Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

VIII.5.

Masato i Danilla pożegnali się z Amirą wcześnie, bo nie chcieli przetrzymywać jej w restauracji, skoro w domu pewnie czekała na nią stęskniona córeczka.

Kiedy wrócili do hotelu, nie mieli już tak dobrych humorów, jak wcześniej. Znowu z całą mocą dotarło do nich obojga, że temat, którym zajmuje się Masato jest niebezpieczny z powodu złowrogich sił, dla których brak kawy, to zbyt dobry interes. Masato wiedział też, że jedną z tych sił jest składowa rodzinnego konglomeratu, Mitsubishi Chemicals, które usiłuje ukryć swoje brudne sprawki... Ale on już miał plan, jak pokrzyżować im szyki.

Żeby się zrelaksować, wzięli z Danillą wspólną kąpiel w ogromnej wannie z jacuzzi. Masato uzyskał natychmiastowy relaks, widząc piękne ciało swojej narzeczonej, zanurzone w wodzie w bąbelkami. Dla niego takie chwili były niczym tymczasowe przeniesienie się w inny wymiar, gdzie byli tylko oni dwoje i nic im nie groziło.

Danilla odebrała ten relaks trochę inaczej. Wyłączyła się po prostu w ogóle z odczuwania jakichkolwiek bodźców zewnętrznych, zamknęła oczy i rozkoszowała się dotykiem ciepłej wody na swojej skórze. Nie widziała, że Masato dosłownie pożera ją wzrokiem, nie umiejąc nasycić się jej widokiem. Ale on nie zamierzał jej przeszkadza, do czasu aż otworzyła oczy...

Następnego dnia, przez nikogo nie niepokojeni, opuścili hotel i wsiedli do taksówki, która zawiozła ich na lotnisko, skąd mieli samolot do Konakry, stolicy Gwinei.

Gwinea była jednym z państw postkolonialnych, które najbardziej ucierpiały na zakazie produkcji kawy, ponieważ wcześniej ta uprawa była podstawą jej produktu krajowego* i dochodu narodowego brutto*. Dla dawnej metropolii, Francji, była tylko składzikiem surowcowym. Potem społeczeństwo i klasa polityczna Gwinei nie umiały się odnaleźć w zglobalizowanym świecie. Kiedy jednak wszystko zaczęło się układać, zakazano produkcji kawy i gospodarka tego małego kraju runęła. Pragnienie powrotu do świata z kawą było w Gwinei ogromne. Pod koniec lat'50 przez kraj przetoczyły się fale zamieszek, które o mało nie skończyły się wojną domową. Być może dlatego właśnie firma Mondelez wybrała sobie ten kraj na swoją eksperymentalną farmę z ekologicznymi uprawami. Miała tam nie tylko wykwalifikowaną, ale też tanią i łatwo dostępną siłę roboczą.

Stolica Gwinei, Konakry, położona była na południowo-zachodnim wybrzeżu Afryki subsaharyjskiej, częściowo na wyspie. Masato i Danilla mieli niesamowity widok przy lądowaniu.

Na miejscu odebrał ich przedstawiciel firmy Mondelez w Gwinei, pan Diambé, który zawiózł naukowca i jego narzeczoną na miejsce. Tam okazało się, że Mondelez wybudowało prawdziwe miasto, mające obsługiwać ich farmę. Były tam osiedla dla robotników zasilane energią słoneczną (której w Afryce raczej nigdy nie brakuje) z systemami odzyskiwania wody (której raczej brakuje) oraz stacjami odsalania wody morskiej. Uzyskaną w ten sposób wodę i sól firma uzdatniała i sprzedawała, jako wodę i sól spożywczą, z pożytkiem dla wszystkich. Farma produkowała nie tylko kawę, ale również inne rośliny. Przedstawiciel firmy zaprowadził ich do hotelu:

– Proszę się rozpakować, odświeżyć, a potem dyrektor zaprasza państwa na obiad – poinformował ich Lugo Diambé.

– Oczywiście, będziemy gotowi za... – Masato skonsultował się wzrokiem z Danillą i uśmiechnął się nagle – za dwie godziny, dobrze?

– Aż tyle czasu zajmie państwu kąpiel i przebranie się? – zdziwił się przedstawiciel firmy, ale po chwili wzruszył ramionami i skierował się do drzwi: – Będę czekał przy recepcji – dodał i wyszedł.

Danilla poszła prosto do łazienki, a Masato podążył za nią. Na drzwiach i lustrze były informacje o zalecanym oszczędzaniu wody. W Afryce to było akurat zrozumiałe. Wzięli więc szybki prysznic, a potem przenieśli się na łóżko, gdzie spocili się znowu.

– Wybacz, ale musiałem cię poczuć całą – wymruczał Masato do ucha Danilli, kiedy zerżnął ją tak, jak podyktowało mu to pragnienie. – Ten stres mnie kiedyś wykończy.

– I mnie też – zachichotała, nie mają jednak zupełnie pretensji o ten szybki i intensywny numerek. – No, chyba że ty to pierwszy zrobisz – dodała po chwili. Masato ugryzł ją tylko delikatnie w płatek ucha, a potem polizał po szyi i zaciągnął się jej zapachem.

– Uwielbiam cię, Dani. Robisz ze mną, co chcesz – westchnął, po czym stwierdził, że muszą znowu wziąć szybki prysznic i przygotować się do wyjścia.

Przy recepcji o umówionej godzinie czekał na nich pan Diambé. Zabrał ich do głównej siedziby firmy. W recepcji dostali identyfikatory z wejściówkami dla gości i przedstawiciel zaprowadził ich do gabinetu dyrektora. Na drzwiach widniała tabliczka, na której przeczytali inicjały i nazwisko: A. L. Diambé-Dominguez. Dyrektor.

– Jest pan spokrewiony z dyrektorem? – spytała Danilla zaskoczona.

– Jestem jej bratem – uśmiechnął się.

– Jej??? – Teraz to Masato wydał się zaskoczony.

– Tak – usłyszeli rozbawiony głos zza drzwi, które się otworzyły. – Cześć, Masato.

Drzwi się otworzyły i przed nimi stanęła kobieta, na oko trzydziestoletnia, i ewidentnie pochodząca z Afryki.

– Aminata! – Teraz już zaskoczenie Masato było ogromne. – A co ty tu robisz?

– Kim jest Aminata? – spytała Danilla.

– Moją siostrą – wtrącił się Lugo Diambé.

– I moją koleżanką ze studiów biochemicznych – dodał Masato wyjaśniająco.

– I moją żoną – wszyscy usłyszeli nagle głos mężczyzny, który wychylił się zza drzwi. – Luís Diego Dominguez – przedstawił się.

– Czy pan jest...

– Tak, jestem wnukiem prezesa zarządu Mondelez Internacional – potwierdził domniemane pytanie Masato pan Dominguez.

– Ale ten świat jest mały... – westchnęła Danilla, patrząc po kolei na całe towarzystwo.

– A pani to...? – tym razem zreflektowała się dyrektor Diambé-Dominguez.

– Moja narzeczona, Danilla Estevez – oznajmił Masato z dumą.

– Skoro już wszystko jasne, zapraszam was na obiad, porozmawiamy spokojnie – zadecydowała Aminata.

W czasie obiadu, który był nie tylko bardzo smaczny, ale również wegański i w całości przyrządzony z warzyw pochodzących z własnych upraw firmy, Aminata wyjaśniła Masato nie tylko to, skąd wzięła się w jej ojczystym kraju farma eksperymentalna firmy Mondelez, ale również jak to się stało, że rozwinęli działalność w kierunku upraw zabronionych.

– To po co jak hodowałem w laboratorium własne sadzonki kawy, skoro wy mieliście tu taie ilości? – zdziwił się naukowiec.

– Bo potrzebne były nam niezależne badania.

– Ale mogliście do tego wynająć jakiekolwiek laboratorium na świecie. Kapitału wam nie brakuje. Dlaczego ja?

– Po pierwsze... Bo jesteś najlepszy i stwierdzam to obiektywnie. Po drugie, nie mniej ważne, jesteś wnukiem Takeuchiego i spadkobiercą konglomeratu Mitsubishi International. Jeśli ty opublikujesz wyniki badań, nikt ich nie podważy.

– A po trzecie?

– Po trzecie... No cóż... byłeś chyba zdesperowany, żeby odmienić swoje życie i, jak widzę, udało ci się to.

– Skąd o tym wiesz? Nie ma zbyt wielu informacji o mnie w social-mediach.

– Ale w środowisku naukowym, w którym aktywnie uczestniczę, od kiedy obroniłam doktorat, krążyły plotki o tym, czego dopuścił się profesor Shimizu wobec ciebie.

– A jak to się stało, że jesteś dyrektorem tej instytucji?

– To już nepotyzm – zachichotała Aminata. – Jestem żoną wnuka Domingueza – stwierdziła, wzruszając ramionami.

– Nie słuchaj mojej żony – zaprotestował Luís. – Poznaliśmy się na konferencji naukowej w Bostonie na MIT***. Ja byłem tam akredytowanym dziennikarzem, a Aminata miała referat z biochemii. Oczarowała wszystkich. A mnie pierwszego. Nie tylko swoją urodą, ale przede wszystkim intelektem i pracowitością. Gdyby mój dziadek jej nie zatrudnił, chyba odszedłbym z firmy. A dzięki temu, że jest moją żoną, jestem najszczęśliwszym facetem na świecie i mogę nadal robić za porte-parole dla Mondelez.

– W związku z tym wszystkim rodzi się pytanie... – zauważył Masato – co dalej?

– Jutro potwierdzisz swoje wyniki badań w naszym laboratorium, potem ogłosimy je całemu światu.

– A wtedy?

– Zabierasz premię i jesteś pierwszym kandydatem do nagrody Nobla w tym roku – zachichotał Luís.

– Ale wiecie, że tym samym idę na wojnę z największym producentem dwułańcuchowego chloropiryfosu od czasów wycofania tego środka w Europie i Ameryce...

– ... Czyli z Mitsubishi Chemicals – dokończyła Aminata.

– Aaaa... – Danilli nagle wszystko wydało się jasne. Cegiełki poskładały się w całość i powstała z nich przerażająca budowla. – Masato, czy tobie coś grozi ze strony rodzinnej firmy?

– Nie, dopóki będziesz ze mną – odpowiedział szybko. Zbyt szybko, żeby sam się powstrzymał. Danilla spojrzała na niego nic nie rozumiejącym wzrokiem.

– Jak to „dopóki masz mnie"?



Jakieś pomysły? ;-)

*Produkt narodowy brutto ­- PNB - wartość wszystkich dóbr i usług finalnych wytworzonych w danym okresie przez narodowe czynniki produkcji we wszystkich krajach, w których czynniki te były angażowane w proces produkcyjny. To, co obywatele danego kraju i ich firmy zarobili i wytworzyli na całym świecie w określonym czasie.

**Produkt krajowy brutto – PKB – to wartość dóbr i usług finalnych, wytworzonych na terenie danego kraju w określonym czasie przez krajowe i zagraniczne czynniki produkcji. To, co zostało wyprodukowane na terenie danego kraju, niezależnie od tego czy przez rodzime firmy, czy przez obce.

*** MIT – Massachussets Institute of Technology – Wchodząca w skład Harvardu najbardziej prestiżowa uczelnia techniczna na świecie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro