Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

//6\\

   Przeglądałam właśnie swoja galerię, kręcąc się na obrotowym krześle. Zbliżała się godzina dwudziesta druga, za niedługo powinien być.

   Przestaje się kręcić, chwile siedzę w bezruchu, aby opanować kręcący się dookoła świat oraz lekki ból głowy. Gdy wszystko gra, podjeżdżam do biurka i zaczynam przeglądać profile osób, które mnie obserwowały, a szczególnie te, które komentowały moje posty.

   Dużo osób nie miało nawet zdjęcia profilowego, nie mówiąc już o jakichkolwiek innych zdjęciach. Ale dlaczego mnie to dziwi? Kto o zdrowych zmysłach ze swojego "normalnego" konta będzie obserwował i komentował zdjęcia półnagiej dziewczyny? Nikt, chyba, że ma wszystkich innych gdzieś albo posiada jakieś inne tajemnicze powody.

   Usłyszałam po chwili dzwonek do drzwi. Zamknęłam laptopa i podeszłam do lustra, znajdującego się na drzwiczkach mojej wielkiej szafy. Czarna spódniczka, kabaretki, zwykła biała koszula z kaktusikami, nic poza tym z ubioru. Na twarzy zrobiłam jedynie brwi i pomalowałam lekko usta różową pomadką, a kości policzkowe były tak bardzo widoczne, że nie musiałam ich niczym uwydatniać. Moje długie, ciemnobrązowe włosy na szczęście z natury były proste, więc mogłam je jedynie rozczesać i zostawić w spokoju.

   Wpuściłam gościa i zamknęłam za nim drzwi. Odwróciłam się do niego ze swoim chytrym uśmieszkiem, a on zlustrował moje ciało, po czym oblizał wargi.

   – Jak zawsze zniewalająco, cudownie i seksownie – odparł, przez co mój uśmiech jeszcze bardziej się poszerzył. Uwielbiałam komplementy...

   – Specjalnie dla ciebie, kochany – podeszłam do niego i położyłam dłoń na jego policzku, a jego dłonie powędrowały na sam dół mych pleców. Uśmiechnął się. – Co powiedziałeś Nancy? Że idziesz do kolegów pić, jak ostatnio?

   – Powiedziałem, że muszę załatwić z Philipem jedna ważną sprawę i zostanę u niego na noc, chyba, że się nie zgodzi – jego dłonie zszedły na mój tyłek, lekko go ściskając, a twarz powędrowała na szyję, gdzie usta zostawiały mokre ślady na niej. Po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz. Chciałam tego...

   – Czyżby to ten, co mieszka prawie na samym wyjeździe z miasta? – dostałam tylko ciche pomruki w odpowiedzi. Zachichotałam, po czym przegryzłam mu lekko płatek ucha. – A może on też byłby chętny wpaść do mnie w wolnej chwili?

   – Wątpię, on ma żonę – szybkim ruchem podniósł mnie, a ja splotłam nogi dookoła jego tali, a ręce zarzuciłam na szyję, wpatrując się w jego piękne szmaragdowe oczy.

   Wbiłam się w jego usta, zachłannie go całując, chcąc go mieć jak najwięcej. Czułam, że powolnym i ostrożnym krokiem kieruje się do sypialni, jednak moje pocałunki nieco mu to uniemożliwiały. Uśmiechnęłam się, nie przestając swojej czynności.

   Po chwili położył mnie na łóżku i zawisł nade mną, wpatrując się w moje błękitne oczy. Uśmiechnęłam się zadziornie.

   – Ona ma żonę, ty narzeczoną, dlaczego więc on nie może się bawić, a ty tak? – spytałam, powoli odpinając guziki mojej koszuli od góry do dołu, a on wpatrywał się intensywnie w moje poczynania. Był bardzo blisko, więc poruszyłam lekko biodrami i od razu wyczułam jego męskość. – Nie uważasz, że to nie fair?

   – Widzisz – położył swoje ręce na moich nagich piersiach. Zadrżałam, jego palce były strasznie zimne – nienawidzę dzielić się swoją zdobyczą – i tym razem on wbił się w moje usta, bardzo zachłannie, że aż potrzebowałam chwili, aby go odwzajemnić.

   Jego jedna ręka powoli zaczęła kierować się w dół, pod moją spódniczkę, a ja już wiedziałam, że szybko nasza zabawa się nie skończy.


>.<


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro