Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

𝕽𝖔𝖉𝖟𝖎𝖆ł 𝖉𝖟𝖎𝖊𝖜𝖎𝖆̨𝖙𝖞 | Nauka Tarota

W niedzielę wszedłem padnięty do klasy. Zostaliśmy piątek wolny i zostaniemy również poniedziałek, wszystko po to żebyśmy przyszli do szkoły w niedzielę, niczym w normalny dzień szkolny. Widocznie szkoły magii biorą bardzo na poważnie Halloween, choć nazywają to, "Samhain". I wcale nie jestem padnięty z tego powodu, że jest weekend, ale z innego. Arcus już daje mi normalnie spać w nocy, ale akurat przez całą noc Mikael ćwiczył transmutację z jego bratem, Migualem, do którego zadzwonił.

Mikealowi nadal nie wychodzi transmutacja, a za kilka dni będzie test, dlatego poprosił brata by mu pomógł. Na teście będziemy musieli przemienić 12 losowych przedmiotów. Moja klasa ma test w wtorek, a klasa Mikaela ma w czwartek. Nauczyciele chcą określić nasz poziom, bo chyba nie wiedzą, czy zaczynać nas uczyć kolejnych podstaw. Ja nie powinien mieć problemu z testem, bo zadziwiająco, jest to najtrudniejszy przedmiot, który najłatwiej mi wychodzi. Nawet nie ćwiczyłem, ale to dlatego, że matma i angielski są dla mnie ważniejszymi przedmiotami szkolnymi.

Gdy przekroczyłem próg, od razu mój wzrok natrafił na Echo. Jak zazwyczaj, siedziała już przy oknie. Bawiła się swoim dyniowym kolczykiem obracając pomarańczowy przedmiot palcami. Od razu na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Cieszyłem się, że mogę ponownie ją zobaczyć. Tydzień temu była chora. Na tyle chora, że nie odpisywała na moje wiadomości.

- Ładne kolczyki. - Usiadłem obok przyjaciółki.

- Dzięki. Jak Mikaelowi poszła wczorajsza nauka do późna? - Czyli czytała moje wiadomości, choć na nie odpowiedziała.

- Mikaelowi wyszedł cztery transmutacje ze około trzydziestu prób, ale w bardzo losowych momentach mu wychodziło, więc chyba niewiele się nauczył - westchnąłem. - Zmieniając temat, lepiej się czujesz?

- Tak, ale i tak nie miałam treningu w ten weekend. Trenerka kazała mi zrobić sobie przerwę, więc odwiedziłam zamiast tego tatę. I tak musiałam odebrać kilka rzeczy, oraz dać mu namalowany obraz na jesiennym festynie. Na szczęście przez lustro szybko się podróżuje.

- Czy tylko ja czuję mdłości po przejściu przez lustro?

Ostatnio, gdy podróżowałem ze Mikaelem przez lustro, było to parę tygodni temu by kupić rzeczy dla Arcusa. Jak już lis został moim "chowańcem" i miał żyć obok mnie, dopóki śmierć nas nie rozłączy, musiałem dać mu dobre warunki w pokoju akademickim. Tego pamiętnego dnia popełniłem błąd zgadzając się na szybką magiczną podróż. Zwymiotowałem od razu po przejściu przez lustro. Do dziś mnie mdli na myśl o przejściu przez magiczne szkło.

- Bo ty się zbyt bardzo stresujesz - zaśmiała się. Koleżanka rozczochrała moje włosy na głowie, dokładnie jak to robiła prawie każdego dnia. -Ile razy mam ci powtarzać, że musisz się bardziej zrelaksować? Chyba powtarzam ci to codziennie i dosłownie w każdej sytuacji.

Do klasy weszła pani Mineva Dixon. Nie spodziewałem się dzisiaj takiego ubioru od nauczycielki, ale nigdy nie było wiadomo czego się spodziewać od kobiety. Dzisiaj wyglądała jak stereotypowa wiedźma ze bajek. Miała jak zawsze okulary na nosie i swój chocker na szyi, ale zamiast malutkiego okrągłego kolczyka w nosie, miała dzisiaj kryształowy. Zaplątane czarne włosy w warkocz były pod spiczastym kapeluszem wiedźmy i na ciele miała czarną szatę. Zwykle Mineva Dixon ubierała się schludnie, bardzo oficjalnie, a dzisiaj wyglądało jakby założyła na siebie czarny worek.

- Dzień dobry, widzę, że wszyscy są. - Kobieta uśmiechnęła się do nas. - Dzisiaj mamy Wigilię Samhain, prawdopodobnie dla większości z was będzie to pierwsze tego typu Halloween. Ktoś już wcześniej świętował wigilię Samhain?

Pani Mineva rozejrzała się po klasie, naturalnie z ciekawości również to zrobiłem. Callahan miał podniesioną rękę, i z jakiegoś powodu wcale mnie to nie dziwiło. Nie rozumiem kim dokładnie jest jego rodzina, ale domyślam się, że są stereotypowymi czarodziejami czystej krwi. Na pewno dlatego chłopak i jego starszy brat są tak znani wśród nauczycieli ze bycia świetnymi w magii. Oprócz Alistaira, Pia, Nora i Leo też mieli podniesione ręce.

- Hmm, cztery osoby. A ilu z was słyszało wcześniej o Samhain? Na tyle by wiedzieć coś o tym święcie? - dopytywała.

Oczywiście ponownie nie podniosłem ręki do góry. Wiem, że tata co Halloween wyjeżdża by świętować Samhain ze znajomymi, ale nie mam pojęcia o co w tym wszystkim chodzi. Nigdy nie dopytywałem. Nie ciekawiło mnie to.

- Mhm, niewielu. Dzisiaj szybko przejdziemy temat, bo mamy dużo przygotowań do wieczoru - odparła. Z uśmiechem podeszła do tablicy i napisała wielkimi literami "SAMHAIN". - To święto celtyckie, związane ze zakończeniem żniw i roku. Zawsze kończyły się tego dnia żniwa i bydło sprawdzano z gór albo pastwisk. - Opowiadając pisała losowe słowa na tablicy "Celtowie", "żniwa", "bydło". - Tej nocy Celtowie czcili duchy przodków. Druidzi wierzą, że iż tej nocy zaciera się granica między zaświatami a światem ludzi żyjących. Duchom wtedy jest łatwiej przedostać się do świata żywych. Ktoś zna jakieś tradycje związane ze świętem? - zapytała. Ku niezdziwieniu, niewiele podniosło ręce do góry. -Nora.

- U mnie w domu zagaszamy wszystkie światła, by dom wyglądał na niegościnny. W ten sposób zbłąkane duchy nie wchodzą do domu.

- Tak, dlatego dzisiaj wieczorem będzie trzeba zgasić wszystkie światła w szkole i akademikach. Nie chcemy mieć niechcianych duchów przez kolejny rok. - Pani Mineva powiedziała to takim głosem, jakby już zdarzyła się wcześniej jakaś sytuacja z duchami w jej życiu. Zwykle nie jestem zaciekawiony, ale chyba bym chętnie posłuchał. Może wtedy bym potraktował tę tradycje bardziej poważnie wiedząc jak niefajne mogą być skutki niespełnienia niej. -Jakieś inne? Alistair.

- Zapala się ogniska, by zaprosić dobre duchy do świętowania. Tradycyjnie rzuca się do ognia kości i zwierzęce resztki. Wokół takich ognisk odbywają się tańce śmierci. A żeby odstraszyć złe duchy, człowiek przebiera się w kostiumy i zakłada często maski.

- Kości? - zapytał ktoś za mną, nie mam pojęcia kto, ale było słychać obrzydzenie z ich strony i wcale się im nie dziwię. Też jestem obrzydzony pomysłem, żeby rzucać kości zwierząt do ogniska.

- Tak.

- Będziemy palić kości?

- Kości się nie spalą w ogniu, musiałaby być bardzo wysoka temperatura by się spaliły, ale tak, będziemy rzucać kości do ogniska - wytłumaczyła bardzo spokojnie. Jakby to było coś normalnego, ale nie było. Nawet nie mam ochoty myśleć, jak musi wyglądać widok kości w ogniu, ale myślę i zostaję ciarki na sam obraz w mojej głowie. - Będziemy jeszcze musieli skrapiać bydła, zwierzęta, chowańców i samych siebie wodą święconą. Nie chcemy, żeby duchy kogoś opętały. No i ostatnią tradycją, o której musicie wiedzieć jest wróżenie i przepowiadanie przyszłości podczas święta Samhain, wtedy przyszłość jest pewniejsza, bo duchy mogą z łatwością nam o niej opowiedzieć - dodała. - Dzisiaj będziecie mieć krótkie zajęcia ze wróżenia, będziecie pomagać łapać bydło w górach, rozmawiać z druidami, uczyć się tańca śmierci i przebierać się na wigilie Samhain która obędzie się dzisiaj nocą przy ognisku. Pamiętajcie zgasić światła w swoich pokojach i skropić siebie oraz chowańców.

Zamiast odstraszać duchy, wigilia Samhain odstrasza mnie.

***

Usiadłem wspólnie z Echo przy wolnym stoliku. Oczywiście dosiadła się do nas Pia zaciągając za sobą Alistaira. Jak zawsze nie wyglądał na zadowolonego naszym towarzystwem, ale nic nie mówił spokojnie siadając i czekając aż rozpoczną się zajęcia z wróżenia.

- No więc, czekam i czekam, a wy nadal nic nie wspominacie o moich artykułach o festynie jesiennym. Czytaliście w ogóle? - zapytała Pia. Spojrzała na mnie oczekująco swoimi niebieskimi tęczówkami.

- Och, podobały mi się i naprawdę ciekawie się czytało. - Odwróciłem wzrok, gdy po czasie jej spojrzenie sprawiało, że czułem się niekomfortowo. - Nawet wysłałem rodzicom by mogli zobaczyć co robiliśmy.

- Też pokazałam tacie - odezwała się Echo.

- Wow, to super! - Uśmiechnęła się szeroko. Nie spodziewałem się od niej takiej reakcji. - Jeżeli nie tylko wy pokazujecie rodzicom gazetkę, to tyle ludzi musiało już przeczytać moje artykuły. Trudno byłoby obliczyć, ale na pewno dojdziemy do paru tysięcy. Można to chyba nazwać moim pierwszym sukcesem.

- Chyba tak - zaśmiałem się słabo.

- Jesteś za głośna, nie rób wstydu. - Uspokoił ją Alistair. Oczywiście.

- Tak, a tak, poza tym, Theodor~ Oczywiście.

- Hmm? - Zerknąłem powrotem na dziewczynę.

- Słyszałam plotki, że często chodzisz z jakimś lisem do zwierzęcej klasy.

- No tak. - Podrapałem się po karku. Oczywiście przed nią nie da się długo niczego ukrywać i za chwilę cała szkoła się dowie, że mam rzadki gatunek w swoim pokoju akademickim. - To mój chowaniec, Arcus.

- Nie wiedziałam, że masz chowańca. Chyba nie miałeś żadnej ceremonii z czego kojarzę.

- Od niedawna mam, jakoś się tak złożyło. - Nie było sensu jej mówić, że mam chowańca prawie od dwóch miesięcy, nie musi przecież znać dokładnej daty.

- Magiczny czy nie magiczny? - dopytywała dalej.

- Magiczny.

- Rasa?

- Ee... - Spojrzałem ratunkowo na Echo. Miałem nadzieję, że uratuje mnie jakkolwiek z tej sytuacji. Nie chciałem nikogo okłamywać ani wpakować na siebie jeszcze większą niepotrzebną uwagę tłumu czarodziei. Odkąd zacząłem szkołę tutaj, czuję się jakbym był w centrum uwagi i prawdopodobnie Pia chcąca pisać na mój temat, wcale mi nie pomagała. - No więc...- Miałem nadzieję, że Echo mi pomoże, ale chyba podobnie jak ja nie wiedziała co powiedzieć. - Arcus jest lisem-

- Hola! - Poczułem objęcie wokół mojej szyi i gdy się odwróciłem zobaczyłem pochylającego się Hiszpana. Nawet nie wiesz, jak jestem ci wdzięczny za ratunek Mikael.

- Hey. -Uśmiechnąłem się żałośnie. Żałośnie, bo to był jednocześnie mój uśmiech wzruszenia i łez, które mógłby mi wylecieć z presji, którą przed chwilą przeżyłem. Lubię Pię, ale gdy zaczyna zadawać pytania... to mam ochotę zakopać się pod ziemię i nigdy spodniej nie wyjść. To byłoby najlepsze rozwiązanie na wszystko.

- Cześć - inni również się przywitali z Mikaelem, bo jak inaczej.

- Usiądę z wami - poinformował nas, choć nie musiał. Odsunął krzesło obok Echo i usiadł na wolnym siedzeniu. Nie dziwię się, że wolał usiąść obok niej od Alistaira. Przynajmniej z Echo zaczyna mieć nić porozumienia, kiedy nadal trudno mu się rozmawia z drugim brunetem. Zapewne trochę jeszcze to potrwa zanim zaprzyjaźni się z nim, nawet ja jeszcze nie znalazłem wspólnego języka ze Alistairem. Możemy rozmawiać, ale niezręcznie i niezbyt długo. - Camile i Nicolas siedząc przy maksymalnie wypchanym stole. Siedziałem z nimi, ale oddałem miejsce jakieś dziewczynie, bo chciała usiąść z koleżankami... też chyba podkochuje się w Nicolasie - westchnął i zrobił sobie krótką przerwę na przemyślenie co powinien jeszcze dodać. Tak, bo on jeszcze nie skończył opowiadać. - Argh! Jak to jest, że ktoś kto nawet nie słyszy ani nie mówi, przyciąga do siebie tyle dziewczyn. Czy to przez jego urodę? Bądźcie szczerzy, czy jestem brzydki?

- Nie wiem - odpowiedziałem. Nie mam pojęcia jakiej odpowiedzi oczekiwał, miałem potwierdzić z zwyczajną miną, że jest przystojny?

- Moim zdaniem jesteś dosyć atrakcyjny, chyba zależysz do takiego typowego typu, o którym dziewczynie marzą - odpowiedziała mu Pia. Poprawiała swoje okulary na twarzy i patrzyła się na niego z totalnie nie wzruszoną miną. Nie rozumiem, jak można być tak obojętnym, mówiąc komuś wprost, że są atrakcyjni. To jeszcze gorsze od powiedzenia, że są przystojni.

- WIEM. Mam bardzo atrakcyjnych braci i siostry też. Więc właśnie tego nie rozumiem, w czym jest problem?

Zerknąłem na Echo, która na szczęście nie miała zamiaru niczego komentować i tym bardziej odpowiadać. Po prostu siedziała i skrzyżowanymi rękoma słuchała co mówił chłopak obok niej. Gdy zerknąłem Alistair miał bardzo podobną pozę, jedynie czym się różnił, to faktem, że zamknął oczy chyba mając nadzieję w taki sposób odłączy się o tej rozmowy.

- Echo, może zamienimy się miejscami? - nagle zaproponowałem.

- Nie trzeba chyba - zareagował Mikael patrząc się na mnie pytająco.

- Spoko, możecie usiąść razem, jeżeli masz taką ochotę. - Wzruszyła ramionami. Echo choć tolerowała mojego kolegę, czasami nie miała ochoty słuchać wszystkiego co mówi, jak na przykład teraz i dobrze potrafiłem to wyczuć obserwując ją. Jeżeli nie odpowiadała brunetowi, zawsze oznaczało to, że zamiast dodawać przyjaźń do zielonego paska nad ich relacją, minusował ją nawet tego nie zauważając. Miałem w głębi duszy nadzieję, że jeżeli się zamienimy miejscami, dłużej wytrzyma w jego towarzystwie i dłużej utrzymają zielony pasek.

Między czasie, gdy ja i Echo zamienialiśmy się miejscami, zostaliśmy informację, że ktoś z stolika musi pójść po podręczniki i karty tarota. Nawet nie musieliśmy patrzeć sobie w głęboko oczy przekonując siebie nawzajem kto powinien pójść albo zostać, po prostu Pia wstała i pociągnęła za sobą rówieśnika Callahana. Widać, że są najlepszymi przyjaciółmi.

Wrócili końcu z dwoma księgami i dwoma pudełkami tarota. Szczerze mówiąc, choć cała moja rodzina magów wierzyła w wróżbiarstwo i się nią posługiwała, ja nie wierzyłem nigdy w wróżenie przyszłości. Moim zdaniem wróżby są wykorzystywane jako lek na stres. Gdy dzieje się sytuacja, której nie rozumiesz albo w której nie wiesz co masz robić, odnajdziesz radę na przyszłość w wróżbach. I tak w wróżbach większość osób wybierze tą część, która ich zadowala i nie tą która ich nie zadowala, ale to nie ma sensu, wierzysz w jedną część historii, to uwierz już lepiej w całą.

- Przeczytam na głos podstawy, a wy słuchajcie. - Brunetka o długich włosach otworzyła podręcznik na pierwszej stronie. - Talia Tarota składa się z 78 kart. Wielkie Arkany to 22 z tych 78 kart. Małe Arkany to reszta, czyli 56 kart. Małe Arkany są podzielone na cztery grupy; różdżki, pentagramy, miecze i puchary. Różdżki są przydzielone żywiołowi ognia i odnoszą się do rozwoju, twórczości, pracy i inicjatywy. Pentagramy są przydzielone żywiołowi ziemi i odnoszą się do pieniędzy, gospodarki i ziemi. Miecze są przydzielone żywiołowi powietrza i są związane z aktywnością umysłową, walką i kłopotami. Puchary są przydzielone żywioławi wody i odnoszą się do emocji i wskazują na to, że najważniejszą rzeczą w życiu jest miłość. Wielkie Arcana opisują wędrówkę ludzi, ich przeminę duchową i oświecenie. Hmm... nic ciekawego nie pisze dalej, więc przejdziemy od razu do praktyki. Zaczyna się zawsze od dobrego kasowania kart, Alistair pokasuj naszą talię.

Chłopak tylko wymamrotał coś pod nosem sięgając po pudełko z kartami. Wyobrażałem sobie jak myślał jaka to strata czasu, robić coś tak bezużytecznego. Człowiek... czarodziej mógłby robić w tej chwili tyle bardziej przydatnych rzeczy, na pewno on mógłby. Prawdopodobnie ja bym przypatrywał się ślepo tajemniczemu kluczowi, z którym nie mam pojęcia co zrobić od miesięcy, poszedł na spacer z Arcusem, rysował, leżał oglądając seriale, albo może zadzwonił do rodziców. Na pewno bym nie wykorzystał swój wolny czas lepiej niż bawienie się w tą całą wigilię Samhain i kartami Tarota.

Spojrzałem na Echo, po czym na Mikaela obok. Mikael w skupieniu przeglądał książkę, a Echo otwierała pomału pudełko z kartami. Czułem się naprawdę bezużyteczny, tylko ja siedziałem przy tym stoliku niczym ostatni niedołęga i nic nie robiłem.

Sapnąłem. Znowu za dużo myślę. Dobrze, że Echo nie siedzi w mojej głowie, wtedy to dopiero by zauważyła, ile niepotrzebnie myślę.

- Nie potrafię kasować kart Tarota - odparła, brzmiała na zrezygnowaną, ale szybko zepsuła ten obraz siebie i zaśmiała się. Za chwilę zielone oczy spojrzały prosto na mnie. - Theo, może pokasuj drugą połowę, szybciej pójdzie.

- Ok. - Uśmiechnąłem się. Wcale też długo nie kasowaliśmy, gdyż nikomu nie chciało się dłużej tego robić albo też czekać na zabawę ze wróżenia, która miała nadejść.

- Zróbmy układ trzech kart, są też inne układy, ale ten jest najprostszy. Ktoś ma pytanie do kart albo ktoś chce być wróżbitą? - Pia spojrzała po kolei na każdego z nas oczekując na odpowiedzi. Mikael dalej był zaczytany w podręcznik, więc całkowicie odłączony chyba nawet nie słuchał co tu się działo. Bynajmniej wyglądało jakby był w własnym świecie. Dlatego prawdopodobnie ja będę musiał zadawać pytanie albo być wróżbitą dla Echo.

- Theo, zadaj pytanie, a ja rozłożę karty - rzekła Echo w moim kierunku.

Oczywiście, że zgadłem. Nie było innej opcji, kiedy Pia i Alistair siedzieli dalej ode mnie, a Echo i Mikael najbliżej. A teraz problem był tylko jeden, nie mam pojęcia jakie mógłbym zadać pytanie.

- Ja nie będę udawał wróżbitę - usłyszałem, jak odzywa się w tyle Alistair. - Nie mam zamiaru bawić się w wróżenie. Przyszłość nie jest możliwa do przewidzenia - poinformował nas. Trochę się cieszyłem, że nie tylko ja nie wierzyłem w tej grupie w wróżby, ale przynajmniej mógłby udawać, że świetnie się bawi.

- W takim razie zadaj jakieś pytanie.

- Kiedy umrę? - zadał bez sekundy zawahania.

- Ally! Postaraj się przynajmniej udawać i zadaj poważne pytanie.

- Ok, w takim razie czego mogę się dzisiaj nauczyć? - zapytał.

- Niech ci będzie - westchnęła. Pia położyła trzy karty przed chłopakiem. - Gwiazda, siła, mag. Pierwsza oznacza przeszłość, środkowa teraźniejszość, ostatnia przyszłość.

- A to znaczy?

- Gwiazda jest symbolem nadziei, spokoju oraz zaufania do losu, dlatego gdy widzimy w Tarocie kartę oznaczoną liczbą osiemnaście (XVIII) to zwiastuje ona powodzenie w każdej sprawie, o którą pytasz. Na karcie Gwiazda jest bardzo duża, ponieważ w swoim fundamentalnym znaczeniu nie mówi ona wprost o nadchodzących wydarzeniach, a głównie wskazuje na towarzyszące im odczucia takich jak spokój, czy też wiara.

- A konkretnie i w skrócie?

- Poczekaj chwilę. - Było słychać, że Pia trochę traciła cierpliwość do Callahana. Nawet ona miała swoje granice. -W przeszłości miałeś dużo nadziei i pomyślności. Karta Gwiazdy, wskazuje na przyjemne chwile oraz wydarzenia, dlatego miałeś duże powodzenie w życiu - odparła. Zaczęła szukać w książce kolejną kartę Tarota. - Siła... aktualnie w pytanej sprawie potrzebne jest zachowanie wytrwałości, ale także kontroli nad swoimi emocjami. Co na pewno oznacza, że musisz się uśmiechnąć i wytrwać do końca z tym uśmiechem na twarzy.

- Nie sądzę, ale ok. A ten mag, co oznacza? - zapytał.

- W przyszłości będziesz starał się osiągnąć swój cel nawet kosztem innych osób, albo to ty możesz stać się ofiarą oszustwa. Odradzam podejmowania ryzykowanych decyzji w przyszłości.

- Hmm, rozumiem. W takim razie będę miał cię na oku, teraz gdy znam przyszłość, muszę być ostrożniejszy dołączając do wszystkiego na co mnie zmuszasz.

Spojrzałem na Echo przypatrującą się mi. Zapewne teraz gdy oni skończyli, czekała aż też w końcu zadam swoje pytanie.

- Co powinien zrobić z kluczem? - zadałem tak długo oczekiwanie pytanie. Wiedziałem, że nie zostanę na nie odpowiedzi, ale tym dłużej nie wiedziałem do czego jest klucz, tym bardziej drażniła mnie jego obecność w mojej szufladzie. Było to też jedyne pytanie która miałem w swojej pustej głowie.

- Ten od Arcusa? - zapytała Echo, dziwne, że jeszcze pamiętała o istnieniu tego klucza.

- Mhm. - Kiwnąłem głową.

Dziewczyna wyłożyła przede mną trzy pierwsze karty z brzegu. Rydwan, gwiazda, słońce. Oczywiście są tak bardzo losowe, że nie miałoby znaczenia, komu by teraz Echo wróżyła.

- W prostej pozycji Rydwan wskazuje najczęściej na duże zmiany lub też znaczący postęp w pytanej sprawie. Rydwan jest bardzo dobrym znakiem. - To była przeszłość. -Prosta karta Gwiazdy mówi o zaufaniu do losu, jednak, jeżeli nie jesteś typem osoby twardo stąpającej po ziemi to może ona wskazywać wręcz na nierealne plany. Prosta Gwiazda to mimo wszystko dobra karta, która wskazuje na przyjemne chwile oraz wydarzenia. Mogą one być czasami drobne i tylko na chwilę osłodzić gorycz codziennego życia, a czasami zrodzić zupełnie nowe życie. -Teraźniejszość. -Samo w sobie Słońce w rozkładzie zawsze napawa optymizmem, ponieważ jest zwiastunem lepszych czasów oraz sukcesu na każdym polu. Słońce w Tarocie wskazuje na przypływ sił witalnych oraz dobrą energię towarzyszącą sprawie, o którą pytasz Tarota. - Przyszłość. - Czyli chyba dowiesz się do czego jest klucz? - Zmarszczyła brwi, chyba tak samo jak ja nie wiedziała, jak odnaleźć odpowiedź na moje pytanie wśród tej wróżby, ale od samego początku było to oczywiste, że niczego się nie dowiem.

- Okey! Kto chce ode mnie wróżbę? - Mikael spojrzał znad książki z swoim szerokim uśmiechem na twarzy.

_____________________________________________________________________________

Użyłem tarot-online.com.pl by znaleść znaczenie kart tarota. Więc skopiowałem niczym oczust z wróżby Alistaira. No i jeżeli ktoś zna się na Tarocie lepiej ode mnie możecie skomentować, ja się wcale nie znam, więc napewno mogłem wpisać jakieś błędy albo lepiej coś napisać. Jakbyco w następnym rozdziale, na wigilji Samhain, dzieciaki zostaną lepsze wróżby od profesjonalnych wróżbitów... jeżeli będą chciały.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro