VI.7.
Fabian przyjechał do Oresta w piątek po pracy i od razu wpadł do Danilli. Masato i Rity jeszcze nie było.
– A gdzie oni są? – spytał zdziwiony.
– W pracy – zaśmiała się Danilla. – Mój Masato nie uznaje wcześniejszych wyjść z piątki. Nadgodziny, rzecz święta.
– I jak ty z nim wytrzymujesz? – zaśmiał się Fabi.
– Pracoholizm to jego jedyna wada – odparła z uśmiechem. – Poza tym jest tak cudowny, że aż ciężko w to uwierzyć.
– Skoro tak twierdzisz, nie będę polemizował. – Fabian wzruszył ramionami.
– Ty mi lepiej powiedz, co ciebie łączy z Ritą – wywołała go do odpowiedzi siostra.
– W życiu nie myślałem, że połączy mnie z nią cokolwiek. Ta wariatka, to moje całkowite przeciwieństwo – westchnął.
– Zdążyłam to już zauważyć...
– Ale nie mogę przestać o niej myśleć, Dani. Nie spotkałem dotąd takiej dziewczyny, której chciałoby się walczyć o lepszy świat, nawet z narażeniem siebie. Jest cudowna. Ja się chyba...
– ... zakochałeś? – dokończyła za brata Danilla.
– Tak mi się wydaje. Przez ostatnie kilka dni nie mogłem się doczekać naszych wieczornych rozmów, a teraz przebieram nogami ze zniecierpliwienia, bo chcę już ją zobaczyć.
– Gdzie się zatrzymałeś?
– Na razie u Sebastiana, ale od kwietnia wynajmę sobie mieszkanie.
– I chcesz ją zabrać do Seba?
– A mam ją zostawić Wam na głowie?
– Fabi... wiesz może, czemu ona nie rozmawia z rodzicami? – spytała nagle Danilla.
– Nie chciała ich narażać – wyjaśnił. – Ale poprosiła mnie, żebym ich powiadomił osobiście, że jest bezpieczna.
– I zrobiłeś to?
– Tak.
– Nie wydało ci się tam coś podejrzane?
– Nie sądzę. Ci ludzie szczerze się martwili o córkę. Myślę, że to dlatego, że ją dobrze znają – zachichotał. – Zadałem im kilka pytań, na wszystkie odpowiedzieli bezbłędnie. To na pewno rodzice Rity.
– Bo wiesz... może to zabrzmi głupio, ale jak dla mnie to za duży zbieg okoliczności, że trafiła najpierw na ciebie, a teraz do nas i do laboratorium Masato.
– Dani, przecież to wy zaproponowaliście, że ją zabierzecie – przypomniał jej brat.
– Rzeczywiście...
– No już, rozchmurz się. Zabieram wam ją z głowy na cały weekend i będę sam pilnował. Będziesz miała więcej swobody.
– A Seb?
– Przeżyje nas pod swoim dachem, bo go nie ma. Zostawił mi tylko klucze.
– A co ze studiami Rity?
– Zabiorę jej dokumenty z Uniwerka w Santiago i przeniosę do Oresta. To tylko mały włam...
– Fabi, czy ty próbujesz...?
– Tak, włamię się do systemu i przeniosę ją do Oresta – powtórzył.
– Ale jak cię złapią?
– Hakerzy mają swoje sposoby – puścił do niej oko. – No już, niczym się nie martw. Dam sobie radę. Czas powalczyć o kogoś, na kim mi zależy. – Danilla pomyślała właśnie wtedy, że jej młodszy braciszek stał się mężczyzną. Do tej pory interesowały go tylko gry i hakerskie sztuczki. Pracował dla systemu, bo dobrze na tym zarabiał. A teraz chciał walczyć o sprawiedliwość...
– Jestem z ciebie dumna, Fabi, naprawdę – musiała przyznać. Brat podszedł do niej i ją przytulił.
– Miałem dobry wzór – odpowiedział.
Niedługo potem do mieszkania weszli Masato i Rita. Dziewczyna była rozgadana, rozemocjonowana i wymachiwała rękami, żywo gestykulując. Nie zauważyła od razu Fabiana, który był w kuchni z Danillą. Dopiero kiedy chłopak wyszedł stamtąd i stanął przed nią, zamilkła. Nie umiała sobie tego racjonalnie wyjaśnić, ale przez te kilka ostatnich dni zdążyła już się za nim stęsknić. Był zupełnie inny niż ona. Racjonalny, spokojny, zrównoważony, wkurzał ją, ale kiedy go zobaczyła, poczuła, że bardzo jej go brakowało.
– Cześć, Fabian – powiedziała, patrząc mu w oczy, ale nie ruszyła się z miejsca.
– Cześć, Rito – odparł, ale on podszedł do niej blisko i pocałował w policzek. To było takie dziwne uczucie. Dziewczyna spięła się cała, ale trwało to tylko chwilę. Kiedy Fabian chciał się odsunąć, zarzuciła mu ręce na szyję i przyciągnęła do siebie.
– Zaczekaj. Przywitaj się, jak należy – puściła do niego oko, a Fabian pomyślał, że nie spodziewał się takich atrakcji. Jej usta wyglądały tak zachęcająco, że odczytał to, jako zaproszenie. Cmoknął ją delikatnie i uśmiechnął się.
– Tak może być? – spytał po chwili.
– Już lepiej – odpowiedziała i spojrzała na niego spod lekko przymkniętych powiek.
Fabi odetchnął z ulgą. Po Ricie nie było wiadomo czego się spodziewać, a jego zaczynało to strasznie kręcić. Komputery nie miały przed nim tajemnic, ale umysł kobiety, to dopiero było wyzwanie...
– Dziękuję wam za opiekę nad nią – zwrócił się wtedy do Danilli i Masato.
– Nie trzeba się mną opiekować! – zaprotestowała młoda od razu.
– No dobrze, źle się wyraziłem – spasował od razu. – Ale cieszę się, że miałaś gdzie mieszkać i co robić przez te kilka dni. Niedługo oficjalnie będziesz studentką Uniwersytetu w Oresta.
– Jak zamierzasz to zrobić? – spytała zaciekawiona.
– Mam swoje sposoby – zachichotał Fabian, a Rita zauważyła, że Danilla też się uśmiechnęła. Jego siostra wiedziała o czymś, o czym ona jeszcze nie miała pojęcia i to ją wkurzało.
– Wyjaśnisz mi to?
– Może później, jak już będziemy sami...
– A będziemy? – zdziwiła się.
– Owszem.
To zabrzmiało jak obietnica i dziewczyna wbrew sobie poczuła podniecenie na myśl o jej odkryciu. A może to magnetyczny zielonooki Fabian tak na nią działał? Grunt, że zaczęła myśleć o dzisiejszym wieczorze, jak o ekscytującej niespodziance, na którą nie mogła się doczekać.
– Chodźcie na kolację – zawołała ich Danilla do kuchni. Masato zdążył już podać wszystko na stół.
– Świetny pomysł, umieram z głodu – westchnęła Rita – ten twój szwagier terroryzuje współpracowników i studentów – zwróciła się do Fabiana, ale zaraz puściła oko do Masato. – Nie ma jedzenia, nie ma odpoczynku, tylko praca i praca...
– Co? – Fabian wyglądał, jakby się nabrał, bo spojrzał groźnie na Masato, ale w tym samym momencie Rita wybuchnęła śmiechem i wyjaśniła:
– Nabrałeś się tak samo, jak Danilla, Fabi.
– Och – Fabian zaczerwienił się ze wstydu. Co też ta dziewczyna z nim wyrabiała?
Jedząc kolację, rozmawiali o minionym tygodniu. Masato potwierdził, że Alvaro ma się coraz lepiej i mimo że ciągle musi nosi zewnętrzną ortezę, chce wrócić do pracy.
– Facet jest tak samo nawiedzony, jak Rita – podsumował Fabian, czym zasłużył sobie na pełne oburzenia spojrzenie ze strony dziewczyny. Na szczęście ona sama obróciła to w żart, widząc, że jemu po prostu na niej zależy, choć okazywał to w dziwnie irytujący sposób.
Tego wieczoru nie rozmawiali już więcej o pracy ani o wydarzeniach ostatniego tygodnia. Skupili się na tym, co przyjemniejsze i zabawniejsze, czyli... Fabian opowiadał zabawne anegdotki z dzieciństwa Danilli, a ona odpłaciła mu pięknym za nadobne. Najlepiej bawili się więc Rita i Masato, którzy dowiedzieli się mnóstwa ciekawostek o rodzeństwie Estevez.
Po kolacji Fabian zabrał Ritę do mieszkania Sebastiana, dopiero po drodze informując ją, że będą tam sami przez cały weekend, bo jego brat wyjechał. Dziewczyna pomyślała, chyba pierwszy raz odkąd go poznała, że chłopak ją pozytywnie zaskakuje.
Kiedy za Fabianem i Ritą zamknęły się drzwi, Masato przyciągnął Danillę do siebie i pocałował ją czule.
– Kochanie, w końcu mamy weekend i mieszkanie dla siebie.
– O tym samym pomyślałam. Więc prysznic i do łóżka? – zasugerowała.
– Z ust mi to wyjęłaś – odparł, łapiąc ją za tyłek i lekko ściskając pośladki. Danilla zadrżała z emocji, bo wiedziała już, jak skończy się ten wieczór. Pociągnęła go za rękę do łazienki i rozebrali się niecierpliwie. – Jak mi tego brakowało... – pomyślała, kiedy oboje wydawali z siebie głośne i niczym nie zakłócone odgłosy przyjemności.
Zanim zasnęli późno w nocy, Danilla przypomniała sobie o pracy.
– Masato, jesteś pewien, że twoja teoria się sprawdzi? Że kawa sama w sobie nie jest szkodliwa?
– To na razie teza, Dani. Okaże się w ciągu najbliższych miesięcy. Zamierzam rozmnożyć tę roślinkę i poddać ją badaniom na obecność szkodliwych substancji w następnych pokoleniach.
– Wyrobisz się do końca lipca?
– Myślę, że tak.
– I co wtedy?
– Wtedy będę potrzebował ciebie. Razem ogłosimy to całemu światu. Publikacja tylko w czasopismach naukowych nie ma sensu, bo dotrze do ułamka procenta populacji. Tylko mass media są w stanie ponieść tę sensację. O ile oczywiście moja teza okaże się prawdziwa.
– Ufam twojemu instynktowi naukowca.
– A ja twojemu instynktowi dziennikarki – odparł, ale po chwili dodał: – W ogóle ci ufam, Dani. Tobie jedynej.
Zasnęli przytuleni, ciesząc się ze swojej obecności. Przed nimi było kilka miesięcy intensywnej pracy i niepewna przyszłość, ale jedno było pewne. Mieli siebie.
Skończył się Rozdział VI. Przed nami rozwiązanie zagadki z kawą i... innych. Masato i Danilla wybiorą się w podróż życia. Chcecie im towarzyszyć?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro