Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

V.9.

Kiedy Masato wszedł do domu, od razu zauważył, że coś jest nie tak... Danilla była zapłakana.

– Co ci się stało, kochanie? – spytał przejęty.

– Masato, powiedz mi, dlaczego nie możesz być zwykłym facetem? Dlaczego pochodzisz z takiej rodziny? Dlaczego nie możemy żyć jak wszyscy ludzie? – szlochała.

– Co się stało, Dani? – powtórzył. – Dlaczego płaczesz? Wyjaśnij mi to, proszę...

– Twój ojciec złożył mi dziś propozycję...

– Jaką? – Masato od razu podskoczyło ciśnienie, bo wiedział do czego może być zdolny jego ojciec.

– Nie wiem czy powinnam ci o tym mówić – zreflektowała się. – To jednak twój ojciec...

– Mów, Danillo – ponaglił ją Masato. – Jestem już dużym chłopcem, zniosę wiele. Nie chcę, żebyś ty się zadręczała.

– No dobrze... – westchnęła. – Ale najpierw ty mi opowiedz, jak było na obiedzie z mamą?

– Bardzo fajnie – odpowiedział bez wahania. – Od dawna nie rozmawiałem z mamą tak swobodnie i... poufnie. Poczułem z nią prawdziwą więź.

– A namawiała cię do powrotu? – spytała Danilla z niepokojem.

– Nie. Myślę, że ona chce, żebym był szczęśliwy.

– No to tylko ona jedna z twoich rodziców tego chce – zauważyła.

– Co chcesz przez to powiedzieć?

– Proszę cię, tylko spokojnie – złapała go za rękę. – To będzie dla ciebie bardzo przykra wiadomość... naprawdę nie wiem, czy chcę ci to mówić.

– Dani, przestań się nade mną rozczulać. To ty tu płaczesz, nie ja.

– Dobrze. Twój ojciec złożył mi dziś propozycję „nie do odrzucenia".

– Co to znaczy?

– Zaproponował mi milion pesos, żebym z tobą zerwała najpóźniej do lipca. On zrobi wszystko, żebyś wrócił do Japonii – podsumowała. Masato nie wierzył w to, co usłyszał. Jego ojciec próbował przekupić Danillę... Po chwili już gotował się z wściekłości, ale zaraz się zreflektował i przypomniał sobie, że Danilla płakała. Musiało być coś jeszcze.

– I co jeszcze?

– Masato, on mnie traktuje jak jakąś blacharę... – westchnęła. – Nie chcę już używać mocniejszych słów. Próbował mnie poderwać – wydusiła to w końcu z siebie. Teraz już Masato się zagotował:

– Pojadę tam zaraz i mu wleję. Co z tego, że to mój ojciec?! Pierwszy raz w życiu dostanie od kogoś po mordzie i to będzie jego syn.

– Uspokój się, proszę. Nie chodzi tu o mnie. Jest mi przykro, że on ciebie tak traktuje. Chyba moja strategia nie wypaliła, bo on naprawdę pomyślał, że chodzi mi tylko o pieniądze, a tobie o dobrą zabawę i uznał, że może to obrócić przeciwko nam.

– Kochanie, co mu odpowiedziałaś?

– A jak myślisz? Kazałam mu spadać na drzewo.

– I co wtedy?

– Podwoił ofertę. Ale warunek był taki, że ty masz nic nie wiedzieć.

– Nie wierzę...

– Mi nie wierzysz?

– Nie. Tobie wierzę. Nie wierzę, że własny ojciec mógł mi zrobić coś takiego – wyjaśnił.

– Widocznie tak bardzo zależy mu, żebyś wrócił do Japonii, że jest w stanie posunąć się do każdej podłości.

– Tym bardziej nie wrócę. Kochanie – objął ją i przytulił – tak mi przykro, że musiałaś przez to przejść.

– A mi jest przykro, że musiałam ci o tym powiedzieć...

– Nie martw się już – pocałował ją w usta. – Mówiłem ci już, że nie jestem uzależniony od mojej rodziny. Z mamą mogę się spotkać gdziekolwiek. Z siostrami też. A ten dorobkiewicz, który jest moim ojcem, przestaje mnie obchodzić.

– Nie mów tak, Masato. On też cię kocha na swój sposób. I pewnie chce twojego dobra. Po prostu bardzo się pomylił. – Masato już chciał zaprotestować, kiedy zamknęła mu usta pocałunkiem. – Nic już nie mów. I nie martw się. Chciałabym ci poprawić humor. Nam obojgu.

Masato poddał się magii miłości. Kiedy całował się z nią, przestawał myśleć o czymkolwiek innym.

– Kocham cię – powiedział tylko, po czym podniósł ją i zaniósł prosto do łóżka.

Kiedy już okazał jej uczucia na swój sposób, leżał nadal obok i wpatrywał się w nią. Danilla była okryta tylko cienkim kocem i spokojnie oddychała, odpoczywając. Uśmiechnęła się, kiedy zauważyła, że się jej przygląda i położyła się na boku, przodem do niego.

– Gapisz się na mnie, jakbyś mnie nigdy nie widział – zaśmiała się.

– Nie da się napatrzyć na zapas – odparł – ale zawsze można próbować – dodał z szelmowskim uśmiechem, przesuwając dłonią po jej biodrze, a potem łapiąc ją za tyłek i przyciągając do siebie. Znowu ją pocałował. – Kiedy mam cię blisko, mogę przenosić góry – stwierdził, kiedy już oderwał się od jej ust.

– Kiedy mam cię tak blisko, nie wypuściłabym cię w żadne góry – zaśmiała się. Zawtórował jej śmiechem. Wstali tylko po to, żeby zjeść kolację. Wiedzieli, że następnego dnia będę musieli więcej czasu spędzić w pracy, żeby nadrobić dzisiejsze leniwe popołudnie. Po kolacji poszli pod prysznic i z powrotem do łóżka. – Myślisz, że kiedyś nam się to znudzi? – spytała, kiedy odpoczywali już po jeszcze większym wysiłku niż po południu.

– Mam nadzieję, że nie – odparł poważnie.

– Coś jednak nie daje mi spokoju...

– Co takiego, Dani?

– A co, jeśli naprawdę będziesz chciał wrócić do Japonii?

– Dani, rozmawialiśmy już o tym, kochana. Nigdzie nie wybieram się bez ciebie.

– A jeśli nie będziesz chciał, ale będziesz... musiał?

– Błagam, Dani... Nie będę musiał. Co mi zrobią? Aresztują mnie? Są pewne granice władzy rodzicielskiej nad dorosłymi dziećmi. Nie rozumiesz, że ja cię kocham? Chcę być z tobą wszędzie. No, więc jak będzie, wyjdziesz za mnie?

– Masato, pogięło cię całkiem? Co to za pseudo-oświadczyny w nocy?

– Mama mi dziś coś powiedziała. Taki rodzinny sekret. Kiedy spytałem czy mogę ci powiedzieć, odpowiedziała, że dopiero gdy będziesz moją żoną. No to ja już chcę!

– Mów!

– Nie mogę...

– I chcesz się ze mną ożenić, żeby móc mi sprzedać rodzinny sekret? Co to w ogóle jest za motywacja? – oburzyła się.

– Przepraszam, Dani – zrozumiał, jak to zabrzmiało. – To nie jest moja motywacja. Kocham cię.

– Idź już lepiej spać – zaproponowała Danilla. Była zła i nie miała ochoty kontynuować tego tematu. Historia z rodzicami Masato strasznie ją zmęczyła przez ostatnie dni. Nie spodziewała się, że tyle ją może spotkać nieprzyjemności z ich strony. Poczuła całą sobą, że różnice kulturowe, to nie taka błahostka, że niezrozumienie czyjejś motywacji może naprawdę napsuć krwi. – Jednak wychowanie decyduje o wielu rzeczach... – westchnęła.

– To mam iść spać czy chcesz jeszcze rozmawiać? – spytał Masato.

– Gadam do siebie – zreflektowała się. – Pomyślałam sobie właśnie, że różnice kulturowe to poważna sprawa. Nigdy wcześniej nie brałam tego pod uwagę.

– A ja myślę, że jak się jest porządnym człowiekiem, to w każdej kulturze się będzie. Pewne wartości są przecież uniwersalne – zauważył.

– Boski pierwiastek? – zaśmiała się Danilla.

– Nie śmiej się. Ja w to wierzę.

– Dobrze już. Ale naprawdę chodźmy spać. Czeka nas ciężki tydzień pracy.

– Masz rację, kochanie. Dobranoc – Masato pocałował ją w usta, nieco przeciągając czas, w którym jego usta dotykały jej. Uśmiechnął się do siebie. Stanowczo przy niej czuł się szczęśliwy, jak nigdy dotąd w swoim życiu. Potem przytulił się, obejmując ją jedną ręką w talii. Niedługo oboje spali.

Od wtorku do czwartku oboje wstawali wcześnie i późno wracali z pracy. Mieli dla siebie mało czasu. Jedli razem kolację, zazwyczaj w mieście, żeby nie musieć gotować, a kiedy wracali do domu, byli tak zmęczeni, że zasypiali, przykładając głowy do poduszek. Dopiero w czwartek wieczorem Masato wrócił do tematu swoich rodziców.

– Kochanie, moi rodzice wyjeżdżają w sobotę rano. Chcieliby jutro się z nami spotkać na kolacji.

– Nie wiem czy mam ochotę oglądać twojego ojca... – westchnęła.

– Też mnie zdenerwował, ale to jednak ojciec. Poza tym bardziej zależy mi, żeby spotkać się z mamą. A wiesz... wpadła mi jedna myśl do głowy. Co ty na to, żeby go jednak nabrać? Może powiedziałabyś mu, że przyjmujesz ofertę, ja bym wrócił do Japonii w lipcu, a potem znów bym wyjechał do Chile. Albo spotkalibyśmy się we Francji?

– A ja myślę, że trzeba mu od razu powiedzieć, że nic z tego – stwierdziła Danilla. – A może po prostu pójdziesz sam na to spotkanie?

– Poszedłbym, ale rodzice nalegali, że chcą się spotkać z nami razem.

– Dobrze, zrobię to dla ciebie – zgodziła się w końcu. – Ale żadnych gier.

– W porządku, Dani. Masz rację, ja też chyba wolę, żeby wszystko było jasne.

Następnego dnia rano oboje wyszli do pracy. Umówili się, że wrócą wcześniej, żeby przygotować się na kolację z jego rodzicami. Danilla cały dzień o tym myślała. Nie miała ochoty spotykać się z rodzicami Masato, ale przecież mu obiecała. W południe zadzwoniła do Inez:

– Hola, kochana, jak się masz?

– Nieźle – odparła Inez – będę żyła. A co u ciebie?

– Mam prośbę... – zaczęła Danilla. – Muszę iść dziś z Masato na kolację z jego rodzicami...

– Znowu? – zdziwiła się jej przyjaciółka.

– Tak, bo jutro wyjeżdżają, chcieli się pożegnać. Mam prośbę.

– Mów.

– Masz może jakąś ekstra sukienkę, w którą zmieści się mój wielki tyłek? Nie chcę się pokazywać w Plaza dwa razy w tej samej kiecce...

– To akurat zrozumiałe. Dani, ty masz ekstra figurę, sukienka ma na czym się układać. Coś się znajdzie, wpadaj.

– To ja będę za godzinkę. Muszę jeszcze coś dokończyć w pracy i się stąd zabieram. Pa.

– Do zobaczenia – ucieszyła się Inez.

Ina wiedziała, co zaproponuje Danilli. Miała sukienkę, którą dostała kiedyś od rodziców. Krój był idealny do figury Dani. Kolor jeszcze lepszy dla niej, bo srebrny. Sama ubrała tylko raz tę sukienkę, żeby sprawić przyjemność mamie, ale nie czuła się w niej dobrze. Teraz czas, by kiecka dostała nowe życie. I to jakie! Kolacja w Plaza! Inez dokończyła przygotowywanie obiadu dla Adriana, który zaraz miał przyjść z pracy, a potem poszła do garderoby po sukienkę dla przyjaciółki. Adrian przyszedł za chwilę:

– Co robisz z tą sukienką, kochanie? – spytał. – Wychodzimy gdzieś?

– Nie, Danilla wychodzi. Na kolację z „teściami" w Plaza – zaśmiała się. – A na mnie ta sukienka nie leży za dobrze.

– Na tobie wszystko dobrze leży, a szczególnie ja. – Adrian puścił oko do żony, a ona uśmiechnęła się promiennie. Od kiedy wiedziała na pewno, że podoba się mężowi i jej wczesna ciąża nic w tej kwestii nie zmieniła, bardzo dobrze reagowała na jego podchody. Cieszyła się, że ma takiego faceta, jak Adrian. Zjedli razem obiad i jej mąż wrócił do pracy, a niedługo wpadła do niej Danilla.

– Kochana, jak się czujesz? – spytała, drugi już raz tego dnia.

– Nieźle – odpowiedziała znowu Inez. – Mam dla ciebie ekstra kiecę – dodała zaraz i pociągnęła przyjaciółkę ze sobą do garderoby.

– O, żesz... to ta? Będę wyglądała jak księżniczka – zauważyła Danilla.

– To chyba dobrze, skoro jesteś zaproszona do Plaza?

– Pogadamy o tym kiedy indziej, Ina... – westchnęła Danilla. – Rodzice Masato nie są... normalni.

– Ale na pewno są bogaci – zauważyła przyjaciółka – skoro zapraszają was do Plaza.

– To akurat nie jest zaleta – stwierdziła.

– Gadasz...

– Ina, oni by się chcieli mnie pozbyć. Uważają, że nie jestem dość dobra dla ich synka. – Danilla zrobiła żałosną minę. Inez ją objęła i przytuliła.

– Ale przecież on tu przyjechał dla ciebie.

– I to jest właśnie dla nich problem.

– Nie przejmuj się nimi, kochana. Ale zrób się dziś na księżniczkę. – Danilla przymierzyła sukienkę Inez. Rzeczywiście, wyglądała w niej niesamowicie.

– Tak zrobię. Dzięki za sukienkę, Ina. Oddam ci ją po weekendzie.

– Nie musisz oddawać. Na tobie wygląda lepiej niż na mnie.

– Jesteś kochana, ale wiesz, że to nie może być prawda. Na tobie wszystko wygląda świetnie – zaśmiała się Danilla.

– Nie kłóć się z kobietą w ciąży – Inez odpowiedziała jej śmiechem.

– Dobrze. Zbieram się już, żeby zdążyć się przygotować.

– Jasne. Trzymam kciuki. – Inez uścisnęła przyjaciółkę, a ona wyszła z jej mieszkania i poszła prosto na stację metra.

W domu Danilla była czterdzieści minut później. Piętnaście minut po niej przyszedł Masato.

– Piątek po południu to taka przyjemna pora, prawda? – spytała ze śmiechem, kiedy jej przyjaciel wpadł do domu zmęczony, spocony i z miną cierpiętnika.

– Przyjemna by była, gdyby nie było takich tłumów w mieście. Chyba wszyscy zdecydowali dziś wyjść z pracy o tej samej porze – westchnął poirytowany.

– Dlatego ja wyszłam godzinę wcześniej – odpowiedziała mu ze śmiechem.

– A ja zwykle wychodzę później – zauważył.

– No tak. Pewnie dlatego omijają cię tłumy – potwierdziła. – A poza tym jak się masz? – spytała.

– Trochę się stresuję tą kolacją z rodzicami. Ostrzegałem cię, ale nie chciałaś słuchać, a teraz nie wiadomo co oni jeszcze wymyślą...

– Sam mi wczoraj powiedziałeś, że to nic takiego.

– A dziś bym się z tym już nie zgodził.

– To ja niepotrzebnie się fatygowałam do Inez po sukienkę dla księżniczki? – zażartowała sobie Danilla.

– Pokaż tę sukienkę.

– Najpierw idę pod prysznic.

– To ja z tobą. – Masato bardzo szybko zmienił humor, mając perspektywę odświeżającego popołudniowego prysznica z Danillą. Ona uśmiechnęła się tylko pod nosem, ale nic nie powiedziała. Poszła do łazienki, rozebrała się, wrzuciła wszystkie rzeczy do pralki, a potem weszła pod prysznic. Zaraz przyszedł Masato i dołączył do niej, ale kiedy objął ją i przyciągnął do siebie, zaprotestowała:

– Skarbie, nie ma na to czasu...

– Jesteś pewna?

– A chcesz się spóźnić na kolację z rodzicami?

– Ech... masz rację, nie powinniśmy się spóźniać. Ale na szczęście oni już wyjeżdżają – zaśmiał się – i od jutra będę mógł przedłużać prysznic z tobą do woli. – Danilla też się zaśmiała. To nie była wypowiedź w stylu przyjaciela, jakiego znała kiedyś. To był zupełnie nowy Masato i taki podobał jej się znacznie bardziej.

Kiedy później ubierała się w sypialni przed lustrem na drzwiach dużej szafy, przyjrzała się uważnie swojemu odbiciu, patrząc swojemu odbiciu w oczy. – Odwagi, Danillo – powiedziała sama do siebie. – Cokolwiek przyniesie przyszłość, musisz przyznać, że ostatnie tygodnie były twoim najlepszym czasem w ciągu ostatnich kilku lat.

Srebrna sukienka od Inez rzeczywiście wyglądała olśniewająco. Danilla uznała, że nie potrzebuje żadnych ozdób. Rozpuściła włosy, które rozsypały się ciemnymi sprężynkami na ramiona i otoczyły twarz nadając jej dziewczęcego wyglądu. Wyszła z sypialni i ubrała srebrne sandały na szpilkach. Doszła do wniosku, że kupowanie sandałów we wszystkich kolorach czasem na sens. Co z tego, że żaden facet na świecie by się z tym nie zgodził? Kobiety, kupując buty, zawsze miały ważny powód. Miały pasować do wszystkiego.

Masato czekał w salonie. Kiedy ją zobaczył, aż wstał.

– Wow, Dani, ale jesteś śliczna...

– Cieszę się, że ci się podoba. Inez miała rację z tą sukienką. Pasuje mi.

– Jeszcze jak...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro