IV.3.
Masato myślał, że się przesłyszał. Poczuł, jak serce bije mu szybciej i dłonie się pocą, ale opanował się, żeby nie wyjść na cieniasa. Przy niej nie mógł okazać słabości. Zdążył już zauważyć, że na Danillę działają mężczyźni, którzy wiedzą, czego chcą, i umieją o tym mówić.
– Danillo Estevez, jesteś... – zawahał się. – Jesteś najbardziej bezpośrednią osobą, jaką w życiu poznałem. Zawstydziłabyś mnie, gdyby nie to, że sam o tym myślałem – stwierdził. – Nie, nie umiem ci odpowiedzieć na to pytanie. Nigdy nie byłem kochankiem kobiety, w której byłbym zakochany. Byłem kochankiem kobiet, których nie kochałem i jestem przyjacielem jedynej kobiety, którą kiedykolwiek kochałem. Nie pomogę ci. Obawiam się, że oboje ryzykujemy. Możemy coś stracić, ale... możemy też coś zyskać. Jednak nie znam nikogo innego, kto mógłby ci odpowiedzieć na to pytanie.
– Powiesz mi, czego chcesz?
– Och, wielu rzeczy, jak każdy – żachnął się. – Ale jednej chyba najbardziej...
– Czego?
– Żebyś mnie pokochała tak, jak ja ciebie.
– Nie mam skali do porównania, panie naukowcu – odparła. – Ale od czegoś trzeba zacząć... Ta chwila szczerości może nas wiele nauczyć. Skoro tak nam dobrze idzie, to powiedz mi coś jeszcze – poprosiła.
– Słucham cię.
– Bardzo przeszkadza ci mój bałagan? – spytała.
– W ogóle o tym nie myślałem. Dlaczego pytasz?
– Bo kiedy byłam u ciebie w hotelu, zwróciłam uwagę na twój porządek. Wszystko pochowane, poskładane, niczego na wierzchu, żadnych rzeczy rzuconych luzem... Trąci pedantyzmem.
– To hotel, Dani. Nie chciałbym, żeby personel oglądał moje osobiste rzeczy – zaśmiał się. – Nie jestem aż takim pedantem, za jakiego mnie masz. Nie pamiętasz jak wyglądało moje mieszkanie w Paryżu?
– Rzeczywiście... Wyglądało jak mieszkanie studenckie.
– No widzisz.
– Dzięki, że mi to wyjaśniłeś – odetchnęła z ulgą.
– Mogę coś jeszcze dla ciebie zrobić?
– Tak – odparła z uśmiechem. – Pocałuj mnie jeszcze raz tak, jak przed chwilą – poprosiła.
– Dani... – Kobieto, czemu ty mnie tak prowokujesz?
– Nie bój się – spojrzała mu w oczy. – Jedyne, czego się boję, to że się nie opanuję – pomyślał Masato. Ale Danilla kontynuowała: – Wybacz, że byłam taka głupia. Przez tyle lat nie zauważyłam, że to ty jesteś moim wymarzonym księciem z bajki – zażartowała sobie.
– Nie żartuj sobie ze mnie – poprosił.
– No dobrze. Już nie żartuję. Ja też cię kocham, Masato. Teraz, kiedy cię odzyskałam po pięciu latach, nie wyobrażam sobie, żeby mogło cię nie być.
– Chyba właśnie mi uciekł ostatni pociąg – zauważył Masato, robiąc zabawną minę.
– Weź mnie nie wkurzaj, bo zaraz cię walnę – zagroziła.
– Tak cię to martwi? – prowokował dalej.
– Wręcz przeciwnie. Mam to w głębokim poważaniu. Ja ci wyznaję miłość, a ty mi o pociągu... – odparła i znowu spojrzała mu w oczy, gdzie nie znalazła już ani śladu kpiny.
– Kocham cię, Dani – odpowiedział. Danilla zamrugała oczami, jakby się zastanawiała czy się nie przesłyszała. A ona po prostu musiała to sobie poukładac. Potem go pocałowała.
Masato objął ją i przyciągnął do siebie, a ona popchnęła go na oparcie kanapy i usiadła mu na kolanach, ciągle go całując. Wtedy przyciągnął ją do siebie mocniej. Najpierw nie wierzył własnym uszom, a potem oniemiał ze szczęścia. A więc miłość odwzajemniona, to coś, co jego też spotkało.
– Chciałbym cię przytulić tak mocno, żebyś się wtopiła we mnie – wyszeptał, kiedy oderwali się od swoich ust, żeby zaczerpnąć oddechu.
– Chodź – Danilla wstała z kanapy i pociągnęła go za rękę. Zabrała go do swojej sypialni, ale nie zapalała tam światła. Jedyne, które wpadało, dochodziło z salonu. Stanęła przed swoim łóżkiem i znowu go pocałowała, a potem zaczęła rozpinać mu koszulę. Masato poddał się jej, ciągle jeszcze nie mogąc uwierzyć w swoje szczęście. – Trzeba mi rozpiąć sukienkę, przystojniaku – powiedziała, kiedy już uporała się z jego koszulą. Nieśmiało zabrał się za rozpinanie zamka. Kiedy to zrobił, Danilla zsunęła bordową sukienkę ze swoich ramion, a ona swobodnie opadła na podłogę u jej stóp. Masato patrzył oniemiały, jak stoi przed nim w koronkowej czarnej bieliźnie.
– Jesteś dziewiątym cudem świata*, Dani – powiedział. Ona uśmiechnęła się pod nosem, zadowolona z wrażenia, jakie na nim zrobiła i wzięła się za rozpinanie jego spodni.
– Wybacz, że tak potraktuję twoje eleganckie spodnie od garnituru, ale są tu nam zupełnie zbędne – uznała.
– Nie mam nic przeciwko. Nawet ich w tej chwili nie lubię – odparł z szelmowskim uśmiechem. A więc ośmielał się trochę. Danilla nie miała wątpliwości, jak na niego działa. Kiedy oboje zostali w samej bieliźnie, pociągnęła go na łóżko.
– Jesteś pewna? – spytał, kiedy przyciągnęła go do siebie.
– Jeśli jeszcze raz mnie o to spytasz, to cię wygonię i będziesz wracał na piechotę do hotelu – zagroziła, czując, że nie zniesie dłużej jego niepewności.
– Wolę to niż cię stracić – odparł poważnie, patrząc jej w oczy.
– Pozwól, że nie będę tego komentować – stwierdziła, po czym pocałowała go namiętnie. – Masz jeszcze jakieś wątpliwości? – spytała po chwili.
Masato przyglądał się jej z mieszaniną niedowierzania i podziwu w oczach. Uśmiechnęła się do niego zachęcająco. Poczuł jak miłość i pożądanie zalewają go całego i nie wiedział już czy bardziej pragnie mówić jej o swojej miłości, czy zjednoczyć się z nią fizycznie i kochać ją całym sobą. Kiedy ją pocałował, a ona objęła go i przyciągnęła do siebie mocno, nie miał już wątpliwości, czego chce. Kochał się z nią, czując się, jakby miał w ramionach boginię, która zstąpiła z innego świata i której należy się cześć i uwielbienie. Skupił się na niej, robiąc wszystko, żeby było jej jak najlepiej, żeby dać jej jak najwięcej przyjemności.
Danilla była stworzona do miłości. Jej drobne ciało o bardzo kobiecych kształtach wyglądało jak starożytne rzeźby, które oglądali kiedyś w muzeum w Luwrze. Idealne proporcje bioder, talii, piersi. Jednak kiedy ją się dotykał, była miękka i ciepła, a jej skóra gładka – nie jak marmur, ale jak najlepszy jedwab.
Masato doszedł do wniosku, że pierwszy raz w życiu kocha się z kobietą, którą wolałby podziwiać i rozpieszczać, niż nad nią dominować. I cieszył się, że miał szansę się tego nauczyć.
W japońskiej tradycji mężczyzna miał dominować w łóżku i jego przyjemność była najważniejsza. Młodzi Japończycy zwykle nie stosowali się już do tych archaicznych norm, bo Japonki wiele lat temu zbuntowały się i wywalczyły sobie nową pozycję w związkach. Wielowiekowa tradycja jednak „trwała" w wielu domach i nie sposób było jej wyplenić. Tak było w Japonii do momentu, kiedy w 2076 roku japońskie feministki namówiły wiele milionów kobiet do zerwania z tym krzywdzącym zwyczajem. Kobiety (głównie młode i w średnim wieku) odmawiały seksu swoim mężom i partnerom tak długo, aż mężczyźni zgodzili się na ich równouprawnienie w sypialni. To był tak zwany „rok bez dzieci". Dosłownie, bo w następnym roku urodziło się najmniej dzieci w historii Japonii. Ale też od tej pory Japończycy zaczęli inaczej patrzeć na swoje kobiety. Przynajmniej ci młodsi.
Masato należał już do pokolenia, które dorastało w czasie rewolucyjnej fali. Nie bez znaczenia był też fakt, że swoją inicjację przeszedł we Francji. To był też jeden z powodów, dla których nie mógł porozumieć się z Keiko. Ona, wychowana w bardzo tradycyjnej rodzinie, nie umiała otworzyć się na nowości. On, też przecież wychowany w tradycyjnej rodzinie, myślał tylko o tym, żeby wyłamać się ze schematów. Zdecydowanie nie pasowali do siebie.
A teraz była Danilla... chodzący ideał, kobieta, która zawsze brała to, na co miała ochotę... wiła się w jego ramionach, pokazywała mu, czego chce, a on mógł jej to dać. To było coś niesamowitego. Masato nigdy w życiu nie czuł się tak szczęśliwy. Kiedy poczuł jak zaciska się na nim w spazmach rozkoszy, dostał jeszcze większej mocy. Ale nie zamierzał przyśpieszać. Zwolnił jeszcze bardziej, zaczął ją całować delikatnie po całym ciele, a kiedy poczuł że znowu go chce, docisnął się do niej lekko. Z euforii wyrwał go jej głos:
– Zamierzasz długo tak się ze mną bawić? – spytała.
– Mmmmm... nawet bardzo długo – przyznał, patrząc jej w oczy.
– Przecież to podchodzi pod znęcanie się... – odparła ze śmiechem, ale widać było, że walczy z ogarniającym ją uczuciem... No właśnie. Jakim?
– Co masz na myśli? – zdziwił się.
– Jesteś taki słodki, kochany i oddany... A ja bym chciała zobaczyć ciebie niegrzecznego – wyznała.
– Nie ma opcji – zaprotestował.
– No to będzie zamiana ról – stwierdziła, po czym zrzuciła go z siebie, przewróciła na plecy i usiadła na nim. – I co pan powie, panie Yahiro? – spytała z szelmowskim uśmiechem.
– Jesteś boska, Dani – westchnął, patrząc na nią z uwielbieniem. – Ale jak chcesz, żebym był niegrzeczny, musisz mi dać trochę czasu. Ciężko mi będzie zrzucić cię z piedestału, na którym cię postawiłem.
– Ty mi tu przestań filozofować – pogroziła mu palcem. – Nie każę ci znikąd mnie zrzucać. A już na pewno nie z ciebie – dodała. – Teraz po prostu mi się poddaj...
– Jestem cały twój, wiesz przecież. Uwielbiam cię i od kiedy cię poznałem marzyłem tylko o tym... – Jego chłopięcy urok ją rozczulił, ale po chwili zobaczyła w jego oczach coś jeszcze. To, czego nie dostrzegła, kiedy studiowali razem we Francji. Masato nie był mięczakiem, za jakiego go miała. Był zdecydowany, pewny siebie, ambitny i odważny. Umiał być twardy, po prostu przy niej nie chciał. – Mój przebrany książę z bajki... – pomyślała Danilla – niewiele by brakowało, a nigdy bym się nie domyśliła, kim jesteś – i zapragnęła zrobić coś dla niego.
– Nie myśl sobie, że jestem jakimś samolubem, że pozwolę ci się rozpieszczać i nie dam ci nic w zamian – powiedziała, a potem pochyliła się i pocałowała go. Odruchowo złapał ją za biodra i nasunął na siebie. – O tak, bardzo dobrze reagujesz – jęknęła. Potem wyprostowała się i zaczęła się na nim poruszać, najpierw powoli, mocno się dociskając, potem coraz szybciej, instynktownie reagując na jego pragnienia. Masato w pewnym momencie stracił nad sobą kontrolę i jeszcze mocniej złapał ją za biodra, poruszając nią w rytm dyktowany przez rosnące pożądanie i narastającą falę rozkoszy, która tym razem zalała ich oboje. Danilla opadła na niego i położyła głowę na jego klatce piersiowej. Objął ją i przez chwilę jeszcze leżeli tak, próbując uspokoić oddechy. Po pewnym czasie odezwała się Danilla: – I nic mi już nie powiesz? – spytała.
– Nie mam słów na to, co mnie dziś spotkało – odparł, gładząc ją po głowie.
– Chyba nas?
– No tak... Ale to ja o tobie marzyłem od dziesięciu lat – zaśmiał się.
– Nie wypominaj mi tego więcej – wydęła usta, udając urażoną.
– Nie będę, Dani – obiecał. – Nie ma sensu rozmyślać o przeszłości, kiedy przyszłość wygląda tak obiecująco – stwierdził, przyciągając ją do siebie i całując w słodkie usta, o których tyle lat marzył. Danilla chciała już coś odpowiedzieć na tę zuchwałość, ale całkowicie zaskakująco dla niej poczuła się dobrze i odechciało jej się przekomarzania z przyjacielem.
– No dobrze, spacyfikowałeś mnie – stwierdziła. – Ale jeśli nie masz nic przeciwko, chciałabym już spać.
– Czegokolwiek sobie życzysz – odparł, znowu całując ją w usta. Pomyślał sobie, że to teraz będzie jego ulubione zajęcie i uśmiechnął się do siebie.
– Czy ty zawsze będziesz się we wszystkim ze mną zgadzał? – spytała prześmiewczo.
– Mogę się nie zgadzać, jeśli tak sobie życzysz – odparł, parodiując jej ton. Roześmiała się.
– Niezupełnie o to mi chodziło...
– Wiem, przecież sobie żartuję – odpowiedział z łobuzerskim uśmiechem. – Nie martw się, mam swoje zdanie i umiem je wypowiedzieć. – Danilla mruknęła tylko coś pod nosem, wtuliła się w jego ramię i zasnęła.
Masato nakrył ukochaną kocem i przytulił się do niej. Przez chwilę jeszcze rozmyślał o tym, jak to się stało, że kobieta jego życia zaprosiła go do swojej sypialni i jakie będą tego konsekwencje. Zmartwiła go myśl, że Danilla mogłaby tego żałować. On nie mógł. Nigdy w życiu nie czuł czegoś takiego w towarzystwie kobiety. A potem pomyślał, że przecież i do niego mogło w końcu uśmiechnąć się szczęście i nie należy wypuszczać go z rąk. To myśląc, pocałował ją w czoło, a potem wsunął się do niej pod koc i niedługo też zasnął.
No dobra, palec pod budkę, kto czekał na ten rozdział od początku? ;-) :-D
* W 2070 roku za ósmy cud świata starożytnego została uznana odkryta pod dnem Morza Śródziemnego Atlantyda. Miasto było tak dobrze zachowane, że trzeba było dopisać je do listy ;-) Od tej pory na kogoś, kto przekracza przyjęte standardy pod względem jakościowym mówi się "dziewiąty cud świata" :-)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro