VI.6.
Danilla była już w domu, kiedy z pracy wrócił Masato, ciągnąc za sobą wykończoną Ritę. Dziewczyna wyglądała, jakby pracowała fizycznie cały dzień.
– Coś ty jej zrobił? – spytała z niedowierzaniem, patrząc na stan młodej.
– Ja? – zdziwił się Masato. – Pracowała w laboratorium, jak wszyscy inni.
– To jest obóz pracy – odezwała się wtedy Rita płaczliwym głosem. – Nie wysyłaj mnie tam więcej – poprosiła, robiąc przy tym minę cierpiętnicy. Danilli zrobiło się żal dziewczyny i już miała opieprzyć swojego faceta, kiedy oni oboje wybuchnęli niepohamowanym śmiechem. Rechotali się tak przez minutę czy dwie, podczas gdy zdezorientowana Danilla próbowała poskładać myśli.
– Przestaniecie się śmiać i wyjaśnicie mi, o co chodzi? – spytała w końcu, poirytowana.
– Tak, kochanie – pierwszy spoważniał Masato.
– No więc...?
– Zażartowaliśmy sobie z ciebie, ale to był pomysł Rity – próbował się wybronić.
– Ta dziewczyna ma na ciebie widocznie zły wpływ – zauważyła Danilla wkurzona. – Ty, taki poważny, żartujesz sobie ze mnie? Życie ci niemiłe? – spiorunowała go wzrokiem.
– Nie gniewaj się na niego, Danillo – poprosiła wtedy Rita. – Masz super faceta, jak nie z tej ziemi – dodała, przewracając oczami. – Jest genialny. A to jego laboratorium, to jest raj na ziemi. Super sprzęt, fajni ludzie, fascynujące tematy badań. Nie wyobrażam sobie już wracać na mój stary uniwerek do Santiago – dodała. W jej oczach błyszczało podniecenie. Danilla zastanowiła się czy Rita nie ma przypadkiem gorączki, ale wolała jej nie drażnić. Zdążyła już zauważyć, że to mała furiatka, trochę nieobliczalna i właśnie zaczęła żałować swojego braciszka, który zainteresował się nią tak, że przesłoniła mu racjonalny ogląd sytuacji. – Co ta miłość robi z człowiekiem...
Zjedli razem kolację, a potem Rita poprosiła o telefon, żeby zadzwonić do Fabiana. Młoda wyłączyła się, nakładając słuchawki i wciągając w rozmowę z chłopakiem. Masato skorzystał z sytuacji, żeby wciągnąć Danillę z powrotem do kuchni.
– Coś się stało? – zdziwiła się.
– Nic, po prostu chciałem się z tobą porządnie przywitać, korzystając z tego, że ta mała jędza jest zajęta – puścił do niej oko, a potem przyciągnął ją do siebie i pocałował. Danilla, początkowo zaskoczona, szybko odtajała, bo poczuła, że ona też tęskniła i brakowało jej czułości i takiego okazywania uczuć. Oddała mu pocałunek i przylgnęła do niego mocniej. Masato podniósł ją za tyłek i posadził na blacie kuchennym, żeby zniwelować różnicę wzrostu między nimi. Całowali się coraz namiętniej. Danilla rozszerzyła nogi, którymi właściwie go objęła. Poczuła jego podniecenie i w ostatniej chwili oderwała się od niego, żeby odzyskać normalny ogląd sytuacji.
– Masato – szepnęła, próbując odzyskać normalny oddech – nie możemy... tu, tak w kuchni... przecież ona jest w salonie.
– Mam cię zanieść do sypialni? – spytał z szelmowskim uśmiechem, znowu próbując ją pocałować. Odsunęła się w momencie, kiedy usłyszała, jak Rita wchodzi do kuchni.
– Och! – usłyszała zaskoczony głos dziewczyny. – Przepraszam, nie chciałam wam przeszkadzać.
Danilla, czerwona jak burak, próbowała wyplątać się z objęć swojego faceta, który w końcu ustąpił i odsunął się, żeby mogła zeskoczyć z blatu. Złapał jednak Danillę za ramiona i postawił przed sobą, żeby ukryć to, co miał do ukrycia.
– Poczekaj chwilę, kochanie, nie zostawiaj mnie w takim stanie – szepnął jej do ucha. – Danilla zrozumiała i nie odsunęła się. Rita za to zaczęła się śmiać.
– Jesteście zabawni – uznała. – trzeba było powiedzieć, żebym wam dała trochę czasu. Mogę na przykład wyjść na spacer – zasugerowała.
– Wolałabym, żebyś nie chodziła nigdzie sama, dopóki nie zorientujemy się czy ktoś cię nie szuka – uznała Danilla. – A za propozycję dziękujemy, poradzimy sobie. Jesteśmy dorośli, umiemy czekać, jak jest taka potrzeba – wyjaśniła. Mina Masato wskazywała na coś zgoła innego, ale Danilla jej nie widziała, bo stała przecież przed nim.
Rita wyszła z kuchni, a Masato westchnął głęboko.
– Przepraszam, Dani, poniosło mnie trochę. Dzięki, że nie pozwoliłaś mi się skompromitować. Jakby nie patrzeć, Rita jest teraz moją studentką. Nie wiem, co opowie o mnie pozostałym.
– Myślę, że ona zdaje sobie sprawę z tego, w jakiej jest sytuacji. Nie wygląda mi na taką, która szukałaby poklasku rówieśników. To młoda buntowniczka.
– Przypomina mi moją młodszą siostrę – powiedział wtedy Masato. – Mei to też taka zadziorna bestia.
– A ja ją pamiętam, jako nieśmiałą studentkę pierwszego roku – przypomniała sobie Danilla.
– To już dawno i nieprawda. Zresztą, nawet wtedy się dobrze ukrywała – zachichotał.
– Nie tylko ona, jak widzę – odparła, obracając się do niego przodem i cmokając go w usta. – Jak już doszedłeś do siebie, to powiedz mi, o czym chciałeś porozmawiać.
– Muszę to jeszcze jutro potwierdzić, kochanie, ale... – tu Masato ściszył głos – chyba to mam.
– Co?
– Udało mi się wyhodować kawę bez żadnych środków ochrony roślin i nawozów. I ona... nie jest szkodliwa.
– Jak to?
– Normalnie. Wychodzi na to, że to ludzie sami zepsuli tę roślinę, modyfikując ją genetycznie i uprawiając wielkopowierzchniowo. Wpadłem na to przypadkiem, kiedy trafiła w moje ręce próbka rośliny i ziarna z Afryki. Okazało się, że to innowacyjne i eksperymentalne gospodarstwo ekologiczne, które nie używa niczego wyprodukowanego w fabryce czy laboratorium. Oczywiście celem działalności nie jest zysk, tylko udowodnienie światu, jak bardzo się mylił. Coś podejrzewam, że to Mondelez sponsoruje tę działalność, ale żeby się upewnić, chciałbym zobaczyć to na własne oczy.
– Chcesz lecieć do Afryki?
– Chcę, żebyśmy polecieli tam razem. Ale po drodze zahaczylibyśmy o Europę, żeby odwiedzić Paryż. Co ty na to?
– A... – Danilla nie wiedziała, co odpowiedzieć. Propozycja Masato wydała jej się niedorzeczna. Taka podróż?
– Przecież nie planowałam takiego długiego urlopu – zauważyła. – Poza tym ty masz rok akademicki. Nie możesz zostawić studentów na tak długo.
– Masz rację, dlatego chciałem wyjechać dopiero pod koniec lipca, jak już załatwię sprawy ze studentami i będzie przerwa między semestrami*.
– W Europie i Północnej Afryce będzie wtedy lato...
– A tutaj środek zimy, która nas ominie. Prawda, że super?
– Dobra, przekonałeś mnie – Danilla uśmiechnęła się do przyjaciela.
– Jak wrócimy, będziesz miała artykuł o światowym zasięgu – stwierdził Masato, zadowolony z uznania.
– To raczej ty będziesz miał odkrycie na miarę Nobla.
– Kocham cię, moja marzycielko – puścił do niej oko, a potem przyciągnął ją do siebie. – I coś mi się wydaje, że dziś wieczór będziesz musiała panować nad swoimi odgłosami, bo ci raczej nie odpuszczę – dodał znacząco.
– Jak chcecie, mogę spać w słuchawkach – zaproponowała Rita, która nagle znowu znalazła się w kuchni. Masato i Danilla zastanowili się, ile młoda słyszała, ale ona sama wyjaśniła: – Nie podsłuchiwałam was. Myślałam, że już przestaliście się tu migdalić. Pić mi się chce – burknęła. – Wezmę sobie tylko wody do butelki i idę się kąpać. Jeśli jutro czeka mnie taki sam dzień, jak dziś, wolę się wyspać – dodała ziewając.
– Dzięki za wyrozumiałość, Rita – rzucił za nią Masato, czym zasłużył sobie na kuksańca ze strony Danilli.
– Co?
– Dani, teraz to ty jesteś sztywna. Wyluzuj. Młoda nie miała na myśli nic złego.
– A co ty jej tak ciągle bronisz? – spytała podejrzliwie, korzystając z tego, że młoda była już pod prysznicem i nie mogła ich słyszeć.
– Mówiłem ci. Przypomina mi młodszą siostrę. Poza tym interesuje się tym samym, co ja i jest w tym dobra. Myślę, że będą z niej ludzie.
– A nie zastanawia cię, że trafiła akurat na mojego brata, który pracuje w rządowej agencji i że zamieszkała z nami, a w laboratorium ma dostęp do twojej pracy? Niby młoda studentka, mieszkała z rodzicami, a nikt o nią nie pyta? Ona też do rodziców nie dzwoni. Mój dziennikarski instynkt mówi mi, że coś tu śmierdzi. I na pewno dowiem się, co – stwierdziła.
Masato wzruszył ramionami i odpowiedział dopiero po dłuższym namyśle:
– Będę ostrożniejszy i przyjrzę się jej w pracy – obiecał – ale nie skreślaj dziewczyny tylko dlatego, że spodobała się twojemu bratu, a ja ją polubiłem. To do ciebie nie pasuje, Dani.
– A co do mnie pasuje, panie rozsądny? – spytała z przekąsem.
– Ja do ciebie pasuję, Danillo. I zaraz ci to pokażę – odpowiedział, znowu przyciągając ją do siebie i łącząc ich usta w namiętnym pocałunku. – Kocham cię i będę ci to dziś udowadniał bardzo starannie – dodał po chwili z szelmowskim uśmiechem.
– A kto mówił, że... – zaczęła Danilla, ale Masato nie dał jej dokończyć, bo zamknął jej usta następnym pocałunkiem.
– Cicho już, uparta kobieto – powiedział, kiedy skończył ją całować. – Choć raz daj mi mieć ostatnie słowo... – Danilla pomyślała, że w sumie nie ma już nic do dodania, a wieczór zapowiadał się naprawdę ekscytująco.
*W Chile (jak przystało na południową półkulę), pory roku są odwrotnie niż na Północy. Rok akademicki zaczyna się w marcu, a kończy w grudniu. Przerwa wakacyjna jest w styczniu i lutym, a międzysemestralna na przełomie lipca i sierpnia.
Jak myślicie, po czyjej stronie jest Rita?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro