Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

VIII.8.

– Chciałabym zrozumieć, o co w tym wszystkim chodzi, ale obawiam się, że to mnie przerasta... – westchnęła Danilla.

– Ja ci powiem – odpowiedział szybko Kazuo, nie zważając na błagalne spojrzenie Masato. – Tryb Selecta, to coś, o czym mówi się w środowisku naukowym od dawna, ale nikomu dotąd nie udało się tego osiągnąć. To jest programowanie sztucznej inteligencji za pomocą ludzkiego DNA tak, żeby AI podlegała temu żywemu organizmowi. Żeby była bezwzględnie posłuszna swojemu właścicielowi, znaczy. To by był koniec wirtualnych podsłuchiwaczy i początek ery inteligentnych robotów domowych. Bezpieczne urządzenia, które może obsługiwać tylko ktoś z rodziny.

– Chcesz mi powiedzieć, że Masato zrobił coś, czego nie osiągnął dotąd nikt?

– Tak, on tak właśnie stwierdził – potwierdził Kazuo.

– Tak, Dani, tak twierdzę. Ale musimy się tam wybrać razem, dlatego że nie dowiemy się czy to działa, dopóki nie znajdziesz się w laboratorium – powtórzył Masato.

– Ale co to ma ze mną wspólnego?

– Prototyp działa na twoje DNA – odpowiedział, patrząc na nią z obawą. Wiedział, że zdradził jej coś, z czego może nie być zadowolona. I w dodatku zrobił to przy przyjaciołach, postawiony pod ścianą. A miał ją przygotować do tej rozmowy...

Danilla zastanawiała się nad tym, co usłyszała. Nie wiedziała sama czy bardziej jest wściekła na Masato za to, że zrobił coś takiego bez jej wiedzy, czy jednak bardziej jest z niego dumna. Była wściekła i dumna jednocześnie. Wahała się tak przez dłuższą chwilę, nie mówiąc nic.

– Dani, powiedz coś, proszę. Cokolwiek. Nakrzycz na mnie, ale nie milcz tak wymownie – poprosił ją Masato.

– To my już chyba pójdziemy – zauważył Kazuo, widząc, co się dzieje między przyjacielem i jego narzeczoną. Kimiko wstała prawie natychmiast.

– Kazuo ma rację. Do zobaczenia jutro – powiedziała, kierując się do drzwi ze swoim chłopakiem.

Kiedy przyjaciele wyszli, a Danilla nadal milczała, zastanawiając się nad tym, co odpowiedzieć, Masato stanął usiadł na podłodze naprzeciw niej i spojrzał na nią wzrokiem szczeniaczka, który coś zbroił i przeprasza.

– Nie patrz tak na mnie, to nie działa – odezwała się w końcu.

– Dani, powiedz cokolwiek. Nakrzycz, wlej mi, ale mów.

– Nie wiem od czego zacząć... – westchnęła.

– Od czegokolwiek.

– Jak to zrobiłeś, tak technicznie? – spytała.

– Pamiętasz twoja próbkę krwi do mojej pracy dyplomowej w Paryżu?

– Tak.

– Wtedy zacząłem.

– Ale... wiedziałeś, że się więcej nie spotkamy. Dlaczego? Po co? Nie mogłeś wykorzystać własnego DNA?

– Mogłem, ale wtedy nie miałbym żadnej władzy nad rodziną w twojej sprawie. Poza tym wiedziałem, że kiedyś się jeszcze spotkamy. Nie brałem pod uwagę innego rozwiązania.

– A gdybyśmy się nie spotkali?

– Byłbym nieszczęśliwy...

– Głupolu, pytam o twoją pracę. Co by było, gdybyśmy się już nie spotkali?

– Zacząłbym wszystko od nowa. Ale spotkaliśmy się i system jest już zaprogramowany na ciebie.

– Jak to zrobiłeś?

– Zobaczysz jutro na własne oczy, kochanie.

– Nic nam nie grozi?

– Nie, kiedy będziemy razem.

– A Kimiko? Nie będzie miała problemów?

– Nie, bo nikt się nie dowie o jej udziale. A potem będzie przecież pracowała dla mnie.

– Cieszy cię to? – Danilla nie mogła powstrzymać tej złośliwości? – Że będziesz pracował z Keiko i Kimiko?

– Tak, bo to inteligentne i pracowite kobiety.

– O coś innego pytam – warknęła.

– Aaaa... jesteś zazdrosna, kochanie?

– A ty byś nie był, gdyby nawiedzali nas moi byli faceci, a ja bym miała z nimi pracować?

– Jeden nas nawiedził... – zażartował sobie Masato, nawiązując do wizyty Ernesta.

– ...A z innym pracuję – dokończyła Danilla złośliwie, patrząc mu w oczy z satysfakcją.

– Jak to? Z kim? Czemu nic nie mówiłaś? – Masato błyskawicznie przeszedł do kontrofensywy.

– Ten, któremu o mało nie rozbiłeś głowy w moim biurze – odparła.

– Gdybym wiedział, rozbiłbym mu na pewno – parsknął Masato. Danilla wybuchnęła śmiechem. Śmiała się tak, że jemu się udzieliło.

– I kto tu jest zazdrosny? – spytała w końcu, kiedy się już trochę uspokoiła.

– Trafił swój na swego – uśmiechnął się Masato. – Kocham cię, Danillo. Jeśli zawsze będziemy tak kompatybilni, czeka nas wspaniałe życie...

– Pewnie tak... ale jeśli jeszcze raz ukryjesz przede mną coś takiego, jak ta Selecta, nie licz na więcej względów – odburknęła, zakładając ręce za siebie. Masato przyciągnął ją do siebie i pocałował:

– Kochanie, obiecuję, że niczego więcej nie ukryję, ale teraz chciałbym móc liczyć na twoje względy. To był długi dzień. Co powiesz na wspólny prysznic, a potem eksplorację mojej sypialni?

Danilla nie miała nic przeciwko. Po długim, pełnym stresów dniu i lampce wina, widziała tylko, że ma przy sobie cudownego mężczyznę, którego kocha. – Chyba wiedziałam, na co się piszę... Życie z Masato musi być pełne niespodzianek. – Najlepsza była jednak przed nimi.

Następnego dnia rano spotkali się z Kimiko, która pomogła im wejść do siedziby Mitsubushi Chemicals. Przedpotopowe przepustki podrobione przez Kazuo zadziałały bez zarzutu. Mieli godzinę, zanim weryfikacja systemu je wyłapie. Kiedy weslzi do serwerowni, Danilla poczuła się dziwnie. Nagle zauważyła niebieskie światełko...

– Masato, czemu mój pierścionek świeci? – spytała zszokowana.

– To znaczy, że wszystko działa, jak trzeba, kochanie – odpowiedział jej z uśmiechem. – Nosisz na palcu sterownik od całej sztucznej inteligencji, która jest zainstalowana w laboratoriach Mitsubishi Chemicals. Jesteśmy na miejscu, kochanie... – powiedział, biorąc ją za rękę i wchodząc do małego pomieszczenia.

– Co to?

– Serce MAI.

– Jakiej Mai???

– MAI. Mitsubishi Artificial Intelligence – zachichotał.

– Dzień dobry, pani Danillo – usłyszała głos. – Selecta zgłasza gotowość do użycia.

– Co mam jej odpowiedzieć? – spytała szeptem.

– Przywitaj się. Jesteś jej panią. Od dziś słucha tylko ciebie, kochanie.

– Naprawdę?

– Naprawdę. Jak jej każesz, wyłączy światło w całym budynku.

– Chcesz powiedzieć, że zhakowałeś sztuczną inteligencję w rodzinnej firmie?

– Tak, Dani. To jest klucz do przyszłości.

– Nie chcę nikomu robić problemów. Czemu akurat mnie do tego wybrałeś?

– Bo chcę, żebyś była nietykalna dla mojej rodziny.

– A ty?

– Jesteś najważniejsza, Dani, nie rozumiesz? Kocham cię, życie bez ciebie nie miałoby sensu.

– Witaj, Selecto – odpowiedziała wtedy swojej elektronicznej odpowiedniczce.

– Cieszę się, że pan Yahiro wybrał tak cudowną osobę na moją panią – odpowiedziała Selecta. Co można było odpowiedzieć na tak postawione słowa?

Danilla i Masato opuścili budynek MC i pojechali do głównej siedziby Mitsubishi International. Ochroniarz o mało nie spadł z krzesła, kiedy zobaczył, jak przed Danillą otwierają się wszystkie drzwi. Błękitne światełko na jej pierścionku rozbłysło tylko na chwilę, ale weszli do firmy, jak do siebie.

– Kim państwo są? – wydukał przerażony ochroniarz.

– Masato Yahiro – przypomniał mu się.

– Kon'nichiwa Yahiro-san – facet się skłonił. – Nie poznałem pana, bo pracuję tu od niedawna, a pan podobno był za granicą.

– Tak, ale przyjechałem z krótką wizytą. To moja narzeczona, Danilla Estevez – przedstawił kobietę, która z nim przyszła. Ochroniarz pomyślał, że niektórzy to mają szczęście...

Pojechali prosto do biura państwa Yahiro. Oczywiście, otwierały się przed nimi drzwi windy i wszystkie przegrody na korytarzach.

– Synu? – Satoshi Yahiro miał zdziwioną minę. Jeszcze bardziej wykrzywił twarz, kiedy zobaczył z synem Danillę.

– Witaj, ojcze. Dzień, dobry, mamo – skinął w stronę rodzicielki, która też miała nie najszczęśliwszą minę.

– Co ona tu robi? – Satoshi wskazał na Danillę. – Myślelismy, że przyjdziesz z Keiko.

– A więc to wy daliście jej klucze do mojego mieszkania? – wkurzył się Masato.

– Tak. Ktoś musiał zadbać, żebyś zachował się, jak mężczyzna. Czas dorosnąć synu.

– Właśnie dorosłem i zacząłem się zachowywać jak mężczyzna – odpowiedział Masato stanowczo. Danilla mmiała zdezorientowaną minę, bo nie rozumiała ani słowa z japońskiego.

– Co ona tu robi? – powtórzył pytanie Satoshi Yahiro, przechodząc na francuski, żeby Danilla zrozumiała.

– Teraz ona tu rządzi – odpowiedział Masato spokojnie. – Mamo, tato, Danilla jest moją narzeczoną i niedługo, mam nadzieję, zostanie żoną. Żebyście mi nie przeszkodzi, zintegrowałem MAI z jej genomem. Mitsubishi będzie rządzić ona, jako moja żona, a potem nasze dzieci.

– Nie miałeś prawa tego robić! My tu rządzimy!

– Myślicie, że gra rozgrywa się tylko o was i wasze stołki? Nadal nie interesuje was dlaczego zginał dziadek? Nie rozumiecie, że to poważniejsza sprawa? Przestańcie myśleć tylko o pieniądzach i władzy. Wiem co zrobiliście rodzicom Kimiko, że zapłaciliście Georgette... Trzymajcie się z dala od Danilli. Jeśli włos jej spadnie z głowy, nie tylko stracicie syna, ale też wszystko, na co pracowaliście. Zniszczę tę firmę tak, że nie zostanie z niej kamień na kamieniu! – zagroził, zupełnie tracąc kontrolę nad nerwami. Jego rodzice patrzyli na siebie oniemiali. Pierwszy raz w życiu ich syn postawił kobietę ponad rodzinę, obowiązki.

– Coś ty narobił, synu? – spytał Satoshi pierwszy. – Co będzie z przyszłością naszej rodziny?

– Ja panu odpowiem, Yahiro-san – usłyszeli wszyscy głos MAI.

– Co to ma znaczyć? – oburzył się ojciec Masato. – Od kiedy to sztuczna inteligencja odzywa się nie pytana.

– Pytał pan, co będzie z przyszłością rodziny. Mam odpowiedź – odparła MAI, a Masato zachichotał, zauważając, że ona ma nawet osobowość jego ukochanej.

– Więc co będzie? – powtórzył Satoshi, wkurzony, że poucza go robot.

– Będzie pan dziadkiem.

– Już jestem dziadkiem.

– Ale będzie pan znowu. Pani Danilla jest w ciąży – poinformowała ich MAI, a Masato spojrzał z niedowierzaniem na swoją narzeczoną.

– Wiesz coś o tym, Dani?

– Nie wiem – odpowiedziała Danilla, próbując sobie przypomnieć, kiedy ostatnio miała okres i zrozumieć, czy to w ogóle możliwe. – A ty skąd wiesz, Selecto?

– Przechodziła pani przez bramkę ze skanerem bezpieczeństwa – odpowiedziała AI. – Proszę iść do lekarza zaraz po powrocie do domu.

– Dani... – Masato patrzył zdezorientowany na swoją narzeczoną. – To możliwe?

– To chyba nie jest pytanie tylko do mnie – odpowiedziała, patrząc mu uważnie w oczy. Zauważyła, że ich kąciki się uniosły i zrobiły wilgotne. Masato podszedł do niej i objął ją mocno, a potem podniósł i okręcił się z nią wokół własnej osi.

– To przecież niesamowite. Będę ojcem – uśmiechnął się tak szeroko, jak to tylko możliwe.

Pierwsza odtajała pani Yahiro. Podeszła do syna i przyszłej synowej i uścisnęła ich oboje razem.

– Gratuluję wam, dzieci. Tak się cieszę – dodała, a z jej oczu poleciały łzy.

Satoshi Yahiro przez chwilę zastanawiał się nad absurdem tej sytuacji, bo nic nie układało się po jego myśli i to go strasznie wkurzało. Ale kiedy zobaczył szczęśliwego syna i jeszcze szczęśliwszą żonę, coś złapało go a serce. – Pierwszy wnuk z moim nazwiskiem... – pomyślał. – Dość płaszczenia się przed szwagrem. Yahiro będą rządzili konglomeratem po wsze czasy.

Gratuluję, synu – powiedział w końcu, wyciągając rękę do Masato. – Teraz sam zobaczysz, jak to jest martwić się o przyszłość dziecka.

– Dziękuję, tato. Cieszę się, że sobie wszystko wyjaśniliśmy, ale teraz musimy iść do domu. Danilla na pewno jest zmęczona, a jutro wracamy do Chile.

– Jako to? A kiedy ślub? Kiedy zamieszkacie w Tokio?

– O wszystkim porozmawiamy, jak przyjedziemy następnym razem.

Wychodząc z biura ojca, powiedział głośno i po japońsku do MAI:

– Dziękuję, Selecto. To najlepsza wiadomość, jaką w życiu usłyszałem.

Ā onegaishimasu, Yahiro-san [jap. proszę bardzo, panie Yahiro] – odpowiedziała Selecta.

– O czym z nią rozmawiałeś? – spytała Danilla, kiedy wyszli z budynku.

– Podziękowałem jej – wyjaśnił – za najlepszą wiadomość w moim życiu. Moja Selecto.



Drodzy "Czytacze", mam nadzieję, że udało mi się Was zaskoczyć ;-) 

Przed nami już tylko Epilog :-)


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro