//77\\
– Twoja rodzinka jest dość... przyjemna – odparłam, przekraczając próg pokoju chłopaka. Usłyszałam skrzypienie drzwi, a po chwili stał już przede mną ze swoim wielkim bananem na twarzy. Jego pozytywna aura udzielała się nawet i mi.
– To dość dziwne określenie – mrugnął do mnie, po czym złapał mnie za ręce. – Chciałem ci pokazać, że traktuję ten związek poważnie, Adeline.
– A ja myślałam, że chcesz mi pokazać swoją ułożoną oraz kochającą rodzinkę – uśmiechnęłam się ponuro.
– Dobrze wiesz, że nie oto mi chodziło – wywrócił oczami. – Pamiętasz, jak kiedyś pisałem ci, że gram na gitarze? – kiwnęłam głową. – Napisałaś wtedy, abym kiedyś coś dla ciebie zagrał. Chciałabyś posłuchać?
Kiwnęłam ponownie głową, na co Felix uśmiechnął się jeszcze szerzej, puścił moje ręce i podbiegł szybko po swój sprzęt. Usiadł na krawędzi łóżka i zaczął grać piosenkę, której nie znałam. Była dość powolna, aczkolwiek rytmiczna i przyjemna, przez co moje kąciki ust mimowolnie się uniosły.
Zamknęłam oczy i wsłuchałam się w melodię. Zaczęłam powoli się poruszać, próbując wkręcić się w jej rytm i dosłownie po chwili już tańczyłam do przyjemnej nuty. Jednak coś mi przeszkadzało. Ubrania.
Dresowa kurtka spadła na podłogę, po chwili buty, czarna sukienka, bielizna...
Wpatrywał się w moje poczynania, jednak kiedy ostatnia rzecz wylądowała na ziemi, chłopak pomylił się i przestał grać, poświęcając całą swoją uwagę na pochłanianie widoku mojego nagiego ciała.
Chyba po raz pierwszy czułam się nieswojo pod czyimś wzrokiem.
– Jesteś śliczna, wiesz? – spytał, po chwili ciszy. Podeszłam do niego, zdjęłam gitarę z jego kolan i sama zajęłam to miejsce. – Ada...
– Wiesz, jaka jestem? – spytałam, zakładając ramiona za jego szyję.
– Wiem, że jesteś cudowna i w dodatku jesteś moją dziewczyną – objął mnie w tali, lekko przyciągając do siebie. – I to bardzo seksowną kobietą. Cholera, trudno się tobie oprzeć.
– Nie opieraj się – oblizałam wargi. Nachyliłam się nad jego uchem, a jedna moja ręka trafiła pod jego bluzkę. – Jestem twoja. Tylko twoja, Felix.
koronaferie uważam za otwarte
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro