Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

VIII.7.

– Witaj, skarbie – Masato usłyszał kobiecy głos i już wiedział, kto to.

– Co tu robisz? Jak tu weszłaś, Keiko? – spytał Masato.

– Mam klucz, pamiętasz?

– Zmieniłem zamek i klucz dostępu.

– No więc, ktoś mi go dał... – wyjaśniła. – Maiko? – Masato pomyślał, że to niemożliwe, żeby starsza siostra go tak zdradziła. – Rodzice? – To było już bardziej prawdopodobne. Tymczasem usłyszał za swoimi plecami przyśpieszony oddech Danilli. Zorientował się, że rozmawia po japońsku i ona nic nie rozumie. Obrócił się do ukochanej i przytulił ją mocno.

– Kto to jest? – spytała po hiszpańsku, wychylając się zza niego i mierząc wzrokiem natrętkę. Podejrzewała, że tamta nie zrozumie.

– To moja była partnerka, Keiko – odpowiedział.

Speak human [ang. mówcie po ludzku] – zażądała Japonka, dla odmiany po angielsku, a nie po japońsku. – A więc to jest język, który rozumiemy wszyscy – zauważyła Danilla.

– Keiko, nie wiem, po co przyszłaś... – zaczął Masato.

– Jak to, po co? Wiedziałam, że wracasz i przyjechałam się przywitać.

– A skąd niby wiedziałaś?

– No, chyba nie myślisz, że jedyny wnuk starego Takeuchiego pojawi się na jakimkolwiek japońskim lotnisku niezauważony? – zaśmiała się.

– Nawet jeśli tak jest, to twój informator się pomylił. Nie wróciłem, przyjechałem tylko na chwilę i zaraz wracam do Chile.

– Nie przedstawisz mnie? – spytała wtedy Keiko, patrząc na Danillę.

– Oczywiście, przedstawię, nawet jeśli wtargnęłaś do mnie nieproszona – Masato nie mógł powstrzymać się przed tą drobną złośliwością. – Myślałem, że masz więcej klasy, Keiko.

– A ja myślałam, że zmądrzejesz – odparła Japonka.

– Zmądrzałem – potwierdził Masato. – Keiko, poznaj proszę moją narzeczoną, Danillę Estevez. – Danilla dykretnie i niby od niechcenia poruszyła dłonią tak, żeby tamta zobaczyła pierścionek.

– Nnn...narzeczoną? – Mina Keiko była bezcenna. – Ale twoi rodzice powiedzieli, że wrócisz i mi się oświadczysz.

– Wydaje mi się, że rozmawialiśmy o tym przed naszym rozstaniem. Nie łączy nas nic oprócz rodzinnych interesów. Jesteś miłą i inteligentną kobietą, ale nie kocham cię. I ty też mnie nie kochasz.

– Czy to aż takie ważne? – żachnęła się Japonka.

– Ważne, od kiedy wiem, jak to jest kochać – stwierdził, mocniej przyciągając do siebie Danillę, która taktownie się nie odzywała. To była rozmowa, przy której nie miała ochoty wcale być, bo wyobrażała sobie tylko, jak tamta dziewczyna musiała się czuć. W końcu jednak sama wyszła przed szereg:

– Keiko, Masato ma rację. Niezależnie od kultury, w której się wychowaliście, nikt nie ma prawa mówić wam, jak macie żyć. Ani rodzice, ani rodzina, ani nikt inny. Na pewno inaczej wymarzyłaś sobie życie?

– A co ty możesz o tym wiedzieć? Trafił ci się ideał! – wygarnęła jej dziewczyna. Danilla parsknęła śmiechem.

– No, jeśli uważasz, że Masato, to ideał, muszę cię wyprowadzić z błędu. On ma wady, jak każdy inny człowiek i czasem strasznie mnie irytuje. A jeśli chodzi o to, kim jest, nie wiedziałam tego, ani kiedy go poznałam, ani kiedy się w nim zakochałam. Nadal nie wiem o nim wszystkiego, ale mu ufam.

– Masz rację, Danillo – przyznała w końcu Keiko. – Wcale nie chciałam wychodzić za mąż, ale nie umiem przeciwstawić się rodzicom.

– Czas zacząć to robić – powiedział wtedy Masato. – To my będziemy członkami zarządu w przyszłości. Ja będę prezesem, ale ty przejmiesz udziały swojej rodziny. I od nas zależy przyszłość firmy. Możemy współpracować i nawet być przyjaciółmi, ale wcale nie musimy być razem. A ja mam plan.

– Co chcesz zrobić? – zainteresowała się Keiko.

– Spotkamy się pojutrze, przed moim wyjazdem, dobrze? Mamy jeszcze coś do załatwienia z Danillą.

– Zgoda. – Mina Keiko wskazywała, że przestała kierować się emocjami i zaczęła myśleć racjonalnie. – Kontakt do mnie masz. A klucze ci oddaję – to mówiąc podała Masato klucz do mieszkania i kartę kodów.

– Dziękuję.

Keiko wyszła, a Masato zamknął za nią drzwi i dla pewności zmienił kody wejściowe.

– Co będziemy robić w ten piękny dzień, kochanie? – spytał Danilli, która ciągle się nie odzywała. Mógł tylko domyślać się, co dzieje się w jej głowie. Miała nadzieję, że nie będzie na niego zła za coś, na co nie miał wpływu.

– Śniadanie, prysznic, a potem zwiedzanie – zażądała bez namysłu. Masato odetchnął z ulgą.

– A może być śniadanie, prysznic, seks pod prysznicem, seks po prysznicu i dopiero zwiedzanie? – puścił do niej oko.

– Nie, tylko jeden seks, jeśli chcemy mieć siłę na zwiedzanie – odparła i wystawiła do niego język. Masato roześmiał się serdecznie i przyciągnął ją do siebie.

– Kocham cię, Danillo – powiedział po prostu.

– A ja ciebie.

Zgodnie z umową, zjedli szybkie śniadanie, prysznic za to im się trochę przeciągnął. Potem ubrali się wygodnie i wyszli z mieszkania Masato. Skoro obiecał Danilli zwiedzanie, miał zamiar zrobić jej niezapomnianą rundkę po swoim rodzinnym mieście.

Danilla miała ochotę przecierać oczy ze zdumienia. Jeśli kiedykolwiek myślała, że jej rodzinna Oresta jest nowoczesnym miastem, to Tokio wyglądało przy niej jak stacja kosmiczna. Pomyślała sobie, że trochę już rozumie dlaczego Japończycy, wychowani w takim miejscu, uważają, że nauka i ciężka praca popłaca. Wszystko, co mieli, pochodziło z ich własnej pracy i myśli technologicznej. Z drugiej strony to wcale nie oznaczało, że ta myśl technologiczna ma powodować szkody w środowisku naturalnym. Bo jedno było pewne. To miasto nie miało w sobie zbyt wiele zieleni, a nawet najlepsze systemy odzyskiwania wody, oczyszczania powietrza i regulacji pogody nie pomogą, kiedy jakiś trybik tej machiny zawiedzie. Ludzie tutaj próbowali zrobić sami to, co w innych częściach świata robiła jeszcze natura.

Masato zabrał ją na obiad i kolację w mieście, pokazując jej swoje ulubione restauracje.

– To taki mały rewanż za rundkę po knajpach w Oresta – powiedział, kiedy wprowadzał ją do swojego ulubionego baru sushi.

– Gdybym wiedziała, że będziesz się tak dokładnie rewanżował, postarałabym się bardziej – zażartowała sobie.

– Gdybym wiedział, że się będziesz bardziej starała, rewanżowałby ci się na zapas – zachichotał Masato, patrząc na nią pożądliwie.

– Ej, jesteśmy w miejscu publicznym – szturchnęła go łokciem w bok.

– Wiem, ale to nie znaczy, że nie mogę ci powiedzieć, co z tobą zrobię w domu. Niewielu ludzi mówi tu po francusku – zauważył.

– Ale większość widzi, że patrzysz na mnie, jak głodny na kolację – odparła, puszczając do niego oko. – W życiu bym nie powiedziała, że tak się rozwiniesz – stwierdziła po chwili, przypominając sobie, jaki zamknięty w sobie był Masato, którego poznała dziesięć lat wcześniej.

– Uczę się od mistrzyni – odpowiedział jej bez zastanowienia, ciągle pożerając ją wzrokiem.

Po chwili ktoś do nich podszedł.

– To naprawdę ty, Masato? – usłyszał znowu swoje imię wypowiedziane głosem Japonki.

– A masz jakieś wątpliwości? – odpowiedział za niego znany mu męski głos. Obrócił się gwałtownie, rozpoznając od razu swojego najlepszego przyjaciela od zawsze:

– Kazuo!

– Masato! – Przyjaciel podszedł i się przywitał wylewnie. – Co robisz w Tokio? Czemu nic nie wiem?

– Kazuo, miałem do ciebie dzwonić wieczorem, żebyśmy się spotkali jutro – zaczął się tłumaczyć. – Dziś chciałem pokazać Danilli Tokio i zabrać ją na sushi.

– A więc to jest...

– Przejdźmy na angielski, żeby nas rozumiała, dobrze, przyjacielu? – zaproponował Masato.

Sure – Kazuo nie miał z tym problemu.

– Z kim przyszedłeś?

– Naprawdę nie poznałeś? – zdziwił się jego kumpel.

– Cześć, Masato – odezwała się kobieta, również po angielsku. – Jestem Kimiko, nie pamiętasz mnie? – Nie wierzę... – pomyślała Danilla – czy to jakiś dzień byłych dziewczyn Masato? Zmówiły się, żeby mnie dręczyć, czy co??? – Masato zauważył minę Danilli, bo odpowiedział dopiero po chwili:

– Nie poznałem cię, Kimiko, ale nie dziw mi się. Ostatni raz widzieliśmy się z piętnaście lat temu. To było w pierwszej klasie liceum, prawda?

– Tak, pamiętam, że musiałam przez ciebie zmienić szkołę...

– Jak to, „przeze mnie"? – Tu już zdziwili się wszyscy. Masato, Danilla, a nawet Kazuo.

– Możemy się przyłączyć? – spytała wtedy kobieta.

– Oczywiście – Danilla pierwsza zareagowała prawidłowo. – Siadajcie.

– Przedstawisz nam swoją uroczą towarzyszkę, Masato? – upomniał go wtedy przyjaciel.

– Oczywiście – zreflektował się. – Kazuo, Kimiko, to jest moja narzeczona, Danilla Estevez.

– Ooooo – zauważył Kazuo. – A więc to jest legendarna Danilla... A ja ci kiedyś nie wierzyłem, że ona istnieje – zachichotał.

– Istnieje, jak widzisz – odparł Masato nie zrażony docinkami przyjaciela.

– I nie odbiega od ideału, o którym mi opowiadałeś – Kazuo puścił oko do przyjaciela. Danilla spojrzała na niego z udawanym wyrzutem.

– Opowiadaj, Kimiko. Co u ciebie słychać? – spytał Masato grzecznie, zmieniając temat.

– Jak widzisz, mam się dobrze – zaczęła Japonka i uśmiechnęła się uroczo. Masato pomyślał, że teraz rzeczywiście by ją rozpoznał. Kimiko, którą znał, zawsze była uśmiechnięta. Może dlatego tak mu się kiedyś spodobała, bo on była raczej poważnym chłopakiem. To już oczywiście były zamierzchłe czasy i historia nastoletniego zauroczenia. – Skończyłam chemię, zrobiłam doktorat, jakiś czas pracowałam na uczelni, ale od roku pracuję dla Mitsubishi Chemicals.

– Jak to się wszystko teraz układa w całość... – Masato złapał się za głowę. – Powiedz mi jeszcze, że mój ojciec zapłacił ci, żebyś zerwała ze mną kontakt...

– Miałam szesnaście lat – oburzyła się Kimiko. – Nikt mi nie zapłacił.

– Przepraszam, ja po prostu myślałem...

– Masato, mój ojciec dostała awans i przenieśliśmy się na inną wyspę. Mnie też się nie podobało, że musiałam zostawić wszystko ­– szkołę, znajomych i dalszą rodzinę – żeby wyjechać, ale nie mogłam nic powiedzieć. Dopiero w zeszłym roku, tuż przed śmiercią, wyznał mi, że to była transakcja wiązana... Po prostu dostał propozycję „nie do odrzucenia".

– Właśnie to miałem na myśli. Od niedawna dowiaduję się, że moi rodzice, z zwłaszcza ojciec, dyskretnie usuwali z mojego życia wszystkich, na których mi kiedykolwiek zależało. Na szczęście nie usunęli Kazuo, bo nie wiem, co bym zrobił. Najwyraźniej nie wydał im się groźny. I na szczęście nie udało im się to z Danillą, bo ona mi powiedziała o „propozycji" taty. Ale... co robisz tu z Kazuo?

– A to jest właśnie ta niespodzianka, brachu – uśmiechnął się tajemniczo jego przyjaciel. – Kimiko jest... ze mną.

– Ej, no to super, gratuluję – ucieszył się Masato.

– Ja tobie też.

Spędzili we czworo całkiem miły wieczór. Danilla przestała rzucać podejrzliwe spojrzenia w stronę Kimiko, kiedy dowiedziała się, że Japonka nie stanowi konkurencji.

– Mam do was jeszcze jedną prośbę – powiedział Masato. – Ale to już rozmowa na inne miejsce. Wpadniecie na chwilę do mnie... do nas? – poprawił się, ku zaskoczeniu Danilli. Ona wcale nie czuła się w tokijskim apartamencie Masato, jak u siebie.

– Jasne – Kazuo zgodził się bez wahania, więc Kimiko też przytaknęła.

Na miejscu zaproponował im coś do picia, ale chcieli tylko wodę. Danilla za to poprosiła o lampkę wina. Stanowczo potrzebowała się odstresować po tym dniu. Masato też został przy wodzie. Musiał zachować trzeźwy umysł.

– Muszę się dostać do serwera głównego Mitsubishi Chemicals – powiedział bez ogródek, kiedy wszyscy czworo siedzieli w jego salonie przy niskim stoliku.

– A nie możesz tego zrobić oficjalnie?

– Nie. Nie chcę, żeby wuj wiedział. Muszę coś aktywować. To będzie moja karta przetargowa w walce o wolność. Wprowadzisz nas jutro do laboratorium, Kimiko?

– A po co nas oboje? – zdziwiła się Danilla.

– Żeby aktywować tryb Selecta.

– A więc to zrobiłeś? – Kazuo prawie zagwizdał z podziwu. – Nie sądziłem, że stać cię na taki krok, przyjacielu.

– Czy ktoś powie mi, o co chodzi? – spytały jednocześnie Danilla i Kimiko.

– Dowiecie się jutro na miejscu.

– Ale ja... – Kimiko chciała zaprotestować.

– Wiesz, że będę następnym prezesem zarządu konglomeratu MI?

– Wiem – Japonka spuściła wzrok, poddając się. Nie dyskutuje się z przyszłym szefem wszystkich szefów...

– Co??? – oburzyła się Danilla. – Obiecałeś, że wrócimy do Chile!

– Spokojnie, kochanie. Wrócimy do Chile za trzy dni, tak jak byliśmy umówieni.

– Po co więc to wszystko?

– Proszę, zaufaj mi. Musisz się jutro znaleźć w budynku MC i w głównej siedzibie konglomeratu. Ze mną jesteś bezpieczna. A ja z tobą – dodał po chwili.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro