Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

ʀᴏᴢᴅᴢɪᴀŁ 20

ᴍᴀʀᴄᴇʟɪɴᴀ

Kolejny opierdziel za nic. Ja to chyba mam dar do wypakowywania się w kłopoty. Cudownie po prostu cudownie. Tego człowieka Bóg opuścił. Dostałyśmy karę, a wcale nie dokonałyśmy czynu o który nas posądzono. Nie rozbroiłyśmy Niemców! Przecież wszyscy tu obecni wiedzą, że pistolet został zabrany nieboszczykowi.

Doszłyśmy do miejsca, w którym obecnie znajdowali się chłopcy. Alek z Jankiem stali oparci o kamienice. Wyglądali jak jacyś gangsterzy.

- Jak było? - zapytał Alek spoglądając na mnie i Patrycję.
- Mam być szczera czy dyplomatyczna?- powiedziałam.
- Może na początek szczera.- powiedział Dawidowski poprawiając swoją grzywkę, która opadła mu na czoło.
- Źle.- odpowiedziałam krótko.
-A dyplomatyczna? - powiedział Aleksy.
- Do dupy.- powiedziałam i oparłam się o kamienicę.
- Aż tak? - zapytał Janek.
- Tak.- powiedziałyśmy równocześnie z Patrycją.
- To niesprawiedliwe! Ukarał nas za nic! - prychnęłam.
- Jeszcze jakbyśmy naprawdę skroiły szkopów to rozumiem, ale my naprawdę tego nie zrobiłyśmy! - powiedziałam oburzona Patrycja.
- Nie tak głośno..- Janek objął swoją ukochaną.- Spokojnie wszystko będzie dobrze..
- Czyli was ukarał..- powiedział Alek i przytulił mnie.
- Tak. Nie możemy wziąć udziału w następnej akcji..- wtuliłam się.
- Główki do góry będzie dobrze. - powiedział Alek i pstryknął mnie w nosek.
- No ja nie wiem..- westchnęłam.
- Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło.- powiedział Janek uśmiechając się.- Proponuje, abyśmy sobie dzisiaj zrobili dzień relaksu, więc kto jest za, aby udać się nad Wisłę?
- W sumie czemu nie. - powiedziała Patrycja łapiąc swojego ukochanego za rękę.
- Jestem za.- powiedziałam i poczochrałam Alka po włosach.
- Ej no! Układane były!- powiedział oburzony Aleksy, na co się zaśmiałam.- Bo będziemy się gniewać.- blondyn posłał mi ostrzegawcze spojrzenie.
- No już dobrze pięknisiu.. już nie będę obiecuję.- powiedziałam powstrzymując się od śmiechu i uniosłam ręce do góry.- Przepraszam. Nie gniewaj się na mnie proszę.- spojrzałam na niego słodkimi oczkami.

Proszę państwa jak już wspominałam taktyka zwana "na ładne oczka" jest bardzo skuteczna, wręcz niezawodna! Aleksy spojrzał na mnie. W jego oczach było widać, że walczy z sobą czy droczyć się dalej, czy też zakończyć udawanie swojego oburzenia. Proszę państwa ta tak tyka jak zwykle okazuje się być niezawodna!

- No dobrze. Nie umiem się na ciebie gniewać jak robisz te słodkie oczka.- uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek.

Gorąco mi się zrobiło, aż się zarumieniłam. Gorąco nie tylko fizycznie ale też na sercu.

Me serce przy Tobie umie się weselić i chyba jedynie śmierć może nas rozdzielić.~ Ania Shirley.

Nie wyobrażam sobie gdyby Alka nie było. On jest taki kochany, umie pocieszyć, jest przy mnie zawsze, kiedy go potrzebuje. Przy nim czuje się bezpieczna. Przy nim moje serce się weseli..

- Słodziaczek.- Aleksy skubaniec również zastosował taktykę " Na ładne oczka ".
- Do czego to doszło, aby moja własna broń mnie pokonała.- zaśmiałam się.
- Szach i mat moja droga.- zaśmiał się Dawidowski i pstryknął mnie w nosek.
- Jesteś niemożliwy.- zaśmiałam się.
- Ale i tak mnie lubisz.- powiedział Dawidowski uśmiechając się cwanie.
- Ach tak? A skąd ta pewność?
- Bo to widać po tobie. - powiedział pewnie i poczochrał mnie po włosach, na co prychnęłam.
- To co ferajna idziemy ?- zapytał się Janek.
- Tak jest! - odpowiedzieliśmy chórem.

Z miejsca gdzie obecnie się znajdujemy droga nad Wisłę jest krótka. Dwie ulice stąd i już jesteśmy. Nie mogę się doczekać aż walne się na piasku. Będzie fajnie fajniusio.

🌟

Doszliśmy właśnie do miejsca docelowego.
Wyszliśmy z lasku, który poprzedzał wejście na złocisty piasek. Do naszych uszu doszedł odgłos szumiącej wody.

- Kto ostatni w wodzie ten kupidół! - powiedział Janek, który zaczął biec w stronę rzeki.

Alek po usłyszeniu wyzwania od Rudzielca rzucił się do biegu.

- Jak z dziećmi..- powiedziała Patrycja kręcąc z rozbawieniem głową.
- Dokładnie tak.- zaśmiałam się.

Usiadłyśmy sobie wygodnie na piasku i obserwowałyśmy z daleka cały rozwój wydarzeń. Alek i Janek dzielnie toczyli walkę o zwycięstwo. Biegli w stronę rzeki szybko ściągając przy tym odzież wierzchnią. Chłopcy szli łeb w łeb, jednak zwyciężą może być tylko jeden. Został nim Alek, który w ostatniej chwili wyprzedził Rudzielca i skoczył na bombę do wody. Janeczek skoczył za nim.

Po chwili Janek oraz Alek wynurzyli się z wody.

- Wygrałem.- Aleksy uśmiechnął się triumfująco.
- Miałeś farta i tyle! - powiedział Rudzielec.
- Tak tak oczywiście.- zaśmiał się Aleksy.
- Aleksy co ty na to, aby dziewczyny wziąć na ręce i cyk do wody? - zapytał Janek z chytrym uśmiechem na twarzy.
- Powiem ci Janek, że jak trzeba to potrafisz czasem być mądry.- zaśmiał się Dawidowski.
- Dziękuję za uznanie .- prychnął.- Wątpisz w mój intelekt?
- Nie skądże.- zaśmiał się Alek i zaczął płynąć w kierunku brzegu.
- To był sarkazm! - krzyknął Rudzielec po czym również zaczął płynąć w kierunku brzegu.

Chłopcy dopłynęli do brzegu po czym udając niepozornych usiedli obok nas.

- Kto wygrał?- zapytała się Patrycja.
- Ja.- powiedział Alek i położył mi głowę na kolanach, na co uśmiechnęłam się i pogłaskałam go po głowie.
- Aleksy od kiedy mówisz po niemiecku? Czy my o czymś nie wiemy? - zaśmiał się Janek.
- Janek ty kupidole.- Alek się zaśmiał.
- Wy nigdy nie wyrośniecie z tych przepychanek słownych.- zaśmiała się Patrycja.
- Nigdy nie mów nigdy kochanie.- Janek pocałował swoją ukochaną w policzek po czym wziął Patrycję na ręce.
- Janek! Nawet o tym nie myśl! - pisnęła kasztanowłosa.

Rudzielec w mgnieniu oka znalazł się blisko rzeki.

- Janek nie! Proszę cię nie rób tego! Będę cała mokra! - pisnęła niebieskooka.
- Hm.. No nie wiem, nie wiem.- powiedział Janek uśmiechając się cwanie.- Nie ma nic za darmo.

Temu to jak zawsze tylko jedno w głowie. Janeczek wyłudza buziaka.

- Dostaniesz co tylko zechcesz tylko nie wrzucaj mnie do tej wody.- powiedziała Patrycja.
- Ty wiesz czego ja chcę.- Janek uśmiechnął się cwanie.

Dziewczyna nie miała innego wyboru. Złożyła na ustach swego ukochanego czuły pocałunek.

- Zadowolony? - zapytała uśmiechając się.
- Taaak tego mi było trzeba.- Janek uśmiechnął się banananowo.
- Moglibyśmy wrócić z powrotem? - zapytała niebieskooka.
- Jak panienka sobie życzy.- Janek uśmiechnął się.

Rudzielec spokojnym krokiem zaczął się kierować do miejsca, gdzie wcześniej siedzieliśmy.

Alek niespodziewanie wziął mnie na ręce.

- Aluś nie! - pisnęłam.
- Ale dlaczego? - zapytał spoglądając na mnie słodkimi oczkami.- Woda jest ciepła.
- Aluś proszę.- również spojrzałam na niego słodkimi oczkami.- Nie chce być mokra..
- A co ja będę z tego miał? - zapytał nadal spoglądając na mnie słodkimi oczkami.
- Co tylko będziesz chciał.- oznajmiał patrząc na niego również słodkimi oczkami.
- Chciałbym buziaka.

Pokiwałam główką i pocałowałam go w policzek. W jego oczach widoczny był zawód?

- Wszystko w porządku?- zapytałam spoglądając mu w oczy.
- Tak..- powiedział zawiedzionym głosem Dawidowski.

Już miałam coś powiedzieć, gdy nagle usłyszeliśmy ciche skomlenie.

- Słyszałaś to co ja?- zapytał.
- Jeśli masz na myśli skomlenie to tak. Musimy to sprawdzić.- powiedziałam.- Mógłbyś mnie postawić?..
- Twoje życzenie dla mnie rozkazem.- postawił mnie delikatnie na ziemi.
- Dziękuję.- uśmiechnęłam się i pocałowałam go w policzek.
- Nie ma za co.- chłopak uśmiechnął się i złapał mnie za rękę.

Zaczęliśmy iść do miejsca, skąd wydobywał się żałościwy dźwięk.

Po chwili zobaczyliśmy małego owczarka niemieckiego, który zaplątał sobie łapkę w wystający korzeń.

- Ojejku, ale maleństwo.- powiedziałam wzruszona widokiem szczeniaka.
- Słodziak z niego.- powiedział Dawidowski.- Musimy mu pomóc.

Zaczęliśmy delikatnie rozplątywać łapkę małego szczeniaczka. Biedactwo skomlało. Musi go to bardzo boleć..

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro