//66\\
Usiadłam na ławce pod salą od biologii, po czym wyjęłam z torby podręcznik od tego przedmiotu i zaczęłam czytać dzisiejszy temat. Chciałam czymś się zająć i nie zawracać sobie głowy na skierowane w moją stronę komentarze od przechodzących uczniów. Mogłam sobie pogratulować, bo wychodziło mi to świetnie.
W końcu ktoś z młodszego rocznika rzucił mi na podręcznik pogniecioną kartkę. Szybko uciekł, więc nawet nie rozpoznałam sprawcy. Wyprostowałam ją, po czym spojrzałam na moje zdjęcie i uśmiechnęłam się. Screen był stary, bo ten miał małą ilość serc, a przez zainteresowanie moją osobą, a w szczególności moimi zdjęciami, serduszka, jak i wyświetlenia wzrosły i to naprawdę wysoko, jednakże nie wiedziałam, jak mam się z tym czuć - być szczęśliwa czy raczej zażenowana.
Kątem oka zauważyłam blond czuprynę, która usiadła się tuż obok mnie.
– Piękne ciało na tych zdjęcia, softyv jest naprawdę cudowna – uśmiechnęłam się jeszcze szerzej na ten komplement. – Widzę, że nie narzekasz na tłum adoratorów w naszej szkole.
– Może odrobinę – przyznałam. – Jest przynajmniej ciekawie.
– A co z tym planem zgładzenia tych dziewczyn? – spytał zainteresowany.
– Chciałabym zobaczyć ich strach w oczach.
– Myślałem, że ciało – zaśmiałam się.
– To też – posłałam mu uśmiech. – Idź lepiej, póki nie pomyślą, że ze sobą kręcimy albo, co gorsze, wiedziałeś o tym wcześniej i sam masz podobny profil.
– Jakoś mi to nie przeszkadza – wzruszył ramionami, a po chwili na jego twarzy pojawił się uśmiech, większy od banana. – Miło porozmawiać z tobą twarzą w twarz, niż tylko pisać. Szczególnie widząc twój uśmiech.
– Co chcesz osiągnąć? – spytałam, sięgając po torbę i chowając swój podręcznik. – Nie interesują mnie prawdziwe związki, tylko przelotne romanse oraz przyjemny seks, nic poza tym. Myślałam, że już to zauważyłeś, mememea – prychnęłam, kiedy tylko powiedziałam jego nazwę.
– Chcę być z tobą w prawdziwym związku – wybałuszyłam oczy, a po chwili zaśmiałam się dość głośno. – Nie widzę w tym nic śmiesznego. Chcę ci pokazać, że jest to znacznie lepsze, od jakiś przypadkowych chłopakach w twoim łóżku.
– Nie tylko łóżku – mrugnęłam do niego. – Poza tym, to jest mój sposób na zarabianie, nie mogę ot tak tego zaprzestać.
– A co z rodziną? Co gdyby się dowiedzieli co robisz?
– Jesteś zabawny – uśmiechnęłam się smutno. – Zostałam sama, Felix. Dlatego muszę jakoś zarabiać, a to jest najłatwiejszy sposób.
Chciał coś jeszcze powiedzieć, jednak poczułam dłoń na swoim ramieniu. Odwróciłam się i zobaczyłam pani psycholog. Zmarszczyłam brwi.
– Dyrektor chce cię widzieć, Adeline.
" it was not a mistake "
Całkiem niedawno wpadłam na pomysł nowego opowiadania. Jutro opublikuję prolog, także będę wdzięczna za zajrzenie tam i napisanie komentarza ze szczerą opinią - czy pomysł wydaje Wam się spoko czy raczej jest tandetny, albo inne Wasze odczucia.
miłego dnia kochani!
Magudaa
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro