Senpai...
Młody chłopak otwierał drzwi mieszkania, starając się nie zwracać uwagi na dłonie starszego, które błądziły po jego brzuchu. Gdy w końcu uporał się z zamkiem, pchnął je z impetem do przodu. Wepchnął wyższego chłopaka do środka, lecz został złapany za nadgarstek i zamknięty w mieszkaniu wraz z pijanym "kolegą". Blondyn od razu popchnął go na ścianę i zablokował swoim ciałem. Brunet próbował się uwolnić, ale nie miał wystarczająco siły. Gdy poczuł usta na swojej szyi, przeraził się i spiął.
– S-Senpai.. – pisnął.
W odpowiedzi usłyszał tylko niewyraźny mruk. Duże dłonie powędrowały pod jego koszulkę.
– Przestań! Jesteś pijany! – protestował.
Blondyn popatrzył mu w oczy i uśmiechnął się.
– To nie zmienia faktu, że cię pragnę...
Niższy chłopak wyglądał teraz jak dorodny pomidor.
– Senpai... Ni... nie mamy lubrykantu...
– Jesteśmy przecież u mnie... Ja tu mam wszystko, malutki...
Wziął jego dłoń i zaciągnął go do sypialni. Rzucił chłopca na łóżko i zdjął koszulę, przez co brunet odskoczył na koniec łóżka
– Senpai... Jesteś pijany... Idź spać... – starał się odciągnąć go od chęci przelecenia go.
– To mi nie przeszkadza... – wymruczał i rzucił się na młodszego, niczym wygłodniały wilk na mięso.
Zablokował mu ręce nad głową i usiadł mu na nogi. Zaczął całować jego rzuchwę, a dłonią jeździć po jego brzuchu. Młodszy starał się go odepchnąć...
– To będzie gwałt, senpai! – krzyknął.
– Nie będzie... Widzę, że sam tego pragniesz... Tylko nie przyznasz się na głos.. – Blondyn uśmiechnął się szeroko i otarł się nabrzmiałym już członkiem o kroczę bruneta.
Z jego ust wydobył się jęk. Przestał się opierać. Senpai miał rację — pragnął tego, a jednak wstydził się przyznać.
Duże dłonie odpięły guziki jego koszuli i rzuciły ją na ziemię. Blondyn zaczął gładzić jego brzuch. Mokrymi pocałunkami wędrował z szyi do sutków, a gdy do nich dotarł, zaczął na jednym robić kółka językiem, zaś drugi pieścił palcami, zaś brunet sapał i pojękiwał.
Niepewnie położył dłoń na rozgrzanym torsie blondyna i zaczął gładzić jego napięte mięśnie. Puczuł, jak chłodne dłonie starszego zdejmują jego czarne jeansy, a po chwili i bokserki wylądowały na ziemi. Wyższy ujął jego męskość w dłoń i zaczął kciukiem pocierać czubek główki. Głośne jęki wydobywały się z ust młodego chłopaka. Doprowadzał go tym do szaleństwa.
Senpai uśmiechnął się i puścił jego dumę, po czym zdjął swoje spodnie i bokserki. Młody obserwował go z pół przymkniętych powiek. Oboje byli już nadzy i rozgrzani.
Starszy odwrócił młodego na brzuch, ujął jego biodra i podniósł do góry. Wziął lubrykant i zanurzył w nim dwa palce. Włożył je do odbytu drugiego chłopaka. On jęknął przeciągle. Zaczął sapać głośno, gdy palce poruszały się w nim. Ponownie pokój wypełniły odgłosy jego jęczenia, gdyż palce powędrowała w głąb niego. Po chwili blondyn wyjął je i stanął na kolana. Włożył w niego główkę twardego już od dawna penisa. Zaczął wkładać go głębiej.
– Ach! Senpai! Nie zmieści się cały! – w jego oczach pojawiły się łzy bólu.
Blondyn klepnął go w pośladek.
– Jak się popieści, to się zmieści.
Uśmiechnął się zadziornie i wszedł do końca. Młodszy wygiął się lekko i krzyknął głośno. Zacisnął powieki, a po jego policzkach popłynęły łzy.
– S-Senpai... Jesteś brutalny... – pisnął.
– Cichutko... Zaraz będzie ci jak w raju...
Pogładził go po brzuchu i ponownie zjechał dłonią na jego męskość. Znów pocierał ją i ściskał. Brunet pojękiwał i dyszał ciężko. Na początku ruchy były powolne i głębokie, z czasem stawały się coraz szybsze, a w pokoju rozbrzmiewały jęki i odgłos obijających się od siebie ciał. Blondyn całował jego kark i łopatki, zostawiając ślady w postaci malinek.
Z czasem doszło dyszenie drugiej osoby. Młodszy wygiął się w łuk i rozlał się na dłoń senpaia. Po paru pchnięciach wypełnił go od środka. Brunet opadł na łóżko, a drugi wyszedł z niego. Oblizał palce i położył się obok zadowolony.
***
Ta dam! Mam nadzieję, że podobało wam się ^^ Dziękuję za sprawdzenie rozdziału Saakana
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro