#4
River już od jakiegoś czasu przeszukiwał księgarnię i dowiedział się tylko tyle, że nie mają oni dobrej metody segregowania książek na pułkach. Nie mógł nic znaleźć w tym bałaganie książek. Biorąc kolejną, chyba dobrze wybraną książkę, wiedział, że zapewne nic nie będzie w niej napisane. Większość książek było wypełnione obrazkami lub było albumami ze zdjęciami różnych istot z tego świata.
- Szukasz czegoś? - zapytała Nastazja która niedawno skończyła rozmowę z Canyonem. Spojrzała na Rivera z lekko podniesionym podbródkiem.
- Och, jeszcze byś się zdziwiła co do tego szukania - odparł zmęczony, spoglądając na nią. - W sumie, to szukam czegoś o waszym świecie, o miejscach i gatunkach, czy istotach tego świata. Wasza wioska pełna przeróżnych istot sprawiła, że już się zakochałem w tym wszystkim, a Ori i Kallen mnie jeszcze bardziej zaciekawiły. Cieszę się, że zdążyłem zadać pytania Ori i dowiedziełem się trochę o tym jak wyglądają wargi w waszym świecie. U nas to po prostu wielkie wilki, a Ori jest istotą która może zamieniać się w wargi, co jest takie fascynujące. Do Kallen też miałem jeszcze tyle pytań! Nie mówiąc już o tym, że zakochałem się w jej wiśniowych włosach! Chciałem zapytać ją na czym polega bycie wiedźmą i czy jej wło-
- River, wybacz, że przerywam, ale mnie to nie ciekawi - odparła patrząc na niego. - I jeżeli szukasz czegoś konkretnego, to mogłeś po prostu powiedzieć - powiedziała Nastazja.- Chodź - dodała i skierowała się na prawo. Wcześniej pokazała mu gestem głowy żeby poszedł za nią.
- Po co? - zapytał niepewnie odkładając trzymaną książkę na swoje miejsce.
- Pokażę ci sztuczkę której Canyon często używa żeby coś znaleźć - powiedziała niechętnie dodając ostatnie słowa. Chłopak na imię tego łysoła zmarszczył trochę brwi, co tylko może niej mówić o tym, że niezbyt go polubił. - Chyba, że wolisz szukać tych książek przez całe swoje życie?
- Idę - powiedział River, szybko dołączając do niej.- Więc, będzie to jakaś sztuczka magiczna? Zaklęcie? - zapytał i chętnie by kontynuował zgadywanie, gdyby Nastazja znów mu nie przerwała. Mimo wszystko, wolał nie drażnić jej swoim mówieniem, nie wiadomo jak dużo jeszcze czasu będą musieli ze sobą spędzić.
- No cóż, można to chyba nazwać sztuczką magiczną - odparła dosyć niepewnie.
Zanim River znowu mógł zapytać o co cokolwiek, Nastazja złapała go za kołnierz i przesunęła stawiając przed jakąś wielką księgą.
- Chyba widziałeś co robił Canyon? Była to inna księga, ale jest taka sama zasada - powiedziała dość chłodno. - Otwórz ją na byle jakiej stronie i po prostu powiedz czego szukasz. Gdy pojawią ci się propozycje wskaż palcem tą, która cię ciekawi.
River zrobił jak mu poleciła Nastazja i przez jakiś czas patrzył się na mały szereg książek.
- Spodziewałem się więcej książek o waszych gatunkach, istotach tego świata - powiedział dalej się wpatrując w kartkę księgi.
- Weź tą najnowszą, tą na samej górze, tam znajdziesz najwięcej istot humanistycznych. Nie wszystkie, ale będą - wzruszyła ramionami Nastazja.
- Jak to nie wszytskie? - zapytał zdziwiony.
- Widzisz... nikt u nas się tym nie ciekawi - zaczęła Nastazja.- No i w naszym świecie, co rusz królowa wymyślała nowe gatunki. Nie zawsze był czas na robienie specjalnie nowej książki z nowymi gatunkami.
- Chyba w pewnym sensie rozumiem - powiedział River i zaraz dotknął wybraną książkę, pojawiło się jasne niebieskie światło które oślepiło go na chwilę. Kiedy mógł znowu widzieć zobaczył w tym świetle lewitującą, wybraną książkę.
***
Eryk zaraz usłyszał za sobą głośny chrypkowaty oddech i w tym momencie nawet przeszły po nim dreszcze. Odwrócił się szybko w kierunku istoty za nim. W oczach widział demona, bestię z najgorszych koszmarów. Biała, gęsta grzywa jak u lwa, czarne uszy jak u byka, żólte rogi jak u antylopy, żółte zęby jak u wilka, długie kły jak u morsa, a czerwone oczy wypełnione krwią, jak u prawdziwego demona. Schodząc wzrokiem w dół widać było długie ręce ze szponami, szponami którymi zapewne zabiłby cię tylko jednym machnięciem. Całe ciało było czarne, a nogi rozpływały się w czarnym dymie wokół niego. Przypominałby mrocznego dżina, gdyby nie szpony u stóp, które wychodziły z mgły.
Dagie spoglądając na Kallen zaczęła powoli się wycofywać by schować się za zakrętem. Nie wiedziała co robić w tej sytuacji, a Kallen wyglądała na tak samo wystraszoną i zaskoczoną jak reszta. Kolejnym zaskoczeniem był wielki szczerzący się uśmiech, który powoli pojawił się na twarzy Eryka.
- Jaja sobie ze mnie robicie? – zapytał ten, który nadal uważał to za wielką grę aktorską. - Z czego jest ten kostium? Wygląda nieźle.
Nieświadomie obudził tym Kallen z szoku. Spojrzała na Eryka po czym na cofającą się Dagie która już była praktycznie za zakrętem. Kiedy spojrzała z powrotem przed siebie ujrzała Otisa, który zrobił pierwszą rzecz która przyszła mu do głowy. Bardzo głupią rzecz.
- Wielki, najpotężniejszy i najsilniejszy demonie tego miejsca!- zaczął Otis.
- Co ty wyprawiasz!? - spytała przestraszona Kallen.
- Pozwól nam poruszać się po tym labiryncie, a damy ci coś w zamian - kontynuował Otis, ignorując dziewczynę. Czarno-zielonowłosy patrzył prosto w oczy demona. Z ust bestii wyciekała ślina i w ten sposób przez prawie sekundę wpatrywał się w chłopaka swoimi czerwonymi oczami, kiedy nagle warknął głośno otwierając szeroko swoją paszczę.
Kallen szybko połączyła obie dłonie opuszkami palców i zaczęła coś szybko szeptać sycząco pod nosem. Brzmiało to bardziej jak szum szeptu. W tym samym czasie, bestia zamachnęła się swoją wielką łapą na Otisa. Jednak gdy się zbliżyła do Otisa, łapa odbiła od czegoś niewidzialnego.
- Uciekamy! – krzyknęła głośno Kallen i złapała wyższych od siebie chłopaków za ubrania i pociągnęła ze sobą. Byli chyba największymi idiotami. Zapewne staliby tam jak kołki czekając aż ta bestia ich zabije. – Dagie! - powiedziała jeszcze, przebiegając obok rudej, która od razu ruszyła za nimi.
Za kilkoma zakrętami Rudowłosa postanowiła się odwrócić , żeby spojrzeć, czy demon nadal ich goni. Pożałowała tego, bo był bliżej niż się jej wydawało. Mniej więcej cztery metry za nimi biegła bezszelestnie wściekła bestia.
- Hej, ludzie? Chyba musimy przyspieszyć - odparła Dagie tuż za nimi.
- Po co? Przecież to tylko jakiś przebieraniec - zaśmiał się Eryk i zatrzymał. Chcąc im to udowodnić, pociągnął za sobą Kallen i Otisa, którzy zatrzymali się razem z nim. – Zobaczycie, nic mi ani wam nie zrobi - powiedział patrząc na towarzyszy stojących obok, a kiedy skierował wzrok przed siebie, jego serce zabiło szybciej. Patrzył jak bestia skacze prosto na niego.
***
- Chyba wreszcie znaleźliśmy schronienie - uśmiechnął się Akhet odwracając się do dziewczyny za sobą. Kahlen szła powolnie, trzęsąc się cała z zimna. Nic dziwnego. Nie miała ubrań przygotowanych na taką pogodę, a kurtka i koc wcale tak wiele nie pomagał. Na szczęście byli już kilka metrów od dobrze widocznej jaskini.
- To wsparrrniale - zadrżały jest usta. Spojrzała się na Akheta. Nie rozumiała skąd miał jeszcze tyle siły, czemu ten pajac w szmatach i kurtce wcale nie marznie. Na plecach miał wielki plecak wypchany wszystkim co możliwe, a na dłoniach jeszcze niósł tego śnieżnego chłopaka, którego schowali wspólnie do śpiwora, żeby miał ciepło. Kiedy ostatnio sprawdzali jego puls, to jeszcze żył, więc nie mogli go tak zostawić.
W końcu znaleźli się w jaskini, chroniącej od tego całego wiatru. Oboje, może nawet cała trójka, od razu poczuła ulgę. Mimo wszystko, było tu cieplej.
- HAI - krzyknął głośno Akhet patrząc w głąb jaskini
- Co- - zaczęła, chcąc zapytać o coś chłopaka, ale ten jej przerwał.
- Znajdź jakiś kamyk lub coś czym można łatwo rzucić - powiedział w stronę turkusowowłosej. - Musimy sprawdzić czy jest tu bezpiecznie, nie chcę zostać zaatakowany przez jakieś mityczne zwierzę, czy jakiegolwiek inne, nawet zwyczajne - wytłumaczył się.
- Nie jestem głupia. Jakbyś chciał wiedzieć, mam najlepszą ocenę z fizyki i chemii w historii mojej szkoły - powiedziała dumnie w jego stronę po czym podniosła jakiś kamyk z ziemi. W jej dłoni można było dostrzec idące po kamieniu ślady czerwonych linii. Im dłużej go trzymała, tym bardziej stawały się widoczne. W końcu szybko rzuciła kamień w głąb jaskini. Wyglądało na to, że Akhet tego nie zauważył.
- Nie mówię, że jesteś głupia - westchnął po czym jakby nigdy nic zmienił temat. - A teraz rób to samo co kilka sekund - powiedział chłopak rozglądając się dookoła z chłopcem na rękach. Musiał przyznać, że chłopak nie był wcale taki ciężki. Nie sądził też, by długo, ale czuł, że da radę jeszcze chwilę go nosić.
- Chyba jest spoko. Nie sądzę żeby znalazło się jakieś zwierzę w najzimniejszych górach świata - powiedziała dziewczyna, po tym jak skończyła rzucać kamieniami. Nie miała zamiaru mu powiedzieć o tym, co zaobserwowała, teraz chciała tylko odpocząć i nie miała zamiaru wychodzić stąd z powodu głupich głazów.
- Też tak mi się wydaje. Jak na razie nie widzę tu żadnych kości czy innych oznak żyjącego zwierzęcia, na pewno nie drapieżnika - powiedział chłopak dalej się rozglądając. Wydawało się trochę dziwne, że żadne zwierzę tu nie zamieszkało, ale może w tej krainie, inaczej wszystko działało niż w ich. - Więc rozpalamy ognisko i zostajemy tu na noc.
Rozpalili ognisko. A raczej Akhet to zrobił, bo Kahlen kompletnie nie znała się na takich rzeczach. Po tym jak zjedli postanowili, że to właśnie on weźmie pierwszą wartę. Kahlen była tak zmęczona, że nawet nie miała siły marudzić, czy obrażać tego bezdomniaka.
Gdy Kahlen spała już od jakiegoś czasu, Akhet skierował wzrok na wyjście z jaskini. Widział tam tylko bezwzględną ciemność, odbijającą się od śniegu. Spojrzał na leżacego obok niego, bladego chłopaka. Miał nadzieję, że niedługo znajdą jakiś ludzi, którym oddaliby chłopaka, by tamci mogli się nim zająć. Ważne było teraz dla Alheta żeby wraz z dziewczyną wrócił do zamku, lub przynajmniej odnaleźli resztę grupy w jakiś inny sposób.
Nagle chłopak zobaczył przed sobą słabe światło, niebieskie światło. Szybko odwrócił się za siebie i ujrzał wcześniej spotkany latający płomień z labiryntu. Ogień zaczął powoli przemieszczać się w głąb jaskini. Mało myśląc o tym, jak ostatnio wyszedł na pójściu za płomieniem, czyli trafiając ostatecznie na szczyt jakiś Alp, Akhet spojrzał szybko na Kahlen i nieprzytomnego chłopaka, po czym ruszył za płomieniem w głąb w jaskini. Szedł głębiej i głębiej, aż w końcu czerwone światła ogniska zniknęły za nim i jedynym co miał przed oczami, był niebieski płomień, prowadzący go w niewiadome.
- Kim... czym jesteś? - zapytał chłopak idąc dalej za ognikiem, a ten jakby zamrugał w odpowiedzi, będąc raz bardziej biały i raz ponownie niebieski. - Dokąd mnie znów prowadzisz?
I wtedy jakby w odpowiedzi, pojawiło się inne światło przed chłopakiem. To nie było światło wyjścia jaskini, nie było to światło śmierci, ale światło złota. Cały kolejny kawałek jaskini był ze złota, a światło wydobywało się nie wiadomo skąd, bo nie było to światłem niebieskiego płomienia. Na pewno nie, bo płomienia już tutaj nie było.
***
Eryk, Dagie, Otis i Kallen wbiegli zdyszani do biblioteki. Po policzku Eryka leciała malusieńka stróżka krwi, była to pamiątka po spotkaniu się z pazurami bestii. Ten demon nawet go nie dotknął, to było jakby miał dodatkowe niewidzialne pazury.
- Trzeba znaleźć Nastazję lub Canyona - powiedziała od radzu Kallen. - Nie zostawię tam samej Ori - dodała i spojrzała zaraz na Eryka, jednak nic nie powiedziała.
- Po co jestem wam znowu potrzebna? - zapytała niechętnie Nastazja która szła w ich kierunku. Musiała naprawdę mieć dobry słuch, skoro przyszła jak na zawołanie.
- Nastazja! - wykrzyknęła Kallen patrząc w jej kierunku. Od razu się rozpromieniła. - Dzięki Świętym Smokom, że jesteś. Jakiś stwór nas zaatakował w labiryncie. Nie wiem co to było, ale nie wyglądało na coś przyjaznego - powiedziała i wskazała palcem na Eryka. - Kiedy on chciał zrobić nie wiadomo co stając tuż przed bestią, na szczęście zjawiła się Ori w postaci warga i zaatakowała bestię. Zwróciła na siebie jego uwagę, pomagając nam uciec.
- Was nawet na chwilę nie można zostawić samych. Ci gubią się, ten chce szukać książek przez całe życie, a ci uciekają przez jakąś bestią - mruknęła Nastazja po czym spojrzała na nich, a głównie na Kallen. - Wkurzyliście jakiegoś Dyna czy coś?
- Demona w czarnym dymie - poprawił ją Otis. Oczywiście nie rozumiał kim czy czym jest ten Dyn, ale był pewny, że to był Demon.
- Nie wiem czy to był demon, ale na pewno nie Dyn. Nigdy takiego czegoś nie widziałam - powiedziała Kallen która nawet nie była świadoma czym był demon. - A Ori jest tam sama z tym czymś.
- Canyon! Idziemy na wycieczkę! - krzyknęła niechętnie Nastazja.
- Zapraszasz mnie na randkę!? - wybiegł podekscytowany Canyon schodząc szybko po schodach w kierunku Nastazji.
- River jest na pierwszym piętrze w części G, przy tej wielkiej księdze czy czym to jest - powiedziała Nastazaja ignorując Canyona. - My zaraz wrócimy.
- Naprawdę idziemy na randkę? - zapytał niedoinformowywany Canyon. Na początku tylko żartował, ale teraz ich słuchając, doszedł do wniosku, że rzeczywiście brzmi to jakby szli na randkę.
- Weź sie ogarnij staruchu. Nie idziemy na żadną randkę - mruknęła Nastazja. – Po prostu chodź, wytłumaczę ci wszystko po drodze i zobaczymy w co te dzieciaki znowu się wpakowały.
________________________________________________________________________________
Pytania do Otisa, Eryka, Kallen i Dagie:
1. Jakieś przemyślenie? Złote myśli?
2. Jak czujecie się po przetrwaniu ucieczki przed demonę?
3. Macie zamiar rozmawiać o tym lub opowiedzieć wszystko Riverowi?
+ (tylko do Kahlen) 4. Uważasz, że idzie mi jak na razie spoko z pisaniem Kahlen czy powinnam coś zmienić?
Pytania do Kahlen:
1. Jakieś przemyślenia?
2. Złote plany na jutro i co dalej z tym żyjącym śnieżnym chłopakiem?
3. (priv (odpowiedziane))
Pytania do Ori:
1. Jakieś przemyślenia? Złote myśli?
Plus daj znać gdy przeczytasz, to zadam pytania na prywatnych wiadomościach, tak chyba będzie lepiej.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro