Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Epilog

Był późny wieczór, a ja gapiłem się na swoje medale i puchary, które przywlokłem do swojego domku zaraz po skończeniu budowania obozu i organizacji go. Skoro i tak spędzałem tam cały swój czas, chciałem mieć świadectwo swoich osiągnięć przy sobie.

Gapiłbym się dalej, gdyby nie delikatne pukanie do moich drzwi.

— Panie White, czy możliwe jest uzyskanie przepustki na spacer nad jezioro?

— O tej porze? — spojrzałem na zegarek na lewym nadgarstku. — Chyba sobie żartujesz, młoda damo. — wsparłem dłonie na biodrach i do niej podszedłem, a ona zarzuciła mi ręce na szyję.

— A jeśli pójdzie pan z nami? — uniosła brew, a ja schyliłem się, żeby musnąć jej usta.

— Ile się będziecie jeszcze migdalić?! — wrzasnął Theodore. Zaśmiałem się krótko i wraz z Leah zszedłem z werandy. — Macie całą noc dla siebie, nie musicie zajmować naszego cennego czasu.

— Oh, przymknij się, Finch — sarknął Brett. — Reszta asortymentu czeka na miejscu. — podniósł w górę koszyk z jedzeniem.

— Mam nadzieję, że to spotkanie bez alkoholu, panie Walker — pogroziłem mu palcem.

— Oczywiście, że bez — potwierdził Mia. — Co się stanie potem, to nie nasza sprawa. — ujęła Fincha pod ramię i pocałowała go w policzek.

Przy jeziorze Clint rozpalał już ognisko, a Hannah rozkładała koce.

Tegoroczny obóz zaczął się dwa tygidniemu temu, ale już wszyscy zdążyli przywyknąć do nowego miejsca. W końcu wydawało się tak bardzo znajome, bo to my je tworzyliśmy.

Ja zdążyłem polubić się ze szczęśliwą i wolną wersją siebie. Miałem przyjaciół, których kochałem najbardziej na świecie. Miałem dziewczynę, najwspanialszą na świecie. Miałem najlepszego chrzestnego na świecie i miałem genialnego ojca, bo załatwił nam kilka funduszy na uatrakcyjnienie obozu, ale nie dlatego umieściłem go w tej wiązance. Mój tata był po prostu spoko gościem.

— Stąd nawet lepiej widać niebo — stwierdził Clint.

— A wiecie skąd się biorą kolory na niebie? — zaczął Theodore i już wiedziałem, że za chwilę powie coś, o czym nie mam pojęcia. — Za te kolory odpowiada zjawisko znane jako rozpraszanie Rayleigha. Czyli rozpraszanie cząsteczek o rozmiarach mniejszych niż od długości fali rozpraszanego światła. Stąd kolory.

— Ilość zielonych mnie zaczyna denerwować — skomentował Brett.

— Bo jesteśmy mądrzy? — Mia założyła ręce na krzyż.

— Bo wszędzie wciskacie fizykę kwantową.

Każdy się roześmiał.

— Ja tam to lubię — przyznałem.

— To oczywiste — stwierdziła Leah. — Inaczej byś tyle z nimi nie wytrzymał. — dodała szeptem.

— Ale WYGRALIŚMY konkurs na hasło obozu. — bronił się Finch.

— Tylko dlatego, że Nolan nadal nosi wasze barwy i je wymyślił. — zauważył celnie Walker.

A jak brzmiało hasło obozu?

Serca pokryte bliznami, rzecz jasna.








__________________________________

Zainteresowanych zapraszam do podziękowań ------>

Smutno mi, że to koniec, ale tym samym w końcu mogę zacząć dwie nowe przygody, dlatego zapraszam na profil, abyście mogli pokochać te dwie książki tak, jak ja pokochałam:

Świece znów zapłoną - powrót do szkolnego romansu i mnóstwo humoru, a także cudownych postaci

Skażona krew - coś, czego jeszcze nie grałam - fantasy o wampirach osadzone w Londynie, MNÓSTWO postaci, które po prostu uwielbiam. Na niektóre mam crusha jako autorka xD

Zapraszam serdeczne i liczę, że zostaniecie :) książki obie napisane całości, więc nie będzie przestoju w publikacji.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro