IV.6.
Danilla rozłączyła się i westchnęła głośno. Inez zawsze umiała wyprowadzić ją z równowagi. Ale żeby pokłóciła się z Adrianem? Przecież jej mąż był wzorem cierpliwości i zawsze znosił jej słynne humory. Musiała naprawdę przegiąć... Poszła do kuchni, gdzie Masato kończył robić sałatkę z tego, co znalazł w lodówce. Zrobiła więc tostowany chleb z przyprawami i podała talerze i sztućce. Usiedli przy stole. Masato uśmiechał się do niej:
– Smacznego, Dani – powiedział.
– Dziękuję i tobie też życzę smacznego – odparła.
Ten wieczór spędzili podobnie, jak poprzedni, z tą tylko różnicą, że Masato nie zabierał się już do niej jak pies do jeża. Miał więcej śmiałości i jeszcze więcej pomysłów, co bardzo spodobało się Danilli. Kiedy zasypiała z ogromnym uśmiechem zadowolenia na twarzy, przemknęła jej myśl, że czasem nic nie robi tak dobrze, jak potwierdzenie, że nie miało się racji. Jej stary przyjaciel, zaprzeczenie wszystkich wyobrażeń jakie miała o facetach, okazał się najlepszą niespodzianką, jaką przyniósł jej ten nowy rok. Niespodzianką, wywołującą ciepło w sercu, a także czasem dreszcze podniecenia. Poczuła się kochana, dopieszczona i zaopiekowana.
W niedzielę rano Masato obudził się znowu wcześniej i przyglądał się śpiącej Danilli. – No, synu, teraz możesz powiedzieć, że osiągnąłeś coś w życiu – powiedział sam do siebie, parodiując głos swojego ojca.
Rodzice od kilku lat wyrzucali mu, że jest sam. W końcu podsunęli mu Keiko na przyjęciu, oczywiście w porozumieniu z jej rodzicami. Dziewczyna była tak przerażona wizją staropanieństwa albo związku z kimś poniżej jej poziomu intelektualnego i statusu społecznego, że uchwyciła się go jak ostatniej deski ratunku. – Danilla miała rację – stwierdził. – To okropne, co rodzice próbowali nam zrobić. – Zaraz doszedł do wniosku, że przecież matka Danilli próbowała jej zrobić to samo, nasyłając na nią byłego partnera. I obiecał sobie, że nigdy nie potraktuje tak swojego dziecka. Bo naturalnie miał nadzieję, że będzie je miał z jedyną kobietą, którą widział w tej roli.
Masato w wyobraźni widział już swoje długie i szczęśliwe życie. Oczywiście z Danillą, która teraz spała słodko obok niego. Przytulił się do jej pleców i pocałował ją w kark. Zamruczała i obróciła się w jego stronę. Potraktował to jak zaproszenie...
Kilka godzin później, kiedy wyszli w końcu z łóżka i zjedli śniadanie, Danilla powiedziała mu o wczorajszym telefonie Inez.
– Musisz do niej jechać – stwierdził. – Przyjaciółka cię potrzebuje.
– A ty mnie już dziś nie potrzebujesz? – puściła do niego oko.
– Bardzo cię potrzebuję, ale... ja sobie poradzę. Nie jestem w ciąży i nie mam wahań hormonalnych – odparł ze śmiechem.
– Dobrze, pojadę do niej po obiedzie. A ty nie chcesz zostać do jutra?
– Chciałbym, ale to chyba nie jest dobry pomysł, Dani. Muszę jutro wcześnie wstać, a u ciebie za dużo nie pośpię – zaśmiał się. – Nie chcę wyglądać w pracy cały tydzień jak zombie. A ty też masz swoje obowiązki.
– Masz rację – przyznała. – Tak będzie lepiej dla nas obojga. Ale zobaczymy się w piątek po pracy?
– Jeśli tylko będziesz chciała.
– A ty?
– Co ja?
– Czy ty będziesz chciał? – spytała. Masato roześmiał się na cały głos, a potem podszedł do niej, objął ją, wtulił nos w jej włosy i powiedział:
– Nie marzę o niczym innym, moja bogini. Gdybyśmy nie musieli pracować, spędzałbym z tobą całe dnie. Ale nie wiem czy wtedy byś mnie chciała... Znudziłbym ci się. Wolę być dla ciebie interesujący.
– Masz rację. Tylko człowiek z pasją jest fascynujący. Ale nie martw się, nie grozi nam brak pracy w najbliższych miesiącach... – westchnęła, spoglądając na niego. Musiała patrzeć do góry i to ją trochę śmieszyło. – No i przynajmniej mi nie grozi, żebym kiedykolwiek nie musiała pracować. Nie mogę liczyć na ekstra spadek ani wielką wygraną, a nie zarabiam też tyle, żeby odłożyć coś na wysoką emeryturę – dodała, znowu wtulając nos w jego tors.
– Ja też sobie nie wyobrażam, żeby nie pracować. Tyle odkryć czeka – uśmiechnął się. Pomyślał o tym, że w końcu odnalazł swoją bratnią duszę, jedyną przyjaciółkę i wymarzoną kobietę, w której zakochał się jako dwudziestoletni student. I ucieszył się, że ona go rozumie. Cóż z tego, że nie wiedziała jeszcze o nim wszystkiego... On też pewnie nie wszystko o niej wiedział. Ważne było, że się rozumieją, że jest im razem lepiej niż osobno. – Dani, nie wyobrażasz sobie nawet jak ja cię kocham – powiedział wtedy, obejmując ją jeszcze mocniej.
– Hej, wyobraźnia to akurat moja mocna strona – zaprotestowała. – Ale nie słyszałam, żeby sobie wyobrażać czyjeś uczucia. To powinno się odczuwać. I na przykład dziś rano czułam to bardzo... dogłębnie – uśmiechnęła się szelmowsko.
– Ja nie mówię o pożądaniu, tylko o miłości – zaprotestował Masato.
– Musisz się pozbyć tego mitu romantycznej miłości, który zaczerpnąłeś na studiach z europejskiej literatury – stwierdziła. – Miłość duchowa i fizyczna łączą się w jedną całość. Nie powinno się tego rozdzielać – powiedziała profesorskim tonem.
– O, proszę, a kto się taki mądry zrobił – zażartował sobie Masato. – No właśnie, nie powinno się tego rozdzielać, droga pani...
– To nie fair...
– Przepraszam – zreflektował się, widząc, że sprawił jej przykrość. – Przepraszam, Dani. Głupie żarty. I masz rację. Kocham cię całą. Muszę się jeszcze tylko oswoić z tym, jak na mnie działasz. Fizycznie właśnie. To dla mnie coś nowego. Kiedy cię widzę, nie umiem powstrzymać... No wiesz. Chciałbym się z tobą kochać cały czas.
– Kiedyś ci to przejdzie – odpowiedziała. – Podobno żaden facet może tak wiecznie... Ale póki co, ja nie mam nic przeciwko twojemu zainteresowaniu w tej dziedzinie. Podoba mi się, że masz podobny temperament. Pasujemy do siebie. – Masato uznał, że nie mógłby tego dnia usłyszeć już nic przyjemniejszego.
Po obiedzie wyszli razem. Masato odprowadził Danillę pod dom Inez i wrócił do hotelu. W drodze powrotnej chciało mu się skakać z radości. I pewnie skakałby, gdyby nie to, że przypomniał sobie o tym, że od wtorku nie będzie miał gdzie mieszkać... Postanowił nie martwić tym jednak przyjaciółki. Zawsze mógł przedłużyć pobyt w nielubianym hotelu... Danilla tymczasem wpadła do Inez jak burza i zaczęła wprowadzać tam swoje porządki:
– Ina, co to ma znaczyć? – zdenerwowała się, kiedy zobaczyła, że mimo popołudnia jej przyjaciółka leży w piżamie. – Nie zamierzasz się już ubierać?
– Też jej to mówię – odezwał się nieśmiało Adrian z kuchni.
– Dzięki, Adi, ale teraz akurat powinieneś pójść sobie na spacer – zasugerowała Danilla. – A za jakąś godzinę możesz przynieść nam lody.
– Jasne, szefowo... – westchnął Adrian. – Jeśli to pomoże, jestem gotów na wszystko. – I wyszedł z mieszkania.
– No to jak będzie? – spytała Danilla przyjaciółkę.
– Dani, nic mi się nie chce. Niedobrze mi, nie mogę patrzeć na jedzenie ani na siebie w lustrze. Popatrz jak wyglądam...
– Ja nie widzę różnicy poza tym, że jesteś nieubrana i nieuczesana... Ogarnij się kobieto. To początek ciąży, a ty zachowujesz się jak niepełnosprawna.
– Kiedy ja naprawdę źle się czuję...
– Wierzę. Ale wiesz co? To nie koniec świata. Sama sobie szkodzisz, a Adrian się martwi. Ja nie jestem psychologiem, ale chyba cię w poniedziałek do jakiegoś umówię. Albo się ogarniesz, albo będzie kiepsko. Chcesz tego dziecka?
– Tak, bardzo.
– To w czym problem?
– Że będę gruba?
– Kobieto, na razie wyglądasz jak gwiazda filmowa – westchnęła Danilla, patrząc na przyjaciółkę, której kręcone blond włosy kontrastowały z ciemnymi oczami. Szczupła, zgrabna, dużo wyższa od Danilli, mogłaby być modelką. W dodatku w ciąży urosły jej piersi. Nic dziwnego, że Adrian dostawał kręćka od jej humorów. Widział swoją piękną żonę, która cały tydzień leży w piżamie i nie ma na nic ochoty, i nie wiedział pewnie co się dzieje. – Zaczniemy od tego, że pójdziesz pod prysznic – zaproponowała Danilla. – Poczujesz się lepiej, gwarantuję ci. – To mówiąc, podała przyjaciółce rękę i zaprowadziła ją do łazienki. Rzeczywiście, Inez wyszła stamtąd dwadzieścia minut później. Umyła nawet włosy. Danilla zaciągnęła ją do garderoby, gdzie wybrała jej krótką dopasowaną czerwoną sukienkę. – W sam raz na kolację z mężem – stwierdziła. Inez posłusznie ubrała sukienkę. Danilla wysuszyła jej włosy i kazała się uczesać. Potem postawiła ją przed lustrem w przedpokoju i spytała: – Kogo widzisz?
– Siebie i ciebie.
– I powiedz mi, która z nas wygląda grubo?
– Żadna.
– Dzięki kochana, ale z nas dwóch to ja mam wielki tyłek. Ty jesteś idealna. To teraz makijaż – zarządziła Danilla. Inez nałożyła podkład, cień do powiek, tusz do rzęs i czerwoną szminkę. Kiedy skończyła, zauważyła, że jej bladość zniknęła. Naprawdę była zadowolona ze swojego wyglądu. – Powiem ci, że gdybym była facetem, od razu zaciągnęłabym cię do łóżka – zaśmiała się Danilla. – Wyglądasz idealnie. Teraz już wiemy, że wygląd nie stanowi problemu. O co chodzi, Ina?
– Ja nie wiem, Dani... Po prostu mi się nic nie chce. Całe dnie rozmyślam o tym, że się zmienię, że nie będę się podobała Adrianowi.
– A nie wpadłaś na pomysł, że on też chciał tego dziecka? Że to wasza wymarzona kruszynka? Dlaczego miałabyś mu się nie podobać? Kobiety w ciąży są piękne, a zwłaszcza dla mężczyzn, którzy je kochają. Nie martw się, wszystko będzie dobrze. Te wahania hormonalne też miną.
– A skąd ty to niby wiesz? Ani nie masz dzieci, ani faceta...
– Czytam dużo. – Danilla wystawiła język do przyjaciółki. – Poza tym pracuję w bardzo mądrej gazecie. A w kwestii faceta, nie mów hop – zaśmiała się.
– Dzięki, Dani – Inez uścisnęła przyjaciółkę. – Przepraszam, że ci zawracam głowę. Pewnie miałaś inne plany na niedzielę... A właśnie, co u Masato?
– A co ma być? Odprowadził mnie do ciebie i wrócił do hotelu.
– Jak to odprowadził? Przecież był u ciebie wczoraj wieczorem... Danillo, czy on u ciebie nocował? – spytała podejrzliwie. Danilla westchnęła, bo właśnie zdała sobie sprawę, że się wygadała przyjaciółce, a ta tylko połączyła fakty.
– Tak, nocował. Od piątku – przyznała.
– O kurczę. I chce mi powiedzieć, że...?
– Tak, Ina. Przyznaję się. I tak byś się dowiedziała.
– Ale jak to?
– Normalnie. Po prostu... w końcu i ja zauważyłam, że to jest mój książę z bajki. Żadnych przełomowych wydarzeń nie było. Doszłam do wniosku, że nie umiałabym już żyć bez niego. Że bardzo mi go brakowało przez te ostatnie pięć lat. I że nie chcę, żeby już wyjeżdżał.
– Opowiadaj – ponagliła ją przyjaciółka. – Jak było?
– Cudownie... – rozmarzyła się Danilla. – Moglibyśmy nie wychodzić z łóżka. Pasujemy do siebie idealnie.
– Ale ty wiesz, że on jest w tobie zakochany? – upewniła się Inez. – Nie zamierzasz się z nim zabawić i go zostawić?
– Nie zamierzam. To jest mój przyjaciel. I ja też go kocham.
– No, kochana, to zaszalałaś – zaśmiała się Inez. I w tym momencie Danilla zobaczyła swoją przyjaciółkę, taką jak zwykle. – Gratulacje należą się wam obojgu. A tobie szczególnie. W końcu masz faceta, który cię kocha, dba o ciebie i który w dodatku jest twoim przyjacielem.
– Tak jak ty masz z Adrianem – przypomniała jej Danilla.
– Masz rację. Będę musiała go przeprosić za swoje zachowanie. Musiałam być okropna przez ostatni tydzień. – W tym momencie drzwi się otworzyły i do mieszkania wszedł Adrian z lodami dla nich trojga. Zobaczył swoją żonę i oniemiał na chwilę. Kiedy już odzyskał mowę, powiedział:
– Kochanie, ale pięknie wyglądasz... – podszedł do niej i ją uścisnął, a potem pocałował.
– Dziękuję, skarbie. Miałam nadzieję, że zabierzesz mnie dziś na kolację.
– Oczywiście – ucieszył się Adrian. – Ale teraz jemy lody, bo się roztopią – zauważył. Nałożył do miseczek po porcji waniliowych kulek dla każdego, udekorował je świeżymi malinami i bitą śmietaną. Deser był pyszny.
Kiedy zjedli, Danilla uznała, że może wracać do domu. Nie chciała iść z nimi na kolację. Uważała, że powinni spędzić ten czas razem. Pożegnała się więc z przyjaciółką i jej mężem i wyszła. W drzwiach dogonił ją Adrian.
– Nie wiem jak ci mam dziękować, Danillo – powiedział. – Odzyskałaś moją żonę.
– Nie musisz mi dziękować. Ale dbaj o nią. Powtarzaj jej, że jest piękna, że ci się podoba, że ją kochasz. Nie pozwól jej więcej wpaść w taką depresję.
– Obiecuję. – Adrian dał słowo i poważnie potraktował radę Danilli. A ona poszła na pociąg. Już miała wchodzić na stację, kiedy pomyślała o Masato. Wyjęła telefon i wybrała jego numer. Odebrał od razu:
– I co u Inez? – spytał.
– Już od niej wyszłam. Wszystko w porządku – wyjaśniła.
– Ach, wyszłaś już... A może chcesz pójść ze mną na kolację? – zaproponował.
– Miałam właśnie wracać do domu, ale chętnie. Jest niedziela wieczór i nie chce mi się gotować – przyznała.
– Gdzie się spotkamy?
– Jestem przy stacji Villanueva. Niedaleko jest meksykańska knajpa. Masz ochotę na chili i kukurydzę? – spytała.
– Będę próbował wszystkiego po kolei – uznał, po czym spytał o adres restauracji i dodał, żeby zaczekała na niego przed wejściem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro