VIII.2.
Następnego dnia po śniadaniu poszli zwiedzać miasto. Po obiedzie wymeldowali się z hotelu i zabrali swoje rzeczy, żeby wieczorem dopiero wyjechać długodystansowym pociągiem nowej linii, spółki AVE-A (Alta Velocidad Espanola-Africana) z Malagi do Marakeszu przez kanał na dnie Morza Śródziemnego, Ceutę, Tager, Rabat i Casablankę. Podróż miała im zająć całą noc, ale Masato wykupił im indywidualny przedział.
– U nas też są szybkie pociągi, ale te europejskie mają dłuższą tradycję – zauważyła Danilla, kiedy siedzieli już wygodnie w przedziale, wpatrując się w zachód słońca nad Cieśniną Gibraltarską, a pociąg szybko zmierzał w kierunku morza.
– To prawda. Francja była pionierem w tej dziedzinie, Hiszpania ją dogoniła i wybrała ekspansję w stronę Afryki, zresztą całkiem słusznie. A w innej części świata takim pionierem była... Japonia.
– Słyszałam o tym.
– Ale nie słyszałaś pewnie, że pociąg Shinkansen był autorem rekordu prędkości dla pociągów z napędem magnetycznym, który do dziś nie został pobity. Osiągnął sześćset trzy kilometry na godzinę*.
– Nie słyszałam. Wow...
– W dodatku to było w czasach, kiedy rejsowe pociągi pasażerskie kursowały ze średnią prędkością trzystu kilometrów na godzinę, a nie pięciuset, tak jak teraz.
– Tym większe wow. – Danilla westchnęła, a Masato się uśmiechnął.
– Jesteś słodka, Dani.
– Lubię, jak opowiadasz mi takie ciekawostki. I uważam, że twój kraj jest naprawdę fascynujący. Chciałabym to zobaczyć na żywo. Przejechać się tym pociągiem, zobaczyć miejsca, gdzie się wychowałeś.
– Naprawdę? – Oczy Masato się zaświeciły. W głębi duszy na to właśnie liczył, bo chciał zabrać Danillę także do Japonii, ale dotąd bał się o tym mówić, żeby jej nie zniechęcić do podróży.
– Tak – potwierdziła – no, ale może wszystko po kolei, co? Teraz jedziemy do Afryki i właśnie wjeżdżamy do tunelu...
– Och! – Masato, który siedział tyłem do kierunku jazdy, aż podskoczył, kiedy na krótką chwilę zniknęło światło za oknami i pociąg zanurzył się w tunel, który biegł pod dnem morskim. To właśnie przy budowie Tunelu Gibraltarskiego w 2070 roku odkryto starożytną Atlantydę, ósmy cud świata. – Nie lubię tuneli.
– Zauważyłam. Nie lubisz też wind, bo zawsze biegasz po schodach – zachichotała. – Ty masz klaustrofobię, prawda, Masato?
– Prawda – przyznał. Danilla jednak nie zamierzała z niego kpić, chciała za to go rozbawić i odwrócić jego uwagę od niepokoju.
– Spójrz, kochany, imitacja krajobrazu wyświetlana na szybach jest całkiem wiarygodna – zaśmiała się, wskazując na okno, które wyglądało tak, jakby pociąg ciągle jechał nad brzegiem morza.
– A jednak to tylko imitacja – westchnął.
– No już, skarbie, nie musisz się niczego bać – Danilla pochyliła się w jego stronę i wzięła go za rękę. – Ten tunel działa bez zarzutu od prawie dwudziestu lat, przepuszcza tysiące pociągów rocznie. I to najszybszy, oprócz samolotu, sposób na dostanie się do Północnej Afryki.
– Wszystko to wiem, ukochana, ale zrozum, że strach bywa irracjonalny. Po prostu się czegoś boisz i już.
– Wiem. Jestem przy tobie.
– Skoro wiesz, to muszę ci powiedzieć coś jeszcze... – zaryzykował Masato.
– Słucham cię.
– Chciałbym, żebyśmy z Afryki polecieli do Japonii.
– Aaaa... – Danilla była zaskoczona – planowałeś tę podróż czy to spontaniczny pomysł?
– Pogniewasz się na mnie bardzo, jeśli powiem, że planowałem?
– Trochę na pewno – musiała przyznać, ściągając brwi. Nie spodziewała się, że Masato ukrył przed nią jeszcze inne sprawy. – Jak wiele jeszcze przede mną ukrywasz, ilu rzeczy mi nie powiedziałeś?
– Możemy się umówić, że wszystkiego dowiesz się na miejscu?
– Znaczy gdzie?
– W Japonii, oczywiście.
– Ale naprawdę wszystkiego? Czy kiedyś przyjdzie taki dzień, że będę o tobie wiedziała wszystko?
– Przyjdzie, obiecuję ci, kochanie.
– Kiedy to będzie?
– Szybciej niż się spodziewasz. Zrozum, Dani, jeśli mam przed tobą jakiekolwiek tajemnice, to tylko po to, żeby cię chronić. Kocham cię, jesteś moim najcenniejszym skarbem... – W tym momencie oboje usłyszeli pukanie do drzwi przedziału i ich oczy zwróciły się w tę samą stronę.
– Ktoś miał przyjść? – spytała, ignorując myśl, która przyszła jej do głowy. Czy jest tym gatunkiem skarbu, który trzyma się na wierzchu, czy tym, który zakopuje się gdzie głęboko w ciemnej skrzyni...
– Może to restauracja z propozycją kolacji? – zastanowił się.
– Otwórz. – Masato podszedł więc do drzwi i odblokował je. To był rzeczywiście kelner z pytaniem czy przyjdą na kolację, czy może wolą zamówić sobie jedzenie do przedziału. Postanowili, że się przejdą na kolację. Ostatecznie, mieli siedzieć w tym kwadracie przez najbliższe kilka godzin...
Restauracja w pociągu AVE-A wyglądała tak samo, jak we wszystkich składach AVE. Standardowy układ i wystrój. Bardzo młody kelner podał im elektroniczne karty menu, ale wzięli tylko jedną.
– Mogę prosić o państwa numer przedziału.
– Sześćdziesiąt siedem – odpowiedział Masato, uruchamiając wyświetlacz. – Ja się nie muszę zastanawiać, na co mam ochotę – stwierdził po chwili, puszczając oko do Danilli – najpierw szybka kolacja, a potem schrupię swoją narzeczoną – dodał, a ona zarumieniła się, słysząc chichot kelnera.
– Proszę dobrze wybrać tę kolację, señor – odparł jednak młody chłopak profesjonalnie. – Szkoda takiej pięknej pani.
– Proszę się nie martwić – wtrąciła się Danilla. – Mój narzeczony... – Pierwszy raz to powiedziałam. Masato, to mój narzeczony... – lubi sobie żartować, ale mija się z prawdą. To ja schrupię jego – dodała, a kelner wlepił w nią osłupiałe spojrzenie. Dopiero, kiedy oboje wybuchnęli śmiechem, zrozumiał, że padł ofiarą żartu ze strony tej uroczej parki.
– Są państwo niesamowici, jakbyście byli dla siebie stworzeni – stwierdził. – Chciałbym mieć kiedyś partnerkę, z którą się będę tak dogadywał – westchnął.
– Wszystko przed tobą, kolego – odpowiedział Masato, zauważając, że młody kelner rozpracował ich bezbłędnie. – Poproszę ryż z warzywami i kurczakiem – stwierdził. – Potrzebuję dużo białka – zażartował sobie znowu. Tym razem Danilla szturchnęła go łokciem w bok.
– Zachowuj się! Jesteśmy w miejscu publicznym, jak by na to nie patrzeć.
– Przepraszam, Dani. A ty co zjesz? – Danilla przez chwilę przeglądała jeszcze menu na wyświetlaczu.
– To samo, co ty. Nie mam nastroju na wymyślanie, a białko mi też się przyda. – puściła oko do swojego faceta. Rozpromienił się.
– A chcesz coś do picia, jakiś deser?
– Tylko wodę. I jeszcze jedną do przedziału... Czekaj! Powiedziałeś „deser"? – uniosła jedną brew i na jej twarzy odmalowało się... pożądanie. Masato zarumienił się mimowolnie. Tak patrzyła na niego tylko w łóżku.
– Tak. Deser – powtórzył jednak.
– Mus czekoladowy z bitą śmietaną – zadecydowała błyskawicznie. – Mam straszną ochotę na coś słodkiego. A ty, skarbie?
– To ja też poproszę to samo – stwierdził.
– Przyjąłem państwa zamówienie – poinformował ich kelner. – Proszę usiąść przy stoliku numer pięć i czekać na kolację.
Danilla i Masato zajęli wskazany stolik i po chwili już tonęli w swoich spojrzeniach. On był w niej beznadziejnie i nieodwracalnie zakochany, a ona już zrozumiała, że nie umiałaby bez niego żyć. Mogła się na niego gniewać, ale to nie zmieniało faktu, że podświadomie mu ufała. I nie wyobrażała sobie, żeby miało go nie być. Zrozumiała to już w hotelu w Paryżu, kiedy zobaczyła na jego dłoni ten pierścionek. Wybrał go specjalnie dla niej, nie miała żadnych wątpliwości. Ponieważ oboje nie przepadali za przesadną biżuterią, pierścionek był delikatny, ale piękny. I kamień miał idealny kolor, zupełnie... jak jej oczy. Musiał go wybierać osobiście.
Po kolacji wrócili do przedziału z butelką wody i dodatkowym deserem. Tamten był tak pyszny, że zamówili sobie jeszcze jeden na wynos. Kiedy jednak doszli na miejsce, okazało się, że drzwi ich przedziału były otwarte.
– Zamknąłeś drzwi, Masato? – spytała Danilla.
– Tak, jestem pewien – odparł.
– Mi też się wydaje, że widziałam, jak zamykasz...
– Zostań tu, wzywam ochronę – stwierdził Masato i pobiegł w stronę najbliższego punktu informacyjnego.
Kiedy Masato zniknął w następnym wagonie, Danilla usłyszała głos:
– Witaj, Selecta. Chyba nie myślisz, że zostaniesz jego żoną? – To była Georgette.
– Jestem Danilla, a nie żadna... Jak mnie nazwałaś?
– Wybrana. Masato cię tak nie nazywa?
– Nie. Czego chcesz?
– Jesteś pewna? – Francuzka uniosła brew i spojrzała na nią pobłażliwie. – Jesteś zabawnie nieświadoma. Zdajesz sobie sprawę, że ktoś taki, jak Masato Yahiro nie może poślubić zwykłej dziennikarki?
– A dlaczego niby nie?
– Bo to dziedzic jednej z najpotężniejszych rodzin na świecie. Poza tym oni pilnują czystości krwi. Jeszcze nikt, kto nie jest Japończykiem, nie wszedł do tej rodziny.
– A ty skąd to niby wiesz? – zaśmiała się Danilla, przypominając sobie to, co powiedział jej Masato w Maladze.
– Trzeba było brać kasę, jak ci Satoshi proponował – kontynuowała Georgette, ignorując pytanie Danilli. – Resztę też polecam. Yahiro senior jest o niebo lepszy w łóżku od swojego syna.
– Masz nieaktualne informacje – prychnęła Danilla. – Masato nie ma już dwudziestu lat.
– No właśnie – potwierdził Japończyk, który wrócił i zastał byłą kochankę, nagabującą jego narzeczoną. – Swoją drogą, dobrze wiedzieć, jaka z ciebie sprzedajna suka. Naprawdę, muszę podziękować tacie, że mnie od ciebie uwolnił – dodał. – Wezwałem już ochronę pociągu. Jak wyjaśnisz to włamanie?
– Jakie włamanie? – zdziwiła się Francuzka.
– Nie udawaj. Drzwi naszego przedziału ktoś otworzył. Jeśli to nie byłaś ty...
– To byłem ja – usłyszeli.
Wiem, nie lubicie mnie za te cliffhangery :-P. Ale to tylko do jutra :-)
*21 kwietnia 2015 roku japoński pociąg magnetyczny osiągnął na torze testowym prędkość 603 km/h, bijąc własny rekord.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro