Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2

W naszym kraju eliminacje to była już tradycja. Kiedy książę koronny osiągał pełnoletność rozsyłano do jego dwudziestu pięciu rówieśniczek listy. Była to istna loteria. Nikt nie mógł przewidzieć tego, kto dostanie te tajemnicze zaproszenie do pałacu. Dla jednych było to niczym gwiazdka z nieba, a dla drugich istna kara od Boga. Wiadomo nie od dziś, że serce nie sługa. Wiele dziewcząt już mogło mieć swoich wybranków, więc cicho liczyły, że to jednak nie one zostaną wezwane. Jednak nie zawsze życie było takie kolorowe.

Kiedy urodzi się książę automatycznie wszystkie dziewczęta z jego rocznika mają zakaz wchodzenia w jakiekolwiek związki dopóki nie zostaną rozesłane listy z zaproszeniami do udziału w eliminacjach. Wiadomo, że nie każdy przestrzegał tej zasady, ale dopóki dopóty nikt nieproszony się o tym nie dowiedział to nie było się czym martwić. Natomiast jeśli owy romans wyszedł na światło dzienne gagatkowie zostawali wysyłani na wieś bez jakiejkolwiek wyprawki i bez możliwości kontaktu z rodziną, co mimo wszystko było bardzo dobrze pilnowane przez królewskie straże.

Kiedy urodził się książę miałem sześć lat, więc doskonale pamiętam, jak mama kilka dni później została zabrana do szpitala, a po tygodniu wróciła z moją młodszą siostrą na rękach. Byliśmy wszyscy szczęśliwi jak nigdy dotąd. Cieszyłem się, że w końcu będę miał się kim zająć i kogo później uczyć i pilnować. Kiedy pierwszy raz mama dała mi ją potrzymać na ręce, a ona spojrzała na mnie tymi swoimi wielkimi oczkami, wiedziałem już, że zrobię dla swojej młodszej siostry wszystko.

List przyszedł dokładnie czwartego maja, bo to właśnie wtedy książę obchodził swoje osiemnaste urodziny. Nikt się tego nie spodziewał, bo przecież w całym królestwie jest mnóstwo dziewczyn, więc szansa jest jeszcze mniejsza niż trafić los na loterii, a jednak. Moja mała siostrzyczka popłakała się, kiedy przyszedłem z listem, który zdobiła królewska pieczęć, ze skrzynki. Kilka dni prędzej mówiła mi, że poznała kogoś, z kim bardzo dobrze się dogaduje i myśli, że może coś z tego będzie, dlatego wiedziałem, że muszę zrobić coś, żeby nie cierpiała. Chciała również iść za rok na swoje wymarzone studia, więc przygotowywała się na egzaminy wstępne. Nic chciałem, żeby rezygnowała ze swoich marzeń, a jako, że ja nie miałem zbytnio nic do stracenia, gdyż moje życie opierało się jedynie na wypadach za miasto z Jiminem oraz chodzeniem do pracy to postanowiłem, że zastąpię Yoonji. Mój ojciec nie był zadowolony z tego pomysłu, kiedy go o tym poinformowałem. Matka z siostrą płakały jeszcze mocniej niż przy otrzymaniu listu, ale ja wiedziałem, że nie ma innego wyjścia. Nie chciałem, aby moja siostra musiała rezygnować z tego o czym zawsze marzyła. Na czas pobytu w pałacu musiałaby przerwać naukę do egzaminów na czas nieokreślony, ponieważ to książę decydował o odesłaniu kandydatek. Nie mogła przecież olewać eliminacji, ponieważ mogłoby to przynieść dla naszej rodziny jakieś tragiczne skutki. Już nie jednokrotnie widziałem jak inne rodziny staczały się na dno, ponieważ w jakiś sposób naraziły się rodzinie królewskiej.

I tak właśnie skończyłem tu gdzie jestem, czyli w samochodzie, który wiózł mnie teraz do zamku. Droga niebywale mi się dłużyła, bo jedynie co mogłem robić to oglądać widoki za oknem. Nie zabrałem swojego telefonu, ponieważ nie chciałem przez przypadek wydać się rozmową z Jiminem albo swoją rodziną. Postanowiłem sobie, że będę korzystał jedynie z jakiejś drogi kontaktu, którą zaproponują nam organizatorzy. W radiu leciała jedna z piosenek Sistar, którą zawsze na ognisku nad jeziorem puszczał Park, dlatego mimowolnie zacząłem uderzać palcami lewej dłoni w swoje odsłonięte kolano. Jednakże kiedy po kilku uderzeniach zauważyłem, że moja sukienka znowu nieco się podwinęła pociągnąłem lekko materiał w dół chcąc ukryć jak najwięcej. Kierowca tylko czasami patrzył w lusterko, jakby upewniając się, że jeszcze tam jestem a nie uciekłem przy najbliższej okazji.

Jasne, że się bałem. Pomimo tego, że niektórzy nie chcieli dostać zaproszenia do eliminacji to było też sporo dziewczyn dla których było to jedno z największych marzeń. Dlatego powinienem spodziewać się wszystkiego po swoich konkurentkach i nie ufać im zbyt szybko. Niektóre mogą spróbować dążyć po trupach do celu. Przede wszystkim musiałem bardzo uważać w towarzystwie służby, która zostanie mi przydzielona. Nie mogłem wydać się nawet w jednym stopniu podejrzanym. Plan jest prosty. Wziąć udział w eliminacjach i wrócić bezpiecznie do domu bez wydania się tej małej tajemnicy.

- Jesteśmy na miejscu -głos kierowcy wyrwał mnie z zamyślenia. Rozejrzałem się szybko przestraszony, a następnie wypuściłem ze świstem powietrze. -Niech się panienka nie martwi. Książę to naprawdę dobry człowiek -mężczyzna uśmiechnął się jeszcze w moim kierunku, po czym opuścił samochód, aby już po chwili otworzyć mi drzwi. Wysiadłem ostrożnie wspierając się na jego dłoni.

- Dziękuję -powiedziałem, kiedy już stałem bezpiecznie na chodniku obok, jak się mogłem domyślać, głównego wejścia. Moje rzeczy natychmiast zostały zabrane przez służbę, dlatego wykorzystałem chwilę, aby się rozejrzeć. Drzewka, kwiaty, świeżo skoszona trawa, mała biała altanka i huśtawka zaraz obok. Już wiem gdzie będę spędzał większość swojego wolnego czasu z moją ulubioną książką. Uśmiechnąłem się lekko na to wyobrażenie. Niestety nie trwało to długo, ponieważ po chwili poczułem na swoich ramionach czyjeś drobne dłonie. Szybko się odwróciłem, przez co moim oczom ukazała się drobna blondynka.

- Dlaczego panienka jeszcze tutaj stoi? Mamy mało czasu, a wieczorem musi iść panienka na spotkanie z rodziną królewską i pozostałymi uczestniczkami eliminacji -patrzyłem na nią, jak ciele na malowane wrota, była naprawdę piękna. Ona zauważając to chwyciła mnie jedynie za nadgarstek i pociągnęła za sobą w stronę wejścia do zamku. -Idziemy do przygotowanego wcześniej salonu piękności. Trochę odświeżamy wszystkie kandydatki. W końcu niektóre dziewczęta przebyły naprawdę długą drogę, aby tutaj dotrzeć -nadal wpatrywałem się w nią nie do końca wiedząc skąd ona się w ogóle wzięła. Pomimo mojego małego zawieszenia blondynka tryskała energią na prawo i lewo, co było dla mnie nie małym szokiem. Przyglądałem się jej ustom, z których ciągle ulatywały nowe słowa. Było to w pewien sposób hipnotyzujące.

- Czekaj chwilę, gdzie my idziemy? -spytałem nagle zatrzymując się i tym samym pociągając nadal trzymającą mnie za nadgarstek dziewczynę. Jakby przez mgłę dotarły do mnie jej wcześniejsze słowa. Nie mogłem pozwolić, żeby ktoś dotknął moich włosów, bo peruka, którą naprędce kupiliśmy z Jiminem, nie była na tyle dobra, aby cokolwiek z nią robić. A w rękach fryzjera z pierwszego zdarzenia na pewno moja tajemnica wyszłaby na jaw już na samym początku, na co oczywiście nie mogłem pozwolić.

- Do salonu piękności, gdzie będą raczej takie rutynowe czynności. Kąpiel, paznokcie, makijaż, fryzura. Nie myślała może panienka o zmianie koloru włosów? Te są zbyt ciemne do tak jasnej karnacji.

- Nie chciałabym ruszać swoich włosów. Kiedyś miałam jasne i prawie znikałam na tle białej ściany. Teraz przynajmniej mam pewność, że nie zostanę ominięta -uśmiechnąłem się lekko. To jedna z wielu przygotowanych przeze mnie wymówek na wypadek, gdyby ktoś chciał zbyt ingerować w moją osobę. Oczywiście na zrobienie paznokci też w życiu się nie zgodzę. Pomyślałem, że jeśli postawię na naturalność to książę nie będzie mnie tu długo trzymać. W końcu potrzebował dziewczyny, która stałaby się w przyszłości królową, którą mógłby się śmiało pochwalić przed innymi władcami sąsiednich królestw.

- No dobrze, ale niech panienka da się chociaż namówić na kąpiel i makijaż. Przynajmniej delikatny. Nayeon potrafi zdziałać cuda! Będzie panienka najpiękniejsza! -byłem w szoku, że nie zniechęciła się moim wymuszonym uśmiechem.

- Niech będzie, ale pod jednym warunkiem. Powiesz mi jak się nazywasz, kim jesteś i przestaniesz w końcu zwracać się do mnie jak do nie wiadomo kogo. Nie jestem żadną szlachcianką tylko po prostu Yoonji -wyciągnąłem do niej dłoń, którą uścisnęła po chwili lekko speszona.

- Dobrze, Yoonji -powiedziała niepewnie. -Nazywam się Park Jihyo i jestem panienki... To znaczy twoją pomocą na cały okres twojego pobytu w pałacu. Jest ze mną jeszcze Nayeon, o której już wspomniałam wcześniej i która już na nas czeka, więc proszę pośpieszmy się -skinąłem głową, uśmiechając się już niewymuszenie. Kiedy zaczęliśmy niemal biec w stronę jednej z sal, która zapewne była owym salonem piękności, Jihyo powiedziała jeszcze coś przez co moje serce zabiło nieco szybciej. -Zrobimy z ciebie prawdziwą gwiazdę wieczoru. Będzie skromnie, ale sprawimy, że książę z pewnością o tobie nie zapomni!

Miałem nie ufać ludziom zbyt szybko. Jednakże jak miałbym trzymać się z daleka od własnej pomocnicy, która wydawała być się tak miłą osobą. Przecież nie każda historia musi się kończyć źle, prawda?


Przepraszam za ten poślizg, jednak myślę, że dacie radę mi wybaczyć. Bangbangcon to jeden z najlepszych pomysłów na jaki mogła wpaść ta wytwórnia!! Nigdy aż tyle nie przepłakałam i nie naśmiałam się jednego dnia. Mogłam znowu poczuć się jak na koncercie i to było niesamowite. Bardzo tęsknie za bangtanami, ale mam nadzieję, że gdy to wszystko się skończy to spotkamy się w jeszcze większym gronie niż w tamtym roku i wspólnie w zdrowiu będziemy cieszyć się chwilami na koncertach!!

Co do opowiadania! W następnym rozdziale pojawi się już Hoseok, kto czeka na niego tak samo niecierpliwie jak ja? I kochajcie Jihyo, bo mogę wam zdradzić, że ona jeszcze wiele pomoże naszemu Yoongiemu. Co myślicie o tym rozdziale?

Następny postaram się dodać szybciej, jako wynagrodzenie za opóźnienie w dodaniu tego, ale nic nie obiecuję, bo w tym tygodniu mam trochę sporo zadań do zrobienia na uczelnie.. Uważajcie na siebie!!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro