Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

//24\\

   Poprawiłam swoje okulary, przyglądając się kątem oka Evan'owi, który kłócił się ze swoją jeszcze dziewczyną. Przez rozmowy i szmer innych ludzi na korytarzu nie mogłam nawet stwierdzić, o czym mogą dyskutować.

   Gdy usłyszałam dzwonek, schowałam książkę z biologii do torby, wstałam z ławki i skierowałam się wprost do sali lekcyjnej. Usiadłam w trzeciej ławce przy ścianie, rozpakowałam się i zaczęłam przyglądać się wchodzącym uczniom. 

   Evan niezbyt przejmował się innymi, którzy plotowali na jego temat, nawet rzucił mi słodki uśmiech, pod którymi kolana tych szkolnych dziwek wręcz miękły. I dzięki temu robiły mu przeważnie loda.

   Westchnęłam i przeciągnęłam się. Po chwili obok mnie dosiadł się jakiś blondyn. Zlustrowałam go wzrokiem, tak samo jak on mnie.

   – Nie lubię siedzieć sam – wzruszył ramionami, wyjmując z plecaka zniszczony zeszyt i jakiś długopis. – Chyba się nie pogniewasz?

   Nie odezwałam się. Po prostu wzruszyłam ramionami, poprawiając okrągłe okulary. Często zsuwały mi się z nosa i mogłabym je zdjąć, w końcu były to zerówki, gdyż nie miałam żadnej wady wzroku, ale jednak dodawało mi to kujońskiego uroku.

   – Jesteś kimś w typie szarej myszki? – położył łokieć na stolik, a pięścią oparł się o policzek, wpatrując się we mnie. – Czy może cichy kujon, który nie zna żadnych słów obrony?

   Nie odpowiadałam. W duchu prosiłam, aby matematyczka przyszła już do klasy, jednak ta kobieta uwielbiała się spóźniać, choć spóźnień uczniów nie wybaczała.

   – Ładna jesteś – spojrzałam na niego z uniesioną brwią. Miał ładne oczy. Barwę niebieską, podobnie jak ja. – Czemu się nie odezwiesz?

   – Czy możesz się przymknąć? – spytałam cicho, jednak dość gniewnie.

   – O jednak mówisz – podniósł obie brwi do góry. – I masz ładny głos. Nie myślisz, aby gdzieś go wykorzystać?

   Uśmiechnęłam się. Przecież moje usta nadają się jedynie do robienia loda. Żałosne Ada...

   – Och, nawet masz emocje – teraz sam się uśmiechnął. Przejechał dłonią po swoich blond włosach, po czym podał mi rękę. – Miło mi cię poznać, choć swojego imienia ci nie zdradzę, Panno Okularnico.

   Spojrzałam to na rękę to na niego, po czym mój uśmiech się poszerzył. To nie będzie długa znajomość, a jak już będzie, skończy się na wspólnym seksie. Nic więcej. Przecież nie zasługuję na normalną relację. To po prostu niemożliwe. 

   – Uroczo – podałam mu swoją dłoń. – Mi ciebie nie miło poznać, Panie Wścibski.

   Chciał to już jakoś skomentować, jednak przyszła już Pani Spóźnialska. Uspokoiła klasę i zaczęła prowadzić lekcję, a ja już nie reagowałam na zaczepki chłopaka, tylko skupiłam się na zajęciach.




Póki co, książka wydaje się okey, prawda?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro