Rozdział 13 ~Cios połączenia
Dziewczyny przekradły się do sali głównej gdzie już wcześniej doszło między nimi a Kriss do starcia. Zwierzęta szybko znalazły drogę. Przyjaciele schowali się za jedną ze ścian obserwując co robi wroga im Selected. Krążyła po pomieszczeniu mamrocząc coś pod nosem.
-Pimeys! Gdzie ty jesteś?! - zawołała.
Dziewczyny i zwierzęta widząc, że gryf Kriss się nie zjawił stwierdziły, iż chłopcy i Shini zajęli się stworami.
-Pimeys! - krzyczała dalej.
-Wybacz mu, ale nie przyleci - odezwała się Karai wychodząc z ukrycia.
To samo zrobili pozostali.
-C-co? - zdziwiła się.
-Jest zamknięty - dodała April.
Błyskawicznie cisnęła w nią kulą ognia. Kriss dosłownie w ostatniej chwili utworzyła wokół siebie ciemną tarczę. Widać było, że trochę się przestraszyła.
-Bez swego mitologicznego Ja jesteś słaba - dodała Mona.
Nagle wroga ponownie oplotły rośliny. Dziewczyna spanikowała. Renet dołożyła jej falą morskiej wody.
-Może i słaba, ale wciąż silniejsza od was - odparła wypluwając słoną ciecz.
Używając całej swojej siły uwolniła się z zieleni po czym podnosząc dziewczyny telekinezą, rzuciła nimi o ścianę. Formowała ciemny promień gdy nagle uderzyła ją jakąś nieznana moc. Odrzuciła ją na podłogę. W obronie Selected stanęły zwierzęta.
-Złączmy się w jedno i działajmy szybko! - zawołała Emerald.
-Ale jak? - spytała Renet.
-Pobudźcie moc! - krzyknął Netsu.
Dziewczyny naprawdę mocno zaczęły skupiać się na odnalezieniu mocy w głębi siebie.
Po chwili Renet zaświeciła na niebiesko, Karai na biało, Mona na zielono a April na pomarańczowo. Zwierzęta z rozpędu po prostu wskoczył w Selected. Nagle przyjaciółkom zmienił się wygląd. Rudowłosa była cała pomarańczowa a jej włosy zmieniły się w ogień. Lisa przybrała zielony kolor a gdzie niegdzie wyrastał z niej liść. Pani Czasu była "dziewczyną z wody". Miwa miała szary kolor a jej włosy cały czas rozwiewał niewyczuwalny dla innych wiatr. Oczy przyjaciółek stały się jasne jak gwiazdy. Wyglądały jak jakieś nimfy albo duchy. Kriss podnosząc się oniemiała.
-Co to jest? - zdziwiła się.
-To jest twój koniec - odparła poważnie April.
-Natura! - krzyknęła Mona krzyżując ręce.
Wroga oplotły trzy razy grubsze pnącza niż wcześniej. Dziewczyna przymierzała się do uwolnienia.
-Woda! - zawołała Renet wyciągając ręce przed siebie.
Kriss oblała woda. Potężny przypływ.
-Wiatr! - dodała Karai lekko rozchylając dłonie.
Huragan przybył w mgnieniu oka. Wróg potwornie zmarzł.
-Ogień! - zakończyła April unosząc wysoko ręce.
Lawa, która znajdowała się pod ziemią przygotowywała się do wybuchu.
Żółwie i Shinigami czekali na skraju mrocznego lasu na przyjaciółki. Nagle usłyszeli głośny huk. Unosząc głowy zobaczyli wielki wybuch. Jak z wulkanu. Stanęli jak wmurowani. W oczy zaszczypał ich dym. Zakasłali od niego. Gdy chmura opadła zaczęli rozglądać się za Selected.
-No i gdzie one? - spytał Mikey.
-Chodźcie, szybko!-zawołała Shini.
Przyjaciele pobiegli do groty czy raczej może tego co z niej zostało. Zauważyli zwierzęta a dziewczyny leżały albo obok, albo na nich. Żółwie pędem zaskoczyli do wgłębienia. Donnie znalazł April w skrzydłach Netsu. Starał się ją obudzić. Po chwili zwierzęta odzyskały przytomność.
-Co się stało? - spytała Nifarella.
-To my się pytamy co się stało? - odparł Leo.
-Chyba... połączyliśmy się w jedno - przypomniała sobie Eme. - A potem pokonałyśmy Kriss.
-Ała... moja głowa - zajęczała Renet odzyskała przytomność. - Mam dość tych dziwacznych przygód.
Po chwili reszta przyjaciółek także się zbudziła.
-Żyjecie - powiedział z ulgą w głosie Donnie.
-Pokonałyśmy ją? - spytała Mona.
-Dokopałyście jej po całości - potwierdził entuzjastycznie Raph.
Salamamdrianka posłała mu uśmiech. Żółwie pomogły podnieść się dziewczynom. Nagle w niebie pojawiło się jasne światło.
-Co się dzieje? - zdziwiła się April.
-Chyba czas na nas - wyjaśniła Shinigami.
-Tak szybko? - niedowierzała Renet. - A co z Nifarellą i resztą?
-Zostaniemy tu - odparła Eme. - Jako Strażacy Czterech Żywiołów.
Jednorożec szybko wtulil się w Monę. Ona jednak pozostała w swej osobowości i tylko pogłaskała ją po grzywie. Netsu potarł dziobem policzek April, Nifarella z Renet nie mogły się wyściskać, za to Kaze i Karai zakończyli pożegnanie na krótkim "cześć".
Późnej przyjaciele stanęli pod światłem i już po chwili znaleźli się w kryjówce.
-Będzie mi ich brakować - westchnęła April.
-No wreszcie! - zawołała Renet wskakując na kanapę.
-Głodne?-spytał Leo.
-Bardziej zmęczone, ale głodne też - odparła Karai.
Żółwie poszły do kuchni. Shini postanowiła im nie przeszkadzać, więc wróciła do siebie. Kiedy chłopcy wrócili z pizzą zobaczyli tylko dziewczyny pogrążone we śnie na kanapie.
-Nasze bohaterki - zaśmiał się Donnie.
THE END
Dziękuję za czytanie, gwiazdki i komy :)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro