IV.4.
Następnego dnia rano Masato obudził się pierwszy. Chwilę zajęło mu dojście do wniosku, że to nie był sen i naprawdę spędził wczoraj cudowny wieczór z Danillą i właśnie obudził się obok niej. Kiedy zaczął jej się przyglądać, poczuł jak bardzo jej pragnie. To nie było przyjemne uczucie. Raczej bolesne. Nie czuł się uprawniony, żeby jej dotykać, próbował więc doprowadzić się do porządku, ale ilekroć otwierał oczy i widział jej kształtne ciało okryte tylko kocem, dostawał gorączki z podniecenia. – To nie zapowiada się dobrze – pomyślał. Wtedy Danilla otworzyła oczy. Masato chciał zapaść się pod ziemię ze wstydu, a jednak nie umiał oderwać od niej wzroku, ciągle na nią patrzył. Danilla obróciła się w jego stronę i uśmiechnęła się do niego.
– Cześć, przystojniaku – powiedziała i przysunęła się, żeby go pocałować. Wyczuła jego pobudzenie i uśmiechnęła się łobuzersko.
– Dani, przepraszam, nie panuję nad tym, kiedy cię widzę nago.
– Za to się nie przeprasza, Masato. To komplement dla kobiety – zaśmiała się. – Dziękuję więc za wyrazy uznania.
– Zasługujesz na nie jak nikt inny. Ale mogłabyś się już ubrać – sapnął – bo... te wyrazy uznania staną się zbyt intensywne dla nas obojga. – Danilla tylko zachichotała, po czym przysunęła się do niego. Jęknął cicho, kiedy jego twardy członek dotknął jej miękkiego ciepłego podbrzusza. – Robisz to specjalnie? – spytał.
– Oczywiście – odparła, całując go w usta. – To znaczy, że ja też cię chcę – powiedziała. Potem położyła się na plecach i przyciągnęła go do siebie tak, żeby położył się na niej. – Więc robię to bardzo specjalnie – dodała, obejmując go nogami w pasie, tak żeby wszedł w nią gładko. Usłyszeli nawzajem swoje westchnienia. Masato nie trzeba było więcej wyjaśniać. Kochał się z nią z takim samym oddaniem, jak poprzedniego dnia, ale tym razem to Danilla nadawała tempo. Nie miała ochoty na delikatne zabawy. Masato rozkręcił się tak, że czuł się prawie zawiedziony, kiedy poczuł jej orgazm.
– Ty już? – zdziwił się
– Tak, ale teraz twoja kolej – odparła z rozkoszną miną.
– Nie jesteś zmęczona?
– A co to ma do rzeczy?
– A mogłabyś... usiąść na mnie, tak jak wczoraj? – spytał nieśmiało.
– Jasne – Danilla przewróciła go na plecy i usiadła na nim, patrząc mu w oczy. Potem wzięła jego dłonie i położyła je sobie na piersiach, gładząc się delikatnie. – Rób tak. To przyjemne – powiedziała. Masato nie trzeba było tego powtarzać. Od wczoraj uwielbiał piersi Danilli. Takich dużych i pełnych nie miały ani Francuzki, ani Japonki. Po raz setny od poprzedniego wieczora pomyślał sobie, że jego przyjaciółka jest ideałem kobiety. Piękna i kapryśna jak bogini, ale inteligentna i dociekliwa, jak naukowiec. Albo dziennikarka. No właśnie.
Kochał się z nią i fantazjował. Wyobraził sobie, że dokonuje wyjątkowego, przełomowego odkrycia, a Danilla jest dziennikarką, która ma przeprowadzić z nim wywiad. On zaprasza ją na kolację, a potem do swojego pokoju w hotelu... Fantazja podpowiedziała mu zakończenie. Poczuł jak jej mięśnie zaciskają się na nim i jego ciało zareagowało spontanicznie na tę prowokację, która wywołała eksplozję rozkoszy. Danilla zmęczona opadła na niego, przytulając się do jego klatki piersiowej, a jej kręcone włosy rozsypały się w około. Delikatnie odgarnął je sobie z twarzy i pocałował ją w czubek głowy. Po chwili podniosła głowę i spojrzała mu w oczy:
– Wszystko w porządku? – spytała.
– Lepiej być nie mogło – odparł. – A u ciebie?
– Cudownie... – westchnęła. – Aż się nie chce wstawać.
– Cieszę się. Ale może jednak? Nie jesteś głodna?
– Chwilowo nie, ale skoro ty jesteś, zrobię ci śniadanie.
– Właściwie to ja chciałem zrobić tobie...
– To wstajemy oboje i przygotujemy je razem, w porządku?
– Mi to pasuje – uznał Masato. – Ale poszedłbym najpierw pod prysznic. Trochę się spociłem – zaśmiał się. Danilla odpowiedziała mu śmiechem.
– Możemy pójść razem, jeśli nie masz nic przeciwko. – Masato nie miał obiekcji do momentu, kiedy Danilla kazał mu pod prysznicem umyć sobie plecy. Znowu podniecił się tak, że aż się zawstydził. Kiedy ona to dostrzegła, obróciła się przodem do niego i zarzuciła mu ręce na szyję. – Jesteś niesamowity – powiedziała. – Że też wcześniej nie wiedziałam – zaśmiała się i pocałowała go w usta.
– Nie gniewasz się? – zdziwił się. – To nie było planowane. Po prostu tak na mnie działasz...
– Jak mogłabym się gniewać? Gdybym nie miała na ciebie ochoty, po prostu bym ci o tym powiedziała. A skoro mam... to może zostaniemy pod prysznicem? – zaproponowała.
Poranny prysznic trwał trochę dłużej niż powinien, ale oboje wyszli spod niego odświeżeni i zrelaksowani. Danilla była zachwycona odkryciem, którego dokonała. Nie miała wcześniej pojęcia o tym, jak dobrze może się czuć z Masato. Jeszcze przyjemniejsza była myśl, że dokonała tego odkrycia w piątek wieczorem, a to oznaczało, że może się nim cieszyć jeszcze przez cały weekend...
– To co chcesz na śniadanie? – spytała, kiedy wyszli z łazienki.
– Coś, co je się tylko w Chile – poprosił.
– Dobrze... – Danilla zastanowiła się chwilę i trafiło na... – sopaipillas*, mogą być?
– Nazwa mi nic nie mówi.
– To smażone placki. Można je zjeść na słono lub słodko.
– Poproszę w obu wersjach – Masato był ciekawy co to takiego. – Mogę ci jakoś pomóc? – spytał, obejmując ją w pasie i przyciągając do siebie.
– Nie, wystarczy, żebyś nie przeszkadzał – odparła ze śmiechem, nawiązując do jego gestu. Cmoknęła go w usta i oswobodziła się z jego rąk. – Siadaj przy stole i czekaj. – Szybko wymieszała ciasto, wyjęła patelnię, oliwę i zaczęła smażyć małe złociste krążki. Po kuchni rozszedł się ich zapach.
– Pachnie... jak naleśniki – zauważył.
– Trochę tak. Ale smakuje inaczej.
W czasie, kiedy placuszki się smażyły, Danilla przygotowała pastę z awokado i sos czosnkowy, a po chwili namysłu jeszcze krem czekoladowy, też na bazie awokado, ale ze śliwkami, miodem i kakao. Kiedy usmażyła już całą górę sopaipillas, wyłączyła płytę kuchenną pod patelnią, postawiła talerz z plackami na stole, a zaraz obok pastę, sos i krem.
– Pachną i wyglądają genialnie. Proszę o instrukcję, Dani.
– Proszę bardzo – uśmiechnęła się. – Na placka możesz nałożyć pastę z awokado albo polać go sosem. Można też je pomieszać, ale nie wiem jak by to smakowało. Krem czekoladowy jest słodki, więc radzę go spróbować na końcu. Smacznego. – To mówiąc, nałożyła sobie trochę pasty na jednego placka i ugryzła kawałek. Masato zrobił to samo. Po chwili powiedział:
– Mmmm, ale to pyszne.
– Cieszę się. – Danilla uśmiechnęła się zadowolona, jak każdy skomplementowany kucharz.
Masato spróbował wszystkich opcji i stwierdził zdecydowanie, że sopaipillas z pastą z awokado są najlepsze.
– Poczekaj z werdyktem, aż ci zrobię pastę paprykową – stwierdziła tajemniczo.
Zjedli śniadanie, Masato pomógł Danilli posprzątać i przypomniał jej o wczorajszej prośbie:
– Dani, pamiętasz o tym mieszkaniu dla mnie?
– Jasne. Mam nawet pomysł – stwierdziła. – Kiedy ostatnio przechodziłam inną ulicą niż zwykle, bo był jakiś remont, zauważyłam na jednym balkonie ogłoszenie, że mieszkanie jest na wynajem. Pójdziemy tam zobaczyć?
– Oczywiście.
Wyszli niedługo potem. Transparent, który widziała Danilla, nadal był na balkonie. Zadzwoniła więc na podany numer. Odebrała jakaś kobieta, która odpowiedziała, że owszem, mieszkanie nadal jest na wynajem, ale będzie dostępne dopiero od pierwszego lutego. Zdecydowali się je obejrzeć mimo to. Okazało się, że właścicielka jest na miejscu. Weszli więc do budynku i zadzwonili do drzwi. Otworzyła im kobieta w podeszłym wieku:
– Dzień dobry. Nazywam się Danilla Estevez, rozmawiałyśmy przed chwilą. Mieszkam niedaleko. Szukam mieszkania dla mojego przyjaciela, który niedawno przyjechał do Chile.
– To ten pan? – właścicielka mieszkania podejrzliwie spojrzała na Masato.
– Tak. To jest doktor Masato Yahiro, pracuje na Uniwersytecie w Oresta.
– Doktor? Lekarz jakiś? – spytała kobieta.
– Nie, doktor biochemii – poprawił ją Masato. – Miło mi.
– O, nawet mówi po hiszpańsku – zauważyła. – Ale nie wygląda mi pan na tutejszego...
– Przyjechałem z Tokio – odparł Masato uprzejmie. – To znaczy z Japonii – dodał, widząc nierozumiejące spojrzenie tamtej.
– Wiem, gdzie leży Japonia – odparła kobieta urażona. – To gdzieś obok Chin, prawda? – Masato i Danilla zachichotali w tym samym czasie. Chiny były potęgą i wszyscy wiedzieli, gdzie są, ale powiedzieć, że Japonia leży „gdzieś obok", to było spore nadużycie... – Możemy zobaczyć mieszkanie? – spytał po chwili.
– Proszę. – Kobieta gestem zaprosiła ich do środka. Weszli. Mieszkanie, to było dużo powiedziane. To była malutka kawalerka – jeden pokój z aneksem kuchennym, łazienka miniaturowa. Masato uznał jednak, że jemu wystarczy. I tak przecież mieszkanie potrzebne mu było tylko do spania. Całe dnie spędzał w pracy.
– Nie jest za małe? – spytała Danilla szeptem.
– Nie, w porządku, Dani. Podoba mi się – odparł. – Na razie wystarczy. Lepsze to, niż Hotel Centro Academico – zaśmiał się.
*Sopaipillas – tradycyjne śniadanie w Chile – smażone małe placki, przypominają trochę racuchy, ale zamiast drożdży, do ciasta dodaje się proszek do pieczenia.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro