Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

VI.3.

Mina Danilli była bezcenna, kiedy dotarło do niej, co powiedział jej brat. On, teleinformatyk pracujący dla „systemu", jak by nie patrzeć, bo przecież zatrudniony w rządowej agencji informacyjnej, ukrywał u siebie dziewczynę, która uczestniczyła w nielegalnych demonstracjach.

– Dani, musiałem jej pomóc. Dziewczyna ledwo uciekła tym draniom... – westchnął.

– A skąd ona jest?

– Stąd.

– Z Santiago?

– Tak.

– To dlaczego jest u ciebie, a nie w domu?

– Może, żeby jej tam nie szukali?

– Ale przecież rodzina może się o nią martwić – zauważyła Danilla. – Może już jej szukają, oznaczyli w systemie, jako zaginioną? Przecież to dopiero nakieruje na nią podejrzenia...

– Nie mogłem jej odmówić, kiedy poprosiła o pomoc – Fabian wyraźnie się krępował tym „przesłuchaniem". Danilla zrozumiała, że między tą dwójką coś musi być. Jej brat nie zachowywał się tak rozsądnie, jak zwykle.

– Dobrze, jej też trzeba pomóc, jedziemy do ciebie – zakomenderowała Danilla.

„Poprawili" trochę wygląd Alvara, żeby nie rozpoznały go kamery, a potem Dani zamówiła taksówkę autonomiczną i pojechali do mieszkania jej brata.

Kiedy weszli wszyscy, ekoaktywistka chowała się w sypialni Fabiana. On otworzył drzwi i wyciągnął ją stamtąd za rękę. Dziewczyna wyglądała na przerażoną. Fabi jednak zaraz ją uspokoił:

– Spokojnie, Rito, to jest moja siostra, Danilla, jej partner, Masato, i jego współpracownik, Alvaro, który był z tobą w niedzielę na placu. Właśnie wyciągnęliśmy go ze szpitala – wyjaśnił. Wyraz twarzy dziewczyny się wtedy trochę zmienił.

– Już myślałam, że po mnie przyszli... że ty ich przyprowadziłeś – wyszeptała. – Przepraszam, że ci nie zaufałam.

– Nic się nie stało. Rozumiem, że się boisz. – Fabian spojrzał na dziewczynę z czułością, co spowodowało natychmiastowy wybuch sympatii do niej u Danilli. Nie pomyliła się. Fabian naprawdę coś czuł do tej młodej.

– Usiądźmy może gdzieś razem – zaproponowała wtedy. – Musimy porozmawiać.

Fabian zaprosił ich do kuchni. Wszyscy usiedli przy stole, a on postawił dzbanek z wodą i szklanki, i zaproponował zapiekankę, bo tylko to miał w domu.

– Nic z tego, zjadłam ją na śniadanie – zaprotestowała Rita – ale zrobiłam paellę – dodała zaraz.

– Widzę, że zaczynasz czuć się u mnie, jak w domu – zażartował sobie Fabian. Dziewczyna spłonęła rumieńcem. – To bardzo dobrze. Dziękuję, że coś ugotowałaś – dodał zaraz i uśmiechnął się do niej.

– O, ja też chętnie spróbuję – wtrącił Alvaro. – Nie karmili szczególnie w tym szpitalu...

– I my też – dodała Danilla, konsultując się wzrokowo z Masato. Rita promieniała. Pomogła Fabianowi podać do stołu i rozdzieliła paellę pomiędzy nich i gości. Nie była to porcja na pięć osób, ale wystarczyło na zaspokojenie pierwszego głodu.

Kiedy zjedli, Danilla poprosiła dziewczynę, żeby opowiedziała im, jak się znalazła w takich tarapatach.

– Czemu pytasz? – zdziwiła się.

– Przynajmniej z dwóch ważnych powodów – odparła Danilla. – Po pierwsze, Fabian i pracownik mojego partnera opowiedzieli nam dziś o dziwnych wydarzeniach, które miały miejsce w stolicy, a po drugie... jestem dziennikarką i jeśli coś się dzieje, moim obowiązkiem jest informowanie o tym społeczeństwa.

– Jesteś dziennikarką? – w oczach Rity pojawiła się nadzieja, którą zaraz zastąpił strach. – Też możesz być w niebezpieczeństwie, jeśli zaczniesz o tym pisać.

– Nie boję się – odparła Danilla, czym zasłużyła sobie na pełne oburzenia spojrzenie swojego chłopaka.

– Jak ty się nie boisz, to ja się będę o ciebie bał – zaprotestował Masato.

– Ja też – dodał Fabian.

– Przestańcie wszyscy! – Do rozmowy włączył się Alvaro, który dotąd milczał. – Tu nie chodzi przecież tylko o nas. Nie ryzykujemy tak wiele, jak ci, których złapano, i następni, którzy będą mieli takiego pecha. Jedno jest pewne: nie możemy zostać w Santiago de Chile.

– Ja muszę – wtrącił Fabian.

– Jesteś pewien, że chcesz nadal pracować dla tego rządu? – Alvaro przewiercał wzrokiem brata Danilli, aż ona poczuła się w obowiązku bronić Fabiana.

– To jego praca!

– Macie rację... – westchnął Fabi. – Wykonując tę pracę, przysługuję się reżimowi. Zaleta jest jednak z tego taka, że dzięki temu też wiem, co się dzieje. Myślę, że przydam wam się bardziej tutaj niż w Oresta.

– Ale... – Danilla chciała coś powiedzieć, ale Masato jej przerwał:

– Fabian ma rację, kochanie. Potrzebujemy go tutaj.

– Dzięki, stary – Fabi spojrzał na niego z wdzięcznością. – Musicie jednak zabrać ze sobą Ritę.

– Nie! – zaprotestowała dziewczyna. – Nie zostawię cię tu samego.

– Dam sobie radę, Rito – Fabian znowu spojrzał na dziewczynę z czułością – a ty będziesz bezpieczniejsza z dala od stolicy. Niedługo przyjadę – obiecał. – Zaopiekujecie się nią? – spytał, patrząc z nadzieją na Danillę i Masato.

– A moje studia? – Rita chwyciła się ostatniej deski ratunku. – Miałam kończyć badania i napisać pracę magisterską.

– Jakie badania? – zainteresował się Masato.

– Studiuję biochemię – wyjaśniła dziewczyna, przewracając oczami. – Nie pomożecie mi.

– Tu cię zaskoczę – zachichotał Japończyk. – Jeśli nie będziesz przeszkadzała, wpuszczę cię do swojego laboratorium.

– Masz laboratorium? – oczy Rity zrobiły się okrągłe, jak dawne złote pięć pesos.

– Na uniwersytecie. Kieruję katedrą biochemii w Oresta – Masato uśmiechnął się pod nosem, a Danilla poczuła dumę, widząc nabożne spojrzenie Rity na swoim mężczyźnie.

– Jesteś profesorem? – niedowierzała młoda. – Ile ty masz lat?

– W tym roku skończę trzydzieści jeden i jestem doktorem na stanowisku profesorskim – wyjaśnił.

– To jadę – odpowiedziała krótko.

– Ale... – tym razem Fabian chciał zaprotestować, ale Danilla go uspokoiła:

– Braciszku, u nas będzie bezpieczna, a ty pozałatwiaj swoje sprawy w stolicy i wracaj do Oresta.

– Masz rację, siostra. Rita, pozwolisz? – Fabian wyciągnął rękę do dziewczyny, a ona podała mu swoją. Pociągnął ją do swojego pokoju.

Kiedy Fabian zamknął za nimi drzwi, przyciągnął Ritę do siebie i przytulił, a potem pocałował ją w czubek głowy.

– Najważniejsze, że będziesz bezpieczna. W ciągu miesiąca powinienem się wyrobić. W Oresta też bez problemu znajdę pracę.

– Dziękuję za wszystko, co dla mnie robisz – odpowiedziała Rita.

– I wzajemnie – odparł Fabian ze śmiechem, ciągle trzymając ją w ramionach. – Nie wiedziałem, że mogłoby dla mnie być coś ważniejszego niż praca, a teraz jesteś ty, Rito... – Po chwili wahania, przyciągnął ją do siebie mocniej i cmoknął w usta. – Opowiedz wszystko Danilli. Ona ci pomoże. I czekaj na mnie. Przyjadę. To obietnica – powiedział tylko, a dziewczyna wtuliła głowę w jego klatkę piersiową i westchnęła. Jeszcze niedawno, idąc na protest, nie wyobrażała sobie, że nie tylko naraża się władzy, ale przypadkiem znajdzie kogoś tak wyjątkowego, jak Fabian Estevez.

Fabian pożyczył Alvarowi inne swoje rzeczy, a kiedy tamten się przebrał, odprowadził ich wszystkich na pociąg. Potem z ciężkim sercem wrócił do domu i zaczął rozważać za i przeciw. Lubił tę pracę, to prawda, ale od niedawna był dla niego ktoś ważniejszy niż jakakolwiek praca. Niepozorna studentka ostatniego roku biochemii, która uznała za stosowne protestować razem z ekologami i która wpadła na niego na klatce schodowej, uciekając przed porwaniem z placu przez uzbrojonych typów, skradła jego serce.

Danilla kupiła na dworcu wodę i coś do jedzenia. Na peronie Masato pokazał konduktorowi swój cyfrowy bilet. Zostali zaprowadzeni do wynajętego przedziału, gdzie nikt miał im nie przeszkadzać aż do Oresta. Wsiedli tam, zamknęli się i dopiero poczuli, jak schodzi z nich adrenalina. Alvaro wyglądał kiepsko, jakby miał zaraz zemdleć.

– Przepraszam, że narobiłem wam tyle kłopotu – kajał się. – Teraz nie nadaję się do niczego. Nie pomogę ci nawet w badaniach, szefie – zwrócił się już bezpośrednio do Masato.

– Rita pomoże za ciebie – uznał Masato – a przy okazji się czegoś nowego nauczy. Właśnie... jaki jest temat twojej pracy dyplomowej? – zwrócił się do dziewczyny.

– Zanieczyszczenia żywności – odpowiedziała.

– Idealnie nam się wpasujesz – stwierdził wtedy, patrząc porozumiewawczo na Danillę. Zrozumiała go bez słów. Nie zdradzać nic, czego młoda na razie nie musi wiedzieć.

– A powiedz mi, Rito – Danilla zwróciła się teraz do dziewczyny, zmieniając temat – co takiego dzieje się w Santiago de Chile, że niebezpiecznie jest być tutaj teraz ekologiem?

– To nie tylko teraz i nie tylko w Santiago – odparła dziewczyna bez wahania. – Od dłuższego czasu już ekolodzy są na cenzurowanym na całym świecie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro