4.
Miesiąc minął mu jak pstryknięcie palca. Kilkugodzinna praca zajmowała mu większość czasu. Miło było patrzeć jak staruszek dawał mu więcej wypłaty za swoją ciężką pracę. Aż sam się zdziwił, że jest tak chętny do pomocy.
Jadąc z pracy, złapał go deszcz. Nie był on mocny, ale na tyle uparty, że musiał zatrzymać się w przydrożnym barze. Odłożył kask i wszedł do środka, przeczesując włosy. Usiadł przy stoliku i obserwował. Nagle dostrzegł niskiego różowowłosego chłopaka. Uśmiechnął się, gdy spotkały się ich spojrzenia. Chłopak ubrany w pudrowy róż, podszedł do niego i z uroczym uśmiechem na twarzy, wyciągnął karteczkę z długopisem.
-Co dla Pana?
-Kawę..-skanował go wzrokiem.-czarną.
Niższy zanotował i uśmiechnięty poszedł w stronę baru. Po kilku minutach wrócił z upragnionym napojem i małą landrynką na talerzyku.
-Proszę bardzo..-uśmiechnął się szeroko.
-Dziękuje..-odpowiedział zadziornym uśmiechem i upił łyka.
Przez cały pobyt w pomieszczeniu, obserwował każdy ruch chłopaka. Musiał przyznać, że wpadł mu w oko. Po skończonej kawie, podziękował i wyszedł z lokalu. Obiecał sobie, że od teraz będzie tam przyjeżdżał codziennie.
Leżał na niezbyt wygodnym łóżku i wspominał uśmiech, słodkiego chłopaczka. Sam uśmiechnął się pod nosem. Postanowił, że za wszelką cenę dowie się o nim jak najwięcej. Z tą myślą usnął.
Jak postanowił tak też zrobił, nazajutrz po pracy podjechał swoim czarnym sprzętem pod lokal i uśmiechnął się wchodząc do niego. Usiadł w tym samym miejscu co wczoraj i wyczekiwał landrynkowego chłopaka. Podszedł do niego jednak inny kelner. Posmutniał i poprosił o czarną kawę. Gdy wysoki, siwowłosy chłopak notował na karteczce, Min wychylił się za niego i ujrzał uroczą zdobycz, podającą jedzenie innym osobom. Uśmiechnął się, aż znów nie napotkał jego wzroku. Siwowłosy ulotnił się z jego pola widzenia, a ten przejechał ręką po włosach. Odgarnął je do tyłu i prychnął, widząc rumieniącego się chłopaka. Mniejszy przygryzł wargę i uciekł na zaplecze. Czarnowłosy zaśmiał się i podziękował za przyniesioną kawę. Odstawiając pusty kubek na stół, wstał i uśmiechnął się po raz ostatni i wyszedł.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro