Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

VII.6.

Hotel w Paryżu też oczywiście musieli wziąć inny niż był pierwotnie zaplanowany, co troszkę pokrzyżowało plany Masato, bo umówił się już wcześniej z ich kolegą ze studiów, że tamten mu pomoże coś zorganizować. W duchu dziękował sobie za to, że nie spalił za sobą wszystkich mostów po wyjeździe z Francji i miał ciągle kontakt z niektórymi znajomymi z czasów studiów. Nie poradziłby sobie bez pomocy.

Kiedy tylko zakwaterowali się w pokoju, Masato zabrał Danillę na obiad do hotelowej restauracji, a potem wyciągnął ją na spacer po mieście. Oczywiście nad Sekwanę, bo gdzie indziej? Mina Danilli była bezcenna, kiedy odkrywała ich stare miejsca na nowo, a serce Masato rosło od każdego jej uśmiechu, każdego westchnienia, od każdego momentu, kiedy zaciskała palce na jego dłoni albo opierała głowę o jego ramię. – Jestem beznadziejnie zakochany – uświadomił sobie, po czym włożył jedną rękę do kieszeni, w której wymacał mały przedmiot. – Jak ona się nie zgodzi, to nie wiem, co ze mną będzie...

Danilla nie miała pojęcia, co chodzi mu po głowie, za bardzo pochłonęło ją miasto, w którym spędziła pięć lat studiów. Nie licząc ostatnich kilku miesięcy, to był najlepszy okres w jej życiu i miała ogromny sentyment do francuskiej stolicy, która była amalgamatem tradycji i nowoczesności, różnych stylów i kultur, które sprawiały, że Paryż był zawsze taki wyjątkowy. – Kocham to miasto. Kocham... jego – uświadomiła sobie, patrząc na Masato, który trzymał ją za rękę i towarzyszył jej w tym momencie niczym nie zmąconej radości. – Jestem taka szczęśliwa, że gdyby nie ta dziwna sytuacja, czułabym się jak na wakacjach z ukochanym.

Mimo cudownej letniej pogody, to jednak nie były wakacje i Danilla o tym pamiętała. Ktoś ich ścigał, ktoś włamał się do laboratorium Masato, zaatakował go, podsłuchiwała ich jej własna wirtualna asystentka, a rodzice jej faceta chcieli, żeby zostawił ją dla władzy nad światem korporacji. I wszystko z powodu badań nad kawą, których się podjął. Wszystko dlatego... że Masato Yahiro był nie tylko skromnym geniuszem, naukowcem z kompleksem Prometeusza, ale też najuczciwszym człowiekiem, jakiego w życiu poznała. – I chce być mój – pomyślała, uśmiechając się pod nosem.

– O czym myślisz, kochanie? – spytał Masato, który wyglądał już na trochę zestresowanego, czego Danilla wcześniej nie zauważyła.

– Och! – dała się zaskoczyć tym pytaniem. – O Paryżu, o studiach, o tobie... – wymieniła bez zastanowienia.

– A co myślisz o mnie?

– Myślę, że nie wyobrażam sobie siebie w tym miejscu z nikim innym. Paryż był, jest i zawsze będzie nasz – przyznała. – Cieszę się, że przyjechaliśmy tu razem, nawet jeśli cała ta sytuacja jest trochę... dziwna.

– Ja wiedziałem, na co się piszę, Dani – odpowiedział Masato – dlatego nie jestem zaskoczony. Rzecz w tym czy ty jesteś gotowa?

– A można być gotowym na nieznane niebezpieczeństwo?

– Nie pytam o to. Muszę ci zadać inne pytanie, ale... poczekaj z tym do wieczora, dobrze?

– Masz jakieś plany, o których nie wiem? – Danilla uniosła brew i spojrzała na przyjaciela wyczekująco.

– Nie mogę powiedzieć, że teraz już o nich nie wiesz – Masato zaśmiał się nerwowo – ale poczekaj, proszę, do kolacji.

– Już mi się to nie podoba – westchnęła Danilla. – Nie znoszę tajemnic. Mów od razu albo wracam do hotelu i nigdzie więcej z tobą nie pójdę. – Masato nie spodziewał się takie obrotu spraw i rozmowa z Danillą wyraźnie go zasmuciła. – Gdybyś wiedziała, jak mi jest ciężko z tym, że muszę powiedzieć ci coś, czego nie chcesz usłyszeć. Najchętniej zataiłbym przed tobą prawdę... – pomyślał, ale nie powiedział tylko:

– Zaufaj mi, proszę, kochanie. Nigdy w życiu nie pozwoliłbym, żeby stała ci się jakaś krzywda.

– W porządku – Danilla, zaskakująco dla siebie samej nawet, zeszła z tonu i zgodziła się poczekać do wieczora na to, co przyjaciel chciał jej powiedzieć.

Wrócili do hotelu, ale żadne z nich nie miało już tak dobrego humoru, jak wcześniej. Nastrój ulotnił się za sprawą niedopowiedzeń.

– Idę pod prysznic – stwierdziła Danilla, zrzucając z siebie nieliczne ubrania, w których już zdążyła się spocić. Jej organizm, wyrwany wprost z chilijskiej zimy, miał problem z aklimatyzacją do francuskiego lipca. Teraz zrozumiała, jak czuł się Masato po przyjeździe do Chile pod koniec grudnia, kiedy z japońskiej zimy wpadł prosto w południowoamerykańskie lato.

– Idź, kochana, ja muszę zadzwonić – odparł.

Danilla nie pytała o nic, tylko pomaszerowała prosto do łazienki. Letni prysznic ją orzeźwił. Wyszła stamtąd w samym ręczniku i położyła się na łóżku, żeby odpocząć. Powoli jej ciało przystosowało się do temperatury w pokoju hotelowym i przestała się pocić. Masato tymczasem skończył rozmowę po japońsku (pewnie z rodzicami) i sam poszedł do łazienki. Wtedy ona wyciągnęła telefon i zadzwoniła do Inez. Dawno już nie rozmawiała z przyjaciółką. W Chile było jeszcze rano, ale Ina była w zaawansowanej ciąży i odpoczywała w domu. Przyjaciółka Danilli wiedziała już, że urodzi córkę, co bardzo cieszyło zarówno ją, jak i jej męża. Dani też uważała, że to świetna wiadomość, bo takich kobiet, jak jej przyjaciółka, powinno być więcej na świecie.

– Halo, Ina, jak się czujesz, kochana? – spytała, kiedy usłyszała głos przyjaciółki.

– Dani, tak się cieszę! – Entuzjazm Inez był szczery. – Jak się macie? Gdzie teraz jesteście?

– W Paryżu, Ina. Tu jest cudownie, zupełnie jak wtedy, kiedy studiowaliśmy tu razem – chciała się podzielić z przyjaciółką swoim entuzjazmem dla tego miasta. – Ale Masato się jakoś dziwnie zachowuje – westchnęła po chwili. – ma jakieś tajemnice, które chce mi wyjawić dopiero przy kolacji. To do niego niepodobne...

– I ty się oczywiście nie domyślasz, o co może chodzić?

– Nie – przyznała Danilla. Inez ryczała ze śmiechu przez dłuższą chwilę i dopiero, kiedy udało jej się uspokoić, odezwała się znowu.

– Dani, nie jesteś aż taka niedomyślna. Przecież to jasne. Facet zabrał cię do miasta, gdzie się poznaliście, zaprzyjaźniliście, które oboje kochacie... On chce ci się oświadczyć – wypaliła.

Danilla wybuchnęła śmiechem.

– No coś ty, Ina. Masato ma ważniejsze rzeczy niż romantyczne plany. Poza tym przecież i tak jesteśmy razem. Co by to zmieniło? – spytała retorycznie.

– Nie udawaj, że jesteś tak zupełnie nieromantyczna – prychnęła jej przyjaciółka.

W tym momencie Danilla usłyszała, że Masato wychodzi spod prysznica.

– Kochana, muszę kończyć, bo nie chcę, żeby on słyszał, o czym rozmawiamy. Moim zdaniem się mylisz, ale... sama już nie wiem. Mam wrażenie, że ta sytuacja mnie przerasta. No wiesz, odzyskałam starego przyjaciela, który okazał się mężczyzną mojego życia, ale miłość przyszła z takim pakietem, że nie wiem czy dam radę to ogarnąć.

– Na to już ja ci nie odpowiem. Cieszę się jednak, że zadzwoniłaś. Martwiłam się, że wyjechaliście szybciej i bez pożegnania.

– Taka sytuacja, co poradzisz – Danilla wzruszyła ramionami, choć przyjaciółka nie mogła tego zauważyć. – Trzymaj się i pozdrów ode mnie swój skarb. Ten duży też – zachichotała, a Inez odpowiedziała jej tym samym.

– Dzięki. Ty też pozdrów Masato. Odezwij się, jak zmienicie kontynent na jeszcze cieplejszy.

– Jasne. Do usłyszenia.

Danilla się rozłączyła akurat w momencie, kiedy Masato wychodził z łazienki. Też w samym ręczniku.

– Zrobiłeś to specjalnie? – spytała, wskazując na ręcznik, którym miał owinięte biodra.

– A ty? – odpowiedział jej takim samym pytaniem.

– Ja nie. Było mi gorąco, ale już się ubieram – odparła złośliwie, zrzucając z siebie ręcznik i wyciągając sobie ubrania z torby. Nago. Założyła na siebie tylko majtki, sportowy stanik i lekką bawełnianą sukienkę, a potem znowu położyła się na łóżku. Kiedy znowu spojrzała na Masato, on nadal stał w tym samym miejscu i patrzył na nią.

– Dani, mam rozumieć, że gniewasz się na mnie? – spytał po chwili.

– Mam nadzieję, że nie będę musiała się gniewać – odparła.

– Ja też, bo mamy zamówiony stolik w restauracji na dziewiętnastą. Wiem, że jest różnica czasów i klimatu, ale zależy mi na tym wieczorze. Pójdziesz ze mną na tę kolację?

– Pójdę.

– Kocham cię, wiesz?

– Wiem. Ja też cię kocham – odpowiedziała. Masato wtedy nie wytrzymał tego dystansu między nimi i podbiegł do łóżka, prawie się na nie rzucając, po czym przytulił Danillę z całej siły.

– Dani, nie gniewaj się na mnie, proszę – mruczał, całując ją co chwilę.

– Nie gniewam się już – zachichotała, wyplątując się z jego objęć – ale chyba musisz się ubierać, żebyśmy zdążyli na tę kolację.

Masato nie umiał ukryć zawodu na swojej twarzy.

– Myślałem...

– ... że mnie bzykniesz przed wyjściem? Nic z tego – zaśmiała się. – Znowu musiałabym iść pod prysznic, a tak tylko się przebiorę.

Masato i Danilla wyszli z hotelu o osiemnastej trzydzieści. On w letnim lnianym garniturze, a ona w bordowej sukience, którą tak mu się podobała. Przed wejściem czekał na nich samochód, a kierowca wydał się Danilli znajomy. 



Kochani, to już prawie koniec Rozdziału VII. Rozwiązanie (przynajmniej niektórych) zagadek już blisko ;-)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro