Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

5

Przez wielkie drzwi wolnym krokiem wyszliśmy do ogrodu. Słońce nie świeciło już tak mocno jak wtedy, gdy tu przyjechałem, ale nadal rozświetlało wyłożoną kostką ścieżkę. W ogromnych rabatkach rosło bardzo dużo przeróżnych kwiatów, których nazw nawet nie znałem. Nigdy nie interesowałem się bardzo tą dziedziną, to raczej działka mojej mamy, ale widząc tak wiele piękności myślę, że po powrocie do domu bardziej zainteresuje się tematem. Gdyby była tu Yoonji na pewno równie mocno co moja mama zachwycałaby się zastosowanymi tutaj kompozycjami kwiatów oraz drzewek.

Unikałem kontaktu wzrokowego oraz fizycznego z księciem. Bałem się, że jeśli przyjrzy mi się zbyt dokładnie z bliska to dojrzy coś, co mogłoby mnie zdradzić. Przecież wiedziałem, że nie wyglądam idealnie w tym stroju. Raczej daleko było mi do idealnej kandydatki na księżniczkę, a w porównaniu do innych wypadałem bardzo słabo. Dlatego jak wielkie było moje zdziwienie, kiedy chłopak zaprosił mnie już pierwszego dnia na spacer. Sam nie odezwał się nawet słowem od momentu wyjścia z murów zamku. Ścieżka prowadziła nas coraz dalej od budynku. Znikaliśmy powoli z horyzontu ochroniarzy, którzy pilnowali wyjścia do ogrodu. Nie powiem, że mi to nie odpowiadało, bo było zupełnie inaczej. Cieszyłem się, że chociaż w pewnym sensie mogę poczuć się swobodniej.

- Podoba ci się tutaj -bardziej stwierdził niż zapytał książę. -Widzę, jak patrzysz zafascynowana na to wszystko. Cieszę się, że trafiłem z tym spacerem -spojrzałem na niego i zobaczyłem, że chłopak również wpatruje się we mnie z lekkim, nieśmiałym uśmiechem. Wyglądał naprawdę uroczo, kiedy nasze spojrzenie spotkało się na nieco dłużej niż sekundę, a na policzki księcia wpłynął delikatny rumieniec.

- Tak, jest tutaj bardzo pięknie -odpowiedziałem i poczułem jak zapiekły mnie koniuszki uszu. Hoseok wyglądał naprawdę pięknie, kiedy tymi swoimi oczami wpatrywał się we mnie jak w obrazek. Staliśmy na środku ścieżki, gdzieś w ogrodzie poród tej pięknej roślinności, jak gdyby nigdy nic. Jakby cały świat przestawał istnieć. -Gdzie idziemy? -odwróciłem wzrok od twarzy chłopaka, gdy poczułem jak coś poruszyło się w moim brzuchu. Ruszyłem wolnym krokiem dalej zostawiając bruneta nieco w tyle.

- Myślałem, że usiądziemy w altance na końcu ogrodu. Będziemy mogli swobodnie porozmawiać -odpowiedział, po chwili mnie doganiając.

- Okej -przytaknąłem i już do momentu, w którym w końcu usiadłem na małej białej ławeczce, nie odezwałem się słowem do następcy tronu. Książę usiadł obok mnie. Stykaliśmy się kolanami przez co byłem nieco bardziej skrępowany niż powinienem. Jednakże nie mogłem odskoczyć niczym poparzony pokrzywą, ponieważ mógłby to opaczni zrozumieć, a przecież nie chciałem podpaść rodzinie królewskiej już pierwszego dnia i wylecieć z hukiem, spisując tym samym moją rodzinę na niezbyt przyjemną sytuację. -Często tu przychodzisz? -zapytałem rozglądając się dookoła. W altance oprócz ławeczki i stolika było kilka donic z kwiatami, które dopełniały to malutkie wnętrze.

- Wcześniej byłem tu prawie codziennie, ale odkąd zaczęły się przygotowania do przyjęcia was wszystkich tutaj oraz do przejęcia przeze mnie tronu nie mam już zbyt wiele czasu, aby przesiadywać tutaj i czytać swoją ulubioną serię książek -wzruszył ramionami na koniec, jak gdyby dawał mi znać, że chcąc nie chcąc musiał pogodzić się z tym, co planował dla niego życie. Współczułem mu, bo całe życie musiał podporządkowywać się pod kogoś. Cała jego przyszłość była już zaplanowana jeszcze zanim zdążył się urodzić. Może więc powinienem dać mu namiastkę normalności i traktować go jak zwykłego kolegę a nie następcę tronu?

- Czy mogę coś zaproponować? – zapytałem, bo jednak nie chciałem nie daj boże narazić się królewskiej rodzinie. Kiedy chłopak przytaknął na moje pytanie zaproponowałem mu to o czym przed chwilą myślałem. Widziałem zaskoczenie malujące się na jego twarzy, jednak jego mimika zmieniała się na tyle szybko, że sam już nie wiedziałem co o tym myśleć kiedy wypowiadałem ostatnie słowa. Jednakże szczery uśmiech, który po chwili rozjaśnił jego piękną twarz.

- Będzie mi bardzo miło... -odpowiedział na chwilę zawieszając się, jakby nad czymś mocno myślał. -Przepraszam, ale nie wiem jak się nazywasz. Wybacz mi proszę. Nie pamiętam wszystkich kart kandydatek -dopowiedział bardzo nieśmiało i jakby lekko przygasł zamartwiając się.

- Nic się nie stało -zapewniłem od razu. -Nazywam się Min Yoonji, wasza wysokość -uśmiechnąłem się lekko, ponieważ nie uważałem, że mój szeroki uśmiech to cudowna rzecz. Zawsze zazdrościłem innym, że uśmiechają się tak ładnie, niemal książkowo, gdy tymczasem ja za każdym razem odsłaniałem swoje dziąsła.

- Hoseok -poprawił mnie. -Wystarczy Hoseok -zamyślił się, a po chwili chwycił moją, oczywiście, mało kobiecą dłoń i szepnął patrząc mi prosto w oczy -Miło mi cię poznać, Yoonji – złożył na niej krótki pocałunek i następnie przykrył ją swoją dłonią. – Wydaje mi się, że powinniśmy dowiedzieć się o sobie czegoś więcej. Może opowiesz mi coś o swojej rodzinie, przyjaciołach?

I opowiedziałem. Powiedziałem czym zajmują się moi rodzice, że mama zawsze latem uwielbia przesiadywać w naszym ogródku za domem. Że tata, codziennie jeździ specjalnie do miasta obok, aby kupić dla nas najlepsze pieczywo. Tak mój tata od lat kupuje bułki i chleb tylko w tej jednej piekarni. Wspomniałem o tym, że mam starszego brata, a raczej Yoonji ma. Mimo, że chłopak na pewno nic nie podejrzewał to na wzmiankę o tym moje ręce nieco zaczęły się pocić. Brunet nadal trzymał moją dłoń i słuchał wszystkiego co mówię z wielkim zainteresowaniem, a ja nie chciałem, żeby wydało mnie coś tak błachego, dlatego szybko zmieniłem temat. Wspomniałem o jakiś koleżankach Yoonji, które akurat kojarzyłem. Chcąc nie chcąc z przyzwyczajenia palnąłem o tym, że Jimin często nas odwiedza. Na tę informację wyraz twarzy Hoseoka lekko uległ zmianie, ale jakby nie chciał dać tego po sobie poznać szybko zamaskował to niezbyt szczerym uśmiechem.

Jimin to nieodłączna część mojego życia. Mimo naszej ostatniej rozmowy, nie chciałem, żeby cokolwiek w naszej relacji ulegało zmianie. Jest on dla mnie jak brat, więc nie chciałbym go stracić. Wiem jednak, że mój przyjaciel jest bardzo emocjonalny i na pewno będę musiał z nim to omówić na spokojnie, kiedy już wrócę do domu.

- Jimin to tylko przyjaciel twojego brata? -spytał brunet, gdy skończyłem swoją opowieść po dodaniu jeszcze historii o psie sąsiada, który ukradł mojemu przyjacielowi buta i uciekł na drugi koniec ulicy. Biedny Jimin, gonił go wtedy jak wariat w skarpetkach.

- Tak, a dlaczego pytasz? -przełknąłem ślinę. Może nieco za bardzo zagalopowałem się w opowieściach z nim.

- Kiedy o nim mówisz widać jak światło bije z twoich oczu. Musisz go bardzo lubić -wyjaśnił, lekko się uśmiechając, lecz ponownie był to te jego nieszczery uśmiech.

- Znamy się od małego. Jimin spędza z Yoongim niemal każdy dzień. Chcąc nie chcąc jestem raczej tą małą, nieco denerwującą siostrą -zaśmiałem się najbardziej dziewczęco jak potrafiłem i o boże. Chcę o tym zapomnieć. Jedna z najbardziej żenujących sytuacji w moim życiu. Chichotałem teraz jak jakaś wariatka tylko dlatego, żeby Hoseok uwierzył mi w to co właśnie powiedziałem. I chyba pomogło, bo po chwili brunet nieco się rozluźnił i nawet sam się zaśmiał.

Musiałem przyznać, jego śmiech był najpiękniejszym śmiechem jaki w życiu słyszałem.





~myślę, że nikt się tego nie spodziewał. Luzik ja tez nie

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro