Nie chciał zostać sam i nie chciał też siedzieć w sypialni i nic robić, bo i tak by nie spał.
- Ja pójdę spać - powiedziała Ori.
- Ja też, akurat mam już dość wrażeń na dziś - zaśmiała się Kallen. - Zostawię was chłopaków samych.
- Ej, a tak w ogóle, to nie brakuje jeszcze takiej jednej dziewczyny? Miała czarne długie włosy... była dosyć niska i miała takie fajne imię, kojarzące mi się z Indianami. Nie pamiętam jak brzmiało, też coś na D... - powiedziała Dagie przypominając sobie o jeszcze jednej osobie.
- Wiem o kogo ci chodzi, ale nie pamiętam jak się nazywała - powiedziała Kallen. - Nie była z nami w labiryncie.
- Ze mną też nikogo nie było, tylko Nastazja przez pewien czas - odparł River.
- Na pewno jest gdzieś w bibliotece - powiedziała pewna swoich słów Ori.
- Dziwne... - powiedziała Dagie - Czy można się tutaj zgubić? A może myślicie, że poszła później za nami do labiryntu... zgubiła się i spotkała Łowcę Dusz?
- Kogo? - zapytał River marszcząc lekko brwi.
- Mam na myśli tego demona, pracuję jeszcze nad specjalną nazwą dla niego ode mnie - powiedziała Dagie.
- Masz jeszcze jakieś inne propozycje? - zapytał River - Łowca Dusz jest trochę straszną nazwą.
- Łowca dusz - powtórzył ponuro Otis - Pasuje.
- Dzięki, Otis! - odparła Dagie - I oczywiście, że mam.. Odstraszacz Świetlików, Legenda Labiryntu, Strażnik Labiryntu... albo Zmora Labiryntu
- Ja głosuję na Odstraszacza Świetlików - powiedziała rozbawiona Kallen, bardzo podobała się jej nazwa tym bardziej, że dobrze pasuje do tego jak spotkali tego stwora.
- Mi się podoba bardziej Legenda Labiryntu - powiedział River.
- Jak już, to strażnik - powiedziała Ori, która starała się nie wracać myślami do smoka i Nastazji.
- Jeżeli wszyscy będę głosować na coś innego, to raczej nie wybiorę jednej konkretnej nazwy - odparła Dagie.
- Legenda lub strażnik - westchnął Eryk, a wszyscy nagle spojrzeli na niego. Nie spodziewali się, że w ogóle coś powie.
- Przynajmniej jestem trochę bliżej - uśmiechnęła się Dagie. - No i chłopcy, powiedcie Nastazji, gdy ją spotkacie, o tej dziewczynie? Powinna chyba wiedzieć o tym, że gdzieś się nam podziała.
- Raczej zapamiętam - odparł River.
- Ty też idziesz z nami, Eryk? – zapytał River.
- Tak, też mam coś do załatwienia na dole - odparł trochę niechętnie.
- Okej, w takim razie, do rana! - powiedziała Dagie otwierając szeroko drzwi do sypialni dziewczyn.
- Do rana - odpowiedział jej River i zaraz wszyscy się pożegnali z sobą.
- Fajnie się ułożyło, że akurat wszystkie dziewczyny idą spać, a chłopcy poszli do biblioteki. - powiedziała Kallen kładąc się na pierwszym lepszym łóżku.
- Zgadzam się, przynajmniej żadna z nas nie przerwie nam snu wchodząc do pokoju - powiedziała Dagie. - Mam kiepski sen i każdy mały hałas potrafi mnie obudzić.
- A tak w ogóle, mówiłyście coś o tej dziewczynie o czarnych włosach – zauważyła Ori. - Leży w tym łóżku i śpi.
- Czy ona spała tu przez ten cały czas? - zapytała Kallen podchodząc do łóżka śpiącej dziewczyny.
Dagie stanęła obok niej i stłumiła śmiech, by nie obudzić Dakoty.
- Na to wychodzi - odpowiedziała jej Dagie. - Trzeba powiedzieć chłopakom, że zguba się odnalazła.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro