Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

7

              Tego poranka dowiedziałem się od Jihyo i Nayeon, że książę odesłał do domu aż 5 dziewcząt. Byłem w szoku, iż zdecydował się na tak sporą liczbę, ponieważ to oznaczało, że pierwsza tura spotkań musiała się zakończyć w ciągu tych kilku dni wolnych. Byłem niezmiernie ciekaw czy teraz dostaniemy do wykonania zapowiadane wcześniej zadania czy ponownie będziemy spotykać się z Hoseokiem sam na sam. Właśnie, jeśli o niego chodzi to, moje serce nadal biło nieco szybciej podczas posyłania sobie krótkich spojrzeń, kiedy mijaliśmy się podczas niektórych posiłków. Wiedziałem, że był zajęty innymi dziewczynami oraz sprawami kraju, dlatego nie próbowałem nawet inicjować z nim rozmów. Nie chciałem wychylać się przed szereg i komukolwiek się narażać.

Nadal codziennie wychodziłem do ogrodu czytać książki z królewskiej biblioteki, z której pozwolono nam korzystać. Miałem dzięki temu możliwość przeczytania książek, o których wcześniej mogłem jedynie pomarzyć, gdyż były wydane dawno temu i zachowało się jedynie kilka egzemplarzy. Tego dnia, po tym jak dziewczyny pomogły mi się przygotować do wyjścia na śniadanie, zostało mi kilka minut, podczas których postanowiłem zajść do mojego azylu, aby odłożyć przeczytaną już książkę. Regały w owym pomieszczeniu były sięgały niemal do sufitu. Całości dopełniały ozdobne kinkiety na ścianach oraz wiszące lampy, które wręcz emanowały bogactwem. Znajdował się tu również kącik do czytania, z fotelem oraz stoliczkiem. Jak wielkie było moje zdziwienie, kiedy ujrzałem tam siedzącego chłopaka, poznanego kilka dni temu w ogrodzie. To on oddał mi swoją marynarkę, kiedy siedziałem wieczorem na ławce. Nie wiem ile czasu stałem i wpatrywałem się w niego, ale ten nagle, jakby wyczuwając na sobie czyjś wzrok, podniósł głowę i nasze spojrzenia się spotkały.

Chwilę zajęło mu chyba uporanie się z zaskoczeniem, bo nagle wyraz jego twarzy się zmienił. Usta rozciągnęły się w szerokim uśmiechu, a przez to jego oczy stały się uroczo przymrużone. Szybko zamknął książkę, nawet nie zaznaczając miejsca, na którym skończył czytanie, i wstał z fotela. Wygładził spodnie a następnie podszedł bliżej mnie.

- Nie spodziewałem się, że tak szybko na siebie wpadniemy -powiedział chłopak, po czym jego uśmiech stał się jeszcze szerszy. Najwyraźniej bardzo cieszył się z naszego spotkania. Oczywiście odwzajemniłem jego uśmiech. -Mam nadzieję, że nie zmarzłaś wtedy mocno.

- Nie, dzięki twojej marynarce było mi trochę cieplej. Jeszcze raz dziękuję -pochyliłem lekko głowę, aby jeszcze raz wyrazić swoją wdzięczność. -A właśnie, nie wiedziałam, jak i kiedy mogę ci ją zwrócić. Jeśli masz chwilę to mogę teraz po nią pójść i zaraz ci przynieść. Wisi bezpiecznie w szafie -w międzyczasie zacząłem się odwracać, chcąc tym samym pokazać, że przyniesienie ubrania nie jest dla mnie żadnym problemem. Nie wiedziałem, czy tak naprawdę mogłem trzymać tę część garderoby w swoim pokoju. Co bym odpowiedział, gdyby jakaś niepożądana osoba znalazła ją między moimi rzeczami.

- Stój -odparł, chwytając mnie za nadgarstek. Spojrzałem z otwartymi oczami na jego dłoń, a dopiero potem ponownie na bruneta. Odwróciłem się przodem do niego, jednak on nawet wtedy mnie nie puścił -Nie musisz mi jej oddawać. Mam jeszcze kilkanaście takich samych.

- Nalegam.

- Jeśli będzie u ciebie to będę miał pewność, że zawsze masz jakieś okrycie na chłodniejsze wieczory.

Boże czy on ze mną flirtuje? Skoro jest w pałacu to znaczy, że na pewno bardzo dobrze zna zasady eliminacji i wie, że nie może robić niczego w kierunku jakiekolwiek kandydatki. Odchrząknąłem lekko i spróbowałem zabrać swoją rękę z jego uścisku. Mężczyzna dopiero po chwili zreflektował się i puścił moją rękę.

- Myślę, że nie mogę nosić jej ot tak w biały dzień. Sam rozumiesz, ktoś mógłby to opacznie zrozumieć -wyjaśniłem, a uśmiech bruneta nagle stał się nieco mniejszy. -Pójdę już. Nie chcę spóźnić się na śniadanie. Do zobaczenia -po tym, odwróciłem się i czym prędzej skierowałem do wyjścia z biblioteki. Jednak zatrzymał mnie jeszcze głos chłopaka.

- Jestem Kim Taehyung. Zapomniałem ci się przedstawić -wyjaśnił. Skinąłem jedynie głową, akcentując w ten sposób przyjęcie tej informacji. -Zdradzisz mi swoje imię? -zapytał nieco ciszej, a ja zanim ponownie się odezwałem przełknąłem ślinę, która zaczęła nieprzyjemnie zalegać mi w ustach. Chciałem już stąd iść, przecież to jest jakieś niepoważne, aby jakiś chłopak zainteresował się mną. Błagam, wyglądałem na tle wszystkich innych obecnych w pałacu dziewczyn jak solidna dwójka, kiedy resztę ocenił bym od 7 w górę. Życie chyba po prostu chciało sobie ze mnie zakpić.

- Min Yoonji -odparłem i czym prędzej ruszyłem przed siebie. Zapowiadał się długi dzień.

Oczywiście, gdybym teraz mógł odetchnąć z ulgą to byłoby zbyt pięknie. Korytarze, którymi zmierzałem do jadalni były puste, co zwiastowało tylko jedno. Spóźniłem się. Nie wiem, ile czasu zmarnowałem w bibliotece z brunetem, ale teraz czym prędzej biegłem na dół schodami. Nie przejmowałem się tym, że nie wyglądam przy tym ani trochę dziewczęco, a później na pewno po moim czole będą spływały kropelki potu, ponieważ bardziej zaprzątałem sobie głowę przyszykowaniem dobrej wymówki. Nie mogłem powiedzieć, że byłem w pokoju, bo ktoś już mógł to sprawdzić, albo spytać dziewczyny. Byłem w kropce.

Kiedy zbiegłem już na dół, zatrzymałem się kawałek od drzwi, aby unormować oddech i tym samym nieco przygładzić sukienkę. Jeden ze strażników spojrzał na mnie jakby ze współczuciem, po czym otworzył przede mną ostatnią barierę, oddzielającą mnie od zapewne mojej klęski.

Po przekroczeniu progu pomieszczenia, od razu oczy wszystkich obecnych skupiły się na mojej osobie, co dodatkowo mnie zestresowało. Przełknąłem ślinę i pochyliłem się do przodu w geście skruchy. Nie wiem, ile tak stałem, aż nagle król Namjoon zabrał głos.

- Panienka Min, jak mniemam -zaczął, na co zacisnąłem mocniej powieki -Rozumiem, że zatrzymały cię bardzo ważne sprawy. Spóźniać się na śniadanie z rodziną królewską, tuż po tym jak właśnie wczoraj wieczorem pierwsze kandydatki zostały odesłane do domu. Nie wiem czy to przejaw odwagi czy głupoty.

- Ojcze -odezwał się cicho Hoseok, jakby upominając starszego. Jego głos uderzył we mnie na tyle mocno, że bezwiednie podniosłem głowę do góry i spojrzałem na niego. Dzisiaj wyglądał równie elegancko jak zazwyczaj, jednak ust nie miał rozciągniętych w szeroki uśmiech, który przeważnie gościł na jego twarzy, kiedy na siebie spoglądali.

- Dobrze -westchnął król, jakby słowa syna wpłynęły łagodząco na jego nastawienie, co do zaistniałej sytuacji -Jaki jest więc powód twojego spóźnienia? Tylko nie kłam -upomniał, mimo wszystko na koniec.

- Ja, ja... -czułem, że zaraz zemdleje. Z tych nerwów zaczęły pocić mi się dłonie, które teraz kurczowo zaciskałem na materiale swojej sukienki. Czy może ktoś otworzyć okno? Zawsze było tu tak duszno? Król patrzył na mnie takim wzrokiem, jakby już dawno zadecydował, że cokolwiek powiem to nic nie polepszy mojej sytuacji.

Kiedy już miałem rzucić jakąś historyjką o zasiedzeniu się w bibliotece i po prostu utracie poczucia czasu, drzwi do Sali ponownie się otworzyły. A przez próg przeszedł nie kto inny jak uśmiechnięty od ucha do ucha, Kim Taehyung. Po Sali mimo wcześniejszej napiętej atmosfery rozniosły się ciche westchnienia dziewcząt. Sam Kim nic sobie z tego nie robiąc wszedł i stanął obok mnie. Chyba właśnie moje serce stanęło. Boże, jak to wyglądało.

- Taehyung! Jak dobrze cię widzieć. Myślałem, że już jadłeś – powiedział uśmiechnięty król, jakby zapomniał o tym, że chwilę wcześniej dawał mi reprymendę.

- Witaj wujku! -WUJKU? Odwróciłem się w jego kierunku i spojrzałem na niego szeroko otwartymi oczami. Teraz mam już potwierdzenie, że Bóg najwyraźniej chciał sobie ze mnie zakpić. W głowie zacząłem już układać sobie plan, co musze spakować do walizki, kiedy dzisiaj mnie stąd wyrzucą. -Zasiedziałem się w bibliotece. Coś się stało? -zapytał na koniec, jak gdyby nigdy nic.

- Panienka Min postanowiła się dzisiaj nie stosować do zasad -odparł ponownie nieco surowszym tonem, a zaraz po tym na nowo spojrzał na mnie, co pozwoliło mi się opamiętać i odwrócić wzrok od stojącego obok mnie chłopaka -Tak więc, czekamy na odpowiedź.

- To moja wina -odparł zamiast mnie Kim. Wprawiając tym samym w konsternację zarówno króla jak i księcia. -Spotkaliśmy się w bibliotece i zagadaliśmy na temat jednej z książek. Panienka Min była na tyle miła, że wytłumaczyła mi niezrozumiałe zagadnienie -zaraz po tym uśmiechnął się czarująco do swojego wujka, a ten nagle jakby złagodniał.

- Ach, Taehyung. Ty i te twoje książki! -zaśmiał się, a wraz z nim królowa. -Dobrze, tym razem nie wyciągnę konsekwencji, ale aby to było pierwszy i ostatni raz -skinąłem głową i czym prędzej udałem się na swoje miejsce.

Taehyung podszedł do stołu przy swojej rodzinie i również zajął jedno z wolnych krzeseł. Kiedy już rozsiałem się wygodnie i nałożyłem na swój talerz kilka warzyw, nie będąc nawet pewnym, czy dam radę je teraz przełknąć, poczułem na sobie czyjś wzrok. Kiedy spojrzałem ponad ramionami dziewczyn, które zajmowały miejsce naprzeciw mnie zobaczyłem, jak książę wpatruje się we mnie. Nie mogłem rozszyfrować jego spojrzenia. Było jakby, smutne?

/////

Ja to skończę! Nie wiem kiedy, ale skończę! Zobaczyłam, że jest mało nowych sope, dlatego aż czuję się w obowiązku, aby pisać dalej, bo widziałam swoje stare opowiadania w top10 sope i mi wstyd za nieXD dlatego czekajcie! 

O i jak wam się podobało dzisiaj? :D

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro