Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

VIII.2.

Następnego dnia po śniadaniu poszli zwiedzać miasto. Po obiedzie wymeldowali się z hotelu i zabrali swoje rzeczy, żeby wieczorem dopiero wyjechać długodystansowym pociągiem nowej linii, spółki AVE-A (Alta Velocidad Espanola-Africana) z Malagi do Marakeszu przez kanał na dnie Morza Śródziemnego, Ceutę, Tager, Rabat i Casablankę. Podróż miała im zająć całą noc, ale Masato wykupił im indywidualny przedział.

– U nas też są szybkie pociągi, ale te europejskie mają dłuższą tradycję – zauważyła Danilla, kiedy siedzieli już wygodnie w przedziale, wpatrując się w zachód słońca nad Cieśniną Gibraltarską, a pociąg szybko zmierzał w kierunku morza.

– To prawda. Francja była pionierem w tej dziedzinie, Hiszpania ją dogoniła i wybrała ekspansję w stronę Afryki, zresztą całkiem słusznie. A w innej części świata takim pionierem była... Japonia.

– Słyszałam o tym.

– Ale nie słyszałaś pewnie, że pociąg Shinkansen był autorem rekordu prędkości dla pociągów z napędem magnetycznym, który do dziś nie został pobity. Osiągnął sześćset trzy kilometry na godzinę*.

– Nie słyszałam. Wow...

– W dodatku to było w czasach, kiedy rejsowe pociągi pasażerskie kursowały ze średnią prędkością trzystu kilometrów na godzinę, a nie pięciuset, tak jak teraz.

– Tym większe wow. – Danilla westchnęła, a Masato się uśmiechnął.

– Jesteś słodka, Dani.

– Lubię, jak opowiadasz mi takie ciekawostki. I uważam, że twój kraj jest naprawdę fascynujący. Chciałabym to zobaczyć na żywo. Przejechać się tym pociągiem, zobaczyć miejsca, gdzie się wychowałeś.

– Naprawdę? – Oczy Masato się zaświeciły. W głębi duszy na to właśnie liczył, bo chciał zabrać Danillę także do Japonii, ale dotąd bał się o tym mówić, żeby jej nie zniechęcić do podróży.

– Tak – potwierdziła – no, ale może wszystko po kolei, co? Teraz jedziemy do Afryki i właśnie wjeżdżamy do tunelu...

– Och! – Masato, który siedział tyłem do kierunku jazdy, aż podskoczył, kiedy na krótką chwilę zniknęło światło za oknami i pociąg zanurzył się w tunel, który biegł pod dnem morskim. To właśnie przy budowie Tunelu Gibraltarskiego w 2070 roku odkryto starożytną Atlantydę, ósmy cud świata. – Nie lubię tuneli.

– Zauważyłam. Nie lubisz też wind, bo zawsze biegasz po schodach – zachichotała. – Ty masz klaustrofobię, prawda, Masato?

– Prawda – przyznał. Danilla jednak nie zamierzała z niego kpić, chciała za to go rozbawić i odwrócić jego uwagę od niepokoju.

– Spójrz, kochany, imitacja krajobrazu wyświetlana na szybach jest całkiem wiarygodna – zaśmiała się, wskazując na okno, które wyglądało tak, jakby pociąg ciągle jechał nad brzegiem morza.

– A jednak to tylko imitacja – westchnął.

– No już, skarbie, nie musisz się niczego bać – Danilla pochyliła się w jego stronę i wzięła go za rękę. – Ten tunel działa bez zarzutu od prawie dwudziestu lat, przepuszcza tysiące pociągów rocznie. I to najszybszy, oprócz samolotu, sposób na dostanie się do Północnej Afryki.

– Wszystko to wiem, ukochana, ale zrozum, że strach bywa irracjonalny. Po prostu się czegoś boisz i już.

– Wiem. Jestem przy tobie.

– Skoro wiesz, to muszę ci powiedzieć coś jeszcze... – zaryzykował Masato.

– Słucham cię.

– Chciałbym, żebyśmy z Afryki polecieli do Japonii.

– Aaaa... – Danilla była zaskoczona – planowałeś tę podróż czy to spontaniczny pomysł?

– Pogniewasz się na mnie bardzo, jeśli powiem, że planowałem?

– Trochę na pewno – musiała przyznać, ściągając brwi. Nie spodziewała się, że Masato ukrył przed nią jeszcze inne sprawy. – Jak wiele jeszcze przede mną ukrywasz, ilu rzeczy mi nie powiedziałeś?

– Możemy się umówić, że wszystkiego dowiesz się na miejscu?

– Znaczy gdzie?

– W Japonii, oczywiście.

– Ale naprawdę wszystkiego? Czy kiedyś przyjdzie taki dzień, że będę o tobie wiedziała wszystko?

– Przyjdzie, obiecuję ci, kochanie.

– Kiedy to będzie?

– Szybciej niż się spodziewasz. Zrozum, Dani, jeśli mam przed tobą jakiekolwiek tajemnice, to tylko po to, żeby cię chronić. Kocham cię, jesteś moim najcenniejszym skarbem... – W tym momencie oboje usłyszeli pukanie do drzwi przedziału i ich oczy zwróciły się w tę samą stronę.

– Ktoś miał przyjść? – spytała, ignorując myśl, która przyszła jej do głowy. Czy jest tym gatunkiem skarbu, który trzyma się na wierzchu, czy tym, który zakopuje się gdzie głęboko w ciemnej skrzyni...

– Może to restauracja z propozycją kolacji? – zastanowił się.

– Otwórz. – Masato podszedł więc do drzwi i odblokował je. To był rzeczywiście kelner z pytaniem czy przyjdą na kolację, czy może wolą zamówić sobie jedzenie do przedziału. Postanowili, że się przejdą na kolację. Ostatecznie, mieli siedzieć w tym kwadracie przez najbliższe kilka godzin...

Restauracja w pociągu AVE-A wyglądała tak samo, jak we wszystkich składach AVE. Standardowy układ i wystrój. Bardzo młody kelner podał im elektroniczne karty menu, ale wzięli tylko jedną.

– Mogę prosić o państwa numer przedziału.

– Sześćdziesiąt siedem – odpowiedział Masato, uruchamiając wyświetlacz. – Ja się nie muszę zastanawiać, na co mam ochotę – stwierdził po chwili, puszczając oko do Danilli – najpierw szybka kolacja, a potem schrupię swoją narzeczoną – dodał, a ona zarumieniła się, słysząc chichot kelnera.

– Proszę dobrze wybrać tę kolację, señor – odparł jednak młody chłopak profesjonalnie. – Szkoda takiej pięknej pani.

– Proszę się nie martwić – wtrąciła się Danilla. – Mój narzeczony... – Pierwszy raz to powiedziałam. Masato, to mój narzeczony... – lubi sobie żartować, ale mija się z prawdą. To ja schrupię jego – dodała, a kelner wlepił w nią osłupiałe spojrzenie. Dopiero, kiedy oboje wybuchnęli śmiechem, zrozumiał, że padł ofiarą żartu ze strony tej uroczej parki.

– Są państwo niesamowici, jakbyście byli dla siebie stworzeni – stwierdził. – Chciałbym mieć kiedyś partnerkę, z którą się będę tak dogadywał – westchnął.

– Wszystko przed tobą, kolego – odpowiedział Masato, zauważając, że młody kelner rozpracował ich bezbłędnie. – Poproszę ryż z warzywami i kurczakiem – stwierdził. – Potrzebuję dużo białka – zażartował sobie znowu. Tym razem Danilla szturchnęła go łokciem w bok.

– Zachowuj się! Jesteśmy w miejscu publicznym, jak by na to nie patrzeć.

– Przepraszam, Dani. A ty co zjesz? – Danilla przez chwilę przeglądała jeszcze menu na wyświetlaczu.

– To samo, co ty. Nie mam nastroju na wymyślanie, a białko mi też się przyda. – puściła oko do swojego faceta. Rozpromienił się.

– A chcesz coś do picia, jakiś deser?

– Tylko wodę. I jeszcze jedną do przedziału... Czekaj! Powiedziałeś „deser"? – uniosła jedną brew i na jej twarzy odmalowało się... pożądanie. Masato zarumienił się mimowolnie. Tak patrzyła na niego tylko w łóżku.

– Tak. Deser – powtórzył jednak.

– Mus czekoladowy z bitą śmietaną – zadecydowała błyskawicznie. – Mam straszną ochotę na coś słodkiego. A ty, skarbie?

– To ja też poproszę to samo – stwierdził.

– Przyjąłem państwa zamówienie – poinformował ich kelner. – Proszę usiąść przy stoliku numer pięć i czekać na kolację.

Danilla i Masato zajęli wskazany stolik i po chwili już tonęli w swoich spojrzeniach. On był w niej beznadziejnie i nieodwracalnie zakochany, a ona już zrozumiała, że nie umiałaby bez niego żyć. Mogła się na niego gniewać, ale to nie zmieniało faktu, że podświadomie mu ufała. I nie wyobrażała sobie, żeby miało go nie być. Zrozumiała to już w hotelu w Paryżu, kiedy zobaczyła na jego dłoni ten pierścionek. Wybrał go specjalnie dla niej, nie miała żadnych wątpliwości. Ponieważ oboje nie przepadali za przesadną biżuterią, pierścionek był delikatny, ale piękny. I kamień miał idealny kolor, zupełnie... jak jej oczy. Musiał go wybierać osobiście.

Po kolacji wrócili do przedziału z butelką wody i dodatkowym deserem. Tamten był tak pyszny, że zamówili sobie jeszcze jeden na wynos. Kiedy jednak doszli na miejsce, okazało się, że drzwi ich przedziału były otwarte.

– Zamknąłeś drzwi, Masato? – spytała Danilla.

– Tak, jestem pewien – odparł.

– Mi też się wydaje, że widziałam, jak zamykasz...

– Zostań tu, wzywam ochronę – stwierdził Masato i pobiegł w stronę najbliższego punktu informacyjnego.

Kiedy Masato zniknął w następnym wagonie, Danilla usłyszała głos:

– Witaj, Selecta. Chyba nie myślisz, że zostaniesz jego żoną? – To była Georgette.

– Jestem Danilla, a nie żadna... Jak mnie nazwałaś?

– Wybrana. Masato cię tak nie nazywa?

– Nie. Czego chcesz?

– Jesteś pewna? – Francuzka uniosła brew i spojrzała na nią pobłażliwie. – Jesteś zabawnie nieświadoma. Zdajesz sobie sprawę, że ktoś taki, jak Masato Yahiro nie może poślubić zwykłej dziennikarki?

– A dlaczego niby nie?

– Bo to dziedzic jednej z najpotężniejszych rodzin na świecie. Poza tym oni pilnują czystości krwi. Jeszcze nikt, kto nie jest Japończykiem, nie wszedł do tej rodziny.

– A ty skąd to niby wiesz? – zaśmiała się Danilla, przypominając sobie to, co powiedział jej Masato w Maladze.

– Trzeba było brać kasę, jak ci Satoshi proponował – kontynuowała Georgette, ignorując pytanie Danilli. – Resztę też polecam. Yahiro senior jest o niebo lepszy w łóżku od swojego syna.

– Masz nieaktualne informacje – prychnęła Danilla. – Masato nie ma już dwudziestu lat.

– No właśnie – potwierdził Japończyk, który wrócił i zastał byłą kochankę, nagabującą jego narzeczoną. – Swoją drogą, dobrze wiedzieć, jaka z ciebie sprzedajna suka. Naprawdę, muszę podziękować tacie, że mnie od ciebie uwolnił – dodał. – Wezwałem już ochronę pociągu. Jak wyjaśnisz to włamanie?

– Jakie włamanie? – zdziwiła się Francuzka.

– Nie udawaj. Drzwi naszego przedziału ktoś otworzył. Jeśli to nie byłaś ty...

– To byłem ja – usłyszeli.



Wiem, nie lubicie mnie za te cliffhangery :-P. Ale to tylko do jutra :-)

*21 kwietnia 2015 roku japoński pociąg magnetyczny osiągnął na torze testowym prędkość 603 km/h, bijąc własny rekord.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro