VII.4.
To był długi i obfitujący w zmysłowe wrażenia wieczór. Po pysznej kolacji, którą przygotowali razem, Masato zaciągnął Danillę po prysznic, gdzie dobrał się do niej pierwszy raz, obracając ją tyłem do siebie i przyciskając do ściany. Potem nadzy i mokrzy pomaszerowali do sypialni, gdzie najpierw wziął ją na brzegu łóżka, a potem kazał się oprzeć o ścianę i zerżnął od tyłu na ostro. Danilla była tak zmęczona po trzecim orgazmie, że marzyło jej się tylko spanie, ale Masato nie zamierzał jej jeszcze na to pozwolić.
– Kochanie, leż sobie na plecach, jeśli jesteś zmęczona, ale nie broń mi dostępu do swojej cipki, bo jeszcze jej potrzebuję – zamruczał, ocierając się o nią całym ciałem.
– Zgoda, po warunkiem, że będziesz delikatny i dasz jej trochę odpocząć – odpowiedziała. Masato przewrócił oczami, bo wcale nie zamierzał być delikatny, ale najwyraźniej chwilowo nie miał wyboru. Wybrał więc najdelikatniejszą z delikatnych pieszczot, zniżając się między jej uda i dotykając jej lekko samym czubkiem języka. Danilla zadrżała i wydała z siebie cichy jęk.
– Podoba się?
– Yhm – potwierdziła cicho.
– Bardzo mnie to cieszy. – I nie gadał już więcej, tylko kontynuował to, co zaczął. Danilla nie przypuszczała nawet, że znowu dojdzie tak szybko. Chwilę później Masato był w niej znowu.
– Chyba rzeczywiście zabronię ci bijatyk – zachichotała. – Przecież to podchodzi pod znęcanie się. Ile można się bzykać? – spytała retorycznie.
– Pytasz retorycznie? – Jakby czytał w jej myślach.
– Tak, oczywiście – uśmiechnęła się delikatnie, czując się ukochany szykuje jej właśnie kolejny odlot, choć poruszał się w niej zupełnie delikatnie. Masato chyba też to wyczuł, bo przyśpieszył tylko lekko, ale kiedy poczuł, że mięśnie Dani zaciskają się na nim, włożył jej ręce pod tyłek, podniósł się na kolanach i dokończył całkiem szybko, sam pozbywając się wreszcie nieznośnego napięcia i zastępując je potężnym uderzeniem rozkoszy. Stanowczo, ta kobieta wyzwalała w nim to, co najlepsze. Miał zamiar korzystać z tego do końca życia i nie zamierzał z nikim się nią dzielić.
– Czasem myślę, że oszaleję z miłości do ciebie – westchnął, kiedy już leżał obok niej bez sił, w końcu, po takim długim i pełnym negatywnych emocji dniu zakończonym najprzyjemniejszym z możliwych relaksem z ukochaną.
– Tylko ty mógłbyś wymyślić coś tak niedorzecznego – odpowiedziała, wtulając się w jego ramię.
Następnego dnia rano oboje wstali z trudem, ale wiedzieli, że muszą. Masato pojechał na uczelnię, żeby załatwić sobie urlop i kwestię zastępstwa przy egzaminach dla studentów. Asystenci nie mieli nic przeciwko, więc wysłała wniosek urlopowy na skrzynkę mailową dyrektora instytutu. Koło południa dostał wiadomość od swojego łącznika firmy Mondelez, że mają przebukowany pierwszy bilet z Santiago de Chile do Miami na środę. Zadzwonił od razu do Danilli, żeby ją o tym fakcie poinformować. Był podekscytowany, bo naprawdę chciał z nią wyjechać. Nie chodziło tylko o badania. Miał nadzieję, że w Paryżu ukochana nie odmówi mu niczego.
Danilla, kiedy tylko dostała wiadomość od Masato, zgłosiła redaktorowi naczelnemu, że bierze urlop wcześniej. Imar Caballero nie miał nic przeciwko. Lipcowy numer już wyszedł, a sierpniowy był zaplanowany. Od maja sprzedaż artykułów sukcesywnie rosła i sytuacja pisma napawała starego redaktora prawdziwym entuzjazmem, którego już nawet nie hamował.
– Jedź i odpoczywaj, Estevez – Caballero uśmiechnął się pod nosem. – A może sobie w końcu dziecko zrobisz – dodał już ciszej, ale tak, żeby Danilla usłyszała.
– Szef chyba nadinterpretuje – odburknęła, przewracając oczami i wzdychając teatralnie – ale dzięki za przedłużenie urlopu.
– Ja tam wiem swoje – upierał się naczelny. – Nigdy cię takiej nie widziałem, jak przez ostatnie miesiące.
– Do zobaczenia za niecałe trzy tygodnie, szefie. – Danilla przerwała mu ten wywód i pożegnała się. Skoro wszystko miała już załatwione, wyłączyła komputer, zostawiając tylko Mauricio, który miał ją zastępować, dostęp do niektórych dokumentów, zapisanych w wewnętrznej chmurze danych, zamknęła biurko i biuro i wyszła z pracy wcześniej niż zwykle. Od razu pojechała do rodziców.
– Córeczko, naprawdę chcesz jechać w podróż dookoła świata? – spytała jej mama, kiedy Danilla tylko przypomniała jej, że musi zająć się kotami przez ponad dwa tygodnie. Oboje wiedzieli z Masato, że taka podróż dla zwierzaków byłaby nieznośna. Musiały zostać.
– Chcę i powinnam, mamo. Poza tym ostatni raz była w Europie pięć lat temu. Chcę jechać.
– Tak tylko się upewniam – poddała się Rosario Estevez, która nigdy w życiu nie opuściła rodzinnego Peru. Nie odwiedziła nigdy nawet swoich teściów w Hiszpanii. A teraz już rodzice Gabriela nie żyli od kilku lat, więc to nie miało sensu.
– Jestem pewna, że to będzie niezapomniana podróż. Nawet jeśli Masato musi też pracować, dla mnie to będzie głównie relaks. A przy odrobinie szczęścia znajdę inspirację lub tematy do ciekawych artykułów. Wiesz, mamo... – Danilla zawiesiła na chwilę głos – tęsknię za prawdziwym dziennikarstwem. Od kiedy zostałam redaktorem mniej piszę, a więcej sprawdzam cudzych tekstów. Czasem mam już tego dość...
– Córeczko, co ty mówisz? – oburzyła się pani Estevez. – Masz świetne stanowisko, w młodym wieku zrobiłaś taką karierę, nie rezygnuj z tego.
– Nie zamierzam, mamo – westchnęła Danilla. – Po prostu czasem mi brakuje pisania – wyjaśniła, wiedząc, że to i tak nie ma sensu, bo jej rodzicielka tego nie zrozumie.
– Zajmę się waszymi kotami, nie martw się. Przyjedziemy po nie z ojcem jutro wieczorem. Bo wyjeżdżacie w środę, tak?
– Tak.
Danilla pożegnała się z mamą i wróciła do mieszkania. Zrobiła obiad i czekając na Masato zaczęła rozmawiać z Alexą, swoją domową sztuczną inteligencją. Wypytywała ją o pogodę w Ameryce Północnej, Europie, Afryce i Azji, wymieniając po kolei wszystkie kraje, które mieli odwiedzić. Alexa opowiadała jej o klimacie i panujących tam warunkach. W pewnym momencie jednak sama zadała jej pytanie:
– Czy pani wyjeżdża, Danillo?
– Tak – odpowiedziała mimowolnie, zapominając, że rozmawia z urządzeniem.
– Z panem Masato?
– Oczywiście – uśmiechnęła się pod nosem. – Masato będzie robił badania w Afryce.
– A jak doktor Yahiro zapisuje swoje notatki? – spytała wtedy Alexa, a oczy Danilli otworzyły się szeroko ze zdumienia.
– Alexo, wyłącz się – rozkazała.
– Nie odpowie mi pani? – upierało się urządzenie.
– Alexo, wyłącz się w tej chwili! – krzyknęła.
– Przechodzę w stan uśpienia – urządzenie zareagowało wreszcie w prawidłowy sposób. Danilla nie mogła opanować drżenia rąk i kolan. – Czyżby Masato miał rację? Byliśmy cały czas podsłuchiwani? – W tym momencie Danilla pożałowała, że rozmawiała z Alexą o ich planowanej podróży. Podeszła do urządzenia i odłączyła źródło jego zasilania, a potem, dla pewności, zapakowała Alexę w pudełko i schowała w szafie między ubraniami. Po chwili usiadła na łóżku i rozpłakała się ze złości i poczucia bezsilności.
Masato zamknął wszystkie sprawy związane z zakończenie semestru na uczelni, rozdzielił obowiązki między swoich asystentów, a potem wysłał sobie kopię wszystkich wyników badań z uczelnianych komputerów w chmurę oraz na serwer, który posiadał w rodzinnej firmie i który sam skonfigurował, dla pewności. Zabrał też oczywiście swój nieśmiertelny papierowy notatnik i wyszedł z pracy wczesnym popołudniem. Cieszył się, że zobaczy Danillę, bo wiedział, że ona będzie w domu wcześniej niż on.
Jakie było jego zdumienie, kiedy zastał ukochaną zdenerwowaną i zapłakaną.
– Dani, co się stało, chérie? – spytał. – Wszystko w porządku czy ktoś cię skrzywdził?
– Nic mi nie jest. Zdenerwowałam się tylko i to już w domu.
– Ale dlaczego?
– Masato... ty miałeś rację – odpowiedziała po chwili. I opowiedziała mu, jaką konwersację prowadziła jeszcze niedawno z Alexą, która zaczęła wypytywać ją o to, w jaki sposób jej partner zapisuje wyniki badań. – Wyobrażasz sobie? Głupia maszynka nas podsłuchuje od kilku miesięcy.
– Przykro mi, że przekonałaś się o tym w taki sposób. Teraz już chyba rozumiesz, dlaczego nie chcę żadnej sztucznej inteligencji ani w domu, ani w pracy?
– Rozumiem. Przepraszam, że ci nie wierzyłam... i że tak lekceważąco podeszłam do tematu. To się nie powtórzy.
– Wiem, moja ukochana – Masato objął ją i przytulił do siebie, żeby pokazać jej swoje wsparcie. – Jesteś mądrą kobietą, po prostu nie miałaś do tej pory takich doświadczeń.
– Jesteś kochany – odpowiedziała uspokojona. Kiedy jej głowa oparła się o jego klatkę piersiową i usłyszała miarowe bicie jego serca... Masato naprawdę nie był zdenerwowany. Martwił się o to, że ona jest.
– Kocham cię. Nie mogę być dla ciebie inny – odparł zupełnie poważnie. – Jesteś moją najlepszą przyjaciółką i kobietą mojego życia. Jedyną, z którą chcę je spędzić, wiesz?
– Uspokoiłeś mnie. A jednak musimy się upewnić, że ten, kto nas podsłuchiwał, nie pomiesza nam szyków.
– Mam pomysł, jak pomieszać jemu – zachichotał Masato.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro