IV.5.
Skoro warunki pasowały Masato, Danilla nie zamierzała się kłócić.
– Okej – odparła i uśmiechnęła się. – Pani...
– Esposito – przedstawiła się kobieta.
– Pani Esposito, mój przyjaciel jest zainteresowany wynajmem – powiedziała Danilla. – Ile wynosi czynsz? Możemy podpisać umowę? Chce pani jakąś zaliczkę?
– Tysiąc nowych pesos* zaliczki – powiedziała kobieta. – A czynsz po pięćset miesięcznie.
– To dość drogo – zauważyła Danilla.
– W porządku, może być – uznał Masato. – Ale z zaliczką mogę przyjść dopiero w poniedziałek.
– Dobrze, proszę dzwonić – odparła kobieta. Masato i Danilla pożegnali się i wyszli.
– I co myślisz? – spytała przyjaciela.
– Jest super. Blisko na pociąg, blisko do ciebie...
– Nie podoba mi się ta kobieta. Ale skoro mieszkanie i cena ci odpowiada, to nie będę marudzić. Możemy oczywiście jeszcze czegoś poszukać...
– Nie trzeba, Dani. To będzie akurat.
Pożegnali się z właścicielką mieszkania i wrócili do Danilli. Zapowiadał się gorący letni dzień. Sobota w dodatku...
– Co robimy z tak pięknie rozpoczętym dniem? – spytał Masato, rumieniąc się nieco. – Masz jakieś plany czy mogę zostać?
– Nie mam żadnych planów, w których mógłbyś mi przeszkadzać – zaśmiała się Danilla – ale skoro jest tak ładnie i będzie gorąco, może poszlibyśmy na basen?
– To jest świetny pomysł – ucieszył się. – Tylko musimy jeszcze wstąpić do mojego hotelu. Chciałbym się przebrać i wziąć kąpielówki – dodał.
– Siadaj na kanapie i daj mi pięć minut – poprosiła. – Przygotuję się i możemy iść. – To mówiąc, poszła do łazienki, a potem do swojego pokoju, gdzie przebrała się w plażową sukienkę, a do torby zapakowała ręcznik i strój kąpielowy. Masato wyobraził sobie, jak Danilla się przebiera, ale po chwili uznał, że to nie jest dobry pomysł. Nie chciał się znów skompromitować w jej oczach. Uważał, że mężczyzna w jego wieku powinien już zawsze kontrolować swoje emocje, nawet na widok tak pięknej kobiety. Pomyślał więc o innych rzeczach. O przyszłym mieszkaniu, o pracy, o tym jak teraz będzie wyglądało jego codzienne życie. Czy Danilla nie rozmyśli się i nie każe mu spadać...
Jej wyjście przerwało mu nieprzyjemne myśli.
– Jestem gotowa, możemy iść – zakomunikowała. Wyglądała tak pięknie w tej prostej plażowej sukience, że coś złapało go za serce.
– Ślicznie wyglądasz, Dani – powiedział.
– Dzięki, przystojniaku. Ty też się nieźle prezentujesz w tym wczorajszym garniturze – odparła, kierując się w stronę drzwi.
– Znowu sobie ze mnie żartujesz – westchnął, wychodząc za nią z mieszkania.
– Nie, tym razem nie żartuję – odparła. – Wiesz, że twój garnitur pochodzi z lat'30 i został wykonany na zamówienie w nieistniejącym już domu mody Brioni w Rzymie?
– Nie mam pojęcia. A ty skąd o tym wiesz? – zdziwił się.
– Jestem ciekawska – odparła. – I mam znajomości wśród dziennikarzy modowych – dodała.
– To do tego ci było potrzebne moje zdjęcie? – zrozumiał i mina mu zrzedła.
– Nie tylko. Chciałam cię mieć przy sobie – odparła. – Ale nie zaszkodziło się dowiedzieć czegoś nowego, prawda?
– Prawda. – Masato doszedł do wniosku, że nie warto kontynuować tego tematu. Nie powiedział Danilli o sobie wszystkiego i to nie powiedział tego od dziesięciu lat. Ale na razie nie mógł, wolał więc zarzucić temat.
Pojechali metrem do jego hotelu, gdzie szybko się przebrał w krótkie spodenki i koszulkę, a potem wziął ręcznik i kąpielówki. Następnie wybrali się na obrzeża miasta, gdzie rozciągał się ogromny kompleks sportowo-rekreacyjny. Humor Masato się zmienił, kiedy zobaczył baseny.
– Wow, Dani, nie miałem pojęcia, że to takie duże – zachwycił się. – Tu chyba jest wszystko!
– Wszystko do sportu i rekreacji, co można spotkać w jednym miejscu – zaśmiała się. – Mówiłam ci, że Oresta, to światowa stolica wszystkiego. Dosłownie i w przenośni. – Zostawili osobiste rzeczy w zamykanych szafkach w szatni i uzbrojeni tylko w kąpielowe zegarki z funkcją smartwatch weszli na kompleks „Apollo".
– Nazwa pasuje – zauważył Masato ze śmiechem, wskazując na zewnętrzną siłownię, na której muskulaturę poprawiało kilku herosów w samym gatkach, otoczonych wianuszkiem adoratorek w bikini. Danilla udała, że przygląda się im z zaciekawieniem, a Masato spuścił wzrok zażenowany.
– Hej, żartowałam tylko – szturchnęła go łokciem w bok. – W moim typie jest dobrze rozwinięty mózg, a nie tylko ramiona i klata – zaśmiała się. Przez chwilę zastanawiał się nad jej słowami, a potem uśmiechnął się szeroko.
– Nie gadaj tylko, że nie wolałabyś kogoś z mózgiem i klatą w jednym – stwierdził prześmiewczo. W tym momencie mięśniaki zauważyły Danillę i zaczęli gwizdać w jej stronę:
– Zostaw kolegę i chodź tu do nas, bonita... – Danilla uprzejmie zignorowała te umizgi i znowu zwróciła się do przyjaciela:
– Jakoś nie wyobrażam sobie ciebie na tej siłowni, więc darujmy sobie te dywagacje – odparła w jego stronę.
– A w ogóle sobie mnie wyobrażasz? Jak? – spytał.
– Widziałam co zrobiłeś z Ernestem u mnie w mieszkaniu. Wyobrażam sobie, że gdyby była potrzeba, spuściłbyś łomot takiemu napompowanemu sterydami mięśniakowi bez problemu. Ale ponieważ nie ma takiej potrzeby i całe szczęście, że nie ma, niech oni sobie myślą co chcą – dodała i załapała go za rękę, a potem na oczach wszystkich pocałowała go w usta. Masato urósłby w tym momencie o kilka centymetrów, gdyby to było możliwe. Poczuł się wspaniale. Poszli prosto w kierunku dużego basenu, do którego weszli od razu. – Super, jak chłodno...
– Woda i tak jest cieplejsza niż sobie wyobrażałem – stwierdził.
– No to płyniemy w tę i z powrotem – zarządziła Danilla. – A może chcesz się pościgać?
– Jesteś tego pewna? – zaśmiał się.
– Dawaj! Gotowy do startu... Start! – zawołała i odbiła się od brzegu, płynąc w przeciwnym kierunku. Zaskoczony Masato popłynął za nią. W połowie basenu ją wyprzedził, a do drugiego brzegu dopłynął kilkanaście sekund wcześniej. – No to mnie masz – stwierdziła, ciężko dysząc. – Gdzie się nauczyłeś tak pływać? Nie, czekaj, nic nie mów! Pewnie chodziłeś na basen od przedszkola?
– Jakbyś zgadła, Dani – zaśmiał się.
– Przypomnij mi, gdybym jeszcze kiedyś chciała z tobą rywalizować w jakiejś sportowej konkurencji, żebym sobie to wybiła z głowy – stwierdziła.
– Masz to jak w banku. Ale musisz przyznać, że to niezła zabawa.
– Niezła, bo wygrałeś?
– Nie, niezła, bo spędzam czas z tobą i świetnie się bawię – odparł.
– Cieszę się w takim razie – uśmiechnęła się promiennie.
Wyszli z basenu i poszli w kierunku leżaków, gdzie zostawili swoje ręczniki. Kiedy Danilla poleżała chwilę, kontemplując błękit nieba, a potem wstała, znowu pełna energii, i stanęła nad przyjacielem, zasłaniając mu słońce:
– Wstawaj, idziemy znowu pływać. Tylko już nie na wyścigi – zaśmiała się.
Masato jeszcze raz tego dnia uznał, że oto stoi przed nim bogini w ludzkim ciele, która przez przypadek znalazła się na Ziemi. Promienie słońca rozświetlały jej skórę na złoty kolor. Ciemne sprężynki włosów, opadały w nieładzie na ramiona, ciągle ściekała z nich woda, która łączyła się w strużki i spływała po ramionach i plecach Danilli, a także, co bardziej interesujące, między jej piersiami. Czarne bikini nie zakrywało właściwie wiele. Masato widział jej kształtne okrągłe piersi, osłonięte ledwie przez trójkątne kawałki materiału, widział też jej szerokie biodra na których opierały się sznureczki, utrzymujące w miejscu dolną część stroju. Zmusił się, żeby pomyśleć o czymś nieprzyjemnym, bo nie chciał paradować w kąpielówkach z widocznym wzwodem.
– Już wstaję, Dani – odpowiedział, uznając, że zimna woda dobrze mu zrobi po takich widokach. Spędzili na basenie cały dzień. Zjedli obiad w miejscowym barze, zaliczyli sjestę na hamakach i Masato stwierdził, że nigdy w życiu nie spędził tak relaksującego dnia, nie robiąc nic, poza przyjemnymi rzeczami. Danilla oczywiście umiała się relaksować, ale doszła do wniosku, że nigdy wcześniej nie czuła się taka swobodnie w towarzystwie mężczyzny. Zawsze za dużo myślała, analizowała, oceniała siebie i innych. Tego dnia czuła się po prostu dobrze.
– Przyjedziesz dziś jeszcze do mnie? – spytała, kiedy wychodzili z kompleksu sportowego.
– Jeśli sobie tego życzysz, to bardzo chętnie – odparł z uśmiechem – ale najpierw muszę odwiedzić hotel i wziąć sobie jakieś ubrania na zmianę – stwierdził.
– Jasne. To jedziemy do hotelu – zarządziła. Na miejscu Masato rzeczywiście przebrał się spakował się szybko, a mokre rzeczy też wziął ze sobą, uznając że nie zdąży ich wyprać w hotelowej pralni. U Danilli wrzucili swoje stroje kąpielowe i ręczniki do pralki i zaczęli myśleć o kolacji. Tym razem Masato wymógł na Danilli, że to on coś dla niej przygotuje. Danilla zgodziła się i poszła się przebrać w coś mniej plażowego. Wychodząc z pokoju, usłyszała telefon. To był numer Inez.
– Halo, Ina? – spytała.
– Dani, co się z tobą dzieje, że się nie odzywasz cały tydzień? – zdenerwowała się przyjaciółka. – Martwię się...
– Och, nic złego się nie dzieje – odparła. – A co u ciebie?
– Te wahania hormonalne mnie wykończą – westchnęła Inez. – Mam nadzieję, że to się niedługo skończy.
– Nie mam o tym pojęcia, Ina – westchnęła Danilla. – Mogę ci jakoś pomóc?
– No, mam nadzieję, że ty pomożesz, bo Adrian już nie chce ze mną gadać – rozpłakała się jej przyjaciółka.
– Ina, co jest? – zdenerwowała się Danilla.
– Przyjdź do mnie, muszę z kimś pogadać...
– Dobrze, ale chyba jutro? Już jest prawie dwudziesta, a ja jeszcze nie jadłam kolacji. Adrián jest w domu?
– Jest.
– Uff... całe szczęście, że nie jesteś sama. Nie wybaczyłabym mu, gdyby wyszedł i cię zostawił w takiej sytuacji. Dasz radę?
– No dobrze, może jakoś dotrwam do jutra...
– Bardzo cię proszę, kochana. Masato już zrobił mi sałatkę, umieram z głodu.
– Masato? Sałatka? O tej porze? Czy ja czegoś nie wiem? – spytała podejrzliwie Inez.
– Och, o wielu rzeczach nie wiesz – odparła Danilla. – Zobaczymy się jutro. Uspokój się i postaraj się zasnąć – poprosiła przyjaciółkę.
– W porządku. Do jutra.
* Nowe amerykańskie peso (PNA) zostało wprowadzone jako wspólna waluta Amerykańskiej Unii Walutowej w roku 2055 roku, kiedy po kryzysie spowodowanym zamieszaniem z kawą na giełdach światowych kraje Ameryki Środkowej i Południowej zjednoczyły się w Unię Południowoamerykańską, żeby przeciwdziałać takim zagrożeniom gospodarczym w przyszłości.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro