Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

ʀᴏᴢᴅᴢɪᴀŁ 24

ᴡɪᴛᴀᴍ ᴡᴀꜱ ꜱᴇʀᴅᴇᴄᴢɴɪᴇ!❤️❤️❤️

ᴘʀᴀɢɴĘ ᴡᴀᴍ ᴘᴏᴡɪᴇᴅᴢɪᴇĆ,Żᴇ ᴡ ᴍᴇᴅɪᴀᴄʜ ᴍᴀᴄɪᴇ ᴘɪᴏꜱᴇɴᴋĘ ᴋᴡɪᴀᴛᴜ ᴊᴀʙŁᴏɴɪ ᴘᴛ." ᴋᴛᴏ ᴘᴏᴡɪᴇ ᴍɪ ᴊᴀᴋ", ᴋᴛÓʀᴀ ᴘᴀꜱᴜᴊᴇ ᴅᴏ ᴛᴇɢᴏ ʀᴏᴢᴅᴢɪᴀŁᴜ ᴢᴀᴄʜĘᴄᴀᴍ ᴅᴏ ᴏᴅꜱŁᴜᴄʜᴀɴɪᴀ.

ᴘʀᴀɢɴĘ ᴘᴏᴅᴢɪĘᴋᴏᴡᴀĆ ᴛᴀᴋŻᴇ ᴍᴏᴊᴇᴊ ᴘʀᴢʏᴊᴀᴄɪÓŁᴄᴇ AnonimHypnosis ᴢᴀ ᴘᴏᴍᴏᴄ ᴡ ᴡʏʙᴏʀᴢᴇ ᴘɪᴏꜱᴇɴᴋɪ❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️

ᴅᴢɪꜱɪᴀᴊ ʀᴏᴢᴅᴢɪᴀŁ ʙᴀʀᴅᴢɪᴇᴊ " ᴍʏŚʟᴏᴡʏ" ᴍᴀᴍ ɴᴀᴅᴢɪᴇᴊĘ,Żᴇ ᴡᴀꜱ ᴛʏᴍ ɴɪᴇ ᴢᴀɴᴜᴅᴢᴇ. ŻʏᴄᴢĘ ᴡꜱᴢʏꜱᴛᴋɪᴍ ᴍɪŁᴇɢᴏ ᴄᴢʏᴛᴀɴɪᴀ😘🥰
___________________________________
ᴍᴀʀᴄᴇʟɪɴᴀ

Był piękny słoneczny dzień. Błękitne niebo wyglądało jakby ktoś w jednej chwili zdmuchnął z niego wszystkie chmury. Słońce od samego ranka przyświecało ciepłymi promykami. Wczorajsze sprzątanie spiżarni powiodło się pomyślnie. Wszystko przebiegło zgodnie z planem. Spiżarnia czysta, a szkodnik dostał reprymendę. Niestety wszyscy musieli rozejść się do swoich domów, więc zostałam sama z tym Dzwońcem.

Skoro jest taka piękna pogoda postanowiłam udać się na spacer razem z Szarikiem. Piesek nadal trochę kuleje, ale z dnia na dzień jest coraz lepiej, jednak lepiej dmuchać na zimne, dlatego postanowiłam wziąć go na ręce. Powiem wam, że grubasek z niego. Ciężki trochę. Pewnie przez te kiełbasę co wciągnął w całości. Od teraz już zawsze będę zamykać spiżarnię, a raczej będę starać się nie zapominać tego zrobić.

Udałam się nad brzeg Wisły w mały zagajnik, gdzie mało ludzi się kręci. Usiadłam sobie na trawie i położyłam Szarika na ziemi. Szczeniak wygodnie usadowił się obok mnie. Zaczęłam go głaskać po główce.

- Jak się postarasz to umiesz być grzeczny Dzwońcu.- zaśmiałam się i poczochrałam psiaka po główce, na co szczeniak spojrzał na mnie swoimi wielkimi słodkimi oczkami.

Lubię to miejsce jest tu tak cicho i spokojnie. Zdarza się, że po wodzie pływają łabędzie. Uwielbiam je obserwować. Są to piękne i dostojne ptaki.

Każdy z nas potrzebuje czasami usiąść i pozbierać swoje myśli. Zdarza się, że jest ich bardzo wiele. Czasem są przyjemne, dzięki którym możemy przenosić się w świat wyobraźni, jednak zdarza się, że ma się w głowie więcej pytań niż odpowiedzi.

Spoglądałam w taflę błękitnej wody od której odbijały się promienie słoneczne. Pewnie was ciekawi nad czym tak myślałam? Otóż odpowiedź jest dość prosta. Nad wszystkim. Po prostu nad wszystkim.

Odkąd znalazłam się w okupowanej Warszawie musiałam zmierzyć się z brutalną rzeczywistością, o której wcześniej słyszałam tylko na lekcjach historii. Życie to różniło się o wiele od tego, które wiodłam w Krakowie. Tam wszystko było prostsze. Ulice nie spływały krwią niewinnych ludzi. Nikt nie bał się wyjść choćby do sklepu. Nie było rewizji i masowych aresztowań. Byli przy mnie moi rodzice. Strasznie za nimi tęsknię.. Brakuje mi naszych rozmów, żartów, wspólnych spacerów, ich rad.. A przede wszystkim ich miłości..

Czasami czuję się jak zagubiona mała dziewczynka chociaż mam dziewiętnaście lat. Zadręcza mnie pewna sytuacja, do której cały czas wracam myślami. Chodzi o ostatnie zdarzenie, a dokładnie o pocałunek do którego prawie doszło. Ostatnio coś się zmieniło. Gdy jestem przy Aleksym ciągle się rumienie, zdarza mi się tracić język. Nasze spojrzenia coraz częściej spotkają się.

Czy czuję do niego coś więcej niż przyjaźń?

To pytanie często krąży po mojej głowie. Nie potrafię na nie odpowiedzieć. Owszem jest mi bardzo bliski. Zawsze jest przy mnie, gdy go potrzebuje. Potrafi pocieszyć. Jest opiekuńczy, troskliwy. Nie da się ukryć, że również jest przystojny. Jest jak aniołek.
Lecz czy moje uczucie do niego można nazwać miłością? Czy ja go kocham?
A może nie potrafię tego przed sobą przyznać? A jeśli tak jest?

Z zamyślenia wyrwał mnie odgłos zbliżających się w moją stronę kroków.

- Tutaj się zaszyłaś! Od rana nie można się z tobą skontaktować! Musiałam zapierdzielać przez pół miasta żeby tu dojść! Byłam u ciebie w domu stukam pukam. Nikt nie otwiera! Myślałam, że coś się stało.. - powiedział znajomy mi głos.

Odwróciłam się i ujrzałam Patrycję, która stała z założonymi rękami na klatce piersiowej i spoglądała na mnie karcącym wzrokiem.

- Przepraszam. Wyszłam tylko na chwilę na spacer..- powiedziałam.
- Na chwilę?! Kobieto szukam cię od trzech godzin! - powiedziała kasztanowłosa i usiadła obok mnie.
- Od trzech godzin?- zdziwiłam się.
- Dokładnie tak.- oznajmiła niebieskooka.
- Nie wiedziałam.. Jak mnie tu znalazłaś?- zapytałam.
- Byłam w twoim domu i nikogo nie zastałam, więc postanowiłam poszukać cię w miejscach, do których lubisz chodzić. Ostatecznie padło, że przyszłam nad Wisłę. Przeczesałam cały teren, aż w końcu weszłam do tego zagajnika i zobaczyłam ciebie. Ot cała historia.- powiedziała kasztanowłosa.
- Przepraszam, nie chciałam cię martwić..- powiedziałam spoglądając na dziewczynę.
- Nic się nie stało.- kasztanowłosa uśmiechnęła się i wyciągnęła z kieszeni pudełko z papierosami.- Chcesz?
- Tak tutaj na łonie natury?- zaśmiałam się i wyciągnęłam jednego papierosa z opakowania.
- A dlaczego nie. - niebieskooka zaśmiała się i zapaliła swojego papierosa po czym podała mi zapalniczkę.

Uśmiechnęłam się i zapaliłam swojego papierosa.

- A tak w ogóle to gdzie są chłopcy? - zapytałam się i zaciągnęłam się po czym wypuściłam dym z ust.
- Janek dzisiaj rysuje żółwie na murach, natomiast Aleksy wybija szyby u fotografów. - powiedziała kasztanowłosa i wypuściła dym z ust.- A my mamy karę. Na szczęście tylko na jedną akcję.
- Dokładnie tak. Karę za nic...- paliłam sobie swojego papierosa.
- To nasz nie pierwszy i nie ostatni opierdziel od niego.. Orsza słynie z dawania przednich kar.- powiedziała kasztanowłosa i paliła swojego papierosa.
- Masz rację..

Na nosku Szarika usiadł piękny, żółty motyl, który rozłożył swoje skrzydła. Szczeniak bacznie obserwował poczynania owada strzygąc przy tym uszkami. W pewnej chwili szczeniak gwałtownie się podniósł, a motyl odleciał. Piesek zaciekawiony tym jakże pięknym stworzeniem poderwał się z miejsca i zaczął starać się go dogonić, jednak nie pozwalała mu na to jego chora łapka. Szczeniak pozostawał jednak nieugięty i mimo bólu, który czuł i tak gonił za motylem.

- Szarikowi chyba spodobał się ten motyl.- zaśmiała się Patrycja i wypaliła swojego papierosa.
- Oj chyba tak tylko żeby sobie czegoś nie zrobił..- powiedziałam i również zgasiłam papierosa.
- Spokojnie napewno nic mu się nie stanie.- powiedziała niebieskooka i uśmiechnęła się.
- Mam nadzieję ,ale z nim nic nigdy nie wiadomo to jest taki cwaniaczek.- powiedziałam.

Zobaczyłam, że Szarik jest blisko brzegu Wisły, a po chwili był już w wodzie..

- Szarik! Ty Dzwońcu! A byłeś taki grzeczny!..- szybko wzięłam szczeniaka na ręce i wróciłam do miejsca, gdzie wcześniej siedziałam.- No zobacz jest cały mokry..- przytuliłam pieska mocno do siebie.
- Mały rozrabiaka.- powiedziała kasztanowłosa i pogłaskała szczeniaka po główce.
- Muszę nauczyć go podstawowych komend.- powiedziałam.

Czeka mnie ciężka praca. Nauczyć Szarika komend takich jak: siad, leżeć, równaj nogę. Będzie nie lada wyzwaniem. Ten szkodnik potrafi być grzeczny jak aniołek oraz potrafi szaleć jak diabełek. Dwa w jednym.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro