9.
Leżeli na łóżku, przytuleni do siebie. Jimin opierał głowę na jego gołej klatce piersiowej, a Min głaskał jego różowe włosy. Po słowach jakie ze sobą zamienili i wyjaśnili kilka spraw, pieczętując soczystym buziakiem i kolejnym wylądowaniem w łóżku, stwierdzili, że to chyba zauroczenie. Postanowili poznać się bliżej.
-A więc Jiminnie ile masz lat?-zapytał, całując jego czoło.
-dwadzieścia..-mruknął.-a ty?-podniósł głowę i na niego spojrzał.
-dwadzieścia trzy..-uśmiechnął się chytrze.
-Czyli mam rozumieć, że jesteś ode mnie starszy i mam na ciebie mówić hyung?-pacnął go rączką w klatkę.
-Jeżeli chcesz, możesz mnie nawet nazywać Tatusiu..-uniósł nonszalancko kąciki ust i zawisł nad nim, łapiąc go za biodro.
-Ktoś tu lubi się bawić w daddykinki?-zachichotał.-nie tym razem Tatuśku..-wybuchł śmiechem.
-Hej, nie śmiej się ze mnie..-prychnął i ścisnął jego biodro. Zjechał ustami na jego szyję i zagryzł się na niej. Jimin pisnął i wciągnął głośno powietrze.
-Wampir jesteś?-zapytał ze śmiechem.
-Dla ciebie mogę nim zostać..-wyszczerzył się i cmoknął go w nosek.
-Yoongi?-speszył się nagle.
-Tak Jiminie?-spojrzał na niego z góry.
-Kocham cię..-wyszeptał cicho.
-Ja ciebie też..-odpowiedział od razu.
-Wiesz zastanawiałem się..czy nie chciałbyś ze mną zamieszkać..-zawiesił ręce za jego szyje.-miałbyś bliżej do pracy, a ja miałbym cię na co dzień.
-Hmm..-udawał, że się zastanawia.-a co bym z tego miał?
-Lepsze warunki, brak natrętnej i cycatej blondyny, no i oczywiście mnie i moją miłość.-pokazał ząbki.
-W sumie, jeżeli takie coś proponujesz to się zgadzam..-odpowiedział.
Jimin pisnął zadowolony i przewrócił się z nim, siadając na nim okrakiem. Nachylił się i wpił w jego wargi. Min uśmiechnął się przez pocałunek i położył ręce na jego biodrach, delikatnie je masując. Resztę dnia spędzili na przytulaniu i składaniu sobie pocałunków.
Może wszystko wydawało się za szybko, ale dla nich było jak najlepiej.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro