Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#10 Natura? Rogi!? Mora.

- Woren, jesteś już gotowy? - spytał czarnowłosy poprawiając swój kołczan z strzałami.

Chłopcy mieli się wybrać razem na polowanie, aby przynajmniej spróbować złapać coś o tak wczesnej porze. Zwykle chodzili na polowanie po zachodzie słońca, ale bywały też takie dni jak dzisiaj.

- Już jestem. - Uśmiechnął się wilkołak poprawiając swój kołczan.

- Za luźno - westchnął Blue podchodząc do Worena i wzmacniając pasek od kołczana. - Będzie latał i uderzał o ciebie.

- Przepraszam, starałem się zapiąć go jak najmocniej - zaśmiał się nieśmiało chłopak.

- Następnym razem od razu mi powiedz, pomogę ci.

Kiedy wróżek wyszedł na dwór razem z Worenem, poczuli na skórze lekki wiaterek, który idealnie komponował się ze świecącym słońcem nad nimi. Tak naprawdę nie spodziewali się, że mogliby cokolwiek upolować o tej porze, ale zawsze była jakaś mała szansa.

- Woren! Uważaj na drzewo - krzyknął wróżek do swojego kolegi.

Woren był wilkołakiem z kiepskim wzrokiem, nie zawsze mógł dokładnie zobaczyć poprawnej odległości, czy nawet rzeczy, która była tuż przed nim. Tak naprawdę trudno wytłumaczyć jego wadę wzroku w świecie, w którym żadne choroby nie istnieją. W całym Ebvolacie znajdzie się może trzydzieści osobników z wrodzonymi chorobami. Może wydawać się to naprawdę mało licząc, że w Ebvolacie może żyć nawet ponad 10 milionów mieszkańców.

Dzięki Blue, wilkołakowi znowu udało się nie wpaść na drzewo, jednak Woren nie dał rady ominąć wystającego korzenia drzewa. Ciemno włosy spadł na ziemię zahaczając przy tym o drzewo obok. Nagle zaczęło rosnąć do wyobrażalnych rozmiarów. Choinki obok zostawały wyrwane z ziemi przez rozciągającą się roślinę. Wielkie korzenie zaczęły wydobywać się z ziemi, a sam Blue przez całe zamieszanie został poturbowany przez korzeń i położony siłą na ziemię. Woren na szczęście, jakimś cudem wyszedł z tego cało. Skończył jedynie z paroma zadrapaniami, osypany lekko ziemią i włosami pełnymi igieł, co nie było dla niego niczym nowym.

- Blue?! - krzyknął chłopak rozglądając się po miejscu zdarzeń. Trudno było mu zobaczyć co się stało i czy Blue nic nie jest.

- Jestem tutaj – odpowiedział.

Dzięki swoim zmysłom, węchowi i słuchowi wilkołakowi udało się znaleźć swojego przyjaciela.

- To moja wina? Nie chciałem tego zrobić, nie potknąłem się specjalnie o korzeń tego drzewa.

- Nie, to nie twoja wina - powiedział Blue nie chcąc zamartwiać młodszego. Tak naprawdę Blue nie był świadomy co przed chwilą się stało. Widział całe zdarzenie, ale nie był w stanie go zrozumieć. Nigdy wcześniej z niczym takim się nie spotkał, to prawie jakby Woren użył magii...

- Bardzo cię przepraszam, Blue, nie wiem co się stało. - Przetarł oczy brunet nadal czując się winny z powodu całej tej sytuacji. Przez to wszystko nie zauważył towarzyszy za nim.

- Jest dobrze, to nie twoja wina - westchnął czarnowłosy który leżał pod olbrzymim korzeniem.- Zaraz się stąd wydostanę - dodał, mimo że nie wiedział jak mógłby to zrobić nie raniąc swoich skrzydeł.

- Potrzebujecie pomocy? - zapytała Nastazja, ciemnowłosa kobieta z piegami na twarzy. Podeszła do nich, a co było najdziwniejsze, lekko się uśmiechała.

- Naprawdę mogłaby pani nam pomóc? - rozpromienił się od razu wilkołak patrząc na nią i jej towarzyszy. Blue za to jednak przyglądał się im podejrzanie. - Jestem Woren, a to Blue.

- Ja jestem Nastazja, a ci za mną to Eryk, Kallen, Otis, Dagie, River... oraz Dakota - powiedziała kobieta. - Kallen i ja chętnie wam pomożemy, reszta też.

- Ja? - zdziwiła się trochę dziewczyna. - Oczywiście, że jestem chętna, ale nie wiem, czy potrafię pomóc.

- Podnieś korzenie zaklęciem. Wiesz jakiego użyć?

- Tak... ale ja nawet miotły nie potrafię unieść tym zaklęciem.

- Wiedziałam, że ten łysol niczego nie potrafi uczyć - westchnęła Nastazja, sądząc, że specjalnie dał Kallen pod jej opiekę. - Jeżeli nie potrafisz unieść miotły, to nauczysz się unieść korzeń. I mam gdzieś, że czegoś nie potrafisz, jesteś tu by się uczyć, a ze mną nauczysz się wiele więcej niż tego czego nauczyłaś się z Canyonem.

***

- Kim ty jesteś? Co robisz na naszej granicy? - spytała wrogo dziewczyna z warkoczem zwracając od razu uwagę na Akheta. Chłopak zdziwił się trochę jej reakcją, ale zanim zdążył dziewczynie odpowiedzieć, odezwał się inny głos zanim.

- Bezdomniaku, nie mam problemu z ciągłą zmianą trasy ale mógłbyś przynajmniej nas informować dlaczego musimy zmieniać trasę przez jakiś durny płomień - wetchnęła Kahlen idąc w jego kierunku razem ze smoczycą i Orsonem.

- Wybacz, po prostu musiałem zmienić trasę - wytłumaczył się Akhet.

- No super - wymruczała Kahlen. Tak naprawdę fakt, że nie musiała dołączać do tamtej zgrai palantów radował ją jak nic innego, ale te ciągłe zmiany były naprawdę trochę niedorzeczne.

- Co do Nachasha? Kim wy jesteście i co robi z wami smok?

- Kahlen - przedstawiła się zmęczona dziewczyna.

- Orson - odpowiedział obojętnie chłopak.

- A ja jestem Akhet. Poznaliśmy Star w jaskini, w górach i postanowiła nam pomóc.

- Tobie - poprawiła go smoczyca, będąc świadoma, że tylko Akhet ją rozumiał. Czarnowłosy postanowił jednak ją zignorować.

Słysząc wytłumaczenie Akheta, dziewczyna zaczęła przyglądać im się uważnie. Uważała, że coś musiało być z nimi nie tak. Trzy osoby ze smokiem, który postanowił do nich dołączyć, co jest w tym normalnego? Totalnie nic, nie w tym świecie.

- Mam pytania, ale zadam je w namiocie - powiedziała w końcu dziewczyna.

- A twoje imię? - zapytał Akhet.

- Mora, nazywam się Mora.

***

- Okey, powtarzam; Gdy korzeń się uniesie, choć to o dwa centymetry, ciągniemy go jak najszybciej do tyłu spod korzenia.

- Dzięki za chęci i w ogóle, ale nie chcę stracić głowy podczas waszego ratowania.

- Nie stracisz głowy - przewróciła oczami Nastazja. - Jest większa szansa, że stracisz swoje skrzydełka - dodała cicho.

- Co?! - zapytał Blue niepokojąc się o samego siebie.

- Kallen spróbuj unieść korzeń jak najdłużej, a reszta niech go ciągnie. Kallen, możesz już próbować - odezwała się Nastazja widząc, że wszyscy są już gotowi.

Młoda czarownica po paru sekundach zdołała podnieść korzeń, który stał się przy tym cały niebieski. To co dziewczyna cały czas coś mówiła, a raczej syczała, było językiem smoków, którego używała do zaklęć. Zwykle wystarczy powiedzieć je jeden raz, ale w przypadku małego doświadczenia, które jest potrzebne w tak wielkiej akcji, musiała je wypowiadać cały czas, by zaklęcie nie przestało działać. River, Eryk i Dagie byli tymi którzy mieli wyciągnąć chłopaka jak najszybciej spod korzenia.

- Nie wytrzymam dłużej! - krzyknęła Kahlen czując powoli ból przechodzący przez całe jej ciało.

- Jeszcze tylko chwilka - powiedziała pewnie Nastazja. Widząc jak długo zajmuje wujęcie go tym dzieciaką, podszedła i złapała Blue za ramię.  Wyciągnęła go gwałtownie, moment przed tym jak korzeń znowu upadł na ziemię.

- Blue! Nic ci nie jest? - spytał zaraz wilkołak podbiegając do wróża.

- Jestem cały - odpowiedział chłopak.

- Liczę na to, że mi powiecie co się wydarzyło - wtrąciła się Nastazja. Oczywiście miała swoje podejrzenia. Widząc niepewność na twarzy Worena i niechęć do mówienia o tym, co się stało na twarzy Blue, kobieta dodała, - Bądźcie szczerzy, ktoś z was ma żywioł Natury, prawda?

- Nie wiem o czym mówisz - odparł Blue zanim Woren zdołał cokolwiek odpowiedzieć. - W każdym razie dziękujemy za pomoc, ale musimy już iść.

- Chyba nie rozumiecie swojej sytuacji. To nie jest wcale pytanie, tylko rozkaz na który macie odpowiedzieć.

- Rozkaz? - spytał Woren.

- Kto w ogóle dał ci prawo dawania nam jakiegokolwiek rozkazu?

- Królowa nie żyje, a jeżeli ktokolwiek z was ma część jej serca... żywioł natury, jest to obowiązkowe, by mnie o tym powiadomić. Mamy misję. Jeżeli nie powiecie prawdy, spotkają was nie miłe konsekwencje - zagroziła im Nastazja.

Blue zerknął to na Woren po czym spojrzał z powrotem na Nastazję.

- Powiem wszystko, ale potem macie się stąd wynieść i zostawić nas w spokoju- powiedział wróżek.

- To co będzie potem, zależy tylko ode mnie.

Nastazja odeszła na bok z dwójką magicznych istot, aby wysłuchać ich opowieści. Zdawało się też, że stara się z nimi uzgodnić kilka rzeczy. W tym czasie reszta stała trochę porzucona i co jakiś czas patrzyła w ich stronę.

- Przez napiętą atmosferę nie miałem okazji, by zapytać się wróża czy da mi magiczny pył...- mruknął zawiedziony River.

- Na pewno jeszcze będziesz miał okazję - zaśmiała się rozbawiona Dagie. - Co byś zrobił z tym magicznym pyłem?

- Oczywiście użyłbym do latania - powiedział jakby odpowiedź była oczywista, po czym dodał poetyckimi słowami - Choć jest w nim szaleństwo, jest to metoda.

- Nie wiem jak mogłabym się z tym nie zgodzić.

- Wybaczcie, że się wtrącę, ale nie sądzę żeby było to możliwe w praktyce i teorii, żeby pyłek ze skrzydeł wróżek sprawiał, że będziesz latać - wtrącił się Eryk stojąc obok.

- Z czego wiem, wróżki nie mają żadnego pyłku - odparła Kallen. - W waszym świecie mają? Tam na Zimi?

- Ziemi - poprawił ją Eryk. - I oczywiście, że nie mają, bo nie ma tam żadnych wróżek.

- A właśnie, że są! Według mitologii nordyckiej, germańskiej i celtyckiej wróżki istnieją. Na dodatek, nie oglądałeś nigdy Piotrusia Pana, Harrego Pottera, Dzwoneczka czy ogółem bajek Disneya?

- Nie myl czegoś wymyślonego z rzeczywistością. Mitologia i bajki to tylko bzdury.

- Chyba jakoś musiała powstać ta mitologia - zauważył River.

- To tylko zbiór wymyślonych opowieści, LEGENDY, MITY, które powstały przy użyciu absurdalnej wyobraźni.

- W greckiej mitologii była wojna trojańska, która faktycznie miała miejsce. To naukowo udowodniono, bo znaleziono gruzy Troi.

- Chłopcy, może oboje macie rację, ale nawet jeżeli ktoś z was się myli... to zobaczcie ten świat, tu są same fantastycznie nadnaturalne istoty - powiedziała Dagie.- Po prostu po tym co tutaj widzimy, nie możemy wykluczać, że nie ma tego samego na Ziemi, czy kiedyś tego nie było.

- Eh, niech wam będzie - westchnął Eryk.

- No właśnie, Otis, od wczoraj wcale się nie odzywasz. Dobrze się czujesz? - zapytała Dagie patrząc w kierunku chłopaka.

- Jest dobrze - odpowiedział krótko. Prawdą było, że czuł się słabo. Nie jadł już od parę dni, a jego wymówką zostało, że złe duszki wysysają z niego energię.

- Um... myślicie, że niedługo coś zjemy? - spytała cicho Dakota.

Wszyscy spojrzeli na dziewczynę i zaskoczeni, nie potrafili odwrócić od niej wzroku.

- Dakota, ty masz rogi ... - zauważyła Dagie.

***

Drużyna na pustyni weszła za dziewczyną do namiotu. Zaczęła zadawać im mnóstwo pytań, a przez ten cały czas patrzyła na nich podejrzliwie, dopóki Akhet nie powiedział, że przyprowadził go tutaj płomień.

- Niebieski płomień? - zapytała dla pewności, na co Akhet w odpowiedzi kiwnął głową potwierdzając jej i swoje własne słowa. Dziewczyna spojrzała w bok krzyżując ręce, było widać, że o czymś myśli. - Możecie tu zostać, ale pod kilkoma warunkami.

- Jakimi? - zapytał Akhet. Co dziwne uszczęśliwił go fakt, że mogli tutaj zostać, zbyt bardzo uszczęśliwił jak dla Kahlen.

- Macie udawać, że jesteście stąd, z Ebvolatu. Sami zbudujecie sobie namiot. Będzie pracować jak każdy inny obywatel tego miejsca. Nikomu nie powiecie, że królowa nie żyje. Nie skrzywdzicie nikogo. Nie zwiążecie się z nikim kto mieszka w Oazie. Powiadomicie mnie o wyjeździe i kolejnym pojawieniu się ognika - powiedziała.- Zgadzacie się?

Akhet zerknął na resztę towarzyszy. Orson nie wyglądał na zbytnio wzruszonego, Kahlen napotykając wzrok Akhet kiwnęła głową, a smoczyca milcząc patrzała na Morę.

- Tak - powiedział chłopak zgadzając się na umowę dziewczyny.

- Więc opowiedzcie mi trochę o was, by łatwiej mi było gdzieś was przydzielić. Co umiecie i co robicie na co dzień? - powiedziała Mora. - Ty słodziaku nie musisz odpowiadać, pójdziesz do szkoły - uśmiechnęła się do Orsona, na co Orson nic jej nie odpowiedział.

- Ja, mam doświadczenie przy robocie praktycznej... też się szybko uczę - odpowiedział Akhet.

- Może coś dla ciebie znajdę - powiedziała granatowowłosa w kierunku chłopaka. - A ty?

- Ja? Czytam, słucham muzyki, patrzę czasami na modę, no i jestem dobra z fizyki.

- Dla nas to nic przydatnego. Potrafisz opiekować się dziećmi?

- Mam trójkę bachorów w domu...- odpowiedziała trochę niepewnie Kahlen.- Ale szczerze nie nadaję się do opieki nad dziećmi.

- Zobaczymy.

- Muszę to chyba potwierdzić. Orson się już trochę przekonał - powiedział Akhet, na co chłopiec kiwnął głową potwierdzając to.

- Nie myślałam, że to będzie takie trudne... No cóż, jeżeli interesujesz się modą to damy ci spróbować pracy przy niej. Może Ytt się zgodzi na twoją pomoc - odparła Mora patrząc na nich. Zanim dała się wypowiedzieć Kahlen, kontynuowała. - Pokażę wam materiały i drzewo które możecie użyć do zbudowania namiotu - powiedziała Mora wyprowadzając ich z namiotu. - Jedzenie zwykle podajemy o stałych godzinach. Wszyscy budzimy się o tej samej godzinie, przez Kauki. Każdy ma wyliczoną porcję wody, polecamy w każdym razie używać jej oszczędnie. Nasze społeczeństwo jest oddzielone od innych i różni się z powodu klimatu. Wielu nas jest też wyrzutkami które królowa Em zostawiła na pastwę losu, dlatego też mieszkamy tutaj by stworzyć społeczeństwo wspierające siebie nawzajem i którego ona nie będzie mogła kontrolować. Ja jestem tutaj przywódcą, więc macie szczęście, że natrafiliście najpierw na mnie.

- Zwolnij trochę, już mam kilka pytań - przerwała jej Kahlen.- Jak to, stworzyliście społeczeństwo, gdzie królowa nie może was kontrolować?

- Królowa stworzyła świat idealny. Według jej największych wyobrażeń. Jednak w jej świecie są też zasady których my nie koniecznie popieramy.  Po prostu musi... musiała mieć kontrolę nad wszystkim. Czasami bawiła się też naszymi życiami, jakbyśmy byli tylko pionkami w grze.

- Skąd ty tyle wiesz? - dopytywała czarnowłosa.

- Byłam jej pierwszą strażniczką - Zerknęła na nich. - To ja byłam przy niej i obserwowałam każdy jej ruch na początku jej podróży. W końcu, po kilku latach odeszłam. Bez problemu pozwoliła mi odejść, jednak nie chciała zniszczyć zawartej kiedyś umowy.

- Przez Nastazję i innych wydawało mi się, że królowa była raczej tą dobrą.

- Każdemu się tak wydaje dopóki nie zobaczy prawdy. A prawdę zobaczą tylko ci którzy chcą - odparła. - A Nastazja jest zbyt zapatrzona w królową, oddałaby za nią życie jeżeliby mogła. A teraz przechodzi przez nią zapewne wiele emocji, pierwszy raz spędza dni nie stojąc przy jej boku. Królowa była dla niej całym życiem, jedynym celem w życiu, a teraz ubzdurała sobie, że żyje po to, by pomóc wam w misji.

- Ledwo znam Nastazję, więc wolę się nie wypowiadać na ten temat. Tego samego dnia, gdy ją poznaliśmy i wyruszyliśmy w podróż, wylądowaliśmy w górach - stwierdził Akhet.

- Mi tam Nastazja wydawała się od samego początku trochę podejrzana, niby ogarnięta... ale nie.

- Mam w sumie pytania które chciałbym zadać - powiedział Akhet, chcąc skończyć ten temat. - Wspominałaś o jakimś kukuluku, który nas budzi?

- Kauki, to koguty w płomieniach przez które płynie lawa. Chociaż nie wiem czym tak naprawdę są i czy to jest prawdą. Ale czuję, że przynoszą nam szczęście - odpowiedziała Mora. - Sami zobaczycie.

- W takim razie mam kolejne pytania... - kontynuował niepewnie Akhet. - Mówiłaś, że jesteście społecznością oddzieloną od królestwa Em... w takim razie, czemu zależy ci na tym płomieniu, który według ciebie należy do królowej?

- Z doświadczenia wiem, że płomień jest o wiele mądrzejszy od wszystkich w Ebvolacie. Jeżeli zaprowadził cię w góry i pokazał ci Stax, miał w tym jakiś cel. Jeżeli zaprowadził cię tutaj, do mnie, to też musiał mieć w tym jakiś cel... - Powiedziała trochę niepewnie. - W każdym razie dość pytań... tu macie materiały i wasze drzewo. Gdy skończycie pokażę wam wasze obowiązki, które rozpoczniecie jutro.

______________________________________________________________
Pytania do Worena i Blue:
Wychodzi na to, że Woren może mieć żywioł Natury.
1. Co powiedział Blue i Woren Nastazji? Skłamali w jakimś szczególe?
2. Nastazja będzie naciskać by zabrać ze sobą żywioł Natury, co wy na to? Zgodzicie się?
3. Myśli?

Pytania do Rivera, Eryka, Kallen, Otisa i Dagie:
1. Jak na razie, jakie macie myśli co do tamtej dwójki, Worena i Blue?
2. Jakieś przemyślenia? Myśli?
3. Co robicie z Dakotą? Macie zamiar od razu poinformować o tym Nastazję, czy poczekać aż skończy rozmowę?

Pytania do Kahlen i Orsona:
1. Co wy na ten cały pomysł o wysłaniu was do szkoły/pracy?
2. Myślicie, że się wam tu spodoba?
3. Macie jakieś pytania?
4. Przemyślenia? Myśli?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro