Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

𝕽𝖔𝖟𝖉𝖟𝖎𝖆ł 𝖉𝖟𝖎𝖊𝖘𝖎𝖆̨𝖙𝖞 | Wróżbiarstwo

Nad ognisko każdy przyszedł przebrany. Nie było ani jednej osoby, która by nie była w kostiumie. Ja też przyszedłem ubrany za kogoś innego. Miałem zamiar rzucić na siebie białe prześcieradło i być duchem, ale po przemyśleniu, zacząłem się bać, że obrażę jakąś zmarłą duszę.

Tak, przerażają mnie duchy. Jestem chłopakiem urodzonym w rodzinie czarodziei, wychowywano mnie na podstawie historii o duchach. Dzieci straszy się często trollami, złymi wiedźmami, diabłami, potworami i wilkami, a mnie straszyło się tylko duchami i niczym innym.

Chodziłem spać przed dwudziestą pierwszą, bo jeżeli do tej godziny by nie było mnie w łóżku, duch o imieniu Marco by wyszedł i zabrał Cookie. Cookie była moją dużą maskotką psa z którą spałem każdej nocy. Marco był oczywiście wymyślonym duchem przez mamę. Nawiedzał mnie tylko w Australii, w wielkiej Brytanii już żaden duch nie groził mojemu psu, ale i tak długo to trwało zanim zrozumiałem, że żaden duch nie będzie kradł moich rzeczy. Większym zagrożeniem była Anita. Rodzeństwo jest niebezpiecznym drapieżnikiem, gdy masz cenne rzeczy.

Mama wykorzystywała duchy też w innych sytuacjach. Nie chciałem jeść? Musiałem albo duch starej babki by mnie porwał i kazał gotować jedzenie do mojego 18 roku życia. Uciekałem na plaży do wody? Nagle nie mogłem sam chodzić nad wodę, bo w niej czaił się wodnik, który mnie utopi. Wszystkie brudne ubrania mam w pokoju? Jeżeli bym nie rzucał ubrań do prania, duch ubrań by rzucił na mnie klątwę i moja skóra by stała się zmarszczona jak u staruszka. Miałem najlepszą mamę na świecie, muszę to potwierdzić, bo choć miała osobliwe sposoby wychowawcze, to działały do pewnego roku życia.

Nie chciałem przez te wszystkie historie mamy być teraz na czarnej liście duchów. Ja sam już nie wiem do czego są zmarłe dusze zdolne, a wolę trzymać się bezpiecznej ścieżki życiowej. Gdy okazało się, że nie mam za co się przebrać spytałem się pani Minevy o radę. Kazała pożyczyć na tą jedną noc, maseczkę, stetoskop, rękawiczki gumowe i fartuch medyczny od Riley, naszej pielęgniarki i psykolog szkolnej. Więc tak, jestem dzisiaj przebrany za lekarza albo też pielęgniarza, kto co woli.

Kiedyś chodziłem zbierać słodycze na Halloween, gdy mieszkałem w Australii, ale z jakiegoś powodu przestałem to robić w Anglii. Chyba za późno odkryłem, gdzie mogę znaleźć przyjaciół, czyli wśród dziewczyn. Dziwnie znowu się przebierać, po tylu latach. Na szczęście nie jestem sam. Echo przebrała się za zombiaka, mając na sobie bardzo kreatywny makijaż. Mikael też najpierw chciał się przebrać za kogoś innego, dokładnie za kosiarza, ale podobnie jak ja doszedł do wniosku, że będzie to nie odpowiednie, dlatego pożyczył ubrania od jakieś dziewczyny i przebrał się za cheerleaderkę. Lex przebrał się w kostium wampirzej królowej, trudno było go rozpoznać z peruką na głowie, ale gdy przywitał się, od razu wiedziałem, że to on. Pia i Alistair, chyba zrobili matching. Pia założyła na siebie czarną koszulę i opaskę z rogami, a Alistair miał na sobie białą koszulę i białe skrzydła. Bałem się, że będę jedyny z beznadziejnym kostiumem, ale chyba postarałem się bardziej od niektórych.

Przed chwilą Mikael i Pia zaciągnęli mnie do Artura Lawrencego by mi powróżył. Lawrence należał do wielkiej siódemki i reprezentował niebieski dom. Jak się okazało interesował się wróżbiarstwem. Nigdy wcześniej nie miałem jeszcze okazji by się przyjrzeć starszemu. Najczęściej widuję Ethana z wielkiej siódemki, jako że mieszkamy w tym samym budynku. Nie wiem czy wcześniej to zauważyłem, ale jego skóra była trochę ciemniejsza. Teraz też mogę zobaczyć inne szczegóły w wyglądzie chłopaka, gdy stoję naprzeciwko niego. Ma ciemnie brązowe oczy przypominające mi dwa surowe ziarna kakaowca, ale przez okulary w małe żabki zastanawiało mnie czy jednak jego oczy nie były błotem dla jego żab. Falowane ciemne blond włosy z zielonymi pasemkami były też idealnej długości by odsłaniać dzwoneczki powieszone na uszach. Co jakiś czas było słychać jak cicho dzwonią.

- Chcesz ogólne wróżenie czy masz jakieś pytanie, które chciałbyś zadać? - Uśmiechnął się do mnie koleżeńsko. Mimo, że był niebieski, wydawał się milszy od Echo, ale może musiał się tak miło uśmiechać.

- Zapytaj o klucz - wyszeptał mi do ucha Mikael stojący za mną. Nie powinien tego robić, gdyż nie jestem przyzwyczajony mieć kogoś tak blisko mojej strefy komfortu. Też męczy mnie zamykanie mocno oczów próbując opanować przy nim swoje ciało, naprawdę nie jestem przyzwyczajony mieć kogoś tak blisko.

- Eh, co mam zrobić z kluczem od mojego chowańca, Arcusa? - zapytałem szybko chcąc zacząć myśleć o czymś innym. Łatwiej będzie się nie rumienić i nie czuć bicia serca w klatce.

- Rydwan. Karty tarota chcą ci powiedzieć, że musisz działać by ożywić sprawę związaną z kluczem. Będziesz musiał być wytrwały i zacząć wierzyć w samego siebie. - Przyglądając się karcie zauważyłem wodę w tle, skojarzyło mi się od razu z fontanną. Wiem, że jeżeli chcę coś zdziałać z kluczem muszę tam wrócić. Chłopak odsłonił przede mną drugą kartę. Kartę z kosiarzem. - Śmierć.

- To coś złego? - zapytałem.

- Śmierć budzi często lęk i niepokój, ale w kartach tarota często oznacza dobrą nowinę. Śmierć tarota oznacza śmierć dla nieprzyjemnych sytuacji. Gdy odkryjesz do czego jest klucz, zacznie się dla ciebie nowy początek oraz ważny etap w życiu. Ważne byś był otwarty na nadchodzące zmiany. - Odsłonił trzecią kartę, na której była kobieta z zwierzęciem. - Moc, co dziwne ta karta chce ci przepowiedzieć bardzo daleką przyszłość, co rzadko się zdarza. Pokonasz wszelkie trudności w życiu i.. wrócisz do życia? Przepraszam, ale trochę ta karta jest dziwna, zwykle oznacza, że dzięki zaangażowaniu osiągniesz swój cel, ale ta chce powiedzieć, że wrócisz skądś.

- Co? - Zdezorientowany patrzyłem na niego. Jedyne o czym myślałem, to że umrę i wrócę do życia, bo jak inaczej miałbym wrócić do życia?? Nie zapominajmy, że jedna karta tarota to karta śmierci.

- Nie martw się, na pewno chodzi o to, że będziesz miał przed sobą wielkie wyzwanie i dopiero po pokonaniu wyzwania będziesz mógł znowu odetchnąć.

- Ok... - odpowiedziałem z obawą. Próbował mnie pocieszyć, ale wcale mu jego sztuczne pocieszanie nie wychodziło. Mam nadzieję, że karty tarota się naprawdę nie spełniają, bo w innym razie musiałbym się zacząć martwić.

Odwróciłem się do Lawrencego plecami i przepuściłem przed siebie Pię z Mikaelem. Nie trwało to długo zanim spojrzałem prosto na Alistaira, który nadal nie ruszył się z miejsca czekając aż skończymy tą całą zabawę, albo aż Pia skończy. Rozejrzałem się po placu, Lex gdzieś zniknął, a Echo rozmawiała z swoją drużyną. Nie wiem czy mam prawo tak myśleć, ale chciałbym by zamiast tego była teraz ze mną i nie wiem... może jak zawsze rozczochrała moje włosy i powiedziała coś, co sprawi, że będę mniej myślał. Przydałoby się teraz mniej myśleć.

Niechętnie podszedłem do Alistaira z lekkim uśmiechem na twarzy. Jeszcze nigdy nie byliśmy sami i nie wiem czy chcę być z nim sam.

- Hej - przywitałem się ponownie, bo już wcześniej się widzieliśmy.

- Cześć - odpowiedział.

Była między mną a brunetem niezręczna cisza, jak ja jej nienawidzę. Nie miałem pojęcia o czym mógłbym z nim rozmawiać. Prawie trzy miesiące się znamy, zwykle po tak długiej znajomości powinien czuć się bardziej rozluźniony. Problem z Alistairem jest chyba taki, że nie wiem, czy mnie lubi. To mi dokucza. Pia mnie lubi, ale czy Alistair Callahan?

Brązowy kucyk śmignął mi przed twarzą.

- Alistair. - Złapał ramię mojego rówieśnika. - Świetnie wyglądasz, to Pia ci wybrała strój w tym roku?

- Tak. - Odwrócił wzrok. - Nie dotykaj mnie, nie lubię, gdy mnie ludzie dotykają.

- Przepraszam - zaśmiał się puszczając młodszego.

Nagle żaden z brunetów nic nie mówił. Była to dziwna cisza, która przed chwilą była między mną i Alistairem. Nie, ta cisza była inna. Cisza między mną a rówieśnikiem była bardziej rozluźniająca choć czułem się niezręcznie. Cisza między mną a Alistairem była ok, cisza między nim i jego bratem była nieprzyjazna. Ta cisza była widoczna i trwała, dopóki nasze oczy się nie spotkały, moje i starszego Callahana.

- O, przeszkodziłem wam w rozmowie? Pozwól, że się odpowiednio przedstawię. Aries Callahan, żółty dom - podał mi swoją dłoń, którą musiałem ucisnąć by być miłym.

- Theodor Marveen, zielony dom.

- Wiem. Szkoda, że nie dołączyłeś do mojego koloru.

- Mhm, tak - odpowiedział za mnie Alistair. Nie musiałem się nawet domyśleć, że szybko chciał się pozbyć stąd swojego brata. - Przeszkodziłeś nam. Gdybyś mógł chciałbym kontynuować rozmową z moim kolegą z klasy, porozmawiamy kiedyś indziej i tak cię pewnie zobaczę gdzieś po szkole.

- Oczywiście - zaśmiał się lekko. - Pa braciszku i miło było cię poznać Theo, dużo o tobie słyszałem i mam nadzieję, że następnym razem dłużej uda nam się porozmawiać.

- Tak. - Uśmiechnąłem się nieudolnie. Też chciałem mieć tą rozmowę z głowy, równie bardzo jak mój kolega z klasy. - Pa.

Widziałem jak Aries wzdycha za swoim uśmiechem. Nietrudno było zauważyć, że był zawiedziony tą całą sytuacją.

Aries poszedł i znowu była cisza. Zamiast się zadręczać, czy powinien coś powiedzieć, zerknąłem ukradkiem na Pię i Mikaela. Na moje szczęście już szli w naszą stronę. Zaraz mnie uratują, choć nie są nawet świadomi mojej sytuacji i tego kto tu przed chwilą był. Naprawdę cieszyłem się, że w końcu wrócili, bo w końcu ja i brunet mogliśmy być w swoim własnym towarzystwie.

- Zostanę wróżbitą - rzucił od razu Mikael.

- Czemu? - Podniosłem pytająco brwi. Ciekawe co się stało, że nagle postanowił zostać wróżbitą.

- Nie uwierzysz mi Amigo, ale Artur przepowiedział tą samą wróżbę Pii co ja. Prawie słowo w słowo, więc muszę mieć naturalny talent - powiedział. Był tak bardzo dumny z samego siebie. - Co nie Pia?

- Tak, tak - potwierdziła.

- Nooo i DZIEWCZYNY lubią wróżby. Może w taki sposób będę miał końcu swoją pierwszą dziewczynę! Muszę przecież zaliczyć choć jeden licealny romans w życiu.

Oczywiście dziewczyny, czego on nie robi nie myśląc o dziewczynach.

Nic nie odpowiedziałem wątpiąc czy miałem coś mówić.

- Mam już dwa dobre powody, dla których powinien zostań wróżbitą, więc zobaczę, czy uda mi się zapisać do tych zajęć poza lekcyjnych... Pia wie o jakich mówię.

- Wróżbiarstwo oraz numerologia - przypomniała mu. Poprawiła okulary spadające jej z nosa. - Wróżbiarstwo to dziedzina magii polegająca na przewidzeniu przyszłości za pomocą różnych technik. Na przykład z ręki, fusów, kryształowej kuli, więc nie będziesz wróżył tylko z kart. Tak tylko mówię, żebyś o tym nie zapomniał.

- Nie przeszkadza mi to, będzie bien się uczyć czegoś nowego. - Wzruszył ramionami.

- Uhm, co to numerologia? - zapytałem podnosząc rękę do góry. Moja niewiedza magiczna czasami jest taka głupia, że powinienem się wstydzić. Anika na pewno by wiedziała.

- Jest to dawna wersja wróżbiarstwa i nie wiele osób ją dzisiaj zna i tym bardziej używa, więc się nie dziwię, że nie wiesz. Nie musisz wiedzieć. Numerologia to przepowiadanie przyszłości za pomocą liczb, imion, dat. Nie wiem, jak to działa, więc ci tego nie wytłumaczę - odpowiedziała mi przyjaźnie dziewczyna.

Już miałem dziękować za tą informację, kiedy nagle Alistair westchnął. Coś było nie tak w tym co powiedziała?

- Numerologia to wiara, że nie ma zbiegów okoliczności. Wszystko kręci się jak maszyna dzięki liczb w datcie urodzenia, imieniu, adresu zamieszkania. Tu się zakłada, że wszystko składa się od liczb. To jest skomplikowane, dlatego nie wielu stosuje dłużej numerologii. Ja sam nie wierzę, że nasze życie zależy od jakiś liczb, ale niektórzy się stosują do tego typu magii i naprawdę w nią wierzą.

Gdy on tłumaczył mi numerologię, naprawdę numerologia brzmiała jak jakaś kolejna magiczna bzdura. Większa bzdura od teraźniejszego wróżbiarstwa. Nie wyobrażam sobie, żeby moje życie zależało od mojej daty urodzenia, imienia czy adresu zamieszkania. To brzmi bardziej komicznie niż prawdziwe.

- Ten bien! Chciałbym spróbować nauczyć się jak to działa.

Oczywiście, Mikael nie myśli jak ja. Wierzy w wszystko w co wierzą czarodzieje, a nie jak ja. Też nie jest czarodziejem, który nie chce umieć magii, jest czarodziejem, który chce umieć magię. Różnimy się i to bardzo.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro