Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#8

- Chyba musimy zacząć schodzić dalej, jest dzień i najlepiej byłoby gdybyśmy zdążyli zejść zanim się znowu ściemni - powiedział Akhet zakładając plecak na plecy. - Nie wiemy kiedy znowu znajdziemy jakieś miejsce do spania.

Orson kiwnął tylko głową na znak, że się z nim zgadza i zaraz wstał z ziemi zakładając na siebie ciemny śpiwór. Było widać tylko twarz i kostki chłopaka, wyglądał w nim jak robak.

- Super, teraz nie tylko muszę spędzać czas z tym bezdomniakiem, ale też z jakimś robakiem i smokiem - mruknęła Kahlen krzyżując ręce na piersi. - Zaraz znajdziemy jeszcze jakiegoś wilka czy elfa. Tylko tego brakuje w tej fantastycznej grupie z fantastycznego świata.

Na jej słowa Akhet przewrócił oczami. Jedna noc i dzień wystarczyły, żeby miał dość jej gadaniny, ale dzięki jej słowom, o czymś sobie przypomniał. Istniały tu też inne istoty... nadprzyrodzone istoty.

- Orson, jesteś człowiek czy jakimś innym gatunkiem? - zapytał zainteresowany tym faktem Akhet.

- Zwierzołak.

- O wow, niech zgadnę potrafisz zmienić się w jednorożca lub też w jakiegoś wilka, typowe - zakpiła Kahlen.

- Mysz, Wampus, Antylopa, Krokodyl i ptak gromu - powiedział bez większych emocji.

- Wampus? - dopytała.

- Wytłumacz tej tępej dziewczynie, że to coś, na podstawie górski kot z sześcioma łapami i dwoma ogonami - odezwała się Stax.

***

- Nastazjo, chodzimy już cały dzień po tych łąkach a końca nie widać. Na dodatek słońce tak grzeje, że chce chyba mnie spalić na śmierć - mruknął River. - Czy nie możemy się zatrzymać choć na chwilę? Jeszcze trochę, a nogi mi opadną lub jeszcze gorzej... przestaną funkcjonować lub nie będą chciały dalej współpracować uciekając ode mnie.

- Z wami to jak z dziećmi - westchnęła cicho pod nosem Nastazja, po czym już głośniej dodała. - Dobrze, możemy usiąść na chwilę.

- Dziękuję! - wykrzyknął zadowolony z siebie River, że w końcu udało mu się ją przekonać do odpoczynku. A uwierzcie, że próbował już od dłuższego czasu.

- Ale dopiero za tamtą górką - dodała pokazując palcem na wzniesienie przed nimi.

- Nie no - powiedział River - To na pewno jakiś kilometr drogi.

- Dojście do celu nigdy nie jest proste, ale jeżeli będziemy robić codziennie krok po kroku, to w końcu do niego dojdziemy. Spojrzymy w wstecz i zobaczymy jak wyruszyliśmy na spotkanie innego świata.. innych cywilizacji - wygłosił Otis.

- Wow, to było piękne - powiedział River zdziwiony, że przynajmniej chociaż ten jeden raz zrozumiał o co chodzi.

- Dzięki - wzruszył ramionami Otis. Starał się tylko mówić to, co by powiedział jego psycholog.

- No i przynajmniej odpoczniemy, a droga szybko zejdzie - powiedziała Kallen szukając w tym pozytywów.

- Jeżeli w ogóle przeżyjemy do tego czasu - mruknął pod nosem Eryk. Też już czuł się wykończony. Nie wychodził często z domu na dłuższe spacery, może tylko w szkole na wf-ie zdarzało mu się iść pięć kilometrów, a nawet wtedy zawsze wracał ostatni... po dwóch godzinach.

- Nie wiem czemu ich wybrałaś - westchnęła cicho do siebie Nastazja.

- Może jak pobiegniemy będzie szybciej - zaproponowała Dagie zaraz biegnąc do przodu. - Nie czujesz wcale aż takiego wielkiego bólu gdy biegasz!

- Poczekaj na mnie - powiedział niechętnie River poprawiając plecak na plecach.

Niedługo dotarli do wybranego punktu na tych pustych i zielonych wzgórzach rozciągających się po całej zielonej polanie. Większość rzuciła się na trawę chcąc dać odpocząć nogom.

- Jak się nazywało to miejsce? - zapytała Dagie lężąc na trawie i odpoczywając.

- Azi - odpowiedział jej od radzu River.

- Ja bym nazwała te miejsce Rozkwitającymi Wzgórzami - powiedziała patrząc na kwiatek obok niej. - A ogólnie to skąd jesteście? Dziwi mnie trochę, że każdy z was jest tak dobry w angielskim.

- Jestem z Polski, z Gdańska i chyba nie jesteś świadoma w jakim języku mówisz, bo ten język nazywa się "polskim" - uświadomił jej Eryk.

- Nie, bo mówi po angielsku - odparł River - Jestem Kanadyjczykiem, więc chyba rozumiem w jakim języku mówi ona, ty i cała reszta.

- Każdy z was słyszy język w którym mówi - wytłumaczyła im Nastazja wzdychając ciężko. - Więc się nie pozabijajcie.

- Teraz rozumiem czemu mówią po Ebvolasku - powiedziała Kallen z wyraźną ulgą. - Przez chwilę nie rozumiałam o co chodzi z tym całym angiskim i polańskim.

- Polskim - poprawił ją Eryk - Angielskim.

- Ja jestem z Irlandii - powiedziała Dagie. - A ty co powiesz Otis, skąd jesteś?

- Z Florydy, czyli Ameryki - podzielił się z nimi Otis.

- Nawet te miejsca pasują do was - powiedziała Dagie patrząc kątem oka na innych i przypominając sobie o Dakocie, Kallen i Nastazji. Je też powinna się spytać. - A reszta? Jak z wami dziewczyny?

- Od zawsze mieszkam w Azi - powiedziała Kallen. - Więc to trochę ekscytujące poznać nowe miejsca.

- Azi - odpowiedziała jej po chwili Nastazja. Sama nie była pewna co odpowiedzieć dziewczynie. W rzeczywistości pochodziła też z innego miejsca, ale nie czuła, że chciałaby żeby te dzieciaki o tym wiedziały. Znowu byłoby dużo nie potrzebnych pytań, nawet ona tyle nie pytała kiedy się tu pojawiła. 

- A ty? - zapytała Dagie podnosząc się do siadu, żeby spojrzeć na nieodpowiadającą Dakotę.

- Ja... od zawsze mieszkam w Nowym Yorku - powiedziała cicho Dakota. Zdziwiła się faktem, że miała odpowiedzieć dziewczynie, nie myślała, że mówi też do niej. No cóż jak na Native Amerykankę, była zawsze dosyć niewidoczna. - W Deferiet... na wsi z mamą.

- Nowy York w sumie bardzo do ciebie pasuje - odparł River. - Nigdy też nie słyszałem o miejscu zwanym Deferiet, nawet nie myślałem, że w NY są wsie.

- Są - powiedziała cicho Dakota.

- I jeszcze jedno pytanie - powiedziała Dagie wyciągnąć swój zeszyt z plecaka. - Kiedy macie urodziny? - zapytała chcąc zrobić sobie listę dla rozluźnienia się.

- Po co ci to? - zapytał podejrzliwie Eryk.

- Po prostu jestem ciekawa - zaśmiała się Dagie. Nie chciała, żeby myśleli, że jest dziwaczką, która robi do wszystkiego listy. Nawet jeśli tak było.

***

- Jeszcze trochę, a tu zamarznę - powiedziała Kahlen po już dłużym kawałku drogi, nadal nie było widać końca tej góry. Nie zostając żadnej odpowiedzi Kahlen zerknęła na skaczącą w śniegu Star. - A nie może ten twój smok nas stąd zabrać? Chyba potrafi zmienić się w wielką bestię i latać..

- Totalnie zapomniałem o tym - powiedział nieśmiało Akhet drapiąc się po karku. - Mogłabyś to zrobić Star?

- W sumie to bym mogła - powiedziała strzepując z siebie cały śnieg. - Ale nie wiem czy uniosę tę ciężką krowę.

- Dasz radę - machnął ręką Akhet ignorując obraźliwe słowo, które chyba było skierowane do Kahlen.

- I co powiedziała? - zapytała dziewczyna, czekając na odpowiedź.

- W sumie to może to zrobić - odpowiedział po czym zwrócił się z powrotem do smoczycy. - A dokładniej, dałabyś radę zawieść nas do królestwa?

- Nie ma problemu - odpowiedziała Stax powiększając się do największego rozmiaru.

- No więc lecimy - powiedziała Kahlen podchodząc do smoczycy.

- Dobrze, że na to wpadłaś. Orson już zamarza do nieprzytomności, nie wiem jak długo by jeszcze dał radę.

- Jednak nie jesteś taki mądry na jakiego wyglądasz, bezdomniaku. - Uśmiechnęła się nawet miło w odpowiedzi.

***

- Wiedzę już Sal - powiedział podekscytowana Kallen widząc przed sobą las. Zaraz zaczeła iść jeszcze bardziej do przodu, chcąc dotrzeć tam pierwsza. Był już zachód słońca, więc przeszli dosyć spory kawałek.

- River, nie miałeś nam czegoś powiedzieć o każdym miejscu, do którego dotrzemy? - zapytała Dagie, na co River poprawił swój plecak.

- Tak naprawdę z czego pamiętam, to w Sal nie mieszka dużo ludzi... czy też istot humanistycznych. Jedyną najbardziej magiczna rzeczą w tym miejscu jest otaczająca go rzeka białych kwiatów. Nie istnieje wiele mostów pozwalających przejść na drugą stronę. Na dodatek jest tu wiele leśnych zwierząt, jak kolorowe wiewiórki czy jeleń z jednym rogiem.

- Nienawidzę tego miejsca - odparła Nastazja. Oczywiście gdy rozmawiała z Canyonem o planie drogi, to chciała iść na około, tylko po to żeby ominąć to miejsce, lecz świadoma, że to najszybsza droga, musiała w końcu wybrać tą.

- Czemu? Mi wydaje się być naprawdę ładne... Na ziemi jest trawa, a choinki są zielone i urokliwe - powiedziała Dagie.

- Może zrozumiesz gdy do niego wejdziemy - powiedziała Nastazja - Nikt z was nie potrafi skakać na pięć metrów?

- Nie - odpowiedzieli jej wszyscy.

- W takim razie idziemy szukać mostu - westchnęła Nastazja. - Znajdziemy most i przenocujemy na polanie.

- Na zewnątrz, tak? - zapytał River marszcząc lekko brwi. - Nie pisałem się na to, nawet o tym nie wspomniałaś.

- Myślałeś, że znajdę ci kolejną bibliotekę? - zapytała prychając.

- Nie chcę wam przeszkadzać, ale Kallen znalazła most - przerwał Eryk, gdyż widział, że chyba totalnie zapomnieli o pustej polanie.

- Jest też dom - zauważył Otis pokazując palcem na budynek.

- Jeszcze powóz i koń - dodała Dagie.

_______________________________________
_____________Pytania_______________

🐴 Kallen, Dagie, Eryk, River i Otis 🐴
1. Jakieś ciekawe myśli?
2. Czy macie zamiar odwiedzić ten dom lub może ukraść konia z powozem co wam się w ogóle nie przyda w lesie? Żart. Odpowiedzcie tylko czy macie zamiar odwiedzić ten dom.
3. No i sądzicie, że powinnam zmieniać coś w waszych postaciach. Niby pisałam to ostatnio, ale powinnam spytać jeszcze raz.
4. Jakbyście się zachowali gdyby objawił się u was lub u innych żywioły?

🐲 Kahlen i Orson🐲
1. Jakieś myśli?
2. Teoretycznie jakbyś zachowali się gdyby okazało, że wy lub też Akhet macie jakieś moce?

🐄 Yang i Yin 🐄
1. Macie zamiar przyjąć gości i ewentualnie pozwolić nim przenocować?
2. Może też macie jakieś ciekawe myśli które chodząc wam po głowie ten zwyczajny dzień?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro